Diecezja
32/2021 (1358) 2021-08-11
Rozmowa z ks. Marianem Banasiukiem, proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zarzeczu Łukowskim, o szczególnej formie (nie tylko) duchowego pielgrzymowania mieszkańców parafii Zarzecz, o duchowych owocach tak przeżywanych rekolekcji w drodze i ich wpływie na duchową kondycję wspólnoty parafialnej.

Mieszkańcy parafii Zarzecz od kilku lat w czasie trwania Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę podjęli niezwykłe zobowiązanie. Proszę nam o nim opowiedzieć.

Idea pielgrzymowania wewnątrz parafii zrodziła się cztery lata temu. Najkrócej rzecz ujmując: od 2 do 13 sierpnia z każdej wioski wyruszają piesze grupy, zmierzając do świątyni parafialnej. A jest ich siedem. Odcinki są różnej długości - od 1,5 km do ponad 6 km. Każda grupa idzie z krzyżem, ma własny system nagłośnienia, dysponuje wcześniej opracowanymi materiałami formacyjnymi i śpiewnikami. Każdego dnia z którąś z grup idzie ksiądz (w tym roku pomagają nam dk. Mateusz i ks. Paweł Siedlanowski). Znamy dość dokładny czas wędrówki, zatem zazwyczaj udaje nam się spotkać przed bramą kościoła ok. 17.50 i razem, śpiewając pieśń, wchodzimy do świątyni.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Tak Kozacy pogardliwie nazywali św. Andrzeja Bobolę. Panicznie bali się go i srodze nienawidzili. Nie dlatego, jakoby dysponował jakąkolwiek militarną potęgą. Jego siła z zupełnie innego płynęła źródła. Historia się powtarza: świat dziś hołubi kapłanów, którzy robią wszystko, by się nie narazić, bezwzględnie zaś niszczy tych, którzy są gorliwi w pozyskiwaniu dusz dla nieba.

11 lipca br. zmarł ks. Krzysztof Skwierczyński. Odszedł nagle, podczas głoszenia homilii, w parafii, gdzie zaczynał swoją pracę kapłańską, w której wiele lat mieszkał, służył, spowiadał. Ile dusz wyrwał z rozpaczy jak studnia głębokiej? W ilu wzbudził nadzieję, która niczym wiatr w żagle pomogła wyjść z bezruchu? Ile grzechów czarnych jak smoła odpuścił? Tylko Bóg to wie… Pisały o nim media, nawet te, którym na co dzień nie po drodze z Kościołem. „Ksiądz zmarł podczas głoszenia homilii” - mocno brzmi! Sensacyjnie! Tytuł ciągnie wydanie - jak mówią dziennikarze. Rzecz jasna następnego dnia nikt sobie nie zawracał głowy newsem o księdzu z prowincji. Wszak, wedle kategorii „świata”, nie był nikim ważnym. Jest jednak coś, co umknęło nam, o czym chcę napisać - ponieważ jest to ważne dla zrozumienia, kim był ks. Krzysztof i kim jest - kim być powinien - kapłan w ogólności.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Kiedy lata temu na polskiej scenie politycznej pojawił się Andrzej Lepper ze swoim słynnym żądaniem: „Balcerowicz musi odejść”, komentatorzy życia publicznego prześcigali się w krytyce i utyskiwaniach, że oto „cham wszedł na salony”, używa zbyt mocnych słów itp. Przy dzisiejszych wynurzeniach tuz polskiego dziennikarstwa i polityki jawi się niczym grzeczna pensjonarka.

W nocy z soboty na niedzielę zakończył się 27 Pol’and’Rock Festival. W tym roku impreza odbyła się na dawnym lotnisku w miejscowości Makowice-Płoty (woj. zachodniopomorskie). Miało być „bez pretensji, bez focha, bez hejtu”, czyli pokojowo, kolorowo i radośnie. - Każdy, niezależnie od poglądów, może znaleźć tutaj miejsce dla siebie. Warto przypomnieć słowa Jurka Owsiaka: „nie pytam cię o religię, nie pytam cię o politykę, pytam o miłość, przyjaźń i muzykę” - relacjonowała muzyczne wydarzenie rozentuzjazmowana reporterka TVN24. - Dzisiaj nikt na świecie nie robi takiego festiwalu jak my. Możemy być dumni z tego, co zrobiliśmy - chwalił się mediom organizator po jego zakończeniu. Okazało się, że rzeczywistość szybko zweryfikowała słowa. W piątkowy wieczór podczas koncertu duetu Łona&Webber wykonawcy wraz z publicznością gładko zaprzeczyli zapewnieniom organizatora festiwalu - na krążących w sieci filmach widać i słychać rapera, który zaprzęga rozgrzaną publikę do skandowania słów: „je…ć PiS”.
30/2021 (1356) 2021-07-28
Kilka dni temu na antenie radia Gdańsk posłanka Lewicy prof. Joanna Senyszyn, przez wiele lat należąca do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, stwierdziła, iż „w Polsce na szczęście komunizmu nie było”. W odpowiedzi na zdecydowany protest prowadzącego program wyjaśniła, iż „historyczne fakty są takie, że mieliśmy socjalizm, ale nie komunizm”.

