Kościół
32/2022 (1409) 2022-08-10
Wszyscy znamy słowa i melodię tego wezwania. Są one z nami właściwie „od zawsze” i stały się tak oczywiste, że raczej nie zastanawiamy się nad ich pochodzeniem. Tymczasem różne źródła podają różne genezy powstania Apelu jasnogórskiego.

Po raz pierwszy został oprawiony 69 lat temu. 8 grudnia 1953 r. w kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze kilka osób pod przewodnictwem ówczesnego przeora klasztoru paulinów o. Jerzego Tomzińskiego modliło się o uwolnienie internowanego wówczas prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz za ojczyznę. Dzisiaj każdego wieczoru, o 21.00 - dzięki transmisji na cały świat - Apel jasnogórski gromadzi miliony. W sierpniu rozbrzmiewa także w wielu kościołach, gdzie organizowane są nabożeństwa dla duchowych pielgrzymów. Skąd wzięła się modlitwa, która tak jednoczy Polaków?
31/2022 (1408) 2022-08-02
Odkąd swoją modlitwę zaczęłam oddawać Bogu do Jego dyspozycji, On uprzedza wszystkie moje potrzeby i pragnienia. Z Nim mogę wszystko! - mówi Ewa.

W maju - miesiącu poświęconym Matce Bożej - oddajemy Jej cześć za pośrednictwem Litanii loretańskiej, zaś w październiku - modlitwy różańcowej. Sierpień - w opinii moich rozmówczyń: wiernych czcicielek Maryi - to czas pielgrzymowania do Jej sanktuariów, Apelu Jasnogórskiego, ale też sławiących moc Jej matczynego wstawiennictwa... koronek. - Są one tak liczne i tak urozmaicone, jak potrzeby ludzkiego serca proszącego o otuchę i ochronę. Maryja wszystko może uprosić nam u Boga - podkreśla Ewa. Ewa z pochodzenia jest siedlczanką, od 15 lat mieszka w Piastowie. Z Maryją - „Królową Różańca Świętego” i „Pocieszycielką strapionych” - związana jest od dziecka. - Moja mama zmarła młodo i wychowywała mnie babcia. To ona zaszczepiła we mnie miłość do Matki Bożej. Z Maryją spędzam każdą chwilę dnia. Modlę się rano, idąc do pracy. Z Nią szykuję obiad i wypoczywam - wyznaje 40-latka.
31/2022 (1408) 2022-08-02
W chwili, kiedy czytają Państwo ten tekst, na trasie Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę są już wszystkie grupy. Do duchowej stolicy Polski wędrują też pątnicy z innych diecezji. Mówi się, że nie ilość, a jakość jest ważna, ale trudno oprzeć się pokusie porównywania - szczególnie „starym pątnikom”, do których należy również piszący te słowa, pamiętający, „jak było kiedyś” i „jak jest dzisiaj”.

Kilkunastoosobowe grupki reprezentujące duże dekanaty czy wielotysięczne parafie - często z powodów czysto pragmatycznych łączone w większe całostki - cieszą, ale też generują smutną refleksję. Wiele z nich zniknęło. Gdzie nam dziś do rzędu wielkości kilkunastotysięcznej rozśpiewanej rzeszy wiernych, czekających z tęsknotą sierpnia, bo „coś” nie dawało spokoju, kazało iść na Jasną Górę? Nie bać się trudu, miesiącami wcześniej zbierać konserwy, szykować namioty, dobrze rozchodzić buty? Co się z nami stało? Dlaczego wywiało „pielgrzymkowego ducha” z kościołów, rodzin, środowiska akademickiego? Dlaczego nawet pośród księży coraz trudniej znaleźć kandydatów na przewodników i opiekunów duchowych grup? Wszak, jak mówią, z „niewolnika nie ma robotnika”.
30/2022 (1407) 2022-07-28
Przed tym pytaniem zatrzymuje się dziś wielu ludzi. To dobrze. Kończy się epoka, kiedy przynależność do Kościoła wynikała z tradycji, obyczaju, przyzwyczajenia, była romantycznym przekonaniem o stałości i niezmienności jego pozycji. Kościół jest piękny. Jest domem. Bywa, że zaczyna się to doceniać dopiero wtedy, gdy go zabraknie.

