Region
Źródło: M
Źródło: M

Był kompromis, ale…

Kwestia finansowania sportu w mieście wciąż wzbudza spore kontrowersje. Radni zarzucają prezydentowi złamanie ustaleń dotyczących wysokości dotacji oraz celowe wstrzymanie procedur. Andrzej Sitnik uspokaja, że stowarzyszenia otrzymają pieniądze najszybciej, jak to możliwe.

Przypomnijmy: w ubiegłym roku po trwającej kilka miesięcy dyskusji pomiędzy radnymi a prezydentem osiągnięto kompromis dotyczący finansowania sportu w mieście. Rada miasta przyjęła projekt przygotowany przez radnych, zakładający, że co roku na sport będzie przeznaczany co najmniej 1% budżetu miasta. Miała być to kwota ok. 4,6 mln zł. Dzięki wskazaniu dyscyplin priorytetowych kluby miały mieć pewność środków płynących z magistratu przez kolejne trzy lata, co pozwalałoby na spokojne prowadzenie rozgrywek ligowych i szkolenie młodzieży. Na początku tego roku okazało się, iż do klubów ma trafić o 1,3 mln zł mniej środków, niż planowano.

Temat finansowania sportu po raz kolejny wywołał gorącą dyskusję podczas styczniowej rady miasta. Mariusz Dobijański, przewodniczący komisji grantowej dzielącej środki dla sportowych klubów i stowarzyszeń, zarzucił prezydentowi złamanie zeszłorocznych ustaleń, będących owocem ciężko wypracowanego kompromisu. – Dziękowałem prezydentowi za dżentelmeńskie zobowiązanie się do realizacji zapisów uchwały, które nie były precyzyjne, ale nie dlatego, że my, jako rada miasta, nie przyjęliśmy zasady określającej wysokość środków. Zrobiliśmy to na prośbę pana prezydenta i skarbnika. Zawarliśmy dżentelmeńską umowę, że na sport kwalifikowany przeznaczymy kwotę 4,6 mln zł. Prezydent odżegnał się od tej umowy, stwierdzając, że warunki finansowe nie pozwalają mu na realizację czegoś, o czym wiedział kilka miesięcy wcześniej. Zarządzeniem prezydenta z tego roku okazało się, że środki, które zostały przeznaczone na sport, wynoszą 3,3 mln zł – tłumaczył radny. I poinformował o rozdysponowaniu tej kwoty przez komisję grantową. O 800 tys. zł zmniejszono dotację przeznaczoną dla MKP Pogoń Siedlce. – Uwzględniając fakt, że klub z własnej winy znalazł się w sytuacji, która skutkuje postawieniem zarzutów trenerowi i lekarzowi, zawieszeniem kilku zawodników, nieznanym dalszym losem, który zależy od komisji dyscyplinarnej i PZPN oraz działań podejmowanych przez zarząd klubu, przeznaczyliśmy środki wystarczające na dokończenie rundy wiosennej. Liczymy na to, że prezydent, mając pełną jasność co do przyszłości klubu, będzie mógł dokonać przesunięć w budżecie – stwierdził M. Dobijański. Pozostałe kluby i stowarzyszenia otrzymały takie kwoty dotacji, o jakie wnioskowały. – Liczymy na to, że prezydent podpisze odpowiednie dokumenty pozwalające na uruchomienie środków finansowych pozwalających na to, by kluby mogły w spokoju działać – podkreślił przewodniczący komisji grantowej.

Na dramatyczną sytuację w siedleckich klubach wskazywał Robert Chojecki. – Kiedy kluby otrzymają pewną informację o tym, jakimi środkami będą dysponować? Wydawało się, że osiągnęliśmy konsensus. Zaskakuje ograniczenie środków. Zawsze staram się merytorycznie uzasadniać, co mam do powiedzenia. Powiem jednak krótko: nie dotrzymał pan słowa – zaznaczył wiceprzewodniczący rady miasta, zwracając się do prezydenta.

W odpowiedzi Andrzej Sitnik stwierdził: – Po tym, co usłyszałem, wniosek nasuwa się jeden. Wszystkie spotkania muszą być protokołowane i podpisywane przez uczestników. Wtedy będzie można mówić, czy dotrzymało się słowa, czy nie, czy była to dżentelmeńska umowa. Wtedy nie będzie kontrowersji. Los uchwały zależy teraz od decyzji Regionalnej Izby Obrachunkowej. Poinformuję o niej najszybciej, jak to możliwe.