Na nic zdały się przekonywania, że przecież PZPR była partią komunistyczną. - A stalinizm, zbrodnie bezpieki? - drążył dalej dziennikarz? „No może i były…” - tłumaczyła się posłanka. Ale przecież później było już „nieco lepiej”. Problem w tym, że podobne zdanie zdaje się mieć całkiem niemała grupa Polaków. I nie myślę tylko o najmłodszym pokoleniu, dla którego historia współczesna to tabula rasa - czysta tablica, mówienie o przeszłości kojarzy się z nudnymi akademiami, zaś Jerzy Urban to dobroduszny, sympatyczny, trochę śmieszny dziadzio. Wywiad, jaki przeprowadziła z nim kilka dni temu córka Wojciecha Jaruzelskiego, bije rekordy oglądalności. A że na bohatera wyrósł apologeta morderców ks. Jerzego Popiełuszki? Że komuna, totalna obłuda, ordynarne kłamstwa... Aaaach, co tam! To tak dawno było. Resentymenty wobec PRL budzą się dziś powszechnie w starszym pokoleniu, pamiętającym przecież puste półki sklepowe, szaroburą rzeczywistość.
29/2021 (1355) 2021-07-21
Błogosławieństwo dziecka przez rodziców ma potężną moc. Podobnie jak błogosławieństwo kapłańskie. Jesteśmy zobowiązani, aby nieść je zawsze i wszędzie. Przekleństwo nigdy nie powinno wychodzić z ust chrześcijanina, podobnie jak hejt, niezależnie od tego, w jaki sposób jest wyrażany.

„I mówił Pan do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił»” (Lb 6,22-27). O obowiązku niesienia błogosławieństwa przypomniał papież Benedykt XVI, podkreślając, że „kapłan z definicji powinien być człowiekiem błogosławiącym”, ponieważ „takie jest jego zadanie w świecie: jest po to, by nieść błogosławieństwo”. Przywoływana już kiedyś na łamach „Echa” mistyczka Maria Simma - obdarowana charyzmatem kontaktu z duszami czyśćcowymi - wspominała (zapis jej wizji można znaleźć w książce „Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi”) spotkanie ze zmarłym wiele lat wcześniej kapłanem. Przyszedł do Marii, prosząc o pomoc. Maria Simma zapamiętała go, ponieważ jego cierpienia były spowodowane dość szczególnym stygmatem: miał uschniętą prawą rękę. Na pytanie, dlaczego taką karę cierpi, odpowiedział: „Bo za życia zbyt mało błogosławiłem...”.
28/2021 (1354) 2021-07-14
Statystyczny Polak w 2019 r. wyrzucił do kosza 56 kg żywności. „Średnia” europejska wynosi 74 kg, w skali globalnej zmarnowało się 931 mln ton żywności. Większość odpadów pochodzi z gospodarstw domowych, sporo jedzenia marnują gastronomia i handel. W 2020 r. pandemia zapewne problem jeszcze bardziej pogłębiła.

Po krótkiej wakacyjnej przerwie - szybkie zakupy w niedalekim markecie. Do kosza wrzuca się łatwo, zwłaszcza, gdy nie ma wcześniej zrobionej listy. Później jeszcze tylko zdziwienie przy kasie (hmm… spory rachunek) i dyskretne sprawdzenie paragonu (nie no, na pewno nie, ale co mi szkodzi), czy aby pani kasjerka nie pomyliła się. Wszystko ok. Dalej: pakowanie do bagażnika samochodowego toreb i zatachanie ich z garażu do mieszkania. Pierwsza „skucha” pojawia się już przy rozpakowywaniu zakupów w domu i rozmieszczaniu ich w miejscach do tego przeznaczonych. Ooo, trzeci słoik z musztardą? Myślałem, że już nie ma… I dwa majonezy otwarte w lodówce? Termin ważności śmietany skończył się pięć dni temu. Zapomniany sok pomarańczowy „zakwitł”. Kilka plasterków żółtego sera pokryło się białym nalotem (do kosza!). Parę bułeczek kupionych „na wszelki wypadek” tydzień temu przypomina kamienie. I jeszcze okazało się, że za słoiczkami z konfiturami (dziękuję pani Halinko!) „schowały się” suszone pomidory w oleju, ketchup i kolejny słoik musztardy (czwarty już).
27/2021 (1353) 2021-07-07
Kiedy rozmawiam z człowiekiem, w którym są bunt, pretensje do Boga, zwykle jest jeszcze szansa na ratunek. Bywa, że nie z Nim walczy, ale z Jego wypaczonym obrazem, mającym niewiele albo zgoła nic wspólnego z rzeczywistością. Najgorzej, gdy Pan Bóg w którymś momencie życia staje się człowiekowi obojętny.

