Historia
2/2020 (1276) 2020-01-08
30 grudnia odbył się pogrzeb Eugeniusza Madonia ps. Rower, zmarłego 19 grudnia majora w stanie spoczynku, ostatniego żołnierza oddziału mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”, wielokrotnie odznaczanego za działalność patriotyczną, wywodzącego się z Podlodówki w gminie Ułęż.

Msza pogrzebowa została odprawiona w warszawskim kościele pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Koncelebrowali ją ks. por. Błażej Woszczek oraz ks. dr Marcin Różański. Uroczystość rozpoczęła się wprowadzeniem sztandarów Okręgu Mazowieckiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz sztandaru Koła ŚZŻAK w Rykach, przy którym honorową wartę pełnili Roman Padel oraz Jan Noworolnik. Biografię zmarłego przedstawił obecnym prezes Koła ŚZŻAK w Rykach Mariusz Pawlak. Delegacja na grobie śp. E. Madonia złożyła wieńce w imieniu Koła ŚZŻAK Krajowej im. mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” w Rykach, wójta oraz społeczeństwa gminy Ułęż, władz samorządowych Dęblina oraz społeczności ZSO im. 15 PP „Wilków” w Dęblinie.
1/2020 (1275) 2020-01-02
Siedlecki Klub Kolekcjonerów ma już 25 lat - i jest ciągle młody! Jubileusz świętować będzie 12 stycznia w Centrum Kultury i Sztuki. Co drzemie w duszy kolekcjonera?

To pytanie, na które każda z osób zrzeszonych w klubie - bądź z nim sympatyzujących - odpowiedziałaby zupełnie inaczej. Idę o zakład, że gdyby pokusić się o ankietę odnośnie tego, co jest magnesem, który trzyma je w Siedleckim Klubie Kolekcjonerów, jak jeden mąż stwierdziłyby: chęć ciekawego życia. Siedlecki Klub Kolekcjonera powstał 8 stycznia 1995 r. przy Muzeum Okręgowym. Założyło go 34 pasjonatów z Siedlec i okolicy. Pomysłodawcą powołania klubu był Wiesław Słupczyński. Funkcję prezesa od początku pełni Sławomir Kordaczuk, p.o. dyrektora Muzeum Regionalnego w Siedlcach. Wiceprezesami byli kolejno: W. Słupczyński i Bogusław Mitura, Mieczysław Księżopolski. Obecnie Siedlecki Klub Kolekcjonera działa jako agenda Oddziału PTTK „Podlasie”, comiesięczne spotkania odbywają się w gościnnych murach Muzeum Regionalnego. SKK - jak definiują go sami kolekcjonerzy - to grono przyjaciół bez księgowości, konta w banku, składek i dotacji, otwarte dla wszystkich grup wiekowych i wszelkich możliwych form zainteresowań.
1/2020 (1275) 2020-01-02
10 grudnia w budynkach Muzeum-Zespołu Synagogalnego we Włodawie - w małej i wielkiej synagodze - odbyły się spotkania, których celem było przypomnienie miejsca noszącego ślady masowych zbrodni i represji reżimów totalitarnych.

Międzynarodowa konferencja była efektem wieńczącym projekt „Getto we Włodawie - zapomniana karta historii”, na który włodawscy muzealnicy pozyskali dofinansowanie z Funduszu Promocji Kultury Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Celem projektu jest upowszechnianie wiedzy na temat getta poprzez naukowe badania oraz dokumentowanie miejsca pamięci, o czym poinformowała Anita Lewczuk vel Leoniuk - dyrektor muzeum. Konferencja, z udziałem gości z Izraela przypomniała tę zapomnianą kartę historii nadbużańskiego miasteczka. W budynku małej synagogi zgromadzili się historycy, regionaliści, młodzież szkolna, obecny był starosta Andrzej Romańczuk i burmistrz Wiesław Muszyński. Zarys dziejów żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej we Włodawie w latach 1939-1943 przedstawił były pracownik włodawskiego muzeum - dr Krzysztof Skwirowski. Historyk sięgnął do okresu, kiedy zaczęło powstawać zwarte osadnictwo żydowskie w mieście.
51-52/2019 (1274) 2019-12-18
Święta są okazją do wspomnień, wspólnego oglądania rodzinnych zdjęć, pamiątek. Mają one nie tylko wartość sentymentalną. Niektóre fotografie czy zdjęcia są na wagę złota. Co zrobić, by służyły przyszłym pokoleniom? Podpowiadają pracownicy Archiwum Państwowego w Siedlcach, które realizuje projekt pn. „Archiwa Rodzinne Niepodległej”.

