Historia
39/2020 (1313) 2020-09-23
Długie godziny spędzone nad dokumentami i rozmowy ze świadkami przeszłości przyniosły efekt. 2 września światło dzienne ujrzała monografia Tadeusza Opieki „Konspiracja i ruch oporu na lotnisku w Dęblinie 1939-1944”.

Najnowsza książka mieszkającego w Mieście Orląt pisarza nieprzypadkowo miała swoją premierę na początku września. To właśnie w tym czasie 81 lat temu dęblińskie lotnisko przeżyło pierwsze bombardowanie podczas II wojny światowej. Z racji na temat publikacji wielbiciele historii zgromadzili się w hangarze Muzeum Sił Powietrznych. Placówka wyłożyła także pieniądze na wydanie książki. Na 230 stronach czytelnicy mogą poznać dzieje lotniska oraz życie codzienne żołnierzy i pracowników. Zasadniczo autor skupił się na okresie od momentu wybuchu wojny, poprzez tworzenie się środowisk konspiracyjnych, po wkroczenie wojsk Armii Czerwonej i żołnierzy 1 Dywizji Kościuszkowskiej. Ale przytoczył także kilka faktów, jakie miały miejsce przed samym wybuchem wojny, a także związanych z odrodzeniem Szkoły Orląt po 1945 r. Publikacja powstawała przez kilka lat. Aby zgromadzić materiał, T. Opieka spędził setki godzin na przeglądaniu dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej. W swoim posiadaniu ma tysiące kserokopii akt.
39/2020 (1313) 2020-09-23
Bialskie obchody Dnia Sybiraka upłynęły pod znakiem modlitwy i wspomnień. Pamięć o tych, którzy trafili na nieludzką ziemię jest tu ciągle bardzo żywa.

Uroczystości rozpoczęły się od Mszy św. w kościele Narodzenia NMP. Eucharystii przewodniczył ks. dziekan Marian Daniluk, homilię wygłosił ks. prałat Mieczysław Lipniacki, kapelan bialskich Sybiraków. Duchowy opiekun zesłańców przypominał, że przez długi czas nie wolno było o nich mówić. Na szczęście wielu z nich spisało swoje wspomnienia i dziś możemy je czytać. Kapelan opowiadał o spotkaniach z Sybirakami. Wspominał, jak jedna z kobiet mówiła ze łzami w oczach: Przed beznadzieją, załamaniem i bólem broniła nas modlitwa. Pamiętam, że najczęściej śpiewaliśmy pieśń Matko Najświętsza.... Ks. prałat podkreślał, że zesłańcy po powrocie do Polski nie mogli mówić o tym, czego doświadczyli na Syberii. - Wśród ludzi, którzy pomagali powracającym zesłańcom był sługa Boży ks. bp Ignacy Świrski. Biskup przyjmował kapłanów, wracających z wygnania. W tym gronie był m.in. ks. Jan Żuk.
38/2020 (1312) 2020-09-16
W niedzielę 13 września przy kościele Trójcy Świętej w Staninie odsłonięty został pomnik upamiętniający stulecie Cudu nad Wisłą i miejscowego bohatera Januarego Geoneta. Wydarzeniu towarzyszyło hasło „Parafianie parafii Trójcy Świętej w Bitwie Warszawskiej «Cud nad Wisłą» i stanowiło element projektu „Warto być Polakiem”.

