Komentarze
12/2018 (1184) 2018-03-21
Grzegorz Krychowiak, wypożyczony przez Anglików od Francuzów polski piłkarz nożny, został gwiazdą ostatnich dni. Nie, wcale nie za sprawą popełnienia jakiegoś hattricka czy podobnego osiągnięcia. Wyczyn Krychowiaka zgoła innego autoramentu jest. Otóż wzmiankowany piłkarz nie podał ręki swojemu trenerowi.

Sytuacja miała miejsce podczas meczu, kiedy to rzeczony trener uznał, że nadeszła pora, aby wypożyczonego przez Anglików od Francuzów polskiego (doświadczonego?) piłkarza zamienić na młodziutkiego, ale za to rodzimego kopacza. No i wtedy, jak donoszą wtajemniczeni w sprawie, wypożyczonemu przez Anglików od Francuzów polskiemu piłkarzowi puściły nerwy. Schodząc z boiska, coś podobno mruczał pod nosem, wręcz demonstrował swoje niezadowolenie, a wisienką na torcie uczynił brak nakazanego przez futbolowy savoir- vivre gestu.
11/2018 (1183) 2018-03-14
Nie jest łatwo utrzymać nerwy na wodzy, gdy czyta się wyjaśnienia Adama Darskiego ps. Nergal na temat jego oburzającego zachowania w sieci i profanacji osoby Jezusa Chrystusa. Człowiek ów przedstawił bowiem postać ukrzyżowanego Jezusa zestawioną ze sztucznym penisem.

Spotkawszy się jednak z tsunami oburzenia, nawet liberalnych do bólu internautów, wyjaśnił na portalu społecznościowym, że miała to być próba… rozśmieszenia zwłaszcza żeńskiej części odbiorców jego „twórczości” internetowej. Proponuję, żeby dla kawału pan Darski umieścił na wyżej wymienionym elemencie podobiznę Mahometa lub gwiazdę Dawida. Wówczas „rozbawieni do łez” wyznawcy tamtych religii nie w sieci, ale w realu, odwiedziliby go z „przyjacielską” wizytą, zabierając ze sobą w prezencie pas szahidów lub ogólnoświatowy nakaz aresztowania i infamię wieczystą. Przykład „satyrycznego” pisma francuskiego jest w tym przypadku najlepszym dowodem.
11/2018 (1183) 2018-03-14
Ostatnia niedziela była wyjątkowo wyjątkowa i niezwykle niezwykła albo - jak ktoś woli - wyjątkowa niezwykle i niezwykła w swojej wyjątkowości. Wielu z nas, zaraz po przebudzeniu, miała pewnie w głowie myśli rozmaite i niekoniecznie pozytywne. Wielu, trzymając w drżących dłoniach kubek porannej kawy, zadawało sobie równie poranne pytanie: przeżyjemy?

A byli może i tacy, którzy z obawy przed zderzeniem z zupełnie nową rzeczywistością postanowili tego zderzenia uniknąć, pozostając w miejscu chociaż na pozór bezpiecznym, czyli w łóżku? Ta przywoływana „zupełnie nowa rzeczywistość” to wcale nie trzęsienie ziemi czy inny tragiczny kataklizm. To tylko… niedziela bez handlu, co ani w naszej, całkiem mało odległej historii, ani w europejskiej współczesności nie jest wcale wielką nowością. Jednak u nas miało się to - według rozmaitych „wróżbitów” - zakończyć prawdziwą katastrofą. Wielu z nas pamięta dziwne, także pod handlowym względem, czasy PRL. Dziwne i pełne paradoksów. W sklepach szału nie było, to fakt, ale głodem jednak nie przymieraliśmy.
10/2018 (1182) 2018-03-07
Dywagacje na temat końca cywilizacji zachodnioeuropejskiej od lat zajmują poczesne miejsce w dyskusjach zarówno akademickich, jak i publicystycznych. Z jednej strony udowadnia się, że w swoich zasadniczych zrębach nie istnieje ona, podważona ideami i działaniami człowieka, z drugiej strony - powołując się na ilość artefaktów historycznych i współczesnych, stara się wskazać, że teza o jej śmierci jest cokolwiek na wyrost.

Oczywiście, problem oceny sytuacji zawsze rozbija się o moment zdefiniowania problemu oraz terminów używanych do jego opisu. Po prostu ustanie tego, o czym się rozmawia, wcześniej czy później prowadzi do wypracowania odpowiedzi na interesujący nas temat. Jeśli za cywilizację uznać tylko i wyłącznie to, co związane jest z artystyczną stroną ludzkiej aktywności w świecie oraz poziom wynalazczości, to wówczas o zmierzchu cywilizacji raczej mówić nie można.
10/2018 (1182) 2018-03-07
Katecheci mogliby być powoływani na wychowawców klas - przewiduje projekt nowelizacji rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Dokument został przekazany do konsultacji.

Do tej pory przepisy oświatowe nie przewidywały możliwości pełnienia obowiązku wychowawcy klasy przez nauczyciela - katechetę. Zakaz taki wprowadzono w 1992 r. Jak podała Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, w roku 2017/2018 religii w polskich szkołach uczy łącznie 31,3 tys. katechetów: 18,3 tys. osób świeckich, 9,7 tys. księży diecezjalnych, 2,2 tys. sióstr zakonnych, 1 tys. zakonników. Ponieważ struktura szkoły przez minione ćwierć wieku znacząco się zmieniła, wielu katechetów świeckich uczy również innych przedmiotów - bycie katechetą, nawet w ograniczonym wymiarze w szkołach publicznych uniemożliwiało im jednak wychowawstwo klasy. Od lat Kościoły i związki wyznaniowe zwracały uwagę na ten fakt, zmian domagali się też rodzice. MEN zatem tylko wyszedł naprzeciw postulatom większości.
9/2018 (1181) 2018-02-28
Jako nieletnie dziecię byłem w szkole pouczany, że kwiecień jest miesiącem pamięci narodowej. Młodzieńczy bunt niezbyt jednak lubił nakazowe akademie czy też podejmowane w czynie społecznym działania porządkowe na cmentarzach osób, które oddawały życie za ojczyznę. Mądrość, niestety, przychodzi z wiekiem.

