Kościół
49/2020 (1323) 2020-12-02
Jestem zwyczajną kobietą matką i żoną. Pracuję zawodowo i staram się łączyć pracę z wychowaniem dzieci i troską o dom. Każda z nas taka jest! W moim zwyczajnym życiu pewnego razu pojawiła się Ona - Maryja.

Nie jestem w stanie dokładnie określić czasu, kiedy to Matka mojego Pana przyszła do mnie. Za każdym razem, gdy Maryja pojawia się obok mnie w moim codziennym zabieganiu, pytam za Elżbietą: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,43)”. Kim jestem, że właśnie Ona fatyguje się, by być przy mnie? Pomimo na pozór trudnej odpowiedzi przychodzi pewność, że obecność Maryi jako Matki w moim życiu to dar. W tym momencie podążam pod krzyż Jej Syna i słyszę w tym smutnym dla Maryi czasie, jak Jezus daje mi w niej dar Matki. „Oto Syn twój. Oto Matka twoja” (J 19 26,27). Pod krzyżem w momencie zbawienia stałam się dzieckiem Maryi. Taki testament nie może pozostać niewypełniony. Rano otwieram oczy i pierwszą myślą jest modlitwa skierowana do Maryi: „Pod Twoją obronę” - te słowa towarzyszą mi od wczesnego dzieciństwa, wówczas gdy jeszcze nie umiałam modlić się na różańcu. Zawsze wiedziałam, że Maryja daje siłę i pomoc. Nigdy nie zostawiła mnie bez opieki.
49/2020 (1323) 2020-12-02
Ludzie, którzy odchodzą z tego świata, w momencie śmierci najbardziej potrzebują Bożego miłosierdzia. O tej prawdzie bardzo mocno przypomina Dzienniczek św. s. Faustyny. Jezus wielokrotnie prosił ją o modlitwę za konających.

To wezwanie bardzo mocno zapadło w duszy ks. Piotra Mikołaja Marksa. Pochodził z Torunia. W czasie nauki w seminarium przeszedł przeszczep serca i doświadczył śmierci klinicznej. Z nowym organem przeżył 20 lat. Zmarł w 2016 r. Posługiwał w Krakowie, bo tu miał lekarzy, którzy opiekowali się nim po transplantacji. Jego ostatnim miejscem pracy było Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie- Łagiewnikach. - W 2013 r. założył Apostolat Ratunku Konającym (ARKa), by modlitwą, postem, adoracją Najświętszego Sakramentu w pierwsze piątki miesiąca i odmawianiem Koronki do Bożego Miłosierdzia w „Nieustannej Koronce” ratować ludzkie dusze. „Pan Jezus pragnie uratowania każdej duszy na wieczność” - przekonywał podczas pierwszego naszego spotkania w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. Dokonało się ono w konfesjonale. O istnieniu Bożego wymiaru życia duszy po śmierci miał wzruszające potwierdzenie we własnej śmierci klinicznej, podczas przeszczepu serca.
48/2020 (1322) 2020-11-25
Odbyło się pierwsze spotkanie mężczyzn wyrażających gotowość przystąpienia do nowo powstałego bractwa „Strażnicy Kościoła”, powołanego 4 października w duchu przygotowania do jubileuszu 25 rocznicy beatyfikacji Męczenników Podlaskich.

- Zwracam się do was, wierzący mężczyźni, abyście nie uciekali przed zaangażowaniem się w tę nową inicjatywę duszpasterską. Mam nadzieję, że przynależność do bractwa pozwoli wam na uświadomienie sobie odpowiedzialności za duchowe życie waszej rodziny, parafii i diecezji - apelował do uczestników X Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn odbywającej się 4 października w Pratulinie bp Kazimierz Gurda. - Wasza modlitwa za najbliższych i czuwanie wobec zagrożeń dzisiejszego świata będą wyrazem odpowiedzialności i misji, jaka wypływa z misji bycia wierzącym dziadkiem, ojcem czy synem. Męczennicy z Pratulina niech będą dla wszystkich przykładem i duchową siłą do jak najlepszego wypełniania zadań wierzącego w Pana Boga i należącego do Kościoła mężczyzny - podkreślił w homilii.
48/2020 (1322) 2020-11-25
W uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży obchodziły swoje święto patronalne. Podczas Mszy św. o 10.00 poświęcono nowy sztandar oddziału katedralnego AK i przyjęto do wspólnoty KSM 13 nowych członków.

Eucharystii przewodniczył bp Grzegorz Suchodolski. W homilii mówił m.in., że wymiar królowania Chrystusa jako dobrego pasterza, biblijnego dobrego samarytanina powinien przyświecać nam wszystkim. - Nie myślmy o tym, że nasze zbawienie jest projektem, w którym trzeba szukać partnerów. Pamiętajmy o tym, że zbawienie, którego wyczekujemy od Pana, biegnie wśród braci, bliźnich. W czasie pandemii i niepokojów społecznych są oni na wyciągnięcie ręki. Życie istnieje tam, gdzie jest więź - podkreślił. Jak mówi prezes zarządu Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Siedleckiej Janusz Leśniak, tegoroczna uroczystość miała ze względu na obostrzenia sanitarne bardzo skromny charakter, jednak była nie mniej radosna i bogata w treści niż obchody w minionych latach.
47/2020 (1321) 2020-11-18
Bardzo, bardzo wiele musimy jeszcze uczynić, aby Jezus Chrystus, nasz prawowity Król i Pan, nie był w naszej Ojczyźnie znieważany i abyśmy nie przysparzali Jemu strapień.

Źródłem naszego istnienia i życia jest Bóg. To On daje nam życie wieczne. To On nadaje sens naszemu życiu. To On jest źródłem prawdy o wszelkich bytach stworzonych. To On jest źródłem miłości wśród stworzeń. Jest Miłością, Sprawiedliwością, Prawdą. Jest Dobrem najwyższym i najwyższym naszym Celem. Zatem: któż jak Bóg?! Gdy w 1996 r. w archidiecezji krakowskiej wszczęto proces beatyfikacyjny sługi Bożej Rozalii Celakówny, krakowskiej pielęgniarki i mistyczki zmarłej w czasie II wojny światowej, światło dzienne ujrzały jej zapiski. Wynika z nich, że w jednym z udzielonych jej prywatnych objawień Jezus domaga się m.in. aktu intronizacyjnego od narodu polskiego: „Jest ratunek dla Polski: jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga”.
47/2020 (1321) 2020-11-18
Jest takie miejsce, gdzie zawsze Ktoś na nas czeka, pełne ciszy i spokoju. Tu możemy znaleźć lekarstwo na wszystkie nasze choroby, bez kolejek, oczekiwania i limitów. Tu mamy wszystko.

Adoracja Najświętszego Sakramentu jest przez nas ciągle niedoceniana, uważana za coś dodatkowego, często… zbędnego. Nie umiemy odnaleźć się przed Jezusem wystawionym w złotej monstrancji i potrafimy znaleźć setki powodów, aby nie przyjść na spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym. Ojciec kłamstwa robi bardzo dużo, by odwrócić naszą uwagę od adoracji. W nieskończoność podsuwa myśli: „nie idź, bo przecież nie masz na to czasu; bo tyle jeszcze obowiązków do wykonania; masz pilniejsze rzeczy na głowie”. Od ubiegłorocznego Adwentu rozpoczął się trzyletni program duszpasterski dotyczący Eucharystii. Niestety, pandemia pokrzyżowała nam szyki i ograniczyła pole działania. Nie oznacza to jednak, że nie możemy iść na Mszę św. i adorację. Kościoły są ciągle otwarte. Każdy może przyjść i zatrzymać się przed Jezusem.
46/2020 (1320) 2020-11-11
W dyskusji na temat przyszłości Kościoła często sięga się po teksty kard. Josepha Ratzingera, późniejszego Benedykta XVI, dziś papieża seniora, wskazując na ich wyjątkową przenikliwość i profetyzm. Dominuje myśl: musi nastąpić oczyszczenie, powrót do idei „małej trzódki”, która przywróci światu utraconą nadzieję.

