Historia
37/2020 (1311) 2020-09-09
Wydarzenia sierpnia 1980 r. uświadomiły Polakom, że wspólnie mogą więcej. To, co działo się na Wybrzeżu, szybko rozlało się na cały kraj.

Kiedy Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski w 1979 r. wypowiedział pamiętne słowa: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”, nikt nie sądził, że tak szybko się ziszczą. Porozumienia sierpniowe 1980 r. podpisane w gdańskiej stoczni uruchomiły lawinę. Mirosław „Zbirek” Andrzejewski, znany rysownik, 30 sierpnia 1980 r. przez przypadek znalazł się w gdańskiej stoczni. W maju zdawał maturę, jednocześnie angażując się w tworzenie ruchu opozycyjnego w kraju. Nawiązał kontakt ze Stanisławem Karpikiem z Opola i rodziną Goławskich z Siedlec oraz Janem Mizikowskim. - Od Karpika dowiedziałem się, że w Gdańsku jest środowisko Ruchu Młodej Polski, które skupia młodzież i może warto coś takiego założyć w naszym regionie - wspomina. Nie było jednak tak prosto, bo nie istniały takie możliwości, jak dziś: żadnych telefonów, maili. - Dlatego czekaliśmy na najbliższą okazję do spotkania, czyli 8 maja 1980 r. Pod pretekstem imienin u S. Karpika w Opolu miał się odbyć zjazd.
36/2020 (1310) 2020-09-02
Tutaj jest w dechę - zapisał w księdze gości uczeń szkoły podstawowej, który Muzeum Pożarnictwa w Kotuniu odwiedził z rodziną w wakacje. I trudno nie przyznać mu racji.

W muzeum przy ul Wiejskiej 9 nie ma tłumów, co w czasach pandemii i różnorakich obostrzeń jest raczej walorem niż przyganą. Bo zwiedzać i oglądać - a jest na czym oko zawiesić - można swoim rytmem; w końcu nikomu się nie pali, zwłaszcza w wakacje. Przewodnicy skrupulatnie pilnują, by każdy z odwiedzających placówkę zostawił po sobie ślad. Z notatek w pamiątkowej księdze wynika, że głównym motywem przyjazdu do Kotunia jest nie tylko chęć przyjrzenia się sprzętom i urządzeniom strażackim. Wśród gości nie brakuje osób poszukujących informacji o swoich przodkach, zbierających materiały do prac naukowych, czy ludzi, którzy chcą zetknąć się z czymś nietypowym, innym. A taką możliwość właśnie to muzeum oferuje - w skali całej Polski zbiorów o podobnej tematyce przewyższających wielkością te w Kotuniu jest niewiele. A wobec tego, że wśród odwiedzających więcej jest przyjezdnych z odległych miejsc Polski i zagranicy, niż mieszkańców Podlasia, na usta same cisną się słowa: „sami nie wiecie, co posiadacie”.
36/2020 (1310) 2020-09-02
Z okazji 100 rocznicy Bitwy Warszawskiej Muzeum-Zespół Synagogalny oddał hołd tym, którzy w obliczu możliwości ponownej utraty niepodległości nie wahali się stanąć do walki.

29 sierpnia na błoniach w Osowie w gm. Hańsk grupa Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień’39 przedstawiła wizualizację wydarzeń sprzed 100 lat. Organizacja wydarzenia była możliwa dzięki uzyskanemu przez włodawskie muzeum dofinansowaniu ze środków programu „Koalicje dla Niepodległej #wiktoria 1920”. Włodawska placówka otrzymała z rządowego programu 40 tys. zł. W rekonstrukcji boju udział wzięło kilkunastu rekonstruktorów z kilku grup rekonstrukcyjnych. Jak twierdzą uczestnicy przedsięwzięcia, najbardziej wymagające było zorganizowanie inscenizacji w krótkim czasie i bardzo odległym dla większości grup rekonstrukcyjnych miejscu, jakim są okolice Włodawy. - Bardzo cieszymy się, że mimo tych przeciwności udało nam się upamiętnić to niezwykłe i doniosłe wydarzenie, jakim był bój pod Osową stoczony przez 3 Dywizję Piechoty Legionów Polskich z sowiecką 17 Brygadą Strzelców - mówią rekonstruktorzy. Obok pracowników muzeum, regionalistów i władz samorządowych, wsparciem organizacyjnym służył Gminny Ośrodek Kultury w Hańsku oraz młodzież z włodawskiej grupy Społecznych Instruktorów Młodzieżowych Polskiego Czerwonego Krzyża.
35/2020 (1309) 2020-08-26
Upływ czasu powoduje, że odchodzą ostatni świadkowie, którzy doświadczyli koszmaru II wojny światowej. Jednym z nich był Jan Zawadzki, więzień Karnego Obozu Pracy w Treblince. Piekła życia obozowego doświadczył, mając zaledwie 16 lat.