Pomnik usytuowany po lewej stronie przykościelnego placu składa się w dwóch części połączonych przestrzenią krzyża. Po lewej stronie, pod godłem Polski, widnieje napis: „W 100 rocznicę Bitwy Warszawskiej Cud nad Wisłą”. Po prawej widać postać Maryi w niebieskim płaszczu. Niżej umieszczone zostały słowa: „Matko Boża Łaskawa, Strażniczko Polski, chroń ojczyznę naszą”. Na postumencie przeczytać można natomiast informacje o miejscowym bohaterze Januarym Geonecie - uczestniku Bitwy Warszawskiej, który zmarł 10 lutego 1921 r. wskutek rany odniesionej w listopadzie 1920 r. Centralnym punktem niedzielnej uroczystości była Eucharystia w intencji ojczyzny sprawowana pod przewodnictwem proboszcza - ks. kan. Zygmunta Głębickiego, głównego pomysłodawcy upamiętnienia wydarzeń sprzed 100 lat. Mówił o nich w homilii. Po Mszy natomiast pomnik został poświęcony, złożono pod nim wiązanki kwiatów. Asystę honorową zapewniła podczas uroczystości 19 Lubelska Brygada Zmechanizowana im. Gen. Dyw. F. Kleeeberga.
38/2020 (1312) 2020-09-16
Kolejna sesja naukowa dedykowana ziemiaństwu - za nami. Tym razem poświęcona była posiadaczom ziemskim o obcych korzeniach.

11 września w Muzeum Regionalnym odbyła się część konferencyjna. Na 12 września zaplanowano wycieczkę szlakiem obiektów zabytkowych powiatu bialskiego. Pierwszy dzień dwudniowej sesji przeznaczono na obrady w MR. Wystąpienia dotyczyły różnych aspektów życia ziemian obcego pochodzenia i przebiegały bardzo sprawnie, chociaż nie wszystkim ustalony czas pozwolił wyczerpać temat. Spotkanie rozpoczął dyrektor MR Sławomir Kordaczuk, witając prelegentów, uczestników, przyjaciół, członków Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, historyków, regionalistów. Przypomniał, że inicjatorem cyklu sesji odbywających się co dwa lata jest jego poprzednik Andrzej Matuszewicz, natomiast propozycja tematu dziewiątej sesji wyszła od wicedyrektora Muzeum Mazowieckiego w Płocku Tomasza Kordali cztery lata temu. S. Kordaczuk zasygnalizował też temat kolejnej sesji, zaplanowanej na 2022 r. Będzie on dotyczył ziemian - naukowców. Dziesiąta, jubileuszowa sesja o ziemiaństwie będzie jednocześnie podsumowaniem całego cyklu spotkań.
37/2020 (1311) 2020-09-09
Łukowska społeczność dba o pamięć walczących o obronę ojczyzny. W poniedziałek 7 września na cmentarzu parafialnym św. Rocha odbyła się uroczystość poświęcenia wyremontowanych 24 mogił żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1939 r.

Poprzedziła ją Msza św. sprawowana w intencji ojczyzny oraz tych, którzy oddali za nią życie, celebrowana przez proboszczów łukowskich parafii: ks. kan. Andrzeja Kieliszka i ks. Jerzego Cąkałę. Po Eucharystii głos zabrały osoby zaangażowane w odnawianie nagrobków oraz zaproszeni goście. Wśród nich był prezes łukowskiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Ryszard Grafik, który w imieniu organizatorów wręczył podziękowania dyrektorowi Adamowi Siwkowi za odnowienie żołnierskich mogił na łukowskim cmentarzu. - Żołnierz polski we wrześniu 1939 r. stanął w obronie państwa i narodu - mówił A. Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa w Warszawie. - Żołnierz polski, niezależnie od przedwojennych sporów politycznych, konfliktów społecznych, walczył w obronie wszystkich obywateli II RP, broniąc ich przed tym złem, które narodziło się w Niemczech. Nikt nie mógł udawać, że nie wie, co nadciąga z Zachodu. Działały już obozy w Dachau, Mauthausen, Sachsenhausen. Polityka Hitlera była powszechnie znana. Żołnierz polski podjął próbę powstrzymania tej zagłady, która wdarła się na polskie ziemie.
37/2020 (1311) 2020-09-09
Wydarzenia sierpnia 1980 r. uświadomiły Polakom, że wspólnie mogą więcej. To, co działo się na Wybrzeżu, szybko rozlało się na cały kraj.