O tym, że w szufladach, biurkach bądź biblioteczkach - jednym słowem domowych archiwach - kryją się często perły, o jakich historykom czy muzealnikom się nie śniło, nie trzeba nikogo przekonywać. Ile razy jednak poszukiwaczom i tropicielom dziejów zdarzało się trzymać w ręku taki skarb bądź klucz do jakiejś zagadki sprzed lat, z którego nie można było skorzystać? Zdjęcia do połowy zeżarte przez grzyba. Dokumenty w tak fatalnym stanie, że strach przy nich oddychać, aby się nie rozleciały. Albo fotografie bardzo ciekawe i w doskonałym stanie, ale takie, iż nie można ich zidentyfikować, a na odwrocie jest napisane tylko „Leon przed domem”, „Siedlce 1923” albo „Dla kochanej Lusi”. Bezpośredni właściciele zdjęć wiedzieli doskonale, o kogo chodzi, ale bardzo często bywa tak, że gdy ich zabraknie, to nawet rodzone dzieci mają problemy z identyfikacją. Jak dbać o rodzinne archiwa?
51-52/2019 (1274) 2019-12-18
Gody 1942 r. były w Gręzówce smutne. Tuż po Bożym Narodzeniu wieś spłynęła krwią. Tę historię zna chyba tutaj każdy. Nawet upływ czasu nie jest w stanie zatrzeć wspomnień.

Wzmianki o dramacie, jaki rozegrał się tutaj 27 i 28 grudnia 1942 r., nie udało mi się znaleźć w kronice parafialnej prowadzonej z pietyzmem przez ks. Ignacego Sopyłę. Choć trzeba było pochować 47 osób, proboszcz nie mógł opisać mordu dokonanego przez hitlerowców na swoich parafianach. Być może nie był też w stanie, wstrząśnięty - tak jak cała wieś - śmiercią tylu ludzi. Rankiem 27 grudnia 1942 r. do wsi przyjechała niemiecka ekspedycja karna. Żandarmi wkraczali bezceremonialnie do każdego domu. Kazali wszystkim iść do szkoły. - Skończyłem jak raz sześć lat. Pamiętam wszystko - mówi Zdzisław Moskwiak. - Weszło dwóch gestapowców: „raus, ubierać się!”. Było nas dwóch braci, siostra, ojciec z matką. Rodzice złapali pierzynę, bo myśleli, że szykuje się wywózka. Niemiec mówi: „nein” i zaczyna tłumaczyć ojcu: jakeś niewinien, zaraz wrócisz, a jakeś winien, to ci niepotrzebne - wspomina.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Książka Dariusza Tarasiuk „Zrozumieć przeszłość. Dzieje Horodyszcza od czasów najdawniejszych do 1944 roku” rzuca światło na losy wsi Horodyszcze, dawnej osady i miasteczka, leżącej na Południowym Podlasiu.

Inicjatorką przygotowania opracowania jest Teresa Bartkowska. - Pamiętam, że kiedy moje dzieci zaczynały dorastać, zadawały mnóstwo pytań dotyczących Horodyszcza. Trudno było na nie odpowiedzieć, ponieważ nie mieliśmy publikacji dotyczącej historii naszej miejscowości. Wprawdzie w 2002 r. ukazała się książka ks. Z. Młynarskiego „Dzieje parafii i kultu Maryjnego w Horodyszczu”, ale skupia się ona na wątku religijnym, a ponadto ze względu na niski nakład miało ją niewiele rodzin. Kiedy na świat zaczęły przychodzić moje wnuki, postanowiłam zbierać i notować informacje. Okazało się, że nie jest to łatwe, ponieważ np. w relacjach czy wspomnieniach żyjących horodyszczan pojawiają się rozbieżności dotyczące wydarzeń z przeszłości - opowiada o poczuciu potrzeby utrwalenia wiedzy o historii i o tym, co zmotywowało ją do poszukiwania historyka, który do zadania podejdzie w sposób w sposób metodyczny i naukowy. Podjął się tego dr hab. Dariusz Tarasiuk z katedry Historii XVI-XIX w. i Europy Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Konferencja w Starych Kobiałkach stanowiła zwieńczenie szeroko zakrojonej akcji ph. „Drogi do niepodległości - historia walki i niepodległości w gminie Stoczek Łukowski”.

