Historia
52/2016 (1121) 2016-12-27
Możesz być jak człowiek - to tytuł reportażu Żanety Walentyn i Adriany Andrzejewskiej, dziennikarek Polskiego Radia Pomorza i Kujaw, o Chavie Nissimov z Izraela, która życie zawdzięcza Bronisławie i Wawrzyńcowi Walczakom z Siedlec. Jej historia jest jednym z epizodów ostatniej wojny, widzianym z perspektywy dziecka. Opowieść o czasach grozy zapisała - już jako osoba dorosła - na kartach książek. W Siedlcach historia ocalenia żydowskiej dziewczynki przez rodzinę Walczaków jest nadal nieznana.

Chava Nissimov urodziła się 9 czerwca 1939 r. w Warszawie. W chwili wybuchu wojny miała 12 tygodni. Nie uchroniło jej to jednak przed koszmarem zagłady. Od początku musiała wraz z bliskimi żyć w ukryciu. Zagrożenie minęło wraz z wyzwoleniem spod okupacji niemieckiej Siedlec, gdzie wówczas przebywała.
52/2016 (1121) 2016-12-27
Ponieważ już drugi rok nie było zajęć z religii w guberni siedleckiej i lubelskiej (w języku rosyjskim), gdyż bp Jaczewski nie wyznaczył do tego innych kapłanów, pod koniec 1902 r. nowy premier rządu rosyjskiego Plehwe wezwał ordynariusza diecezji do Petersburga.

Oświadczył mu, iż życzeniem cesarza jest, aby biskup wyznaczył prefektów do nauki religii. Bp Jaczewski wyjaśnił, że tego nie może uczynić, gdyż byłby jako pasterz zignorowany przez społeczeństwo polskie, chyba że premier da przyrzeczenie na piśmie, że po roku wykłady będą prowadzone po polsku. Plehwe odmówił, więc biskup odpowiedział, że nie może wyznaczyć prefektów, gdyż już tyle obietnic ze strony rządu pozostało niespełnionych.
51/2016 (1120) 2016-12-21
Nie ma dnia, bym - choć przez sekundę - nie była myślami w Stoczku - mówi Józefa Szylska-Ogrodowska, która w 1944 r. wraz z innymi warszawskimi dziećmi spędzała nad Świdrem wakacje. Kolonie, które miały trwać miesiąc, z powodu wybuchu powstania wydłużyły się do roku. Ten czas połączył ich na zawsze.

Maciej Mackiewicz przyjechał do Stoczka z bratem i mamą, która była doktorem medycyny, a na zorganizowanej przez Radę Główną Opiekuńczą kolonii miała pracować jako pielęgniarka. - Policjant powiedział mamusi, że jakiś szmalcownik chce nas zakablować i byśmy natychmiast wynosili się z naszego mieszkania - opowiada. Ewa Papuzińska-Wyszyńska trafiła na obóz wraz z pięcioletnią siostrą Joanną i dwoma braćmi.
51/2016 (1120) 2016-12-21
3 sierpnia 1902 r. tajny misjonarz jezuicki ks. J. Urban pojechał z Komarna do Janowa Podlaskiego na nabożeństwo, chcąc zarazem zorientować się, jaka jest sytuacja wiernych w tym ośrodku powiatowym.

Stwierdził, że miasteczko jest nędzne i brudne. Być może ze względów bezpieczeństwa nie spotkał się z proboszczem z Janowa - ks. Szynkarskim, wspomagającym unitów, ale pozostawił dokładny opis sytuacji religijnej w dawnej stolicy diecezji. Zapisał: Gospodarka rosyjska skasowała diecezję, kościół katedralny zamieniając na parafialny, cerkiew unicką do szczętu zniosła, a z kościoła dominikańskiego uczyniła cerkiew prawosławną, nie tylko wewnątrz przystrajając ją po swojemu, ale i zewnątrz na szczycie i dachu przylepiając charakterystyczne bizantyjsko-ruskie kopuły.
50/2016 (1119) 2016-12-13
Warto utrwalić od zapomnienia ludzi, którzy mieli odwagę przeciwstawić się systemowi komunistycznemu, chcieli realizować swoje marzenia o życiu w wolnym, niepodległym państwie - powiedział dr Jarosław Cabaj podczas spotkania upamiętniającego 35 rocznicę strajku studenckiego oraz powstania Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Strajk środowiska akademickiego w WSRP trwał od 18 listopada do 11 grudnia 1981 r. i był akcją solidarnościową ze studentami Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu. Środowisko akademickie protestowało przeciwko niedemokratycznemu wyborowi rektora uczelni. Protest stał się zarzewiem ogólnopolskiego strajku środowisk uczelnianych.
50/2016 (1119) 2016-12-13
24 lipca tajny misjonarz jezuicki Jan Urban przybył do wsi Dawidy i zatrzymał się u unity nazwiskiem Deneka. Gospodarz ten przeszedł straszliwe prześladowania. Nahajki kozackie zrujnowały mu zdrowie, a kontrybucje majątek, ale nie narzekał. Twierdził, że wszystko mu Pan Bóg - jak Hiobowi - wynagrodził w dwójnasób.

