Komentarze
33/2017 (1154) 2017-08-16
Ponoć pośpiech wskazany jest tylko przy łapaniu pcheł. Być może związane jest to z szybkością przemieszczania się tego stworzenia. Oznaczałoby to, iż reakcja człowieka winna dostosować się do rozpoznanej rzeczywistości i stanowić adekwatną odpowiedź w odpowiednim przedziale czasowym.

Co ciekawe, na reakcje nie ma wpływu wielkość gonionego stworzenia. Bo chociaż wydaje się ono maleństwem, to jednak połączone z chyżością i skocznością skutki jego „działania” mogą być nader uciążliwe. Ta swoista analiza polskiego powiedzenia i aktywności insektów jest nie tylko jakimś zapełnieniem szpalty tekstowej, ale stanowi dobry wstęp do oceny pewnych zjawisk w naszym życiu społecznym, kościelnego nie wyłączając.
33/2017 (1154) 2017-08-16
Czekaliśmy tego niczym kania dżdżu. W końcu - jak człowiek pracuje, to mu się ten kawałek wolnego raz na rok należy. Wcale nie mieliśmy Bóg wie jakich planów.

Ot, oderwać się od pracy, na spokojnie pobyć ze sobą, pojechać parę kilomerów od domu autem czy na rowerze. I wszystko szło właściwym torem, dopóki się nie zaczął ten z utęsknieniem przez nas wypatrywany czas. Najpierw było nawet, jak trzeba. Naprawdę. Oboje obudzilśmy się w radosnych nastrojach. Bez budzika. Bo kto by się w pierwszym dniu urlopu kazał budzikowi zganiać?
32/2017 (1153) 2017-08-09
Pogoda tego lata nas nie rozpieszcza. Z nawałnic i fal zimna rzuca w objęcia gwałtownej spiekoty. Brak tej równowagi w temperaturze i opadach sprawia, że nie do końca odczuwamy przyjemność kanikułowych dni.

Wypada tylko współczuć synoptykom i wszelkiej maści pogodynkom, którzy dwoją się i troją, a i tak nie mogą usatysfakcjonować nas prognozą pogody na okres dłuższy niż 12 godzin. Jednakże nie tylko sytuacja pogodowa ma ten walor falowania morskiego. Również i polityczna scena Polski nie zamarła na czas wakacyjnego odpoczynku.
32/2017 (1153) 2017-08-09
Pewnie to wpływ wakacji, które wzmagają liczbę samolotowych wojaży, że w ostatnich tygodniach i na wielu portalach, i w pretendujących do opiniotwórczych w kwestii savoir-vivre’u pismach pojawiły się na trzy-cztery artykuły obśmiewające klaskanie przez pasażerów po szczęśliwym wylądowaniu samolotu.

Niemal każdy z tych tekstów oceniał takie zachowanie negatywnie. Zapisane już na wstępie pogrubioną czcionką stwierdzenie, że jest to wyłącznie polska przypadłość, sugerowało zaściankowość i obciach. Potem było już znacznie gorzej, znaczy - coraz bardziej krytycznie.
31/2017 (1152) 2017-08-01
Symbolika ma ogromne znaczenie w życiu społecznym. Wielu z nas pamięta być może ogromną karierę, jaką w przestrzeni życia naszego kraju zrobił prosty gest wzniesionych w kształcie litery V dwóch palców. Oznaczał on nic innego, jak silne przekonanie i nadzieję na nadchodzące zwycięstwo idei wolności i suwerenności naszej ojczyzny.

W czasie ostatnich demonstracji przeciwko wprowadzaniu zmian w ustroju sądownictwa polskiego ów gest został przypomniany przez manifestantów, a nawet zmieniony dla potrzeb doraźnego wyrażenia własnych przekonań, gdyż wzniesienie trzech palców miało oznaczać żądanie od głowy państwa zawetowania wszystkich trzech ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości.
31/2017 (1152) 2017-08-01
Jeszcze nie skończyła się jedna bitwa o reformę polskiego sądownictwa, na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury wieszczące kolejną burzę. Chodzi o przygotowywaną przez PiS (najprawdopodobniej projekt zostanie przedstawiony sejmowi we wrześniu) ustawę zakładającą dekoncentrację - wzorem innych państw europejskich - kapitału na rynku medialnym, a pośrednio także repolonizację. Zapewne autorzy projektu ustawy wezmą pod uwagę rozwiązania obowiązujące w większości krajów europejskich (np. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy oraz Hiszpania).

