Historia
48/2017 (1169) 2017-11-29
Tego samego dnia, gdy obchodzono uroczystość w Drelowie, sztab komendy Legionów nocował w Żerocinie, w dworze Michałowskiego, a część I Brygady w byłej szkole rosyjskiej.

Oficer łączności I Brygady por. S. Żmigrodzki zapisał, że szkoła była zapełniona prawosławnymi książkami o treści agitacyjnej, przeznaczonymi dla dzieci byłych unitów. Tu, w Żerocinie, gdy przybyli przedstawiciele NKN Stanowski i Sokolnicki, obchodzono pierwszą rocznicę powstania Legionów. 16 sierpnia 1915 r. Niemcy zajęli Sokołów Podlaski i Sterdyń, 9 Armia ks. Leopolda Bawarskiego sforsowała Bug k. Drohiczyna, a 17 KP z 4 Armii austro-węgierskiej zajął Janów Podlaski. Niestety, dowódca niemiecki potraktował mieszkańców Janowa jak Rosjan i obawiając się jakiegoś sabotażu, kazał zatrzymać dziekana, ks. Kalickiego, i miejscowego rabina jako zakładników. W kościele Świętej Trójcy i w cerkwi urządzono prowizoryczne szpitale polowe. Tego dnia I Brygada Legionów przekroczyła linię kolejową Międzyrzec - Biała i pod wsią Dołha zbudowała przeprawę przez rzekę Krzna.
47/2017 (1168) 2017-11-22
„Bóg będzie się nimi opiekował. Oni będą strzec Jego wiary, wspominając, że ich dziad za wiarę skonał. Bóg ci zapłać, że mi śmierć przyspieszasz, ale wiedz, że wiary mej nie złamiesz!” - mówił, bity do nieprzytomności przez kozackich oprawców, Erazm Abramik. Świadectwo jego bohaterstwa to kolejna karta upamiętniająca martyrologię unitów podlaskich.

Represje, jakim poddawani byli unici, nie ominęły żadnej z grup społecznych. Kozacy znęcali się nad mężczyznami. Ofiarami ich sadyzmu padały kobiety i dzieci. Okrutny los nie ominął także ludzi starszych, trwających w wierności tradycji narodowej i wierze przodków. Zaprawieni cierpieniem i bogaci doświadczeniem - dobrym słowem, serdeczną zachętą, a nade wszystko przykładem do dziś uczą młode pokolenie, jak należy żyć i pracować, by z pożytkiem służyć Bogu, ojczyźnie i bliźnim.
47/2017 (1168) 2017-11-22
15 sierpnia 1915 r. wojska państw centralnych dotarły na Podlasiu do rzek Toczny, Klukówki i Krzny. Zajęte zostały: Łosice, Kornica, Leśna, Biała Podlaska. Uchodzący z Łosic Rosjanie zniszczyli most na Tocznej. Od ognia artylerii legło kilka domów i runęła 18-wieczna wieża ratuszowa.

W Kornicy kozacy spalili trzy wiatraki, sterty ze zbożem i zabudowania dwóch gospodarzy. W Białej Podlaskiej wojska rosyjskie podpaliły stację kolejową, największą w mieście fabrykę Raabego i wysadziły most na Krznie. Dalej na wschód działy się dantejskie sceny. J. Milik, który wraz z wojskiem rosyjskim ewakuował się w Gródku na Bugiem, wspominał: „Za Bugiem była wędrówka ludów (…). Drogą szło wojsko rosyjskie, a ludność cywilna bokami. Droga wydeptana miała szerokość 0,5 km. Dla takiej masy ludzi zabrakło wody. Bydło i konie popadały z powodu braku paszy i pragnienia. Ludzie i dzieci marły na tyfus i inne choroby. Trakt na wschód, do Baranowicz, zawalony był trupami zwierząt”.
46/2017 (1167) 2017-11-15
Błogosławiony męczennik Grzegorz Chomyszyn - biskup stanisławowski - marzył o niezależnej i niepodległej Ukrainie, ale jako kapłan Chrystusowy i biskup nie przyjmował, odrzucał i otwarcie potępiał radykalny nacjonalizm i akty terrorystyczne, twierdząc, że ta droga jest przeciwna Bogu i może doprowadzić naród ukraiński do degradacji i samozniszczenia.

