Komentarze
28/2018 (1200) 2018-07-11
Wsi spokojna, wsi wesoła? Nie do końca - bo przecież koguty pieją, krowy muczą, a kombajny hałasują. Chłopi żywią i bronią? Teraz to chłopów trzeba bronić. Okazuję się, że największą plagą na wsi jest obecnie szarańcza miastowych osiedleńców, którzy postanowili przepędzić ze wsi rolników.

Jest ich coraz więcej. Opuszczają metropolie w poszukiwaniu ciszy, świeżego powietrza, a przede wszystkim tak zwanego świętego spokoju. Kiedy okazuje się, że wymienione walory wsi nie występują w satysfakcjonujących dawkach, mieszczuchy, niczym niezadowoleni klienci biur podróży, zaczynają skarżyć się wszelkim służbom. Apogeum ma miejsce właśnie teraz, w lipcu, kiedy zaczynają się żniwa, a gospodarze mają ręce pełne roboty. A praca ta nie jest lekka - rolnicy wyjeżdżają w pola, kiedy tylko mogą, nawet nocami. W związku z tym sypią się na nich donosy.
27/2018 (1199) 2018-07-04
Jedno z powtarzanych w naszym kraju opowiadań z przeszłości mówi, iż w Polsce najwięcej jest lekarzy, gdyż każdy ma swoje zdanie na temat metod leczenia rozmaitych dolegliwości. Stojący na krakowskim rynku Stańczyk (błazen królewski) z owiniętą bandażem twarzą przyjmował od przechodzącego tłumu najrozmaitsze porady, jak leczyć ból zębów. Dzisiaj nie sposób odnieść wrażenia, iż w Polsce to nie zawód lekarski cieszy się największą populacją, lecz raczej prawniczy.

Dochodzi już do tego, iż (zgodnie ze słowami jednej z manifestantek przed Sądem Najwyższym) nawet małe dzieci, zanim zasną spokojnie, w formie wieczornego pacierza wykrzykują: „Wolne sądy! Konstytucja!”. Stan cokolwiek paranoiczny, lecz nie sposób nie zauważyć, iż właśnie taki stan umysłu mają na celu wszyscy, którzy dzisiaj odnoszą się publicznie do reformy sądownictwa w Polsce. Osobiście nie jestem o tym w najmniejszym stopniu przekonany. Całkowita apolityczność władzy sądowniczej jest po prostu zwykłą bajką. Każdy człowiek w dzisiejszym świecie posiada jakieś poglądy. Nawet sędzia.
27/2018 (1199) 2018-07-04
Coś mi się na zadrażnienie zebrało. Ale to tak na okoliczność obejrzenia telewizyjnej informacji, w której ofiara została wymieniona z imienia i nazwiska, a złoczyńca pozostał niezidentyfikowany, bo ujawniono tylko pierwszą literę nazwiska.

Rozumiem, że dopóki nie udowodni się sprawcy jego czynu, istnieje domniemanie niewinności, ale po co szargać dobre imię pokrzywdzonego? Jeszcze weselej jest, gdy media donoszą o wybrykach tajemniczego Daniela M., a w kolejnym zdaniu informują, że to syn Zenka Martyniuka. Być może powyższe zdarzenia spełniły funkcję kamyczka, który uruchomił przypomnienie lawiny absurdów w naszym codziennym życiu. Przykłady? Proszę bardzo. Żeby skontrolować stację paliw, urzędnicy muszą się zapowiedzieć na wiele dni wcześniej. Przez ten czas, jak mawiała moja sąsiadka, to można kozła-barana wywinąć. Czyli np. pozbyć się chrzczonego paliwa albo poprawić dokumentację. Jaki więc sens mają takie kontrole?
26/2018 (1198) 2018-06-27
Odpadnięcie polskiej drużyny z rozgrywek mundialowych ma swoje dobre strony. Przynajmniej początek wakacji będzie mniej nerwowy, a oglądanie zmagań piłkarskich nie będzie niosło ze sobą wzmożonej ilości zawałów serca.

