Komentarze
24/2021 (1350) 2021-06-16
Nie tylko od czasu do czasu mnie ludzki ród zaskakuje. A ostatnio głównie jego inwencja w wyciąganiu od ludzi ich własnych pieniędzy.

I nie mówię tu o podatkach, tylko o tych niby pełnych empatii obywatelach, którzy w ramach ratowania cudzego wnuczka wydzierają kasę dziadkom, o tych „bankowcach”, co to z własnej i nieprzymuszonej woli informują o rzekomych finansowych napaściach i w równie szczerym jak informacja odruchu altruizmu proponują przelanie pieniędzy na inne konto, o tych „miłosiernych” policjantach, którzy ofiarują się przechować zagrożoną cudzą gotówkę. Zadziwia mnie, jak w momencie, kiedy już kolejne metody zostają oswojone, pojawiają się nowe i nowe. A najnowsze złapało mnie ostatnio w handlowej galerii. Nie jakiejś tam z dalekiego świata, ale tutejszej, naszej. Akurat napatoczył się stary znajomy, a więc gadu-gadu… Ani się spostrzegliśmy, jak podbiegła do nas rozkoszna - na oko - 25-latka, ładnie ubrana, śniada na urodzie, ale nie za bardzo, więc może niekoniecznie po Zanzibarze, a tylko po solarium. Taka Jennifer Lopez dla nieco mniej zamożnych.
23/2021 (1349) 2021-06-09
Afera z wystąpieniem o. A. Szustaka w jednej z rozgłośni radiowych jak na razie uległa wyciszeniu. Co prawda sam „bohater” odbył rozmowę „wyjaśniającą stanowiska” z abp. S. Gądeckim, o której zresztą dość obszernie poinformował społeczność internetową, to jednak swoisty niesmak po jego słownych wyrażeniach własnych stanów emocjonalnych pozostał.

Pozostała również niepewność, co „właściwie autor miał na myśli”. Dłuższe passusy jego wypowiedzi, okraszone wulgaryzmami, dotyczyły wszak „stanu Kościoła w Polsce”, a to już nasuwa podejrzenie, iż mogły stanowić próbę zwerbowania słuchaczy do jakiejś wizji kościelnej wspólnoty lub przynajmniej zyskanie poklasku pewnych grup odbiorców dla pomysłów dominikanina. Skupienie się więc tylko na powierzchownym odbiorze przez pryzmat słów powszechnie uznanych za grubiańskie może w konsekwencji zaciemnić to, co stanowi jądro przemyśleń kaznodziei internetowego. Jego wypowiedzi po spotkaniu z abp. Gądeckim wskazują bowiem na to, że jest on zwolennikiem jakiejś nowej formy „kongresu katolików i katoliczek”, poszerzonego o osoby spoza Kościoła, który miałby debatować nad kształtem wspólnoty eklezjalnej w Polsce. Krótko mówiąc: rzecz idzie o jakąś zmodyfikowaną formę niemieckiej „drogi synodalnej”. Cóż, każdy może mieć jakieś swoje marzenia…
23/2021 (1349) 2021-06-09
Dobrze, że wreszcie można to napisać: powiało prawdziwą wiosną! Serio i bez żartów! Już nie tylko kalendarz to obwieszcza i autentycznie, i faktycznie zrobiło się wreszcie ciepło, cieplutko, ciepluteńko.

Grubsze ciuszki powędrowały na półkę letniego odpoczynku, kotłownie pozamykane na cztery spusty, a słoneczko grzeje wreszcie konkretnie i skutecznie na tyle, że niektórzy już pierwszego, zdecydowanie cieplejszego dnia zaczęli narzekać na upały. No trudno nam meteorologicznie dogodzić, bo w tym względzie mamy naturę wybitnych narzekaczy. Słoneczko grzeje, a przy okazji produkuje energię elektryczną, bo doczekała się ludzkość możliwości i posiadła umiejętność, by słoneczny blask w taki właśnie sposób wykorzystać. Sadząc po ilości telefonów z ofertami wykonania instalacyjnego cuda, które nam pozwoli podobno zaoszczędzić, a i zmiany klimatyczne przy okazji przyhamuje, korzysta ludzkość z tej możliwości i nabytej umiejętności na potęgę. Kilka nawet razy w tygodniu otrzymujemy, za każdym razem najkorzystniejszą, ofertę - niepowtarzalną i nie do odrzucenia, promocyjną i refundowaną.
22/2021 (1348) 2021-06-02
Lubię powracać do mojej ulubionej książki, jaką są „Chłopi” W. Reymonta. Świat zdaje się w niej być zupełnie nieskażony nowoczesnością, a słowa nie są dwu- lub wieloznaczne.

