Region

Bejdy przeciw kurnikom

Dwa lata temu Klimy, teraz Bejdy - w gminie Olszanka inwestorzy wciąż chcą stawiać kolejne kurniki, ale świadomi zagrożeń mieszkańcy sprzeciwiają się.

Ferm przemysłowych w gminie nie brakuje. - Obecnie mamy 120 obiektów znacząco oddziałujących na środowisko - zdradza wójt gminy Olszanka Grzegorz Pajnowski z uwagą, że średnia wynosi 1,5 obiektu na km². - To duże obciążenie środowiska - dodaje i przyznaje, iż nie dziwi go stanowczy sprzeciw mieszkańców. Oni sami doskonale więc zdają sobie sprawę, z jakimi uciążliwościami wiąże się funkcjonowanie dużych kurników.

Niedawne protesty w Klimach, które – jak na razie – zablokowały inwestycję w tej wsi, pokazały mieszkańcom Bejd, że ich głos również może się liczyć. Postanowili sprzeciwić się inwestycji, bo może ona znacząco wpłynąć na ich życie – mieszkaniec gminy Mordy chce postawić sześć kurników na ok. 576 tys. sztuk brojlerów w odległości 500 m od najbliższych zabudowań oraz 800 m od granic obszaru ochrony przyrody Natura 2000 – Dolina Liwca. I choć przepisy w pierwszym przypadku mówią o zachowaniu 100 m odległości, by inwestycja mogła powstać, każdy, kto mieszkał w takim sąsiedztwie, wie, z czym to się wiąże. Produkcja drobiu na taką skalę stanowi również ogromne obciążenie infrastruktury: nie tylko ze względu na pobór wody, ale również przejazdy tirów odbierających towar czy odpady lub dowożących produkty do hodowli. Ponieważ gmina wydała decyzję odmowną na wniosek przyłączenia inwestycji do wodociągu, w dokumentacji projektowej pojawił się zapis o wybudowaniu dwóch studni głębinowych ze zużyciem ok. 42 tys. m³ rocznie. Mieszkańcy Bejd już mierzą się latem z obniżonym poziomem wód gruntowych, a jej pobór do hodowli drobiu na taką skalę problem jedynie pogłębi. – Choć na razie nie mamy większego kłopotu z wodą, odmówiłem przyłącza ze względu na obciążenie dla infrastruktury, bo przede wszystkim musimy zapewnić mieszkańcom gminy wodę do celów bytowych – tłumaczy G. Pajnowski i dodaje, że budowy studni nie może zabronić.

 

Nie chcemy

8 stycznia w świetlicy w Bejdach odbyło się spotkanie w ramach konsultacji społecznych, na którym zjawili się mieszkańcy, przedstawiciele gminy oraz inwestora. – Organizujemy je przed wydaniem uzgodnień, bo jeśli te zostaną wydane, a postanowienia nastąpią, to udział społeczeństwa nie może być elementem rozstrzygającym w sprawie – tłumaczy inicjatywę wójt. Mieszkańcy jednogłośnie nie zgadzają się na budowę kurników przemysłowych nieopodal ich domów. – Są przeciwni lokalizacji inwestycji – precyzuje Mateusz Pietrusiak z zarządu stowarzyszenia Natura Podlasia. – Doskonale wiemy, z jakim obciążeniem i dla mieszkańców, i środowiska wiąże się tak duża inwestycja – podkreśla. Wskazuje również, że szacunki dotyczące zużycia wody wpłyną znacząco na obniżenie poziomu wód gruntowych, co może być problemem dla rolników uprawiających okoliczne pola, podobnie jak odór, szkodliwe pyły, ilość odpadów z kurzej fermy czy ścieki. – Będzie to zagłada dla tej wsi – podkreśla M. Pietrusiak. – W raporcie pojawia się także informacja, o ośmiu kolejkach samochodów w dzień i trzech w nocy –  dodaje, co wskazuje na fakt, że ucierpi infrastruktura drogowa, zwiększy się hałas i zanieczyszczenie powietrza. 

Obecny na spotkaniu przedstawiciel inwestora odpowiadał na pytania mieszkańców i nakłaniał do kompromisu.

 

To większy problem

Wójt gminy Olszanka przyznaje, że zainteresowanie producentów drobiu tymi terenami wciąż jest duże i – niestety – kłopotliwe. – Bez przerwy zgłaszają się do nas inwestorzy, który chcieliby postawić kolejne kurniki czy biogazownie – przyznaje wójt gminy Olszanka Grzegorz Pajnowski. – Reakcje społeczeństwa czy rady są różne, bo w jednym miejscu jest zdecydowany opór, a w innym parę osób się sprzeciwia, ale potem zmieniają zdanie. 

Wniosek o budowę kurników w Bejdach został złożony, wpłynęły pierwsze dokumentacje od stron, trwa procedura opiniowania i uzgadniania. Wójt musi wydać decyzję w oparciu o jednostki opiniujące i uzgadniające – przede wszystkim Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łosicach, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego czy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Lublinie. – Musimy być bezstronni oraz transparentni w działaniu – podkreśla G. Pajnowski, dodając, że decyzja urzędu gminy będzie uzależniona od zgromadzonego materiału dowodowego.

JAG