Pozwoli również zająć się sprawami ważniejszymi, aniżeli potyczki współczesnych gladiatorów, opłacanych i wykorzystywanych dla uciechy tłumów jak ich rzymscy poprzednicy. A ważniejszych spraw jest dzisiaj naprawdę wiele. I z żalem trzeba stwierdzić, że przebiegają one całkowicie poza zasięgiem współczesnego społeczeństwa. Dzisiejsze rewolucje mają to do siebie, że nie grają wystrzałami z Aurory czy też innymi zauważalnymi natychmiast sposobami zwrócenia na siebie uwagi. One, jak śpiewali Kaczmarski z Gintrowskim, są jak niedostrzegalnie szerząca się zaraza przy całkowitej czystości rąk wszystkich. Nie omija to nawet wspólnoty Kościoła.
26/2018 (1198) 2018-06-27
Słucham radiowej audycji. Interesujący temat. Niegłupia dyskusja. Nawet zaczyna mi się podobać. I wtedy gość - całkiem zgrabnie, wydawało się, opowiadająca i utytułowana pani - mówi o bohaterach programu: „I oni jakby walczyli w tym powstaniu”.

Tu następuje o wspomnianej walce opowieść, po czym kolejna informacja: „I oni jakby z tego więzienia uciekli”. Dalej pani przywołuje książkę, która jest „jakby opowieścią o tamtych dniach”. No i tu mnie trzaska. Jakby, jakby, jakby… To walczyli czy nie walczyli? Uciekli czy nie uciekli? Jest opowieścią czy nią nie jest? Z kontekstu wynikałoby, że jednak walczyli, uciekli, że opowieścią jest. Ale to niezwykle modne ostatnimi czasy „jakby” zmienia sens wypowiedzi. Kiedy słyszę, że „jakby walczyli”, to mam niekoniecznie jasny obraz. Widzę ludzi (jakby? niby?) gotowych do walki, ale coś tu nie tak. Brak im motywacji, ochoty, odwagi? Nie wiem.
25/2018 (1197) 2018-06-20
Wstrzymywałem się z napisaniem tego felietonu do końcowego gwizdka sędziego w pierwszym meczu naszej reprezentacji na mundialu w Rosji. Rozbudzone oczekiwania, być może jedynie przez media, w których panowała euforia i głoszono zapewnienia o najwyższych lotach naszych „Orłów”, cokolwiek opadły, gdy sygnał sędziego utwierdził już na zawsze wynik tego spotkania.

Nie będąc zapalonym kibicem, nie podejmuję się oceny taktyki i sposobu gry naszych zawodników. Zresztą, zajmują się tym już od pierwszych sekund po zakończeniu meczu różne uznane i domorosłe autorytety, mając swoje pięć minut w świetle jupiterów. Ich opinie, czasem rzeczywiście ciekawe, mają jednak nikłe znaczenie. Ostatecznym sędzią naszych zawodników i tak będzie selekcjoner reprezentacji, który w zaciszu pomeczowych spotkań z drużyną podejmować będzie się krytyki i ustalać zasady następnego spotkania. Przykrym jest tylko, że będzie to spotkanie dwóch drużyn ostatnich (jak na razie) w tabeli grupy H.
25/2018 (1197) 2018-06-20
W czasach mojej pierwszej młodości na zajęciach z kultury należało m.in. popisać się znajomością poglądów kanadyjskiego teoretyka komunikacji Marshalla McLuhana. Tenże McLuhan, poza innymi dokonaniami, przewidział, że elektroniczne media, a zwłaszcza telewizja, stworzą tzw. globalną wioskę.