Zerojedynkowość tego świata ma w sobie ogromną siłę przyciągania. Jest w niej nadto ogromny ładunek świata ludzkich uczuć, które choć zabarwione indywidualnością, to jednak nie są zbrukane prostactwem i pychą. Prosty świat prostych ludzi, w którym tak znaczy tak, a nie znaczy nie. Indywidualność w nim jest powiązana z obiektywną oceną rzeczywistości i nie niweczą się nawzajem. Własne przeżywanie świata nie neguje realności, ale nadaje jej tylko osobistą barwę. Jest jednak i w tej sielance łyżka dziegciu - urzędnik ustanowiony do reprezentowania mieszkańców Lipiec. Postać wójta jest w całości powieści Reymonta zaiste ciekawa. To członek owej społeczności, zdaje się z nią zbratany w dobrym i złym, żyjący jej zwyczajami, noszący te same stroje i mówiący tym samym językiem. A jednak własnym mniemaniem wyniesiony zajmuje wobec niej zewnętrzną pozycję - jakby guru rozstrzygającego o wszystkim z mocą nieomylnej wyroczni.
22/2021 (1348) 2021-06-02
Jeszcze raz dla pewności zerkam na prognozę pogody na najbliższy tydzień, tj. pierwsze dni czerwca. Temperatury w dzień - OK. Jeśli ktoś nie lubi upałów, przedział 18-23ºC będzie dla niego odpowiedni.

br /> W nocy: od 4 do 12ºC. To max tego, na co wiosnę w tym roku stać. Marnie. Cztery tygodnie opóźnienia wegetacji - to ponoć najzimniejszy maj od blisko półwiecza. W kwietniu nie było lepiej. Ciekawe, że mało się o tym mówi w globalnych mediach. Nie pasuje do oficjalnie obowiązującej narracji? - Gdzie jest ten osławiony efekt cieplarniany? - pytają wkurzeni ludzie. Nie pierwszy to rok, kiedy zostaje nam mały ochłap lata, zaledwie trzymiesięczny albo i mniejszy („Od Anki zimne wieczory i ranki”). A poza nim - osiem miesięcy grzania, depresji, pluchy, chodzenia w puchówkach. Jak żyć? A gaz, prąd coraz droższe. Dlaczego? Ano właśnie między innymi dlatego, że chociaż go nie ma, to jednak jest - globalne ocieplenie. Lodowce topnieją! Poziom mórz się podnosi! Trzeba zmykać kopalnie, podnosić opłaty za emisję dwutlenku węgla - słyszymy zewsząd. Trzeba, jak postuluje to rozpaczliwie pasłanka Jachira, przechodzić na wegetarianizm, zamykać chlewnie i obory, ponieważ krowy i świnie produkując zabójczy CO2, przybliżają nas do końca świata. Olaboga!
21/2021 (1347) 2021-05-26
Pozornie idiotyczny tytuł niniejszego felietonu nawiązuje do znanego snu św. Augustyna. W sennym widzeniu święty ten, rozmyślając nad tematem Trójcy Przenajświętszej, miał zobaczyć chłopczyka nad brzegiem morza wlewającego morską wodę do wykopanej przez siebie jamki w piasku.

Biskup Hippony miał wówczas usłyszeć zapewnienie, iż łatwiej jest przelać morze do małego dołka, niż zrozumieć, czym jest Trójca Boskich Osób. Przykład powyższy najczęściej słyszymy na kazaniach, a jego zadanie to uświadomienie słuchaczom, iż ta prawda wiary jest na tyle niepojęta, że żadne o niej mówienie możliwym nie jest, poza oczywiście kulawymi przykładami czy też wezwaniami natury moralno- psychologiczno-poetycznej. Jednak to pozornie pobożne stwierdzenie, nacechowane jakąś udawaną pokorą, niesie w sobie zarodek czegoś niebezpiecznego. Otóż zwalnia zarówno głoszącego, jak i słuchacza, z konieczności używania rozumu na gruncie wiary, a samą wiarę rozdziewa z pancerza prawdy. Konsekwencje tegoż są przerażające.
21/2021 (1347) 2021-05-26
Pewnego słonecznego poranka, wychodząc z podwórka na ulicę, przy której mieszkam, zauważyłem jadącą powoli ciężarówkę. Za autem podążało dwóch panów w jaskrawych kamizelkach.

