Historia
TK
TK

Bohater i zwykły człowiek

Młodzież oraz mieszkańcy Żelechowa mieli okazję uczestniczyć w niecodziennej prelekcji dotyczącej rotmistrza Witolda Pileckiego.

Historię ochotnika do Auschwitz, powstańca i wyklętego poznali niemalże z pierwszej ręki. Powiat garwoliński stał się obiektem zainteresowania Fundacji Instytutu Rzeczypospolitej im. Pawła Włodkowica. Organizacja podjęła się prowadzenia akcji „Pamiętaj o bohaterach”. Przy współpracy z Muzeum Ziemi Ostrowskiej (jedynym w Polsce zajmującym się rtm. Pileckim), zorganizowano cykl wystaw dotyczących tego niezłomnego bohatera. Jednym z pierwszych miejsc na trasie fundacji stał się Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Żelechowie. - Podoba nam się to, co dzieje się w tym ośrodku kultury.

Podobają mi się też działania dyrektora na polu historii, dlatego zdecydowaliśmy się przyjechać z wystawą właśnie tu – wyjaśnia koordynator ds. współpracy z samorządem Fundacji Instytutu, Elżbieta Woźniak-Sionek. 1 marca w placówce pojawiły się plansze z opisem życia i działalności najwybitniejszego z żołnierzy podziemia antykomunistycznego. A o bohaterze opowiedział Dariusz Wardaszka – wnuk najstarszej siostry W. Pileckiego.

 

Nie był prymusem

Z prelekcji wyłonił się nie tylko żołnierz, ale przede wszystkim zwykły człowiek, mąż, ojciec i społecznik. Już w dzieciństwie widać było zapędy ku wojsku. – Gdy z rodzicami mieszkał w Wilnie, jako kilkunastolatek zakładał harcerstwo. Należał też do towarzystwa gimnastycznego „Sokół”. Tak samo było po przeprowadzce w 1914 r. do majątku Hawryłkowo, gdzie nie tylko służył w harcerstwie, ale i należał do Koła Polskiego – zdradził krewny bohatera.

Analizując szkolne lata rotmistrza, prelegent zauważył, że nie był on prymusem, a zwykłym uczniem. – Dobre oceny miał z matematyki, pięknie malował, a niektóre przedmioty szły mu gorzej. Widać więc, że aby być wielkim człowiekiem, nie trzeba być dobrym ze wszystkiego – zauważył.

Mało znany jest też najpiękniejszy okres życia W. Pileckiego zapoczątkowany ślubem z Marianną Ostrowską. Oboje zamieszkali w majątku Sukurcze (Białoruś), gdzie Witold zasłynął jako wielki społecznik. – Założył straż pożarną, kasę opieki, kółko rolnicze i mleczarnię. Do dziś jest dobrze wspominany przez osoby, które tam żyją i jeszcze go pamiętają – podkreślił D. Wardaszka.

 

Powrót z ważną misją

Wiele szczegółów cennych m.in. dla regionalistów kuzyn Pileckich przekazał, opowiadając o wojennych losach niezłomnego. – Nie zabrakło go w wydarzeniach, jakie się wtedy działy: kampania 1920 r., obrona Warszawy i odzyskanie Wilna – zauważył pan Dariusz.

We wrześniu 1939 r. rtm. Pilecki walczył pod Tomaszowem Mazowieckim i Piotrkowem, ale mógł przechodzić też przez Podlasie. – Po wkroczeniu Sowietów jego rozbity oddział dotarł do Włodawy. W Mordach żołnierze rozdzielili się. Większość przeszła do Rumunii, a Witold wrócił do Warszawy – opowiadał D. Wardaszka.

Krewny rotmistrza nie pominął też okresu jego pobytu w Auschwitz. – Spędził tam 947 dni i założył dobrze zorganizowaną konspirację. Ale gdy Niemcy wpadli na trop jego działalności, musiał uciekać. Miał wiele szczęścia – stwierdził.

Ostatnie tragiczne lata W. Pileckiego są dobrze znane. Jego kuzyn przypomniał tylko, że rotmistrz po pobycie w obozie na terenie Niemiec i w armii gen. W. Andersa powrócił do Polski na własne życzenie. – Przekazywał na Zachód informacje, co się dzieje w Polsce. W końcu jednak został przez kogoś wydany i aresztowany. Później komuniści z wielkiego bohatera zrobili z niego największego bandytę i stracili 25 maja 1948 r. – zaznaczył pan Dariusz.

 

Polska jest priorytetem

Trwająca blisko godzinę prelekcja była poparta bogato ilustrowaną wystawą plansz, na których znalazły się archiwalne zdjęcia i eksponaty z muzeum rotmistrza w Ostrowi. Opowieści ze skupieniem i w pełnej ciszy wysłuchała żelechowska młodzież. – Wiele grup prowadziłem, ale tak spokojnej nie spotkałem. Jesteście wspaniali – przyznał D. Wardaszka. Nie krył rozgoryczenia tym, że do tej pory nie odnaleziono szczątków bohatera i nie rozliczono zabójców. – Jeden z prokuratorów zmarł na raka w szpitalu, nota bene przy ul. Pileckiego. Szkoda, że państwo nie dokłada starań, by odnaleźć miejsce pochówku rotmistrza. Obawiam się, że jego dzieci tego nie doczekają – stwierdził.

Większym optymistą jest prezes Instytutu Rzeczypospolitej im. Pawła Włodkowica. – Grób rotmistrza co prawda nie został znaleziony, ale może dzięki temu są odnajdywani bardziej zapomniani. A przesłanie z postawy W. Pileckiego do młodych powinno być takie, żeby Polska była dla nich priorytetem. Bo jeśli o to nie zadbamy, to nikt się o nią nie przejmie – zaznaczył Krystian Jaworski.

Wystawa trafi jeszcze do Łaskarzewa i Maciejowic. Ale przez najbliższe tygodnie mieszkańcy Żelechowa będą moli oglądać ją w miejskim ratuszu.

Tomasz Kępka