Dzisiaj z innej perspektywy spoglądam na ten miesiąc. Być może zrozumienie przyszło z momentem poznania genezy tego okresu. I cóż, że został ustanowiony w czasach komunistycznych, skoro u podstaw legła chęć zapamiętania czasów męczeńskich dla polskiego narodu. Wyzwolenie obozów w Dachau i Ravensbruck, ale i wspomnienie Katynia, którego dramat rozgrywał się właśnie w kwietniu, być może dzisiaj wspominane są tylko jako daty historyczne, ale są wspominane. Rezerwuar pamięci jest zachowany. I w tym kontekście nietrudno zauważyć, że obecne działania Polaków, zdążające do zachowania we wspomnianej pamięci przede wszystkim prawdy, są jak najbardziej uzasadnione.
9/2018 (1181) 2018-02-28
Mimo że już przy pierwszym spotkaniu z chorym postawił on rozpoznanie i od tego czasu minęło kilka tygodni, miesięcy czy nawet lat - i wiele godzin spędzonych wspólnie z chorym - nadal daleki jest od kresu swej podróży, której celem jest poznanie drugiego człowieka.

Często ma wrażenie, że zamiast zbliżać się do swego celu, oddala się od niego. Gdy z początku wydawało się wszystko jasne i proste, to w miarę jak choremu coraz więcej czasu poświęca, topnieje pewność, wciąż odsłaniają się nowe horyzonty, wymagające nowego spojrzenia i rewizji dawnego stanowiska” - pisał Antoni Kępiński w książce „Poznanie chorego”. Słowa te, nawiązujące do diagnozy stawianej przez psychiatrę, mogą odnosić się również do ciągle podejmowanych prób opisu, zrozumienia i wyjaśnienia kondycji współczesnego człowieka oraz społeczeństwa. Podejmowało je wielu badaczy, a dokonywało się to na gruncie różnych dziedzin i dyscyplin naukowych.
8/2018 (1180) 2018-02-21
W biblijnym opisie dziejów proroka Eliasza znaleźć można pewien fragment, który dość dobrze pasuje do tego, co dzisiaj dzieje się w związku z nowelizacją ustawy o IPN.

Otóż po zwyciężeniu fałszywego kultu Baala prorok wraz z ludem oczekiwał na spełnienie przez Boga obietnicy zakończenia suszy w królestwie izraelskim. Eliasz, poszukując znaków od Najwyższego, posyłał co rusz swojego sługę, by obserwował stan nieba. Dopiero za siódmym spojrzeniem na niebo sługa zauważył, iż znad morza podniosła się mała, wielkości ludzkiej dłoni, chmurka. Choć być może w rozumieniu większości obserwatorów nie mogła mieć znaczenia meteorologicznego, dla proroka stanowiła jednak znak niechybnego spełnienia się obietnicy Bożej oraz wyraźną zapowiedź ulewy. Mały znak oznacza zapowiedź wielkich wydarzeń. Podobnie i w przypadku zapisu w znowelizowanej ustawie.
8/2018 (1180) 2018-02-21
„Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi” - zwykł mawiać ks. Józef Tischner. Prawda. Pobożność i mądrość - ze swojej natury - doskonale się dopełniają, uzasadniają (w myśl stwierdzenia św. Jana Pawła II, iż „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”).

Pobożność jest odpowiedzią rozumu i woli na fakt istnienia Boga, który daje się człowiekowi poznać, który przychodzi, aby go uratować, tj. zbawić! „Sam wyraz «pobożność» mieści w sobie znaczenie doskonale odpowiadające w naszej polskiej mowie swojej etymologii. Być pobożnym znaczy tyle «żyć po Bożemu»” - tłumaczyła w swojej książce „O pobożności prawdziwej i fałszywej” na początku XX w. Cecylia Plater-Zyberkówna. Problem zaczyna się w momencie, gdy ktoś owo „życie po Bożemu” zaczyna rozumieć opatrznie.
7/2018 (1179) 2018-02-14
Rozpoczęliśmy czas Wielkiego Postu. 40-dniowa pokuta czyniona w społeczności Kościoła być może dla wielu z nas jest kolejną już w życiu. Szlak wielkopostny kieruje przede wszystkim ku Świętom Wielkanocnym, w czasie których w znakach liturgicznych, ale nade wszystko w głębi serca i sumienia przeżywać będziemy nasze wyzwolenie dokonane dzięki i na mocy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Lecz czas Wielkiego Postu nie jest czasem łatwym. Trudność bowiem polega nie tyle na planowaniu zajęć i czynności codziennych, dzięki czemu będziemy mogli wygospodarować odpowiednią ilość czasu na praktyki duchowne, ile raczej na sile naszego charakteru, która zmusi nas do postawienia sobie zasadniczych pytań o naszą kondycję chrześcijańską i siłę wiary. W gruncie rzeczy czas wielkopostny to czas poszukiwania prawdy o nas i o Bogu. Papież Leon XIII w jednej ze swoich encyklik zapisał zasadniczą chyba dla tego czasu zasadę: „Ludzie przez prawdę wyzwoleni, tylko prawdą zostaną utrzymani”.