Komentarze
51-52/2020 (1325) 2020-12-16
No nie jest dobrze z pamięcią, kiedy musi ją odświeżać sprawdzenie daty na internetowej skrzynce pocztowej i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: kiedy to ostatni raz felieton wysłaliśmy?

Nie jest dobrze i brzmi trochę jak zarzut wobec samego siebie. Czym się usprawiedliwić? Może tymi kartkami spadającymi z kalendarza w takim tempie, że niby mijają tylko dwa tygodnie, a człowiekowi cały rok po drodze przybywa i wiekowa cyfra znowu wzrasta? Właściwie to należy i wypada się cieszyć, bo raz, że to mały sukces kolejny rok przeżyć, szczególnie w pandemicznym czasie, a dwa… ponad 200 życzliwych osób na fejsie ten fakt zauważa. W sumie trudno nie zauważyć, bo fejs w przypominaniu jest cierpliwy, jak dziecko przed mikołajkami. Jednak zauważyć to jedno, a zareagować drugie. Jest więc urodzinowa radość, chociaż inni, w tych samych okolicach czasu, swoje urodziny świętowali jeszcze huczniej i jakby mniej pandemicznie, tworząc przy okazji całkiem nową, dosyć promocyjną w pobłażliwości definicję grzechu. Tak to chyba jednak nie wszyscy zdążą się w swoich urodzinowych cyfrach zagalopować. Może także ze względu na pokorę, którą nie ilością „ssanych matek” się mierzy?
50/2020 (1324) 2020-12-09
Ostatnie dni w polskiej polityce można śmiało określić jako „pisanie dramatów pod zamówienie”. Wystąpienia polskich polityków w zagranicznych mediach, z marszałkiem senatu na czele, których to celem było ni mniej, ni więcej podważanie polskiego stanowiska negocjacyjnego w sprawie budżetu unijnego, stanowiły elementy składające się na tworzenie wizji Polski jako kraju potrzebującego od zaraz interwencji czynnika zagranicznego.

W podobną strategię wpisuje się list części polskich samorządowców, którzy zaproponowali władzom unijnym rozważenie „wariantu norweskiego”, polegającego na omijaniu władz centralnych przy przekazywaniu dotacji unijnych. Tak, jak w przypadku funduszy norweskich, zastosowano kryterium podziału polskich samorządów na te, które przyjęły Samorządową Kartę Rodziny, i te, które ją odrzuciły, tak również i w tym przypadku miałoby obowiązywać kryterium pochodzenia władz z odpowiednich kręgów politycznych polskiej sceny politycznej. Cóż, biada więc tym wyborcom, którzy śmieli powierzyć losy swoich gmin, powiatów i województw ludziom związanym z obecnie rządzącymi.
50/2020 (1324) 2020-12-09
„Pora umierać” - zawyrokowała parę dni temu znajoma. I wcale nie chodziło jej o pandemię, tylko o poznańską manifestację proaborcyjnych kobiet, które, „natchnione” przedbożonarodzeniowym czasem, uległy „magii świąt” i wyprowadziły się na ulicę.

A wszystko „w intencji sióstr krzywdzonych przez władzę” i „legalnej, bezpiecznej i dostępnej aborcji w naszym smutnym kraju”. Uzbrojone w kajeciki z tekstami intonowały na melodię znanych kolęd swoje po-żądania. Najważniejszym było, ma się rozumieć, „Aborcję na żądanie ześlij nam panie”, potwierdzone kategorycznym „W bólu rodzic nie będziemy dzieci chorych i niechcianych”. To może dobra pora, żeby przejrzeli na oczy ci, którzy - przyglądając się z boku - dali sobie wmówić, że chodzi tylko o „aborcyjny kompromis”. Stawką jest dużo więcej. Tego więcej - a w zasadzie wszystkiego - chcą ludzie, których postulaty zamykają się w „intelektualnym” „Wypie…lać” i „Je…ać PiS”. A teraz będzie można wykrzyczeć je już nie tylko na ulicy, ale i w strajkowej telewizji.
49/2020 (1323) 2020-12-02
W czasach mojej młodości królowały przeróżne nurty muzyczne. Świat dzielił się np. na zwolenników Lady Pank i Republiki, a rywalizacji pomiędzy nimi nie ograniczała się jedynie do konkretnych fryzur. Podskakiwanie w rytm takich czy innych dźwięków determinowało romantyczne w gruncie rzeczy podejście do rzeczywistości ujmowanej w czarno-białych barwach.

