Komentarze
51-52/2021 (1377) 2021-12-21
Z wiekiem człowiek staje się sentymentalny. Poszukuje wszystkiego, co kojarzy mu się z obrazami świąt z dziecięcych lat.

Poluje na te same smaki, przetrząsa sklepy i internet w poszukiwaniu ozdób jako żywo kojarzących się z choinką, na którą jeszcze patrzył do góry, wspomina zwyczaje i obyczaje, jakich wymagali od niego rodzice w dzień wigilijny i w same święta. Być może jest to efekt starości, a może jednak pewna mądrość. W świecie ciągnącym nieustannie za nowościami, nowinkami i nakazem bycia oryginalnym poszukiwanie dzieciństwa staje się poszukiwaniem źródła i pewności. Nic nie jest w stanie zmienić w nas dziecięcych marzeń. One tkały świat. A czy nie jest tym samym nasze świętowanie? Bo po cóż wspominać tamten czas, gdy stajnię w Betlejem rozświetliło światło, chóry aniołów zwołały pospolite ruszenie pasterzy, a gwiazda za rączkę prowadziła mędrców, bo im nie wystarczyły już uczone księgi. Czy nie po to, by stanąć mocno na gruncie Prawdy? Niektórzy chcieliby zamknąć tamten świat w ideach jasnych i poukładanych, byle tylko nie mówił, że jest rzeczywisty.
50/2021 (1376) 2021-12-15
Niektórych czytelników być może zdziwi użycie w tytule wyrażenia cokolwiek niesalonowego. Tytułowe słowo spopularyzował we współczesnej polszczyźnie serial o rodzinie Kiepskich, w którym odnosiło się ono do rzeczy zbędnej lub po prostu słabej jakości czy zupełnie bez wartości.

Jednakże nie jest to słowo nowe. Istniało w staropolszczyźnie i oznaczało kawałki słomy, kłującej trawy, chrustu, ostrych gałęzi, czyli wszystko, co kłuło, bodło, a w przenośni - rzeczy i sprawy nieważne, głupstwa, głupoty. Przyznam się, że to słowo polubiłem. Nie potrzeba bowiem zbyt wielu wyrażeń, by oddać swój negatywny stosunek do jakiegoś poglądu lub teorii. Badziewie to po prostu badziewie i nie ma co nim się zbytnio przejmować. Lecz obecnością owych teorii lub poglądów w rzeczywistości już przejąć się należy. Rozpleniona głupota gorsza jest od wszelkiej maści epidemii i wojen. Skutki jej bowiem są o wiele tragiczniejsze, aniżeli wszystkich plag egipskich razem wziętych. Nie istnieje żaden teren działania ludzkiego, który byłby wolny od głupoty. Kroczy ona z ludzkością od czasu jej zaistnienia na ziemi i raczej nic nie wskazuje na to, że uwolnimy się od niej w najbliższym możliwym do przewidzenia czasie.
49/2021 (1375) 2021-12-08
W jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych przeprowadzono debatę. Oto trzej biznesmeni - katolik, protestant i ateista - rozmawiali o tym, co dla nich oznacza Boże Narodzenie.

Protestant mówił, że Boże Narodzenie oznacza 50% wzrost zysków. Katolik powiedział, że patrzy na wynik finansowy, a święta Bożego Narodzenia to 20% wzrost zarobków po opodatkowaniu. Ateista mówił, że biznes bożonarodzeniowy jest tak dochodowy, że w dzień Bożego Narodzenia on i jego przyjaciele zbierają się wokół choinki, trzymają za ręce i śpiewają: „O, jakiego mamy przyjaciela w Jezusie!”. Być może niektórym taki obrazek będzie wydawać się zabawnym i nierzeczywistym. I zapewne o to chodziło twórcom tego przedświątecznego programu. Ale dla mnie było to pewnego rodzaju wytrącenie z letargu. Nie idzie jednak tylko o wejście w tzw. kulturę „obudzonych”, która jest pewną nowością w dzisiejszych czasach.
49/2021 (1375) 2021-12-08
Czy da się wygrać wojnę bez żołnierzy? Nie tylko w sensie militarnym, ale też w wymiarze ducha? Czy model kultury promującej dziwaczny, zniewieściały pacyfizm, symbolicznie „kastrujący” mężczyzn i pozbawiający elementarnego poczucia odpowiedzialności, deprecjonujący ich tradycyjne role społeczne, jest w stanie zapewnić dostateczną liczbę obrońców tego, co ważne, święte, kluczowe dla nowożytnej cywilizacji europejskiej?

