11 lutego (wtorek), we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, będziemy
obchodzić 28 Światowy Dzień Chorego.
Aktualności
W niedzielę 2 lutego, o 15.00, w sali widowiskowej Miejskiego
Ośrodka
Kultury w Międzyrzecu Podlaskim odbędzie się Przegląd Kolędniczy.
Od 2014 r. 15 października obchodzony jest w Polsce jako Dzień
Dziecka
Utraconego. Rodzice, którzy stracili dzieci w wyniku poronienia lub
przedwczesnego porodu, oraz ich bliscy mogą tego dnia wyrazić swoją
pamięć o swoim utraconym skarbie.
„Naprawę Rzeczypospolitej zacznij do siebie” - wzywał kpt.
Władysław Polesiński, pilot z Żelechowa, znany z zainicjowania
tradycji Apelu Jasnogórskiego oraz kierowania organizacją nazwaną
Rycerskim Zakonem Krzyża i Miecza. Zostawił wiele cennych życiowych
rad.
W. Polesiński urodził się w 1906 r. w Żelechowie i od dziecka marzył o lataniu. Jego determinacja w lotniczej edukacji umożliwiła spełnienie tego marzenia. M.in. o służbie pilota mówi książka „Człowiek mocny Bogiem”. W 1928 r. Władysław ożenił się. Doczekał się syna. Ostatnią znaną drogą Polesińskiego był lot 16 września 1939 r. Samolot wystartował z lotniska mokotowskiego i został ostrzelany, dalsze losy nie są pewne. W. Polesiński miał wielką cześć do Najświętszego Sakramentu. Świadek jego modlitw w kościele wspomina, że pozostawiały one wrażenie czasu wyrwanego z czynnego życia i niezbędnego, aby jednoczyć się z Chrystusem i nieść Go innym. Chrześcijaństwo było dla pilota ideą „wyrzeczenia się wszystkiego dla miłości Boga i bliźniego”. Wiarę nazywał zawsze pewną ostoją. „Bóg jest źródłem najpotężniejszych sił wszechświata i najwyższym celem człowieka” - dodawał. Pilot wzywał, aby stale czynić drobne ofiary: ze zbędnych spojrzeń, lenistwa, zniecierpliwienia, zbytniej ambicji.
W. Polesiński urodził się w 1906 r. w Żelechowie i od dziecka marzył o lataniu. Jego determinacja w lotniczej edukacji umożliwiła spełnienie tego marzenia. M.in. o służbie pilota mówi książka „Człowiek mocny Bogiem”. W 1928 r. Władysław ożenił się. Doczekał się syna. Ostatnią znaną drogą Polesińskiego był lot 16 września 1939 r. Samolot wystartował z lotniska mokotowskiego i został ostrzelany, dalsze losy nie są pewne. W. Polesiński miał wielką cześć do Najświętszego Sakramentu. Świadek jego modlitw w kościele wspomina, że pozostawiały one wrażenie czasu wyrwanego z czynnego życia i niezbędnego, aby jednoczyć się z Chrystusem i nieść Go innym. Chrześcijaństwo było dla pilota ideą „wyrzeczenia się wszystkiego dla miłości Boga i bliźniego”. Wiarę nazywał zawsze pewną ostoją. „Bóg jest źródłem najpotężniejszych sił wszechświata i najwyższym celem człowieka” - dodawał. Pilot wzywał, aby stale czynić drobne ofiary: ze zbędnych spojrzeń, lenistwa, zniecierpliwienia, zbytniej ambicji.
Starosta siedlecki zaprasza sołectwa, koła gospodyń wiejskich,
zespoły ludowe, ochotnicze straże pożarne, a także instytucje i
organizacje pozarządowe działające na terenie powiatu do wzięcia
udziału w konkursie na najładniejszy wieniec dożynkowy.
Parafia Najświętszego Serca Jezusowego w Horodyszczu jest jedną z
typowych tzw. pounickich parafii południowego Podlasia. Jako
wspólnota Kościoła rzymskokatolickiego została erygowana w maju 1919
r. Jednak jej historia sięga głęboko w przeszłość.