Być może jest to właśnie przywilej młodości, że nie dostrzega złożoności problemów lub w ogóle ich nie widzi. Pamiętam także zachwyt nad twórczością Maanamu. Jednym z królujących wówczas utworów była piosenka „Elektrospiro kontra zanzara”. Tekst, ze spolszczonym pierwszym wyrazem w tytule, wskazywał na odwieczną walkę negatywnych i pozytywnych żywiołów pośród tego świata. Dopiero po latach pojawiło się zrozumienie, że podstawą dla stworzenia tegoż jakże zaangażowanego ideologicznie utworu stała się… włoska etykietka z elektrycznej łapki na komary. A sama „walka” była po prostu zwalczaniem gryzących owadów. Do sukcesu piosenki, nie licząc muzyki i charyzmy wykonawców, w głównej mierze przyczyniły się trzy rzeczy: nieznajomość języków obcych wśród odbiorców, zamknięte granice uniemożliwiające poznanie świata zachodniego oraz poszukiwanie prostych sposobów oceny rzeczywistości.
49/2020 (1323) 2020-12-02
Na obwodnicy Warszawy, w okolicy Ursynowa, jest „o tyle istotny odcinek, że lęgną się tu żaby rzekotki. Ich skrzek jest zagrożony” - informuje youtuber i przygotowuje się do realizacji filmiku.

„Mamy petycję, gdzie zbieramy podpisy pod objęciem skrzeku specjalną troską” - objaśnia cel swojej misji. Wyraża przy tym przekonanie, że „skoro ktoś troska się o sprawy skrzeku, to na pewno też będzie przejęty sprawami życia ludzkiego od naturalnego poczęcia”. Ma przygotowane dwie kartki-petycje: jedna w obronie skrzeku „takich małych, fajnych zielonych żabek, które chodzą po drzewach”, druga - w obronie nienarodzonych dzieci. „Bez peselu, chodzi tylko o podpis” - zachęca ankieter. Pojawia się starsza kobieta, dwie dziewczyny, młoda mama - z niemowlakiem w wózku. Wszystkie ochoczo podpisują. Ale tylko petycję w sprawie ochrony żab. Żadna nie staje w obronie dzieci. Gdyby nawet - jak zechcą niektórzy - założyć, że petycja to tylko wygłup youtubera obliczony na zaistnienie w sieci, to i tak smuteczek. Początkowa „beka” szybko ustępuje miejsca przerażeniu.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Przyznam się, że im dłużej przyglądam się działaniom „lemparcic” spod znaku strajku kobiet, to odnoszę wrażenie nieustannego staczania się w śmieszność.

Ostatni przypadek przyklejenia się jednej z pań do bramy ministerstwa edukacji i nauki wydaje się być takim właśnie etapem równi pochyłej, od którego do całkowitego mułu mamy tylko nanometry. Element emocjonalny zdaje się całkowicie zawładnął tą częścią społeczeństwa, skutecznie eliminując racjonalne działania. Widać to dość dokładnie chociażby w wypowiedziach i używanym słownictwie, które wywołuje samo z siebie rosnące podniecenie w samych wypowiadających. Możliwość „świntuszenia” w słowach, i to publicznie, połączona z niekryjącymi emocji zachowaniami skrajnymi wskazuje jednoznacznie na emocjonalne podejście, w którym żadna racjonalna debata nie ma i nie może mieć miejsca. Wielu dziwi zmienność w postulatach zgłaszanych przez M. Lempart et consortes. Lecz w tak zarysowanych podstawach nie jest to niczym dziwnym. Gdy emocje biorą górę, demony fruwają na potęgę. A jednak mam nieodparte wrażenie, że w tym szaleństwie jest jakaś metoda.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Gwiazdą ostatnich dni wiodące media uczyniły walczącego z „pisowskim reżimem” 17-latka, który został zatrzymany w trakcie ulicznej manifestacji wspierającej tzw. Strajk Kobiet, a dokładniej podczas blokowania wraz z innymi demonstrantami przejazdu antyaborcyjnego busa.