Samo wychowanie w środowisku tradycyjnie chrześcijańskim nie gwarantuje tego, że następne pokolenia również takie będą - szczególnie wtedy, gdy wiara rodzinnego domu była powierzchowna, nieprzemieniająca, a formacja oparta na uciążliwych wymaganiach moralnych bez doświadczenia spotkania z żywym Bogiem. Wielu ludzi z różnych powodów i na różnych poziomach swojego życia znalazło się gdzieś „pomiędzy” - pomiędzy światem dzieciństwa i niedojrzałej dorosłości, światem zasad i wolności bez granic, pamięcią pogodnego, ułożonego domu rodzinnego, z pakietem zasad dających poczucie bezpieczeństwa i drapieżnością korporacji, w której pracują. Pomiędzy odwagą i wstydem, wciśnięci w ciasny hiperpoprawnościowy świat, w którym „trzeba się wstydzić z tego, z czego winno być się dumnym, i być dumnym z tego, czego należy się wstydzić”. I jeszcze udawać, że wszystko jest OK!
30/2022 (1407) 2022-07-28
„Życie swe umiały oddać, zawierzyć na miłość wieczystą, (…) ufały, że źródła wytrysną, że z każdej pustyni, kamienia i skały Bóg wywiedzie życie, jak wtedy o świcie...”.

To refren jednej z pieśni o bł. nazaretankach z Nowogródka. W przyszłym roku minie 80 lat od ich męczeńskiej śmierci. Zginęły 1 sierpnia 1943 r. z rąk hitlerowców. Oprawcy pozwolili, by do końca pozostały w habitach. Pierwsze nazaretanki przybyły do Nowogródka w 1929 r. Początkowo spotkały się z nieufnością mieszkańców. Myślały nawet o rezygnacji, ale matka generalna nakazywała: „Zdecydowanie, stanowczo przetrwać na stanowisku, ustąpić nam nie wolno (...). Nieustraszenie przetrwać wszelkie trudności, bo wielkie rzeczy tam się dokonają”. Zostały. Otworzyły szkołę oraz internat, zaopiekowały się farą i prowadziły katechezę. Swoją pracowitością, wiarą i poświęceniem zdobyły serca zarówno dzieci, jak i dorosłych. Zwykłą, szarą codzienność przerwała II wojna światowa. Nowogródek najpierw był okupowany przez Sowietów, a potem Niemców. Siostry musiały opuścić swój dom i zrezygnować ze stroju zakonnego oraz z działalności apostolskiej i edukacyjnej.
29/2022 (1406) 2022-07-20
Wyruszyć na pielgrzymi szlak, pozostając w domu? To możliwe, jeśli zdecydujesz się na duchowe pielgrzymowanie w łączności z Pieszą Pielgrzymką Podlaską.

Co roku w naszej diecezji jest przygotowywanych ok. 30 tys. formularzy pielgrzyma duchowego, które następnie dostarczane są do wszystkich parafii. Wystarczy wpisać intencję, swoje dane i przekazać kierownictwu PPP (można to zrobić również za pośrednictwem strony internetowej www.pielgrzymka-podlaska.pl) - i ruszyć „w drogę”, nie wychodząc na szlak. Ewa Roman pochodzi spod Siedlec. Pielgrzymowanie - jak mówi - ma we krwi. - Podobno moja prababcia ze strony mamy chadzała na pielgrzymki do Gietrzwałdu. Jej córka pielgrzymowała do Kodnia i zabierała ze sobą swoje dzieci, w tym moją mamę. Z kolei mama, kiedy studiowała w Siedlcach, obrała kierunek „Częstochowa”. Swoje pierwsze wyprawy do Matki Bożej Częstochowskiej odbywała z pielgrzymką warszawską.
29/2022 (1406) 2022-07-20
Rozmowa z o. dr. hab. Waldemarem Linkem CP, pasjonistą, biblistą, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Chcemy konkretu, ponieważ nasza obrazkowa wyobraźnia, także religijna, nie reaguje już na abstrakty. To niby dać życie za kogoś i przelać krew... Ale do nas - cybernetycznych analfabetów - lepiej przemawia mocny obraz krwi, która leje się ożywczym, oczyszczającym, zbawiennym strumieniem na nas, naszych bliźnich i świat. Nowego kontekstu pobożność ta nabiera w zestawieniu z obrazami z Ukrainy dostarczanymi nam przez media, jak też nieocenzurowanymi, krążącymi w obiegu prywatnym, docierającymi z obszaru działań wojennych do uchodźców w Polsce, którymi dzielą się czasem z polskimi znajomymi. Krew płynąca z ran zadawanych różnymi narzędziami zbrodni budzi w nas poczucie bezsilności.
28/2022 (1405) 2022-07-13
W tradycji zakonu karmelitańskiego szkaplerz nazywany jest „dłońmi Maryi”. Ci, którzy go przyjmują, zawierzają się Matce Bożej i zobowiązują do Jej naśladowania. W zamian otrzymują potężne obietnice.