Był przykładem dla całej wsi pod względem pobożności i stałości w wierze. Misjonarz był zbudowany wiarą tej wsi; zapisał w swych wspomnieniach, iż lud w Dawidach słynie na całą okolicę ze swej pobożności i przedstawia ogromnie dużo materiału na świętych. Mieszkańcy byli dumni z tego, że ani jeden zdrajca nigdy między nimi się nie znalazł i ufali Bogu, że się nie znajdzie. W czasie wizyty misjonarza przybył do wsi jakiś żebrak i zainteresował się, dlaczego w jednym z domów jest tak dużo kobiet i dzieci.
49/2016 (1118) 2016-12-07
Mimo że minęło już 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego, to wydarzenia, które rozegrały się grudniowej nocy, nadal budzą skrajne emocje.

Po części jest to zasługa autorów tego siłowego sposobu rozwiązania problemów społecznych. Przez lata konsekwentnie przedstawiali swoją wersję wydarzeń, skrzętnie ukrywając rzeczywiste powody wyprowadzenia wojska na ulice, powodując zamęt w ocenie tamtych wypadków.
49/2016 (1118) 2016-12-07
Poprzedni tajny misjonarz, jezuita ks. Henryk Pydynkowski zapoczątkował nową taktykę działania: zamiast miejscowych przewodników, którzy nieraz traktowali swą posługę jako środek dochodu, a czasem zawodzili, korzystał z pomocy braci albertynów pochodzących z Podlasia i dobrze znających teren.

Po aresztowaniu ks. Pydynkowskiego taką samą strategię zastosował następny misjonarz - ks. Jan Urban. Wykorzystał on do pomocy br. Mariana, czyli Onufrego Buczniewicza pochodzącego z Koszołów.
48/2016 (1117) 2016-11-30
W lipcu 1944 r. setka małych dzieci z Warszawy wyjechała na letnisko do Stoczka Łukowskiego. Kiedy wybuchło powstanie, nie mają dokąd wracać. Kolonie, które miały trwać miesiąc, wydłużyły się do roku.

Historia ta nieco zatarła się w pamięci miejscowych. Ożyła w 2010 r., kiedy TVP Kultura wyemitowała półgodzinny dokument o życiu dziecięcej kolonii, której organizatorem była Rada Główna Opiekuńcza. Film powstał tuż po wojnie. Nakręcili go żołnierze z armii Berlinga. Przybyli, by pokazać, jak w Stoczku żyją warszawskie dzieci, które latem 1944 r. przyjechały na obóz. Wybuch powstania sprawił, że zamiast miesiąca spędziły w tej miejscowości blisko rok.
48/2016 (1117) 2016-11-30
Pod wpływem wieści o strajku dzieci polskich we Wrześni w zaborze pruskim, które nie chciały się uczyć religii po niemiecku, doszło do zamieszek w gimnazjum siedleckim.

Uczniowie uzmysłowili sobie, że oni także muszą się uczyć religii po rosyjsku i zohydza się im wszystko co polskie. Np. język polski nazywano psim lub takim, który nadaje się tylko do obory. W końcu listopada 1901 r. w Siedlcach została rozrzucona odezwa wskazująca, że nauczanie religii winno się odbywać po polsku. Młodzież siedlecka zajęła tymczasem postawę wyczekującą, gdyż nie wiedziano, jak przeprowadzić akcję protestacyjną.