Przyznaję - nie bardzo wtedy chwytałam, o co chodzi. Telewizorów w mojej (zupełnie nieglobalnej) wiosce było wtedy nie więcej niż kilka, a telefonów - całe dwie sztuki: w dwóch oficjalnych placówkach. Nietrudno zgadnąć, że mieszkańcom służyły głównie do wezwania pogotowia ratunkowego w nagłych przypadkach. Co do mediów - i ja, i moi rówieśnicy wychowywaliśmy się głównie na „Płomyku” i „Świecie Młodych”. Jeeejku, jak radosny był dzień, kiedy listonosz wkraczał w szkolne mury i rozdawał zaprenumerowane gazety. Jednym z powodów owej radości był fakt zamieszczania w nich powieści w odcinkach. Nie ma co ukrywać: nieźle rozpalały one naszą wyobraźnię i kreowały zachowania.
24/2018 (1196) 2018-06-13
Kancelaria Prezydenta RP opublikowała propozycję 15 (!) pytań referendalnych. Jak każdy pamięta, sprawa dotyczy nowej konstytucji, która miałaby zastąpić obecnie obowiązującą, a co do której większość zarówno polityków, jak i obywateli ma wiele zasadniczych wątpliwości.

Pominąć trzeba - choć korci, by zająć się takim fenomenem - fakt całkowitej nieznajomości obecnej ustawy zasadniczej nawet wśród tych, którzy na rozlicznych wiecach wymachują jej egzemplarzami i wzywają do zaniechania łamania jej ustaleń. Inicjatywa prezydenta idzie w kierunku zainteresowania obywateli tym, co stanowi podstawę ładu prawnego i ustrojowego w naszym państwie. To zapewne jest chlubny element jego inicjatywy. Jednakże ilość stawianych narodowi pytań jest już symptomem dość niebezpiecznej gry. Zaangażowanie polityczne może bowiem z faktu wzięcia odpowiedzialności za kształt Rzeczpospolitej uczynić raczej festiwal partyjniackiej retoryki i bitewkę o stołki w ramach władzy wykonawczej.
24/2018 (1196) 2018-06-13
Kilka lat temu zmarła moja wujenka (pozwól jej, Panie Boże, oglądać Twoją twarz, bo dobra kobieta była). Była to moja ostatnia wujenka, a mam powody twierdzić, że w ogóle ostatnia wujenka w okolicy. I wcale nie dlatego, że kobiet zasługujących na status wujenki we wspomnianym terenie nie ma, ale z tej przyczyny, że szacowna instytucja wujenki na amen gdzieś przepadła.

Teraz są tylko ciocie, ciocie i jeszcze raz ciocie. Wujenki powymierały. Ma się rozumieć, nie tak całkiem dosłownie, tylko w przenośnym sensie. Kto z młodzieży do 35 roku życia (do tego czasu podobno jest się młodzieżą) ma wujenkę, łapka w górę. No jakoś na las rąk to mi to nie wygląda. Jeszcze gorzej rzecz ma się ze stryjem i stryjenką. Tych to już chyba i z pochodnią nie uwidzisz. Choćbyś nie wiem jak szukał.
23/2018 (1195) 2018-06-06
Trochę niepostrzeżenie minęła kolejna rocznica wyborów parlamentarnych, które miały miejsce 4 czerwca 1989 r., po których jedna ze znanych aktorek obwieściła na antenie Telewizji Polskiej, iż tego właśnie dnia w Polsce skończył się komunizm (choć czy się skończył w rzeczywistości, to zupełnie inna sprawa).

Dziennikarze w Polsce (niezależni i obiektywni) też zmieniają w tej kwestii zdanie - bo w tej samej stacji telewizyjnej dziś paski w programach informacyjnych komentują to wydarzenie zupełnie inaczej niż pięć lat temu (no ale przecież tylko krowa na miedzy nie zmienia poglądów). Faktem jest, że rok 1989 był rokiem formalnej zmiany ustroju, że do władzy dopuszczono dotychczasową opozycję, a „siła przewodnia” odeszła w cień; ba - nawet formalnie przestała istnieć.