Komentarze
26/2022 (1403) 2022-06-29
Był sobie tzw. dziennikarz. Wielce uzdolniony, bo zarówno w prasie, jak i w telewizji, a nawet i w radiu wiódł prym co się zowie.

A i zasłużony okrutnie, a nawet doceniony, bo po wielekroć najróżniejszymi prestiżowymi nagrodami - z najważniejszą: Hieną roku - za wyjątkowo słuszną i konsekwentną realizację swojej dziennikarskiej powinności odznaczany. Głęboka myśl jego wokół zagadnienia „co z tą Polską” bezustannie krążyła. „Znawcy przedmiotu” za człowieka, który „reprezentuje dziennikarstwo odważne, zaangażowane i nonkonformistyczne”, go uznali. I że arystokratą dziennikarstwa jest. W związku z powyższym nad całkiem pokaźną gromadką swoich wielbicieli rząd dusz w klasycznym tego słowa znaczeniu sprawował. Kochali go też chlebodawcy, powierzając mu bardzo ważne, dające możliwości zarówno realizowania się, jak i popisywania, dziennikarskie funkcje.
25/2022 (1402) 2022-06-22
Hasło: „szwagier” zaistniało w moim życiu w czasach mojej najpierwszej młodości na skutek pewnego ważnego wydarzenia. A było to tego dnia, kiedy usłużny znajomy zabrał nas grzecznościowo na podwózkę swoim nowiuteńkim (ale tylko dla niego, bo tak naprawdę był on już czwartym właścicielem owego pojazdu) i wielce pojemnym autkiem.

I właśnie w trakcie tego wojażowania zatrzymywał się nie tylko na czerwonym, ale i na zielonym świetle. Zapytany o powody tego drugiego zachowania odparł, że nie jest pewien, czy od prostopadłej na czerwonym nie przejeżdża szwagier. Od tej pory ta niezidentyfikowana, ale za to wielce intrygująca postać rozintruzowała się w moim młodym umyśle, nader często prowokując pytanie, że szwagier to kto? Prowokator drogowych zdarzeń wypadkami zwanych, chuligan, nieustraszony rajdowiec? Nie odgadniesz, kto on, zatem człowiek wielce intrygujący.
22/2022 (1399) 2022-06-01
Statystyki podają, że w porównaniu do roku 1980 kupujemy dzisiaj pięć razy więcej ubrań. Te z sieciówek zakładamy średnio siedem razy.

W krajach o wysokim wskaźniku rozwoju gospodarczo-społecznego na dorosłą osobę przypada rocznie 68 sztuk nowego przyodziewku. Wielka Brytania co pięć minut wyrzuca prawie 10 tys. sztuk odzieży. A przewidywania na 2030 r. sugerują, że będziemy już całkiem niedługo kupowali 63% nowych ubrań więcej niż dziś. Kto już trochę dłużej żyje, z pewnością pamięta handel na bazarach - na czele z Różyckiego - i stadionach - na czele z 10-lecia. Tyle że Polakom zawsze pachniały ciuchy z Zachodu. Te luksusy były, co prawda, dostępne w Peweksie i Baltonie - ale, niestety, poza zasięgiem szeregowego obywatela.
22/2022 (1399) 2022-06-01
Wtedy uświadomiłem sobie, że pisanie to nie jest jakieś tam bezkarne wodzenie długopisem po papierze, że tworzy się bohaterów, którzy żyją potem własnym życiem i za autorem podążają. I taka dziwna myśl mi wtedy zaświtała w głowie, że ci bohaterowie w jakiś sposób autora rozliczają, może nawet sądzą go jakoś - mówi Jan Jastrzębski. Rodzinne Daćbogi mogą być dumne z dokonań swojego krajana.

Opowieść o „Błocie” wypada zacząć od tego, że kiedy J. Jastrzębski sprawdził się już w różnych formach literackich, zapragnął napisać powieść. - Uważałem to za punkt honoru. Bo dopiero powieść z człowieka zajmującego się pisaniem czyni pisarza - twierdzi. - Mówiłem sobie, że przecież Stachura napisał „Całą jaskrawość” i „Siekierezadę”, Bunin „Życie Arseniewa”, Capote „Inne głosy, inne ściany”… Więc ja też postaram się napisać powieść. Inspiracją do zmierzenia się z tym gatunkiem stała się zasłyszana na korytarzu pociągu opowieść młodych ludzi o przylatujących do jakiejś wsi czarnych bocianach, po którym to wydarzeniu następowały tragiczne wypadki motocyklowe.
21/2022 (1398) 2022-05-25
Skumulowanie w majowo-czerwcowym terminie trzech okoliczności rodzinnych, czyli świąt matki, dziecka i ojca, to bardzo dobry powód, żeby wypuścić nagromadzone nadpsute powietrze i celebrować rodzinne więzi.