Pierwsze wzmianki o powstaniu parafii związane są z założeniem prawosławnej cerkwi zamkowej w 1550 r. przez Wasyla Połubińskiego, właściciela Horodyszcza. Dokumenty z tego czasu pozwalają sądzić, że we wsi istniała również cerkiew poświęcona Świętej Przeczystej. Może mieć to związek z datowanymi na 17 maja 1550 r. objawieniami Matki Bożej. Materialnym śladem tych objawień jest rosnąca na terenie przykościelnym lipa i duży kamień polny, częściowo zagłębiony w ziemi, na którym jeszcze do niedawna dopatrywano się odbicia stopy Maryi i który ze czcią całowano, szczególnie po nabożeństwach majowych. Gdy w 1596 r. została zawarta tzw. unia brzeska, pozwalająca m.in. na stosowanie obrzędowości prawosławnej w liturgii przy zachowaniu jedności i wierności z Rzymem, parafia horodyska została włączona do grekokatolickiej Cerkwi unickiej. Najstarszy znany opis budynku kościelnego pochodzi z 17 kwietnia 1759 r. i przedstawia bardzo starą budowlę z drewna, z czterema oknami, zwieńczoną kopułą krytą częściowo gontem, częściowo słomą, która wymagała remontu. Nad kruchtą usytuowana była dzwonnica z dachem krytym gontem, zwieńczona żelaznym krzyżem.
Pierwsze wzmianki o powstaniu parafii związane są z założeniem prawosławnej cerkwi zamkowej w 1550 r. przez Wasyla Połubińskiego, właściciela Horodyszcza. Dokumenty z tego czasu pozwalają sądzić, że we wsi istniała również cerkiew poświęcona Świętej Przeczystej. Może mieć to związek z datowanymi na 17 maja 1550 r. objawieniami Matki Bożej. Materialnym śladem tych objawień jest rosnąca na terenie przykościelnym lipa i duży kamień polny, częściowo zagłębiony w ziemi, na którym jeszcze do niedawna dopatrywano się odbicia stopy Maryi i który ze czcią całowano, szczególnie po nabożeństwach majowych. Gdy w 1596 r. została zawarta tzw. unia brzeska, pozwalająca m.in. na stosowanie obrzędowości prawosławnej w liturgii przy zachowaniu jedności i wierności z Rzymem, parafia horodyska została włączona do grekokatolickiej Cerkwi unickiej. Najstarszy znany opis budynku kościelnego pochodzi z 17 kwietnia 1759 r. i przedstawia bardzo starą budowlę z drewna, z czterema oknami, zwieńczoną kopułą krytą częściowo gontem, częściowo słomą, która wymagała remontu. Nad kruchtą usytuowana była dzwonnica z dachem krytym gontem, zwieńczona żelaznym krzyżem.
Bp Piotr Sawczuk, 57-letni biskup pomocniczy diecezji siedleckiej,
został mianowany przez papieża Franciszka nowym biskupem
drohiczyńskim. Zastąpił on bp. Tadeusza Pikusa, który złożył
rezygnację z tego urzędu.
Do 7 czerwca trwają zapisy na IV Pieszy Rajd Śladami kpt. „Ostoi”,
który odbędzie się w dn. 15-16 czerwca. Celem rajdu jest uczczenie
pamięci bohaterów polskich podziemnych formacji wojskowych.
O. Franciszek Bok OMI pożegnał się z parafią św. Teresy od
Dzieciątka Jezus w Siedlcach (został oddelegowany do tworzenia
nowej parafii w diecezji opolskiej). Podczas Mszy św. sprawowanej
12 maja wdzięczni parafianie dziękowali proboszczowi za ośmioletnią
posługę.
Jako parafianie św. Teresy mieliśmy to szczęście, że dobry Bóg przysłał nam takiego - pozostającego we wdzięcznej pamięci - człowieka. Najpierw na krótko - w 2006 r. jako wikariusza i prefekta w Publicznym Gimnazjum nr 6, a potem - też, niestety, na krótko - jako proboszcza parafii. W 2006 r. o. Franciszek został rzucony na głęboką wodę - miał przygotować uczniów do przyjęcia sakramentu bierzmowania; rozbudzić w młodych przechodzących „okres burzy i naporu” miłość do Boga. Ojcu się to udało, bo nie tylko prostował ich światopoglądowe i emocjonalne ścieżki, ale także budził sympatię i uznanie dla swojej osoby - cieszył się autorytetem. Pamiętam, że w dniu, kiedy żegnał się z parafią, uczniowie jednej z klas uczcili ukończenie szkoły ogniskiem. Wszyscy jednak przyjechali na Mszę św., aby być ze swoim katechetą. Młodzi pamiętają, że późnym wieczorem o. Franciszek dołączył do nich na godzinę czy dwie, mimo że tuż przed wyjazdem miał z pewnością wiele innych obowiązków.
Jako parafianie św. Teresy mieliśmy to szczęście, że dobry Bóg przysłał nam takiego - pozostającego we wdzięcznej pamięci - człowieka. Najpierw na krótko - w 2006 r. jako wikariusza i prefekta w Publicznym Gimnazjum nr 6, a potem - też, niestety, na krótko - jako proboszcza parafii. W 2006 r. o. Franciszek został rzucony na głęboką wodę - miał przygotować uczniów do przyjęcia sakramentu bierzmowania; rozbudzić w młodych przechodzących „okres burzy i naporu” miłość do Boga. Ojcu się to udało, bo nie tylko prostował ich światopoglądowe i emocjonalne ścieżki, ale także budził sympatię i uznanie dla swojej osoby - cieszył się autorytetem. Pamiętam, że w dniu, kiedy żegnał się z parafią, uczniowie jednej z klas uczcili ukończenie szkoły ogniskiem. Wszyscy jednak przyjechali na Mszę św., aby być ze swoim katechetą. Młodzi pamiętają, że późnym wieczorem o. Franciszek dołączył do nich na godzinę czy dwie, mimo że tuż przed wyjazdem miał z pewnością wiele innych obowiązków.
Stulecie erygowania parafii w Kąkolewnicy kończy uroczyste
obchody 600-lecia wsi, 150-lecia utworzenia szkoły oraz 100 rocznicy
odzyskania przez Polskę niepodległości.
Uroczystości jubileuszowe rozpoczęły się Mszą św. pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka. Obecne były też poczty sztandarowe miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej i Publicznego Gimnazjum w Kąkolewnicy oraz poczet flagowy Szkoły Podstawowej. Obchody swoją obecnością uświetnili również harcerze. Dostojnego gościa powitała delegacja parafian na czele z Witoldem Lipskim, który był także - jako dyrektor miejscowego Zespołu Oświatowego - współgospodarzem dalszej części uroczystości. W homilii biskup nawiązał do wydarzeń związanych z historią parafii. Przypomniał, że w 1767 r. dzierżawca dóbr Kąkolewnica - Filip Szaniawski zbudował drewniany kościoła pw. św. Filipa Neri. Później utworzono w Kąkolewnicy filię duszpasterską należącą do parafii Trzebieszów. Wspomniał też o księżach, którzy wiele wnieśli w historię wspólnoty.
Uroczystości jubileuszowe rozpoczęły się Mszą św. pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka. Obecne były też poczty sztandarowe miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej i Publicznego Gimnazjum w Kąkolewnicy oraz poczet flagowy Szkoły Podstawowej. Obchody swoją obecnością uświetnili również harcerze. Dostojnego gościa powitała delegacja parafian na czele z Witoldem Lipskim, który był także - jako dyrektor miejscowego Zespołu Oświatowego - współgospodarzem dalszej części uroczystości. W homilii biskup nawiązał do wydarzeń związanych z historią parafii. Przypomniał, że w 1767 r. dzierżawca dóbr Kąkolewnica - Filip Szaniawski zbudował drewniany kościoła pw. św. Filipa Neri. Później utworzono w Kąkolewnicy filię duszpasterską należącą do parafii Trzebieszów. Wspomniał też o księżach, którzy wiele wnieśli w historię wspólnoty.
- « Następne
- 1
- …
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- …
- 51
- Poprzednie »