Za wierność Chrystusowi w Kościele greckokatolickim został pojmany przez specjalny oddział komisariatu ludowego bezpieczeństwa państwa w rezydencji w Stanisławowie, w nocy z 11 na 12 kwietnia 1945 r., i odwieziony do wewnętrznego Więzienia Łukianiwskiego NKWD w Kijowie. Zmarł śmiercią męczeńską 28 grudnia 1945 r. - po 36 dniach przesłuchań i tortur. 27 czerwca 2001 r. we Lwowie został ogłoszony przez Ojca Świętego Jana Pawła II błogosławionym męczennikiem unickiej Cerkwi greckokatolickiej.
46/2017 (1167) 2017-11-15
14 sierpnia 1915 r. 5 pułk piechoty Legionów z I brygady J. Piłsudskiego zajął w połowie opuszczoną przez ludność wieś Szóstkę. Wszyscy prawosławni uciekli z popem, pozostawiając nawet inwentarz żywy. Zdążyli jednak z cerkwi wywieźć dzwony i zabrać mosiężną klamkę z głównych drzwi.

Jedna z pozostałych kobiet, katoliczka, objaśniła legionistom, że we wsi było 40 katolików i 40 prawosławnych. Wszyscy katolicy zostali. Cieszyli się ogromnie, że Moskali już nie ma i żalili się na prześladowania religijne i uciemiężenie. Wieś była jednak pod ostrzałem rosyjskiej artylerii. Legionistom udało się uratować jedno mieszkanie, które zajęło się od ostrzału. Sztab komendy legionów ulokował się w Worsach. 1 pułk piechoty Legionów stanął w Wólce Łózeckiej. Tu spotkano starca, który 30 lat spędził na zesłaniu na Syberii. Wólka Łózecka również była w dużej części spalona. 20 rodzin uciekło z Rosjanami, a katolicy pochowali się w błotach obok wsi.
45/2017 (1166) 2017-11-08
O porządkowaniu cmentarzy na Wschodzie - w rozmowie z Jackiem Burym z lubelskiej Fundacji Niepodległości, komendantem Środowiskowego Hufca Pracy.

Oprócz działalności w Środowiskowym Hufcu Pracy (ŚHP), działa Pan również w lubelskiej Fundacji Niepodległości, organizuje m.in. Biegi Papieskie, Wigilię pod Gwiazdami oraz zbiórkę zniczy na lubelskich cmentarzach. Co roku z młodzieżą i wolontariuszami z całej Polski wyjeżdża Pan na Wołyń. Jak rozpoczęła się akcja sprzątania polskich cmentarzy za naszą wschodnią granicą? - Ideę porządkowania cmentarzy na Wołyniu zapoczątkowali w 2008 r. Piotr Gawryszczak, wojewódzki komendant OHP, i Leon Popek z lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej, potomek Wołyniaków. Pragnęli ocalić od zapomnienia historię terenów, które znalazły się za naszą wschodnią granicą. Leon Popek w 1992 r. przeprowadził w Ostrówkach pierwszą ekshumację. Po kilkunastu latach właśnie tam, do Ostrówek, pojechało 15 młodych ludzi z Hufca, zapoczątkowując porządkowanie cmentarzy. Pracuję z wychowankami Hufca od dziesięciu lat i w ten sposób - współdziałając z IPN - zaangażowałem się w szlachetną ideę upamiętniania przeszłości.
45/2017 (1166) 2017-11-08
13 sierpnia 1915 r. oddziały rosyjskie wygoniły całą ludność wsi Radcze k. Parczewa z dobytkiem na tzw. chmielitę z zamiarem zawłaszczenia dobytku i przegnania na wschód, czego zrobić już nie zdążyli.