Wielki mistrz Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie, kard. Fernando Filoni, podjął decyzję, by podczas obrzędu pasowania na rycerza zrezygnować z używania miecza. „Wspomniany zakon założony został w 1099 r. w Ziemi Świętej przez Gotfryda de Bouillon i od tamtego czasu istnieje nieprzerwanie do dziś. Przez 922 lata podczas uroczystego rytu inwestytury zawsze korzystano z miecza. Teraz jednak ma się to zmienić” - pisał kilka dni temu Grzegorz Górny („Rycerze bez miecza, Kościół bez mężczyzn. Czy da się wygrać wojnę kulturową bez żołnierzy?”, www.wpolityce.pl).
48/2021 (1374) 2021-12-02
Przeglądając doniesienia medialne związane z obecnym drżeniem całej ludzkości przed coraz to nowszymi wariantami słynnego już koronawirusa, rządzącego od blisko trzech lat światem, zauważyłem kilka ciekawych kwestii, ale jedna wybijała się ponad pozostałe.

Tą kwestią było zwykłe niedoinformowanie społeczeństwa. Cokolwiek powiedzieć można dzisiaj o dziennikarzach, to nie tylko zwrócenie uwagi na fakt, że za nic mają kwestie związane z poprawnością ortograficzną, ile raczej całkowicie ignorują rzetelność dziennikarską, a wodze ich fantazji ujęła czysta kreatywność społeczna. Marzenia o byciu demiurgiem realności przeniknęła dziennikarską brać do tego stopnia, iż nieliczni już dzisiaj zauważają, że diabeł kulturowy tkwi w szczegółach. Nie ma co jednak winić samych dziennikarzy. Są oni pewnym produktem społecznym, ukształtowani na serwowanej od przynajmniej lat 50 ubiegłego wieku ideologii. Roberto de Mattei w swoim ostatnim felietonie dość dobitnie wskazał problem dzisiejszego świata medialnego, odwołując się do pewnej zapomnianej jakoś encykliki papieskiej: „W swojej encyklice «Divini Redemptoris» z 19 marca 1937 r. papież Pius XI stwierdził, że potężną pomocą w rozprzestrzenianiu się komunizmu był spisek milczenia prasy światowej.
45/2021 (1371) 2021-11-10
Nikt dzisiaj nie zaprzeczy, iż w naszym kraju dokonuje się rewolucja kulturowa. Ostatnie wydarzenia, mające swoje korzenie w początkach rządów Zjednoczonej Prawicy, są nie tylko próbą przejęcia władzy przez odsuniętych od sterowania nawą państwową, lecz stanowią element planu zmiany kulturowej w Polsce.

Owszem, problemem jest to, czy ta zmiana już się nie dokonała, a jeśli tak, to czy istnieją jakieś środki zaradcze, które - jeśli nie odwrócą owego trendu - to przynajmniej zminimalizują jego społeczne i kulturowe skutki. Opanowanie przestrzeni publicznej przez dominujący wulgaryzm - na który pozwalają sobie dzisiaj nie tylko ludzie z tzw. marginesu, ale który stał się domownikiem także publicznej debaty i sporów pomiędzy luminarzami politycznymi, artystycznymi, społecznymi, a także pobrzmiewa w wypowiedziach niektórych przedstawicieli duchowieństwa - wskazuje, że zmiana się dokonała.
44/2021 (1370) 2021-11-03
Ostatnie wydarzenia w czasie szczytu G20 w sprawie kryzysu klimatycznego wykazały, jak silne jest wśród niektórych zatroskanie o kurczenie się pokrywy lodowcowej. Mnie natomiast martwi bardziej dramatyczne kurczenie się przestrzeni publicznej.