Odszedł w środę 19 sierpnia 2020 r. w wieku 93 lat. Trzy dni później, po Mszy św., odprawionej w kościele parafialnym pw. św. Anny w Rogowie, jego doczesne szczątki spoczęły na miejscowym cmentarzu. Pochodził z Rogowa, miejscowości położonej na terenie powiatu sokołowskiego. W swojej rodzinnej miejscowości został przez Niemców aresztowany i osadzony w obozie Treblinka I. Po latach tak wspominał pobyt za drutami: „Głód był niesamowity, kto miał słabsze zdrowie, umierał z wycieńczenia i niedożywienia”. Szacuje się, że wciągu niespełna trzech lat funkcjonowania tego obozu śmierć poniosła połowa więźniów. Powstał latem 1941 r. Z powodu zniszczenia dokumentacji przez Niemców dokładnej daty rozpoczęcia jego działalności jednak nie znamy. Niemieckie władze okupacyjne założyły obóz w celu eksploatacji żwirowni znajdującej się w pobliżu Wólki Okrąglik, wsi położonej na terenie powiatu sokołowskiego. Nazwę nadały mu jednak od stacji kolejowej znajdującej się kilka kilometrów dalej, przy nieistniejącej dziś trasie Siedlce - Małkinia.
35/2020 (1309) 2020-08-26
ORP Nurek, którym dowodził chor. mar. Wincenty Tomasiewicz, został zbombardowany 1 września 1939 r., o 13.50. Dzisiaj, gdy światło dzienne ujrzały nieznane dotąd fakty z jego życia, dzięki czemu rodzina i mieszkańcy Nurzyny, z której pochodzi, mogą mówić o nim „nasz bohater”.

- Wszystko zaczęło się 15 lat temu. Podczas świąt wielkanocnych mój brat Bogdan mieszkający w Iwoniczu Zdroju odebrał telefon. Dzwonił Wiesław Wachowski ze Stowarzyszenia Miłośników Historii Nurkowania. Dokonania dziadka, o których dowiedzieliśmy się od niego, , uświadomiły nam wszystkim, łącznie z żyjącym jeszcze wówczas naszym tatą, jak słabo znaliśmy W. Tomasiewicza – mówi jego wnuczka Iwona Kubik. W. Wachowski z pewnością nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ta rozmowa i sprawy, którym nadał bieg, zmienią życie potomków dowódcy ORP „Nurek”. - Niewiele wiedzieliśmy o nim poza tym, że zginął 1 września wraz z 16 członkami załogi ORP „Nurek”. Tata, wtedy 14-latek, zapamiętał mało. Dziadek, poza tym że wiązała go tajemnica wojskowa, był człowiekiem bardzo dyskretnym. Zapewne dlatego nie był skory do wspominania swojej żołnierskiej przeszłości - mówi I. Kubik. I dodaje, że chociaż była już dorosła, gdy zmarła babcia, także od niej nie dowiedziała się zbyt dużo. - Dziadkowie mieli wielki dom na pięknej posesji w Gdyni. Oprócz dwójki swoich dzieci wychowywali też syna siostry dziadka i syna babci z pierwszego małżeństwa. Mieszkali z nimi pradziadkowie Tomasiewiczowie z Nurzyny. Raptem skończyło się wszystko.
34/2020 (1308) 2020-08-19
Rozmowa z Agatą Puścikowską, dziennikarka, felietonistką, autorką książek.