Tematy referowane przez zaproszonych prelegentów koncentrowały się wokół wydarzeń związanych z walką o niepodległość Rzeczpospolitej rozgrywających się na terenie gminy Stoczek Łukowski, a także z osób zaangażowanych w działalność niepodległościową, związanych z tymi terenami. Hanna Stosio, prezes Towarzystwa Przyjaciół Stoczka, przypomniała wszystkie wydarzenia z terenu miasta i gminy Stoczek od powstania listopadowego, ze słynną bitwą pod Stoczkiem, przez powstanie styczniowe, działalność ks. Stanisława Brzóski i zaangażowanie mieszkańców miasta i gminy w opór przeciw zaborcy, po zaangażowanie nauczycieli lokalnych szkół w obronę polskości i wydarzenia 1818 r. oraz późniejszą walkę o granice II Rzeczpospolitej. Ewa Ziemińska przedstawiła sylwetkę Wiktora Kaczora, jego zaangażowanie w walkę obronną 1939 r., działalność konspiracyjną i wywiadowczą w ramach Armii Krajowej, za co przyszło mu zapłacić najwyższą cenę.
49/2019 (1272) 2019-12-04
To państwo sprawiacie, że my, bibliotekarze, czujemy się potrzebni - mówiła Jadwiga Madziar, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Siedlcach świętującej 100-lecie istnienia. Jubilatce życzyła, aby była skarbnicą książek, ale też centrum życia społecznego. By była biblioteką wielką i wieczną.

MBP w Siedlcach - największa i najstarsza biblioteka publiczna w mieście i regionie - obchodzi 100-lecie istnienia. Uroczystość jubileuszowa odbyła się 27 listopada w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury z udziałem wielu znamienitych gości: posłów i samorządowców, przedstawicieli służb mundurowych i instytucji kultury, dyrektorów bibliotek i emerytowanych pracowników MBP, sympatyków placówki oraz tych, bez których jej funkcjonowanie nie miałoby sensu - czytelników. - 100 lat to szmat czasu. Czy zmieści się w filmie? - po powitaniu uczestników prowadzący galę Andrzej Ilczuk, dziennikarz Katolickiego Radia Podlasie, zaprosił do obejrzenia filmu przygotowanego przez pracowników biblioteki i ukazującego jej 100-letnią historię.
49/2019 (1272) 2019-12-04
Ma jedenaście rozdziałów i ponad trzysta stron. Zawiera przeszło sto grafik. Jest owocem wnikliwej ośmioletniej pracy Macieja Barmosza. Tak w kilku zdaniach można zaprezentować monografię wsi Krzyczew.

Publikacja rozeszła się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Nakład wyniósł 100 egzemplarzy. Wszystkie zostały rozprzedane. Autor nosi się z zamiarem dodruku. Pan Maciej ma 22 lata i jest studentem prawa na UKSW w Warszawie. Cieszy się z tego, że jego publikacja wzbudza duże zainteresowanie ludzi i mediów. Początkowo w ogóle nie myślał o pisaniu monografii. - Mieszkam w Terespolu, ale Krzyczew znam od dziecka. Stamtąd pochodzi moja mama. Do dziś mieszkają tam moi dziadkowie. W Krzyczewie spędzałem każde wakacje. Zjeżdżałem razem z kuzynką na całe lato. Nierzadko wędrowaliśmy w okolice kościoła i dworu. Lubiłem zastanawiać się, jak dawniej wyglądała wieś - wspomina M. Barmosz. O jej historię pytał także dziadków, ale oni nie potrafili powiedzieć zbyt wiele. Któregoś dnia babcia pana Macieja podarowała mu jedną z książek ks. Zdzisława Oziembły, który wydał kilka publikacji poświęconych tamtejszym okolicom. Kapłan był długoletnim proboszczem parafii Neple. Krzyczew wchodzi w jej skład od wielu dziesięcioleci.
48/2019 (1271) 2019-11-27
Warto docenić stare dokumenty, bo są one kopalnią wiedzy o przeszłości. Pokazuje to publikacja Archiwum Państwowego w Siedlcach pt. „Dokumenty niepodległości w regionie siedleckim”, opracowana przez dr. hab. Dariusza Magiera, z której możemy dowiedzieć się, jak odradzało się państwo polskie w wymiarze lokalnym.

11 listopada 1918 r. to symboliczna data odzyskania niepodległości przez Polskę. W rzeczywistości był to złożony proces, który rozpoczął się dużo wcześniej. Niepodległa powstawała na ruinach państw centralnych pokonanych podczas I wojny światowej. Musiała m.in. stworzyć własną administrację państwową, siły zbrojne, co pokazuje album „Dokumenty niepodległości w regionie siedleckim”, którego promocja odbyła się 21 listopada w siedleckim AP. - Publikacja jest niejako pokłosiem wystawy, którą prezentowaliśmy w ubiegłym roku. Na ekspozycji nie mogliśmy zaprezentować wszystkich materiałów, dlatego zdecydowaliśmy się na wydanie albumu, gdzie niepodległość potraktowaliśmy znacznie szerzej, bowiem znalazły się w nim dokumenty sprzed 1918 r. - podkreślił dyrektor siedleckiego AP dr Grzegorz Welik.