Przez „przestrzeń publiczną” rozumiem zwykłą dyskusję o ideach i instytucjach, polityce i osobowościach, która ma miejsce w każdym społeczeństwie wśród sąsiadów oraz przypadkowych znajomych. Rozmowy, jakie odbywają się w miejscu publicznym, różnią się od bardziej intymnych rozmów między bliskimi przyjaciółmi i członkami rodziny. Ale różnią się także od debat politycznych tym, że niekoniecznie wiążą z kontrowersją. Lub mówiąc inaczej: debaty polityczne są jednym z rodzajów rozmów, które odbywają się w miejscu publicznym. Jednak ożywiona debata polityczna zakłada istnienie przestrzeni publicznej; możemy swobodnie rozmawiać o kontrowersyjnych kwestiach, ponieważ nauczyliśmy się prowadzić otwartą, obywatelską rozmowę.
43/2021 (1369) 2021-10-27
Jak co roku rozgrywa się w polskiej przestrzeni publicznej zażarta dyskusja na temat Halloween. Z obu stron tego sporu padają zacięte oskarżenia.

Z jednej barykady wystrzeliwane są argumenty o satanistycznej proweniencji tegoż „wydarzenia”, a z drugiej płyną tyrady o krępowaniu „niewinnej” zabawy. Makabryczne cokolwiek „świętowanie” - nawet nie do końca wiadomo czego - staje się polem zażartej batalii. W tym sporze na dobrą sprawę ginie jednak to, co najważniejsze. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że konkretny sposób spędzania wolnego czasu i metody „rozweselania” człowieka są pochodną jego spojrzenia na świat i rozpoznania własnego miejsca w tym, co nazywa on rzeczywistością. Reszta w gruncie rzeczy jest tylko sztafażem.
42/2021 (1368) 2021-10-20
Nie do końca mam pewność, czy przy dzisiejszej nowomowie i powszechnej medialnie manii przyklękania przed każdym meczem piłkarskim tytuł niniejszego felietonu nie zostanie okrzyknięty jako promocja faszyzmu i zacięty rasizm.

Cóż, w epoce, gdy najlżejsze tylko elementy przaśnej logiki mogą stanowić zarzewie konfliktu i przyczynę oskarżeń, trudno już cokolwiek w ludzkiej mowie powiedzieć. Obawa moja jest tym większa, że takową tendencję zauważyłem w czasie przemówienia polskiego premiera w Parlamencie Europejskim oraz w licznych komentarzach opozycji względem tego wystąpienia, na świeżo zbieranych w kuluarach tegoż gremium. Ataki podobne wjeżdżaniu rozpędzonego czołgu na kierującego hulajnogą były tylko najlżejszym przejawem „zatroskania” o stan praworządności w naszym kraju.
41/2021 (1367) 2021-10-13
Truizmem jest twierdzenie, że dzisiejszego człowieka kształtuje coraz bardziej nie własna świadomość, ale to, co jest jemu suflowane przez medialne koncerny.

Wielokrotnie w debatach internetowych można natknąć się na teksty i obrazy nijak mające się do rzeczywistości. Ich celem jest tylko wzbudzenie konkretnych emocji w odbiorcy, a w konsekwencji wywołanie konkretnego działania. Innymi słowy mamy do czynienia nie tyle z przekazem informacji, ile raczej zręcznym sterowaniem całymi masami ludzkimi. Zresztą masy ludzkie dość łatwo jest rozgrzeszyć z tragicznych czasami skutków podejmowanych przez nią czynów. Odpowiedzialność ze swej natury zakłada pojedynczego sprawcę. Nawet jeśli działa w grupie przestępczej. Tłumu oskarżyć nie można, gdyż nikt nie rozkłada statystycznie odpowiedzialności na poszczególne jednostki go tworzące. I chociaż nie stanowi to o uznaniu działania tłumu za moralnie dopuszczalne, to jednak nikt nie będzie odeń żądał, by odpowiadał za swoje czyny.