Kiedy Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski w 1979 r. wypowiedział pamiętne słowa: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”, nikt nie sądził, że tak szybko się ziszczą. Porozumienia sierpniowe 1980 r. podpisane w gdańskiej stoczni uruchomiły lawinę. Mirosław „Zbirek” Andrzejewski, znany rysownik, 30 sierpnia 1980 r. przez przypadek znalazł się w gdańskiej stoczni. W maju zdawał maturę, jednocześnie angażując się w tworzenie ruchu opozycyjnego w kraju. Nawiązał kontakt ze Stanisławem Karpikiem z Opola i rodziną Goławskich z Siedlec oraz Janem Mizikowskim. - Od Karpika dowiedziałem się, że w Gdańsku jest środowisko Ruchu Młodej Polski, które skupia młodzież i może warto coś takiego założyć w naszym regionie - wspomina. Nie było jednak tak prosto, bo nie istniały takie możliwości, jak dziś: żadnych telefonów, maili. - Dlatego czekaliśmy na najbliższą okazję do spotkania, czyli 8 maja 1980 r. Pod pretekstem imienin u S. Karpika w Opolu miał się odbyć zjazd.
36/2020 (1310) 2020-09-02
Tutaj jest w dechę - zapisał w księdze gości uczeń szkoły podstawowej, który Muzeum Pożarnictwa w Kotuniu odwiedził z rodziną w wakacje. I trudno nie przyznać mu racji.

W muzeum przy ul Wiejskiej 9 nie ma tłumów, co w czasach pandemii i różnorakich obostrzeń jest raczej walorem niż przyganą. Bo zwiedzać i oglądać - a jest na czym oko zawiesić - można swoim rytmem; w końcu nikomu się nie pali, zwłaszcza w wakacje. Przewodnicy skrupulatnie pilnują, by każdy z odwiedzających placówkę zostawił po sobie ślad. Z notatek w pamiątkowej księdze wynika, że głównym motywem przyjazdu do Kotunia jest nie tylko chęć przyjrzenia się sprzętom i urządzeniom strażackim. Wśród gości nie brakuje osób poszukujących informacji o swoich przodkach, zbierających materiały do prac naukowych, czy ludzi, którzy chcą zetknąć się z czymś nietypowym, innym. A taką możliwość właśnie to muzeum oferuje - w skali całej Polski zbiorów o podobnej tematyce przewyższających wielkością te w Kotuniu jest niewiele. A wobec tego, że wśród odwiedzających więcej jest przyjezdnych z odległych miejsc Polski i zagranicy, niż mieszkańców Podlasia, na usta same cisną się słowa: „sami nie wiecie, co posiadacie”.
36/2020 (1310) 2020-09-02
Z okazji 100 rocznicy Bitwy Warszawskiej Muzeum-Zespół Synagogalny oddał hołd tym, którzy w obliczu możliwości ponownej utraty niepodległości nie wahali się stanąć do walki.

29 sierpnia na błoniach w Osowie w gm. Hańsk grupa Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień’39 przedstawiła wizualizację wydarzeń sprzed 100 lat. Organizacja wydarzenia była możliwa dzięki uzyskanemu przez włodawskie muzeum dofinansowaniu ze środków programu „Koalicje dla Niepodległej #wiktoria 1920”. Włodawska placówka otrzymała z rządowego programu 40 tys. zł. W rekonstrukcji boju udział wzięło kilkunastu rekonstruktorów z kilku grup rekonstrukcyjnych. Jak twierdzą uczestnicy przedsięwzięcia, najbardziej wymagające było zorganizowanie inscenizacji w krótkim czasie i bardzo odległym dla większości grup rekonstrukcyjnych miejscu, jakim są okolice Włodawy. - Bardzo cieszymy się, że mimo tych przeciwności udało nam się upamiętnić to niezwykłe i doniosłe wydarzenie, jakim był bój pod Osową stoczony przez 3 Dywizję Piechoty Legionów Polskich z sowiecką 17 Brygadą Strzelców - mówią rekonstruktorzy. Obok pracowników muzeum, regionalistów i władz samorządowych, wsparciem organizacyjnym służył Gminny Ośrodek Kultury w Hańsku oraz młodzież z włodawskiej grupy Społecznych Instruktorów Młodzieżowych Polskiego Czerwonego Krzyża.
35/2020 (1309) 2020-08-26
Upływ czasu powoduje, że odchodzą ostatni świadkowie, którzy doświadczyli koszmaru II wojny światowej. Jednym z nich był Jan Zawadzki, więzień Karnego Obozu Pracy w Treblince. Piekła życia obozowego doświadczył, mając zaledwie 16 lat.