Tradycja tzw. brązowego szkaplerza sięga XIII w. Noszą go i młodzi, i starsi. Owoce, które z tego wynikają, nierzadko zaskakują i wprawiają w zdumienie. - To nabożeństwo nie jest martwe. Widzę to w swojej posłudze. W ostatnich latach karmelitański szkaplerz przeżywa renesans - zauważa o. Mariusz Płuciennik, karmelita z Woli Gułowskiej. - Pandemia zabrała nam bliskość i osłabiła relacje, trudno więc dziwić się, że ludzie szukają wsparcia w „dłoniach Maryi”. Nie bez znaczenia są także przywileje przypisywane jego noszeniu. Jeden z nich głosi, iż ten, kto go pobożnie nosi, w pierwszą sobotę po śmierci zostanie wzięty do nieba. Dziś myślimy nie tylko o tym, co tu i teraz, często rozważamy nad naszą przyszłością.
28/2022 (1405) 2022-07-13
Pielgrzymowanie można mieć we krwi - to oczywiste dla tych, którzy rozsmakowali się w wędrowaniu na Jasną Górę ze swoimi bliskimi.

Zrozumieć pielgrzyma może tylko drugi pielgrzym. Dlatego tak dobrze idzie się w grupie. A jeśli częścią pielgrzymiej rodziny są mąż, żona, dzieci…, trudy szybciej rozpraszają się w pyle drogi, a modlitwa nabiera mocy. Jest radość - potwierdzają ci, którzy nie wyobrażają sobie pielgrzymowania w pojedynkę. - Zostawiałem wszystko Bogu... i szedłem. To motto: „zostaw wszystko Panu Bogu” naprawdę się sprawdza. Gorąco polecam! - mówi przedsiębiorca z Siedlec Andrzej Bujalski. Pielgrzymuje od 25 lat - pierwszy raz, kiedy na rodzinę spadła choroba - i co roku, z tym że raz Częstochowę „zamienił” na Wilno, a w 2020 r., kiedy pandemia zmusiła większość pątników do pozostania w domu, dwa dni przeznaczył na pielgrzymkę biegową.
27/2022 (1404) 2022-07-06
Kilka dni temu CBOS opublikował raport: „Wpływ pandemii na religijność Polaków”. W komentarzach „na gorąco” przede wszystkim wybiła się informacja, iż w minionym dwuletnim okresie ograniczeń i restrykcji odsetek Polaków uczestniczących w niedzielnej Mszy św. spadł z 46% przed pandemią do 37% obecnie.

Różnica rzeczywiście wydaje się być szokująca. Zapewne jednych ucieszyła, innych zasmuciła. Na pewno powinna dać do myślenia. Czy wyniki badań zaskoczyły Kościół? I tak, i nie. Od miesięcy w kuluarowych „księżowskich” rozmowach ów wątek powracał. Ludzkie zachowania są dość przewidywalne. Poza tym mamy do czynienia z wielkim, dokonującym się na wielu poziomach procesem duchowego oczyszczenia. Na ile zasadny jest jeden z wniosków autorów raportu: „O ile więc przed pandemią sytuacja była w miarę stabilna, o tyle dwa lata dyspensy - nakładanej i znoszonej w różnych falach pandemii przez biskupów - spowodowały, że odsetek Polaków chodzących do kościoła w każdą niedzielę poważnie stopniał (o 9 punktów procentowych)”?