„Nawalankę” - w obronie wolności niezależnych mediów i demokracji, rzecz jasna - zapowiedział kilka dni temu najsłynniejszy polski plażowicz Grzegorz Schetyna. A więc będzie gorąco.
30/2017 (1151) 2017-07-26
Używamy dzisiaj wielu frazeologizmów, których historii zazwyczaj nie znamy. I chociaż żyją one już własnym życiem, to warto czasem sięgnąć do ich genezy, by dokładnie wypowiadać się w naszym pięknym języku, a dodatkowo oddawać swoje myśli dokładnie. Przykładem jest chociażby wyrażenie użyte przeze mnie w tytule.

Otóż zazwyczaj używamy go wtedy, gdy mamy do czynienia z sytuacją, w której do końca nie jesteśmy w stanie powiedzieć czegokolwiek o jej przyczynach ani nawet wykryć związków przyczynowych pomiędzy różnymi sekwencjami zdarzeń dziejących się na naszych oczach. Powiedzenie to jest po prostu związane z pierwszą czechosłowacką komedią pt. „Nikt nic nie wie”, która zyskała w powojennej Polsce wielkie uznanie, a w obiegowym języku była po prostu nazywana „czeskim filmem”. Wspomniałem sobie tę historię, przyglądając się niektórym elementom wydarzeń wokół reformy sądownictwa w Polsce, a zwłaszcza temu, co działo się w ubiegłym tygodniu wokół Sądu Najwyższego.
30/2017 (1151) 2017-07-26
Weta prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie reformy sądownictwa były dla totalnej opozycji sygnałem do rozpoczęcia ulicznego karnawału. Jeśli ktokolwiek liczył, że ulica pójdzie do domu, to mocno się rozczarował. Ulica uwierzyła bowiem w swoją siłę i świętowała zwycięstwo.

Szczęśliwa sędzia Gersdorf po płomiennym przemówieniu dostała symboliczny pęk białych róż, którego wręcz nie była w stanie ogarnąć. Zadowolony prezes Rzepliński przekonywał, że „trzeba zmienić wszystko, żeby wszystko pozostało po staremu”. I że to wcale nie koniec demonstracji. „Przed nami długa droga” - kreślił wizję przyszłości. Tomasz Lis dumnie ogłosił, że „dzięki protestowi Polaków układ władzy pękł. Już nigdy nie będzie tak zwarty jak jeszcze 24 godziny temu. Potrzebna jeszcze większa presja!”.
29/2017 (1150) 2017-07-18
Przeciętny Polak spoglądający od soboty na ekran telewizora odczuwać może zdziwienie lub obawę. Prawie w środku sezonu wakacyjnego odbywa się w naszej stolicy kryterium uliczne, a pod sejmem i w okolicach Sądu Najwyższego zbierają się manifestacje w obronie niezawisłości sądów w Polsce.

Pisząc te słowa, nie wiem jeszcze, co stanie się we wtorek, gdy zaplanowano posiedzenie parlamentu, które już dzisiaj zamierzają przerwać swoimi działaniami niejacy Obywatele RP. Czy dojdzie do jakiejś formy zamieszek, podobnych do tych, które rozegrały się 10 czerwca na Trakcie Królewskim w Warszawie?
29/2017 (1150) 2017-07-18
Sporo czasu minęło od 1995 r. Wtedy polska rzeczywistość, pomimo napięć i ostrych sporów światopoglądowych, była zdecydowanie prostsza. Byli „oni” i „my”. Oni, tzn. komuniści, którzy otrząsnęli się po utracie władzy, nabrali sił i stanęli do boju o władzę w nowej Polsce.

Byli ludzie, którzy po chwilowej fascynacji ideałami Solidarności ulegli socjalistycznym resentymentom i uznali, że skoro „wtedy było lepiej”, trzeba - choć już pod inną nazwą - wskrzesić nieboszczkę PZPR. I byliśmy „my”. Wierzący w lepszą Polskę, słuchający uważnie Jana Pawła II, który przypominał, że wolność to nie swawola, że musi być budowana na prawdzie i odpowiedzialności.