Dumy ze swojego zachowania nie krył ani sam superbohater, ani jego rodzice, którzy uznali go za superobywatela. Młodzian, któremu zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, ochoczo podzielił się publicznie swoimi poglądami. I trzeba przyznać, że jak na nastolatka - ma je sprecyzowane. „Lubię się postrzegać jako kosmopolitę i uważam, że patriotyzm jest absolutnie rzeczą złą” - deklarował w studiu „wiodącej” telewizji. I bronił się przed sugestią prowadzącego, że zły jest ten patriotyzm, który „widzimy np. na Marszach Niepodległości”. „Ja mam ogólne zastrzeżenia do patriotyzmu” - objaśniał. „Uważam, że patriotyzm - prędzej czy później - zawsze prowadzi do nacjonalizmu”.
47/2020 (1321) 2020-11-18
Trochę podrosła moja duma narodowa, gdy posłyszałem reakcje przedstawicieli partii opozycyjnych na ewentualne zwycięstwo w amerykańskiej elekcji Joe Bidena.

Otóż ni mniej, ni więcej oświadczali oni jak jeden mąż, iż zasadniczym powodem, dla którego ma on zasiąść w fotelu w Owalnym Gabinecie, jest wsparcie dla „demokratycznej opozycji” w naszym kraju i doprowadzenie do przejęcia przez nią władzy. Przyjmując zatem, że to społeczeństwo USA dokonało wyboru, trzeba stwierdzić, że gremialnie i tłumnie zagłosowało ono za… powrotem Borysa Budki et consortes do władzy w Polsce. Taką potęgę stanowi Polska, że cały świat jest w ostateczności zainteresowany jej losami wewnętrznymi. Idąc tym tropem, należałoby stwierdzić, że najbliższe konklawe, a przynajmniej sobór powszechny Kościoła, w całości opowie się za powrotem KO do władzy (może nawet ustanowiony będzie nowy dogmat w Kościele rzymskokatolickim), a gdyby na horyzoncie pojawiły się latające spodki, to zapewne tylko po to, by wyrazić swoje najszczersze przekonanie, iż dzieje galaktyk i wszechświata uzależnione są od powrotu do władzy opozycji polskiej.
47/2020 (1321) 2020-11-18
Swoje stanowisko o niekorzystnym dla Polski rozdzieleniu unijnych funduszy Komisja Europejska argumentuje brakiem praworządności w naszym kraju.

Nawet niewprawne oko zauważy, że na taką decyzję mocno zapracowali nasi rodzimi „patrioci”. Nieustannie lżąc Polskę, bez wątpienia przyczynili i przyczyniają się do jej wizerunku w świecie. Jak przystało na „obrońców wolności i sprawiedliwości”, maszerowali w jednym szeregu - a nawet wychodzili przed szereg - z tymi, którzy oskarżali Polaków nie tylko o antysemityzm, o współudział w Holokauście, ale też o to, że bez Polaków Holokaust nie byłby możliwy. Nieważne, że w Ogrodzie Sprawiedliwych w Yad Vashem najwięcej właśnie polskich drzewek, nieważne świadectwa uratowanych przez Polaków Żydów. Najważniejszy - zmasowany atak. Wolność w Polsce, zdaniem jej obrońców, jest zabierana także kobietom. A powiązana jest głównie - czy nawet przede wszystkim - z brakiem aborcji na życzenie. I brakiem seksualnego uświadamiania - w tym głównie dzieci.
46/2020 (1320) 2020-11-11
Każda rewolucja, nawet ta kieszonkowa, ma to do siebie, że przypomina wrzucenie granatu do szamba. Efekt wizualny i zapach cokolwiek nie przypominają perfumy, którą winien pachnieć nowy wspaniały świat, a wszystko wokół jest raczej obryzgane i skażone. Dlatego pierwszym zadaniem porewolucyjnym jest posprzątanie.

Nawet jeśli ma ono być tylko zbieraniem trupów, jest to działanie konieczne, by oczyścić naturalny charakter ziemi, na której mają mieszkać pozostali przy życiu. To, czego doświadczamy dzisiaj w naszej ojczyźnie, ma wszelkie znamiona rewolucji. Że sterowanej, to już inna sprawa. Zbyt wiele mamy „zbiegów okoliczności”, by można było sądzić, iż jest to „spontaniczny odruch” społeczeństwa. Atak przygotowany był bardzo precyzyjnie, a fakt wiodącej roli pewnych koncernów medialnych oraz fundacji powiązanych z G. Sorosem wskazuje jednoznacznie na celowy i wycyzelowany metodycznie charakter tejże batalii. Inną sprawą jest to, iż wykorzystanie do konstruowania społecznego „niezadowolenia” materiałów z teczek dawnej ubecji, niestety często zawierających prawdziwe informacje na temat skłonności czy przewin ludzi Kościoła, pokazuje słabość tejże instytucji w kwestii umiejętności samooczyszczenia i rozliczenia się z przeszłością.