Szkaplerz noś, na różańcu proś! - tak powtarzali nam starsi ojcowie - opowiada o. Mariusz Płuciennik, karmelita z Woli Gułowskiej. Podkreśla, że brązowy szkaplerz w ich zakonie nazywany jest rękami Maryi.
W rozmowie kilkukrotnie powtarza, że ludzie bardzo potrzebują szkaplerza, dlatego on ciągle o nim opowiada i pragnie go nakładać chętnym przy różnych okazjach. - Nie mówię tak tylko dlatego, że jestem karmelitą. Zachęcam do przyjęcia tego znaku, bo sam doświadczyłem łask, które są do niego przypisane - podkreśla. Rok temu opowiadał w „Echu” o tym, jak krótko po przyjęciu szkaplerza, jeszcze jako nastolatek, wyszedł cało z groźnego wypadku samochodowego. - Maryja obiecała opiekę każdemu, kto pobożnie nosi szkaplerz - mówi i dodaje: - Ja przekonuję się o tym ciągle! Czuję i widzę prowadzenie Maryi w moim życiu.
W rozmowie kilkukrotnie powtarza, że ludzie bardzo potrzebują szkaplerza, dlatego on ciągle o nim opowiada i pragnie go nakładać chętnym przy różnych okazjach. - Nie mówię tak tylko dlatego, że jestem karmelitą. Zachęcam do przyjęcia tego znaku, bo sam doświadczyłem łask, które są do niego przypisane - podkreśla. Rok temu opowiadał w „Echu” o tym, jak krótko po przyjęciu szkaplerza, jeszcze jako nastolatek, wyszedł cało z groźnego wypadku samochodowego. - Maryja obiecała opiekę każdemu, kto pobożnie nosi szkaplerz - mówi i dodaje: - Ja przekonuję się o tym ciągle! Czuję i widzę prowadzenie Maryi w moim życiu.