Mężczyźni wartko chwytali stojące przed każdą z posesji żółte worki z napisem „plastik” i - niczym armata pociski - miotali je na pakę pojazdu. Kiedy jeden z nich złapał dwa przygotowane przeze mnie tobołki i cisnął nimi w kierunku auta, stos - który od pewnego czasu niebezpiecznie piętrzył się na ładowni samochodu - nagle runął. Na jezdnię spadło kilkadziesiąt wypchanych po brzegi worów. Wiele z nich pękło, a dziurawy jak ser asfalt w mgnieniu oka wypełnił się różnym pojemnikami, butelkami, woreczkami, nakrętkami i tubkami z tworzyw sztucznych. Z ust mających pot na czole mężczyzn zaczęły wydobywać się popularne łacińskie sentencje ludowe. Co ciekawe, większość z nich skierowana była do osób, które postawiły worki przed płotami swoich domostw. Na początku nieco rozbawiła mnie ta sytuacja. Po chwili zacząłem się jednak zastanawiać, czy ja i moi sąsiedzi powinniśmy być tak naprawdę adresatami złotych myśli wygłaszanych przez pracowników firmy zajmującej się odbiorem odpadów komunalnych?
20/2021 (1346) 2021-05-19
Dzisiaj już nietrudno zauważyć, że jednym z efektów pandemii koronawirusa jest przyspieszona dewastacja idei państwa narodowego. Praktyczna konieczność zawiązania ponadpaństwowych form przeciwdziałania epidemii w świecie została doskonale wykorzystana, by proces dezintegracji narodowych struktur państwowych nie tylko podważyć, ale i dokumentnie zniszczyć.

Czy jest to działanie ponadnarodowych gigantów gospodarczych w świecie, czy też działanie ideologiczne odrzucające oparcie sposobu organizacji istnienia człowieka w świecie na określonych w tradycji historycznej wartościach danego narodu, pozostaje kwestią otwartą. Fakt jest faktem, że za wszelką cenę, promując hasło globalizacji, zmierzamy w kierunku ponadnarodowych struktur światowych. 18 maja 2021 r. podano w komunikacie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, iż pierwszeństwo prawa unijnego oznacza możliwość, a nawet konieczność zanegowania rozwiązań prawnych zawartych w regulacjach konstytucyjnych poszczególnych państw. I chociaż komunikat nie jest jeszcze opublikowanym wyrokiem, to jednak zawiera w swojej treści zasadniczą ideę przeskoku na „wyższy” poziom tzw. obywatelstwa europejskiego. Symbolicznie dokonano zniesienia kolejnej granicy.
20/2021 (1346) 2021-05-19
O ho ho! Ho ho ho! Ho! - woła moja znajoma. Ten ciąg hohów, jak się nietrudno domyślić, mocno emocjonalny jest. Znajoma bowiem należy do grona osób, które boją się lodówkę otworzyć.

Bo i stamtąd, ich zdaniem, może Robert Lewandowski wyskoczyć. To, ma się rozumieć, przytyk do stałej obecności piłkarza w mediach. A ja swoją lodówkę całkiem bez strachu otwieram. Może dlatego, że nie za pakowna jest i rosły Lewandowski się w niej po prostu nie mieści. Po drugie - uważam, że akurat on sobie na obecność w niektórych lodówkach uczciwą pracą zasłużył, a po trzecie - w mojej wsi Lewandowskich jak mrówków, to i był czas przywyknąć. Więc czemu się do tego jednego przyczepiłam? Bo ten zarabiający w niemieckiej drużynie nie tylko na chleb piłkarz to człowiek utalentowany, pracowity i na dodatek ambitny. Tytułów całkiem chwalebnych sporo już nazbierał, a teraz zawziął się na pobicie szczególnego rekordu. Wiele lat temu, a ściślej: w sezonie 1971/72, inny ambitny piłkarz tego, w którym dziś gra Lewandowski, klubu, Gerd Müller, ustanowił rekord zdobytych w sezonie 40 goli.
19/2021 (1345) 2021-05-12
Tytuł brzmiał dumnie. Wszak ogłaszał sukces: polski pisarz został nominowany do europejskiej nagrody. „To nie jest «sukces Polaka», ponieważ nie jestem Polakiem. Jestem Ślązakiem” - zbulwersował się literat.

I emocjonalnie przypomniał, że już od kilkunastu lat pisze o śląskości, więc nikt nie powinien być zdziwiony jego oburzeniem i nikt nie powinien się wypowiadać na temat jego „etnicznej tożsamości”. Co by nie mówić, trzeba przyznać, że facet w tej swojej śląskiej postawie od lat jest konsekwentny. Ba, gdyby tylko śląskiej. Ale poczytny i cieszący się też ekranizacją swojej twórczości pisarz - do kupy z innym poczytnym i nagradzanym koleżeństwem - konstruuje nową historię Polski, przekonując, że „100 lat temu na Górnym Śląsku Polacy wywołali hybrydową wojnę domową, kiedy przegrali demokratyczny plebiscyt” dotyczący przynależności tych ziem do Polski.