Komentarze
13/2017 (1134) 2017-03-29
Istnieją teorie głoszące, iż ewolucja istot człekokształtnych w normalnego homo sapiens nastąpiła wówczas, gdy nauczyły się one śmiać. Jeśli wziąć to stwierdzenie na poważnie, wówczas można zaryzykować tezę, że w naszym kraju niektórzy dokładają wszelkich starań, by ów trend ewolucyjny nieustannie podtrzymywać.

W pierwszym rzędzie parający się polityką, ale nie tylko. Cóż, jeśli jest to działanie przemyślane, a strategia obrana świadomie, to chwała im za to. Im więcej wśród nas ludzi, tym lepiej. Lecz wrażenie dojmujące mi towarzyszy, że jest to raczej wyraz głębokiej tęsknoty za rozumem, aniżeli aktywność powodowana troską o humanizację naszej codzienności. I jeśli nawet śmiać się zaczynamy z tego, co przewija się przez nasze media lub w propagandzie szeptanej, to nie ma to waloru uczłowieczającego, a raczej stanowi gorzką pigułkę do przełknięcia.
13/2017 (1134) 2017-03-29
Niewiele ponad 100 tys. ludności i średnia temperatura miesięczna wahająca się między 27 a 29°C. A więc niezbyt tłoczno, a przy okazji przyjemnie ciepło. Mankamentem mogą być okresowo występujące susze. I lokalizacja - od Oceanu Spokojnego, niestety, dzieli nas trochę kilometrów. Ale przecież odległość nie stoi na przeszkodzie w nawiązywaniu kontaktów dyplomatycznych.

I choć Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma ostatnio dobrej prasy, polskie placówki dyplomatyczne nie tylko działają normalnie, ale, jak się okazuje, nawet się rozwijają. Właśnie doczekaliśmy się pierwszego w historii ambasadora RP na... Kiribati.
12/2017 (1133) 2017-03-22
Nie powinno rozpoczynać się felietonu od narzekania na własny los. Jest w tym element autopromocji, którego autor oceniający współczesne mu wydarzenia powinien unikać, jak diabeł święconej wody. Ale skoro ma szansę się to dobrze wpisać w dalszą część tekstu, to może i warto.

Każdy felietonista doświadczył w swojej karierze pisarskiej momentu, w którym zmierzyć musiał się z atakiem ze strony przyjaciół. Ten atak najczęściej jest wynikiem całkowitego niezrozumienia sztuki felietonistycznej. Opisując nawet konkretne wydarzenia, wznosi się on na poziom delikatnie wyższy niż to, co jest kanwą jego tekstu, i chce najczęściej na bazie jakiegoś konkretu wskazać ważniejszą, choć ogólniejszą przyczynę zdarzeń bieżących.
12/2017 (1133) 2017-03-22
To był zwykły, niby normalny dzień. Gdybym chciał w tym miejscu kogoś cytować, to najbardziej odpowiednia wydaje się parafraza tekstu: Obudziłem się później niż zwykle. Wstałem z łóżka, w radio była muzyka. Ja, poza włączeniem radia, zajrzałem jeszcze w przestrzenie informacyjne internetowej otchłani. A tam… same dobre wieści.

W polskim sejmie odbywa się kolejne posiedzenie wspólnych komisji wszystkich ugrupowań. Posłowie, którzy przybyli w pełnym składzie na Wiejską, ciężko pracują nad doskonaleniem polskiego prawa. Wszyscy zjednoczeni wokół - wspólnego dla wielu - hasła kampanii wyborczych: Dla dobra Polski i obywateli. Atmosfera tych posiedzeń jest niezwykle zwykła: kolejni posłowie prezentują swoje pomysły i stanowiska.
11/2017 (1132) 2017-03-15
Komentarze po szczycie unijnym w Brukseli nie milkną. Jedni starają się upudrować cokolwiek nieskuteczną polską ofensywę, inni na tejże chcą wjechać w nowe rozdanie w polityce krajowej.