 

Czekanie na decyzję RIO

Prezydent postanowił poprosić o rozstrzygnięcie RIO, ponieważ, jego zdaniem, rada, która jest organem uchwałodawczym, w przyjętej uchwale wchodzi w kompetencje organu wykonawczego, czyli prezydenta. Zdaniem radnych taki „manewr” wstrzymuje całą procedurę, co dla klubów może skończyć się wycofaniem z rozgrywek. – Dopóki uchwała nie została zakwestionowana, ma swoją moc prawną, a więc winna być zrealizowana w sposób bezzwłoczny – zauważył M. Dobijański. – W stowarzyszenia i kluby zaangażowane są setki ludzi. Pozostawiliśmy te setki osób bez środków na funkcjonowanie dlatego, że ktoś się uparł, żeby udowodnić, iż ktoś inny nie miał racji. Poznałem grabarza siedleckiego sportu kwalifikowanego. Znam jego nazwisko – odparł radny.

Z kolei Maciej Nowak stwierdził, iż miał nadzieję, że temat sportu zostanie zamknięty na parę lat. – Z czego cieszyły się stowarzyszenia, mając stabilną sytuację finansową, wiedząc, ile dostaną pieniędzy. Pana decyzja niedotrzymania słowa zniweczy wszystko. Na co pan liczy, czekając na decyzję RIO? Że będzie negatywna? Że podważy uchwałę? Co się wtedy stanie? Będziemy mieć obowiązującą starą uchwałę ze stypendiami. Potem będzie trzeba uchwalić coś nowego. Znowu czeka nas walka o finansowanie. Współczuję klubom i młodzieży przez nich szkolonych – przyznał wiceprzewodniczący rady miasta, jednocześnie apelując do prezydenta, aby wykonał uchwałę jak najszybciej.

– Sytuacja finansowa miasta jest jaka jest. Twierdzenie, że czekam na negatywną opinię RIO, jest niczym nieuprawnione. Jestem przekonany, że jak tylko dostanę opinię, to poinformuję państwa o jej szczegółach, a następnie podejmę działania, żeby wszystkie stowarzyszenia mogły jak najszybciej otrzymać środki finansowe – uspokajał A. Sitnik.

Krzysztof Chaberski apelował, aby nie dopuścić do sytuacji, w której kolejne stowarzyszenia będą kończyły swoją działalność. – To jest tylko milion z kawałkiem. Nie bijmy piany, usiądźmy razem. Niech pan wzniesie się ponad swoją dumę.

 

Zagraniczny inwestor?

Kilka dni po burzliwej sesji rady miasta zwołano komisję sportu, na którą zaproszono przedstawicieli MKP Pogoń Siedlce. Radni chcieli otrzymać informacje o aktualnej sytuacji klubu borykającego się ze skutkami afery dopingowej, jak też z mniejszym od spodziewanego finansowaniem ze strony miasta. – Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, siedmiu piłkarzy zostało zawieszonych, toczą się postępowania w Poladzie (Polska Agencja Antydopingowa -od red.) i prokuraturze – tłumaczył Andrzej Materski, prezes klubu. Odniósł się także do sytuacji finansowej, informując, że w poprzednich latach klub dysponował kwotą rzędu 4 mln zł rocznie. Potem otrzymał obietnicę otrzymania od miasta niewiele ponad 2 mln zł i na tym budował swój budżet. Ostatecznie okazało się, że dostanie 1,3 mln zł, co stawia go w bardzo trudnej sytuacji. Cięcia finansowe ze strony miasta miały doprowadzić do wycofania się polonijnego inwestora ze Stanów Zjednoczonych, który obiecał kwotę 2 mln zł. – Był zainteresowany, miał już przyjeżdżać do Siedlec, gdzie miał zostać podpisany list intencyjny, który pozwalałaby od lipca przejąć klub. Sytuacja się zmieniła, kiedy dowiedział się, że ten wkład będzie mniejszy – zdradził prezes Pogoni.

Radni chcieli też wiedzieć, czy klub na bieżąco spłaca swoje zobowiązania. – Gdyby zaległości nie były spłacone, to nie otrzymalibyśmy licencji – wyjaśniał Marek Jastrzębski, członek zarządu Pogoni. – Po kontroli ZUS okazało się, że musimy zapłacić 745 tys. zł. Ta płatność została rozłożona na raty i spłacana w tempie 7 tys. zł miesięcznie przez osiem lat – wyjaśnił. Dodał też, że w ubiegłym roku udało się wprowadzić oszczędności w funkcjonowaniu klubu. – Wydatki względem 2018 r. były o 20% niższe – przyznał M. Jastrzębski.

Po kilkugodzinnej dyskusji radny M. Nowak złożył wniosek formalny dotyczący przyznania Pogoni dodatkowych środków w bieżącym roku. Chodzi o zwiększenie dofinansowania dla klubu w kwocie nie mniejszej niż 800 tys. zł.

HAH