Okazuje się jednak, że nawet tak zacna kumulacja może - zamiast celebracji - spowodować w rodzinnych relacjach pewien rodzaj dodatkowego napięcia. I wynikającego mniej ze złych intencji, a bardziej z zawiłości języka. Albo może raczej zasiedziałości pewnych sformułowań, które - gdyby je niczym włos albo i zapałkę podzielić na czworo - mogą przywieść do zaskakujących wniosków. A jak już się raz tę zapałkę albo i ten włos podzieli… Dzień Dziecka generuje w wielu rodzinach pewien rodzaj dyskusji: co podarować latorośli, żeby i nie zbankrutować, i zadowolić oną. Najprościej byłoby po prostu ją zapytać, ale dużo lepiej jest tylko podpytać, poobserwować i w dniu uroczystym wyskoczyć (czemu mi się tu filip z konopi wcina?) z satysfakcjonującym dziecię upominkiem.
17/2022 (1394) 2022-04-27
„Boże daj, Boże daj, żeby przyszedł Trzeci Maj” śpiewała moja babcia w czasach, kiedy data ta była w kalendarzu na czarno zapisana, a i wspominać o niej oficjalnie nie wypadało.

Dziś 3 maja mamy święto narodowe, a żeby było po sprawiedliwości, pozostało też plasujące się dwa dni wcześniej Święto Pracy. Ponieważ jedno jest kojarzone z prawicą, a drugie z lewicą, do zagospodarowania pozostało jeszcze centrum, czyli 2 maja. Co prawda ogłoszono je Dniem Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, ale ciągle jeszcze nie dniem wolnym od pracy. Zająć się tą datą postanowił europoseł Robert Biedroń i zaproponował, żeby właśnie drugi dzień maja ogłosić Dniem Europy i dać ludziom wolne od pracy. Wszak „drugiego maja obudziliśmy się w UE” - argumentuje. „Niech więc 2 maja będzie Wielkim Świętem Europy w Polsce”. No, w sumie… Co przeszkadza, żeby dzień flagi realizować nie tak zaściankowo.
15/2022 (1392) 2022-04-13
Przed całkiem wielu już laty satyryk Jan Tadeusz Stanisławski, samozwańczy profesor mniemanologii stosowanej, próbował udowadniać założoną przez siebie tezę „O wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia”, ale niekoniecznie mu się to udało.

W zasadzie można by się mocno zastanawiać, dlaczego Wielkanoc - najważniejsze święto chrześcijan - została poniekąd wyparta przez Boże Narodzenie. Czy dlatego, że „Jezus malusieńki” jest bardziej wdzięcznym tematem niż Jezus, który «dał bok przebić sobie»? I nie tylko bok, ale też «ręce, nogi obie» - choćby nawet «na zbawienie, człowiecze, tobie»”?
14/2022 (1391) 2022-04-06
„Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy”. W taki sposób do złożonej przez Jarosława Kaczyńskiego podczas wizyty w Kijowie propozycji misji pokojowej na Ukrainie odniósł się były wicepremier Rosji, zaufany człowiek Władimira Putina - Dmitrij Rogozin.

Ten cyniczny wpis niekoniecznie musi być potwierdzeniem udziału Rosji w tragedii smoleńskiej. Ale na pewno jest cyniczną polityczną grą. Być może ta prowokacja to dobry moment, żeby do tematu Smoleńska powrócić. Bo że oddane Rosji w imię nowego polsko-rosyjskiego otwarcia śledztwo nic wspólnego - poza nazwą - z prawdziwym śledztwem nie miało, to oczywiste. Argumenty przeciwników powracania do tragedii z kwietnia 2010 r. o bezsensownym jątrzeniu zabliźnionych już ran należy, oczywiście, rozumieć, ale to potrzeba poznania prawdy o tej katastrofie powinna być nadrzędna.
12/2022 (1389) 2022-03-23
Rozmowa z Przemysławem Słowińskim, współautorem książki „Bohaterowie Auschwitz. Opowieść o ludziach, którzy potrafili stawić opór piekłu”.

Czy, według Pana, Polacy mają wystarczającą wiedzę o Auschwitz?

Trudne pytanie. No bo cóż to znaczy „wystarczającą”? Z pewnością nie brakuje u nas publikacji, filmów, podręczników zarówno na temat samego Auschwitz, jak i innych niemieckich obozów śmierci. Ale czy jest to wiedza wystarczająca? Doprawdy, nie potrafię odpowiedzieć. Mam wrażenie, że z jednej strony wiedzy o tym nigdy nie jest za dużo - powinna stanowić swego rodzaju ostrzeżenie dla obecnych pokoleń, a więc w tym kontekście zawsze będzie ona „niewystarczająca”.
7/2022 (1384) 2022-02-16
Widziałeś? - zaczepiam najlepszego z mężów. - Nawet koło nas otworzyli przybytek do poprawiania zdrowia i urody. Może się zapiszę. Jak uczciwie poćwiczę, to i lat mi ubędzie - marzę sobie na głos. - No - zgadza się Najlepszy. Ale wcale nie z tym, żebym się zapisała, tylko że przybytków na tony.

- Jakbyś już poszła, to chociaż karnetu od razu sobie nie kupuj - sceptykuje. - Najpierw sprawdź, o co naprawdę tam chodzi. Żeby znowu nie było. Oficjalnie się oburzam, ale po cichu robię rachunek sumienia. Przyznaję, zdarzały się nietrafione karnetowe inwestycje, ale jak on takich nie miał, to niech rzuci kamieniem. A jak nie chce się za mnie wstydzić, to niech inwestuje. Wiedziałam jednak, że za uwagą o niekupowaniu od razu karnetu coś jeszcze kryć się musi. Jak zawsze - miałam rację.