Tak w jednym, jak i w drugim przypadku ton publicystyczny wybija się na pierwszy plan. Nie jestem osobiście zwolennikiem żadnej z tych skrajności. To, co wydarzyło się w Brukseli, nie jest ani rzuceniem Polski na kolana, ani też genialnie rozegraną partią szachów politycznych. Daleki byłbym jednak od twierdzeń, że jest to ostateczny cios udzielony rządzącym. W polityce wewnątrzunijnej z podobnymi przypadkami mieliśmy już do czynienia. Jądro problemu europejskiego zdaje się być w czymś innym.
11/2017 (1132) 2017-03-15
Staję w obronie albo wycinam, dopóki ustawa zezwala - na takie dwie frakcje można od kilkunastu tygodni podzielić mieszkańców kraju nad Wisłą.

Wszystko za sprawą liberalizacji prawa umożliwiającego wycinkę drzewa rosnącego na własnej działce bez uzyskania odpowiedniego zezwolenia. Nie ma znaczenia obwód i wiek przeszkadzającego obiektu, byleby nie stanowił pomnika przyrody. Oto w końcu mamy rząd, który zamierza uszanować święte prawo własności - ucieszyli się co niektórzy. Wreszcie skończy się biurokratyczna gehenna dręczonego obywatela.
10/2017 (1131) 2017-03-08
Każdy z nas ma swoje ulubione gry i zabawy. Być może są to zapamiętane z dzieciństwa planszówki, a może cieszące się coraz większą atencją zespołowe gry strategiczne. Ja osobiście preferuję układanie puzzli.
Choć dla wielu jest to zwykła strata czasu, to jednak właśnie ten sposób spędzania czasu wolnego ma wiele zalet. Po pierwsze wzmaga zaciekawienie ostatecznym rozwiązaniem, bo chociaż obraz finalny jest znany, to jednak radość odkrywania przewidzianego po kawałeczku ma w sobie swoistą, rozbudzającą ciekawość, cechę.
10/2017 (1131) 2017-03-08
Właśnie wróciłam z koncertu Stanisławy Celińskiej w siedleckim Podlasiu. I jestem pod wrażeniem. Głosu i uroku aktorki, pięknych, mądrych tekstów, nastrojowych aranżacji (także dawnych, znanych utworów).

Celińską lubiłam od zawsze. Kiedyś tam za Ptakom podobni, potem za Noce i dnie. Ale też za Bułata Okudżawę, za Song sprzątaczki, za Uśmiechnij się. Za śpiewanie i niezliczone filmowe role. Za liryzm i herod-babę.
9/2017 (1130) 2017-03-01
Nie jest najlepiej używać w felietonach dotyczących codzienności i bieżących wydarzeń słów górnolotnych. Zazwyczaj zakrywają one niejasność stanowiska piszącego albo też świadczyć mogą o niezbyt dokładnym rozeznaniu sytuacji.

Jest jeszcze jedna możliwość, a mianowicie chęć pozyskania odbiorcy frazesowym gęganiem bez podejmowania odpowiedzialności za własne (?) zdanie. Naszpikowanie tekstu quasi-filozoficznymi lub quasi- teologicznymi cytatami być może przypomina połeć boczku dobrze doprawionego czosnkiem, lecz smak ma mdły i powoduje raczej odruch zwrotny. Są jednak i takie momenty w życiu felietonisty, że i przed patosem lub emfazą uciec nie potrafi.
9/2017 (1130) 2017-03-01
Po dziś dzień na skraju wielu miast i wiosek stoją przydrożne krzyże. Często pochodzą z początku XX w., są i starsze. Upamiętniają ofiary wojny, miały stanowić zaporę dla epidemii, które dziesiątkowały całe miejscowości. Niejednokrotnie znaczyły małe lokalne cmentarzyska, na których składano zmarłych na dżumę, cholerę czy tyfus.

Wielokrotnie na poprzecznej belce świętego znaku umieszczano napis: Ratuj duszę!. Dziś już zarosłe mchem, choć przecież nadal widoczne słowa, miały być przestrogą dla wtedy żyjących ludzi - swoistym memento mori! (pamiętaj, że umrzesz): aby pamiętali, iż życie, choćby najdłuższe, kiedyś się skończy i można będzie zabrać ze sobą tylko trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy.