Izolacja, którą przyniosła ze sobą pandemia, uderzyła w chorych
przebywających w szpitalach, domach pomocy i ośrodkach leczniczych.
Ich osamotnienie jest bardzo trudne.
Pan Zbigniew mieszka w domu pomocy społecznej od trzech lat. Nie ma już żadnych krewnych. Musiał zostawić swój dom i rodzinną miejscowość, bo udar mózgu doprowadził go do dużej niepełnosprawności. Jest zdany na opiekę innych. Sąsiedzi i znajomi nie zapomnieli o nim, często odwiedzali. Przyjeżdżali w weekendy, obowiązkowo przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Teraz pozostały tylko rozmowy telefoniczne. Pan Zbigniew woli jednak bezpośrednie spotkania. Rozumie sytuację, ale ze zniecierpliwieniem czeka na wizyty twarzą w twarz. Pani Franciszka leży w zakładzie opiekuńczo- leczniczym od kilku lat. Nie chodzi, prawie nie widzi. Przyznała, że pogodziła się ze swoją obłożną chorobą. Na co dzień towarzyszą jej katolicka stacja radiowa i różaniec. Urozmaiceniem były odwiedziny krewnych. Rozpoznawała ich po odgłosie kroków. Teraz leży sama, ma coraz mniejszą świadomość tego, co się wokół niej dzieje.
Pan Zbigniew mieszka w domu pomocy społecznej od trzech lat. Nie ma już żadnych krewnych. Musiał zostawić swój dom i rodzinną miejscowość, bo udar mózgu doprowadził go do dużej niepełnosprawności. Jest zdany na opiekę innych. Sąsiedzi i znajomi nie zapomnieli o nim, często odwiedzali. Przyjeżdżali w weekendy, obowiązkowo przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Teraz pozostały tylko rozmowy telefoniczne. Pan Zbigniew woli jednak bezpośrednie spotkania. Rozumie sytuację, ale ze zniecierpliwieniem czeka na wizyty twarzą w twarz. Pani Franciszka leży w zakładzie opiekuńczo- leczniczym od kilku lat. Nie chodzi, prawie nie widzi. Przyznała, że pogodziła się ze swoją obłożną chorobą. Na co dzień towarzyszą jej katolicka stacja radiowa i różaniec. Urozmaiceniem były odwiedziny krewnych. Rozpoznawała ich po odgłosie kroków. Teraz leży sama, ma coraz mniejszą świadomość tego, co się wokół niej dzieje.