Odszedł w środę 19 sierpnia 2020 r. w wieku 93 lat. Trzy dni później, po Mszy św., odprawionej w kościele parafialnym pw. św. Anny w Rogowie, jego doczesne szczątki spoczęły na miejscowym cmentarzu. Pochodził z Rogowa, miejscowości położonej na terenie powiatu sokołowskiego. W swojej rodzinnej miejscowości został przez Niemców aresztowany i osadzony w obozie Treblinka I. Po latach tak wspominał pobyt za drutami: „Głód był niesamowity, kto miał słabsze zdrowie, umierał z wycieńczenia i niedożywienia”. Szacuje się, że wciągu niespełna trzech lat funkcjonowania tego obozu śmierć poniosła połowa więźniów. Powstał latem 1941 r. Z powodu zniszczenia dokumentacji przez Niemców dokładnej daty rozpoczęcia jego działalności jednak nie znamy. Niemieckie władze okupacyjne założyły obóz w celu eksploatacji żwirowni znajdującej się w pobliżu Wólki Okrąglik, wsi położonej na terenie powiatu sokołowskiego. Nazwę nadały mu jednak od stacji kolejowej znajdującej się kilka kilometrów dalej, przy nieistniejącej dziś trasie Siedlce - Małkinia.
35/2020 (1309) 2020-08-26
ORP Nurek, którym dowodził chor. mar. Wincenty Tomasiewicz, został zbombardowany 1 września 1939 r., o 13.50. Dzisiaj, gdy światło dzienne ujrzały nieznane dotąd fakty z jego życia, dzięki czemu rodzina i mieszkańcy Nurzyny, z której pochodzi, mogą mówić o nim „nasz bohater”.

- Wszystko zaczęło się 15 lat temu. Podczas świąt wielkanocnych mój brat Bogdan mieszkający w Iwoniczu Zdroju odebrał telefon. Dzwonił Wiesław Wachowski ze Stowarzyszenia Miłośników Historii Nurkowania. Dokonania dziadka, o których dowiedzieliśmy się od niego, , uświadomiły nam wszystkim, łącznie z żyjącym jeszcze wówczas naszym tatą, jak słabo znaliśmy W. Tomasiewicza – mówi jego wnuczka Iwona Kubik. W. Wachowski z pewnością nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ta rozmowa i sprawy, którym nadał bieg, zmienią życie potomków dowódcy ORP „Nurek”. - Niewiele wiedzieliśmy o nim poza tym, że zginął 1 września wraz z 16 członkami załogi ORP „Nurek”. Tata, wtedy 14-latek, zapamiętał mało. Dziadek, poza tym że wiązała go tajemnica wojskowa, był człowiekiem bardzo dyskretnym. Zapewne dlatego nie był skory do wspominania swojej żołnierskiej przeszłości - mówi I. Kubik. I dodaje, że chociaż była już dorosła, gdy zmarła babcia, także od niej nie dowiedziała się zbyt dużo. - Dziadkowie mieli wielki dom na pięknej posesji w Gdyni. Oprócz dwójki swoich dzieci wychowywali też syna siostry dziadka i syna babci z pierwszego małżeństwa. Mieszkali z nimi pradziadkowie Tomasiewiczowie z Nurzyny. Raptem skończyło się wszystko.