We wsi zostało kilku Kozaków, którzy przejechali przez wieś z zapalonymi pochodniami i podpalali słomiane strzechy - dom po domu. Zdążyli zabrać kilka koni, pobić nahajami kilku ludzi i zastrzelili gospodarza A. Harko. Ludzie zgromadzeni na łące modlili się, jęczeli i płakali. W nocy klęczeli przy wozach, widząc łunę i słysząc strzały. Całymi rodzinami wołali głośno: „Przepuść, Panie, ludowi twemu” i tak wśród szlochów i modlitw przetrwali noc. M. Lisiecka-Szwaj wspominała: „Blady świt okazał się jakiś dziwny. Całe pole i łąka pokryte zostały jakąś nowością. O świcie okazało się, że było to leżące wojsko austriackie i czeskie, a ta szarość to było ich umundurowanie”. Ci właśnie żołnierze uwolnili Radcze od okupantów Moskali. Postój ludzi na chmielicie trwał trzy dni, ale spalona wieś uniemożliwiała powrót na jej zgliszcza.
44/2017 (1165) 2017-10-31
Muzeum parafialne - uruchomione w roku obchodów 600-lecia lokacji Kocka i w przededniu jubileuszu 200 lat istnienia diecezji siedleckiej - rzuca światło na historię i wielokulturowość miasteczka położonego u ujścia Czarnej do Tyśmienicy.

Otwarcie i poświęcenie muzeum w kryptach parafialnego kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny miało miejsce 29 września, będąc zwieńczeniem prawie dziesięciu lat przygotowań. Uroczystościom przewodniczył biskup siedlecki Kazimierz Gurda. - Pomysł utworzenia muzeum zrodził się w pierwszym roku mojego proboszczowania w Kocku, tj. w 2008 r., a podstawą ku temu była bogata historia parafii i miasta, potwierdzona m.in. w dokumentach znajdujących się w archiwum parafialnym, jak też chęć upowszechnienia wartości kulturowych Kocka - mówi proboszcz ks. prałat Bogdan Krawczyk. Miasteczko zamieszkane dzisiaj przez niespełna 3,5 tys. osób może pochwalić się przeszłością, w którą wpisują się: zarówno współistnienie społeczności katolickiej, kalwińskiej i żydowskiej, patronat Sapiehów, czego śladem są doskonale zachowane zabytki: kościół i pałac, zaangażowanie patriotyczne mieszkańców czy fakt, że okolice były na przestrzeni wieków miejscem wielu bitew.
44/2017 (1165) 2017-10-31
8 sierpnia 1915 r. wojska niemieckie zajęły Garwolin. Korespondent gazety „Polak” dziwił się bardzo, widząc, jak „Moskale uciekali przez miasto, siedząc po dwóch na koniach”. Przepełnione pociągi odjeżdżały dniem i nocą na wschód.

Anna Kahan, która ewakuowała się późnym wieczorem z Siedlec do Brześcia, wspominała: „Dwa razy zatrzymujemy się przed Łukowem. Dzieci zasypiają na podłodze (…). nowi pasażerowie wciskają się w Łukowie. Pilnujemy, żeby nikt nie zdeptał dzieci. Nie możemy już siedzieć na naszych bagażach, bo teraz leżą na nich pakunki innych. Ledwo można znaleźć miejsce do stania. Nagle konduktor krzyczy: zasuńcie zasłony w oknach! Sterowiec! Światła gasną. Słyszymy warkot silników. Wstrzymujemy oddech. Wreszcie hałas cichnie (…). Ogromna ulga. Światła nie zapalają się jednak przez kolejną godzinę, aż do chwili kiedy pociąg odjeżdża z Łukowa (…). Na każdej stacji wsiadają nowi pasażerowie (…). Pociąg turkocze i potrząsa ludźmi śpiącymi we wszystkich możliwych pozycjach”.
43/2017 (1164) 2017-10-25
Jubileusz 80-lecia kościoła parafialnego w Turowie jest uzasadnioną okazją do przypomnienia historii jego budowy.

Opis tych wydarzeń opiera się w większości na szczątkowych wspomnieniach ludzi, którzy uczestniczyli wówczas w pracach przy budowie. Dokumentacja archiwalna również przedstawia dość skromne źródło wiedzy. Uczestnicy budowy i świadkowie już odeszli do Pana, a ci, którzy jeszcze żyją, byli wówczas dziećmi. Dlatego chcemy ocalić od zapomnienia to, co zachowała ludzka pamięć. Radzyńska parafia Świętej Trójcy, do której należał Turów, obejmowała swoim zasięgiem 22 wioski oraz miasto Radzyń. Liczba wiernych w latach 30 XX w. wynosiła około 15 tys. Posługę kapłańską sprawowało trzech duchownych: proboszcz i dwóch wikariuszy.