Po wojnie nie wolno było mówić o powstaniu. Oni sami nie ujawniali się, bo groziły im represje. Podobnie siostry. Musiały walczyć o byt, a komuna nie umilała im życia: były przecież inwigilowane, zabierano im domy. Opisane przeze mnie wojenne bohaterstwo zostało sowicie „nagrodzone” przez władze PRL: siostry były okradane z ich mienia. Tym bardziej wolały milczeć. Mijały lata, siostry bohaterki umierały. A nawet jeśli żyły, nie chwaliły się swoimi dokonaniami: robiły wielkie rzeczy dla Polski, nie dla rozgłosu. Na szczęście wiele zgromadzeń zadbało, by ich wspomnienia zostały spisane i zachowane. Część klasztorów ma wręcz ogromne archiwa, np. urszulanki szare czy szarytki. W latach 90 zaczęliśmy mówić o powstańcach, żołnierzach i żołnierkach. Potem mówiliśmy o kapelanach. Teraz przyszedł czas, by mówić o siostrach w powstaniu i oddać im należny hołd. Moją książkę traktuję jak pomnik dla nich, bo do tej pory nie doczekały się nawet jednego miejsca pamięci, chociaż np. w pierwszej godzinie powstania zginęły cztery sanitariuszki - urszulanki szare. Zostały zabite przez Niemców za ratowanie rannych.
34/2020 (1308) 2020-08-19
Bp Jan Mazur zapisał się w historii Kościoła i Polski jako gorliwy apostoł, obrońca Bożej prawdy i Krzyża Zbawiciela.

W Płoskiem koło Zamościa - rodzinnej miejscowości śp. bp. Jana Mazura, odsłonięto tablice upamiętniające jego postać i posługę. Całość uroczystości rozpoczęła Msza św. sprawowana z racji wspomnienia patrona parafii - św. Jacka. Po zakończonej Eucharystii nastąpiło przypomnienie sylwetki księdza biskupa. Następnie wszyscy przybyli kapłani wraz z wiernymi udali się przed świątynię, gdzie nastąpiło przecięcie wstęgi i odsłonięcie pamiątkowej tablicy. Błogosławieństwa tablicy dokonał o. Grzegorz Jaroszewski CSsR, który przewodniczył Mszy św. odpustowej i wygłosił homilię. Po odśpiewaniu pieśni „Boże coś Polskę” wszyscy zebrani udali się do domu w którym 100 lat temu (5 czerwca 1920 r.) urodził się Jan Mazur. Obecnie w tym miejscu mieści się Dom dla Osób Starszych. Modlitwę błogosławieństwa odmówił dziekan dekanatu Sitaniec ks. Bolesław Zwolan.
33/2020 (1307) 2020-08-12
O działaniach i wsparciu, jakie ludowi Podlasia w czasie walk z bolszewikami niósł bp Henryk Przeździecki, mówi ks. prałat Bernard Błoński, dyrektor Archiwum Diecezjalnego w Siedlcach.

W Liście pasterskim do wiernych z 6 września 1920 r. dziękował Bogu za łaskę ocalenia ojczyzny, za męstwo żołnierza polskiego, który odparł nawałę bolszewicką, jaka przewaliła się przez Podlasie. Jednocześnie prosił wiernych o dalsze wsparcie. Księża proboszczowie mieli być organizatorami zbiórek pomocy w swojej parafii, a następnie przesyłać ją do Czerwonego Krzyża lub właściwych organów administracji państwowej czy wojskowej. W drugą rocznicę mianowania go biskupem podlaskim (List pasterski do duchowieństwa podlaskiego z 24 września 1920 r.) dziękował Bogu za ocalenie ojczyzny i odparcie nawały bolszewickiej, a także wszystkim kapłanom, którzy odważnie wytrwali na swoich stanowiskach, na parafiach z wiernymi. Z żalem informował, że kilku kapłanów opuściło swoje placówki, ale nie ma do nich żalu i nie chce ich sądzić czy karać. Uznał, że to leży w gestii Boga, jednak dla sprawiedliwości i spokoju duszpasterskiego oraz przykładu dla wiernych przeniósł tych, co ulegli lękowi, na inne parafie w diecezji. Natomiast w Liście pasterskim z 8 lipca 1921 r., który powstał dla uczczenia pierwszej rocznicy Bitwy Warszawskiej, nazywa tamto wydarzenie Cudem nad Wisłą i łaskawością opatrzności Bożej okazaną naszej ojczyźnie. Wzywa również wiernych do dziękczynnej modlitwy w uroczystość Wniebowzięcia NMP, a także zachęca diecezjan do składania ofiar na budowę w Warszawie wotum wdzięczności, czyli świątynię pod wezwaniem Opatrzności Bożej.
33/2020 (1307) 2020-08-12
Wojna polsko-bolszewicka nie ominęła także naszych terenów. Zanim doszło do Bitwy Warszawskiej, trzeba było stoczyć wiele innych, równie ciężkich walk. Ich ślady są obecne do dziś.

