„Jezu, kocham Cię” - według przekazu świadków to były ostatnie
słowa, jakie emerytowany papież Benedykt XVI wypowiedział w ojczystym
języku tuż przed swoją śmiercią. Odszedł do domu Ojca w sobotę 31
grudnia, o 9.34, przeżywszy 95 lat. Cicho i pokornie, tak jak ciche i
pokorne było całe jego życie.
Kiedy 28 lutego 2013 r. Benedykt XVI ogłosił swoją rezygnację z urzędu papieskiego i zamieszkał w klasztorze „Mater Ecclesiae” w Watykanie, pytano: jak to będzie? Czy nie dojdzie do dwuwładztwa, rozbicia Kościoła? Dlaczego abdykował? Pojawiło się wiele głosów krytycznych: stchórzył, zdezerterował, tak się nie robi! Inni mówili: nie dał rady w zmaganiach z biurokratyczną watykańską maszyną. Dziś widzimy w papieskiej rezygnacji raczej wielką pokorę i mądrość. Benedykt XVI wiedział, że doszedł do pewnego kresu. Jak sam powtarzał, w posłuszeństwie i miłości Franciszkowi, w ukryciu chciał dalej służyć mu swoją cichą modlitwą. Tak się stało.
Kiedy 28 lutego 2013 r. Benedykt XVI ogłosił swoją rezygnację z urzędu papieskiego i zamieszkał w klasztorze „Mater Ecclesiae” w Watykanie, pytano: jak to będzie? Czy nie dojdzie do dwuwładztwa, rozbicia Kościoła? Dlaczego abdykował? Pojawiło się wiele głosów krytycznych: stchórzył, zdezerterował, tak się nie robi! Inni mówili: nie dał rady w zmaganiach z biurokratyczną watykańską maszyną. Dziś widzimy w papieskiej rezygnacji raczej wielką pokorę i mądrość. Benedykt XVI wiedział, że doszedł do pewnego kresu. Jak sam powtarzał, w posłuszeństwie i miłości Franciszkowi, w ukryciu chciał dalej służyć mu swoją cichą modlitwą. Tak się stało.