„Mnie to nie obchodzi. Nie myślę o Nim. Nie mam czasu, inne ważne sprawy zaprzątają mój umysł” - tłumaczą się ludzie. Ale nie tylko to powoduje skamienienie serc. Antoni Gołubiew wiele lat temu pisał, że „najtrudniej jest nawrócić człowieka, który się przyzwyczaił”. Nic go nie zdziwi, nie zachwyci, nie poruszy. „Stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił” - mówił Jezus, wprowadzając uczniów w treść przypowieści o siewcy. Jakże aktualne słowa w XXI w. „Nurtuje mnie poważny problem, proszę o rozświetlenie go” - pisze pani Teresa. „Chodzi o grzechy przeciwko Duchowi Świętemu. Pan Jezus mówił: «Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym» (Mt 12,31-32). Zastanawiam się, co to znaczy?
26/2021 (1352) 2021-06-30
Rewolucja ma to do siebie, że w którymś momencie zaczyna zjadać swoje dzieci. Łupem tęczowej ideologii, co było do przewidzenia, stał się sport.

Ponieważ od 2015 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski pozwala startować w zawodach transseksualistom, na olimpiadzie w Tokio wystąpi reprezentująca Nową Zelandię Laurel Hubbard. Rzecz w tym, że Laurel osiem lat temu nazywała się Gavin i była facetem. Biologicznym, potężnym, silnym mężczyzną, mającym na koncie kilka rekordów w kategorii juniorów. Posiadającym umięśnienie, jak też układ kostny, charakterystyczne dla faceta. Laurel nie dała szans kobietom, wygrywając trzy lata temu zawody Igrzysk Pacyfiku w Samoa oraz zdobywając srebrny medal na mistrzostwach świata w 2017 r. Zapewne w Tokio jej koleżanki nie będą miały zbyt wielkich szans na zwycięstwo. Protesty, nawet jeśli się gdzieś rodzą, są rachityczne i szybko się wypalają, ponieważ uderzenie w genderowski mit o równości płci jest traktowane na równi z obrazoburstwem i z automatu wyklucza z „cywilizowanego świata”. Takich przypadków będzie więcej - w Stanach Zjednoczonych jedną z pierwszych decyzji administracyjnych prezydenta Joego Bidena była sugestia, by szkolne drużyny sportowe przyjmowały transseksualistów.
26/2021 (1352) 2021-06-30
FOMO (ang. Fear of Missig Out) to, najprościej rzecz ujmując, lęk przed odłączeniem, pominięciem. Termin stworzył w połowie lat 90 minionego wieku amerykański psycholog Dan Herman. Początkowo nie kojarzono go z raczkującym jeszcze wówczas internetem, oznaczał bowiem obawę przed niewykorzystaniem wszystkich dostępnych możliwości. Od początku XXI w. zaczęto go stosować jako określenie uzależnienia od sieci.

W pierwszej części „Terminatora” jest scena, która w widzach tamtej „epoki” (1985 r.) nieodmiennie wzbudzała wesołość: w zniszczonym mieście przyszłości, w ruinach budynku siedzi wynędzniała, zziębnięta, otępiała rodzina i patrzy w zniszczone pudło od telewizora, w którym pali się ognisko. Wizja, co prawda w zupełnie innym kształcie, spełnia się na naszych oczach, choć nie mamy do czynienia z buntem maszyn. Wręcz przeciwnie: stały się one najbliższym środowiskiem życia, zastępując ludzkie relacje. Znaczna część populacji coraz więcej czasu spędza na bezmyślnym, bezproduktywnym i bezsensownym gapieniu się w ekrany smartfonów, komputerów i tabletów - różnica jest tylko taka, że bohaterowie wspomnianego wyżej filmu robili to razem z najbliższymi, my zaś zwykle jesteśmy sami. Niedawno staraniem NASK został wydany raport pt. „FOMO i nadużywanie nowych technologii. Poradnik dla rodziców”.
25/2021 (1351) 2021-06-23
Lewica boi się, że polski rząd „zrobi w Warszawie Budapeszt”, tzn. idąc śladem węgierskich parlamentarzystów, wprowadzi zakaz promocji homoseksualizmu i transgenderyzmu, wzmocni ochronę dzieci przed pedofilią i pornografią. Na razie nie słychać, by takowa ustawa w sejmie była przygotowywana, a szkoda.

Nic zatem dziwnego, że natychmiast zostały podjęte działania uprzedzające, zorganizowano atak na ministra Czarnka i protesty na ulicach - rzecz jasna, przy aktywnym wsparciu ZNP, opozycyjnych polityków i, jakże by inaczej, „Gazety Wyborczej ”- przeciwko rzekomemu zawłaszczaniu szkoły przez narodowców, faszystów, „upartemu trwaniu” w średniowiecznych modelach wychowania itd. Środowiska lewicowo-liberalne histerycznie przyjęły zapowiadane przez ministra edukacji propozycje zmian w szkolnictwie, m.in. zapowiedź nowelizacji Prawa oświatowego, które miałyby m.in. wzmocnić rolę kuratorów oświaty. „Koń jaki jest, każdy widzi” - pisał Benedykt Chmielowski w pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej. Fakty są bezsporne: polska oświata, obok służby zdrowia, to od lat najsłabsze ogniwa w łańcuchu społecznych zależności, niezależnie od tego, kto w danym momencie sprawuje władzę. Zdalne nauczanie, pandemia pogłębiły kryzys.