Najwięcej mówią kamienie, czyli groby i pamiątkowe tablice. Trudno je wszystkie zliczyć czy wymienić. Większość upamiętnia bezimiennych żołnierzy. Do historii przeszła m.in. bitwa pod Cieleśnicą. Na nieistniejącym już cmentarzu przy kościele św. Jana Chrzciciela w Janowie Podlaskim zachowała się mogiła z głazem i wyrytym na nim krzyżem z datą 1920. Mamy tam także tablicę z napisem: „Chwała Bohaterom. Tu spoczywają żołnierze 55 płk strz.wlkp. Polegli dnia 4.08.1920”. Wśród nich są plut. Leon Łysiak, st. szer. Franciszek Waderski i dwóch nieznanych. Z kolei na murze kościoła zawieszono tablicę z napisem: „Przechodniu... pamiętaj, że za tym parkanem w dwóch grobach spoczywa tylko czterech z dwudziestu poległych żołnierzy WP z 14 Dywizji Piechoty gen. Daniela Konarzewskiego, którzy oddali życie za wolność naszej Ojczyzny, powstrzymując przez pięć sierpniowych dni 1920 r. nawałę bolszewicką w bitwie koło Janowa Podlaskiego. Szesnastu z nich spoczywa w bezimienny żołnierskich mogiłach w Bublu Grannie, Bublu Łukowiskach, Ostrowiu i Werchlisiu. Niech ziemia podlaska lekką im będzie a pamięć o ich ofierze życia nigdy nie wygaśnie”.
32/2020 (1306) 2020-08-05
Św. Jan Paweł II podczas swoich pielgrzymek po całym świecie kierował do ludzi słowa otuchy, ale też karcił i wzywał do większej pracy nad sobą. Co z tego dziś pamiętamy?

Liczne podróże apostolskie Jana Pawła II były jednym z ważniejszych wyróżników jego pontyfikatu. Odwiedził 132 kraje i około 900 miejscowości. Polska jest krajem, który papież odwiedzał najczęściej - dziewięć razy. W podróżach spędził 586 dni, wygłosił ponad 2,4 tys. przemówień. Podczas wszystkich wyjazdów zagranicznych przebył ponad 1,7 mln km, co odpowiada ponad 42-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika lub prawie 4,5-krotnej średniej odległości między Ziemią a Księżycem. Ale nie odległości się liczyły, lecz treści, które przekazywał. Benedykt XVI w wywiadzie dla Telewizji Polskiej z 16 października 2005 r. powiedział, że nie ma zamiaru wydawać dużo dokumentów, ponieważ spuścizna myśli Jana Pawła II jest „bardzo bogatym skarbem”, który trzeba sobie nadal przyswajać, gdyż pomaga nam być Kościołem naszych czasów i przyszłości. Słowa Papieża Polaka, zarówno te, które padały podczas pielgrzymowania, jak i zawarte w encyklikach, listach oraz innych dokumentach, inspirowały ludzi na całym świecie. Tematy, jakie poruszał, dotykały wszystkich obszarów życia: od wiary, dialogu ekumenicznego, kwestii społecznych, naukowych i kulturalnych, poprzez działania na rzecz wolności narodów, ich integracji, po rozwój oraz namysł nad etycznymi podstawami nowoczesnej gospodarki, polityki czy współpracy międzynarodowej.