O przyszłości Kościoła przyszły papież pisał wiele razy. Artykuł „Die neuen Heiden und die Kirche” (Neopoganie i Kościół) został opublikowany w 1958 r. (można go dziś przeczytać po polsku w książce - wywiadzie Petera Seewalda z Benedyktem XVI „Ostatnie rozmowy”). Warto sięgnąć po wypowiedź z 24 grudnia 1969 r. stanowiącą zakończenie cyklu wykładów radiowych zaprezentowanych w rozgłośni Hessian Rundfunk (w 2009 r. wydawnictwo Ignatius Press przypomniało ją w artykule „Jak będzie wyglądać Kościół w roku 2000”, zamieszczonym w zbiorze „Wiara i przyszłość”). Poruszającą lekturę stanowi również list opublikowany przez papieża seniora 11 kwietnia 2019 r. na łamach niemieckiego pisma „Klerusblatt” pt. „Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego”.
46/2020 (1320) 2020-11-11
Pandemia znów wyprowadziła nas, wierzących, na pustkowie. Po lekkiej letniej odwilży ponownie dają o sobie znać kolejne obostrzenia. Jak przeżyć to wszystko z korzyścią dla swojej duszy? Jak wytrwać i nie zwątpić, nie zrezygnować, nie załamać się w duchu?

Tyle mówi się dzisiaj o dbaniu o zdrowie, wzmacnianiu odporności. Ciało jest ważne, ale co z duszą? Reglamentowana Msza św., zamknięte ośrodki rekolekcyjne, brak spotkań dla wspólnot i brak możliwości wspólnego przeżywania uroczystości czy liturgii uderzają bardzo mocno w nasze duchowe życie. Wiele osób nie przebiera w słowach i mówi jednoznacznie: „zostaliśmy odarci z tego, co do niedawna było na wyciągnięcie ręki, co było nam drogie i ubogacające”. Spora część dodaje: „zostaliśmy okradzeni ze świąt i uroczystości. Czujemy jakąś pustkę i lukę”. Nie, nie zapełni jej żadna telewizyjna czy internetowa transmisja Mszy, żadne internetowe rekolekcje. Niedawno usłyszałam od 85-letniej pani Jadwigi, która od wielu lat codziennie uczestniczy w Mszy św. takie słowa: „Ludzie mówią, że boją się iść do kościoła i wolą obejrzeć Mszę w telewizji, ale powiedz mi, co ty robisz, jak jesteś głodna? Najesz się oglądaniem chleba przez szybę? Nie, musisz wziąć go do ręki i włożyć do ust. Tylko wtedy można zaspokoić głód”.
45/2020 (1319) 2020-11-04
Izolacja, którą przyniosła ze sobą pandemia, uderzyła w chorych przebywających w szpitalach, domach pomocy i ośrodkach leczniczych. Ich osamotnienie jest bardzo trudne.

Pan Zbigniew mieszka w domu pomocy społecznej od trzech lat. Nie ma już żadnych krewnych. Musiał zostawić swój dom i rodzinną miejscowość, bo udar mózgu doprowadził go do dużej niepełnosprawności. Jest zdany na opiekę innych. Sąsiedzi i znajomi nie zapomnieli o nim, często odwiedzali. Przyjeżdżali w weekendy, obowiązkowo przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Teraz pozostały tylko rozmowy telefoniczne. Pan Zbigniew woli jednak bezpośrednie spotkania. Rozumie sytuację, ale ze zniecierpliwieniem czeka na wizyty twarzą w twarz. Pani Franciszka leży w zakładzie opiekuńczo- leczniczym od kilku lat. Nie chodzi, prawie nie widzi. Przyznała, że pogodziła się ze swoją obłożną chorobą. Na co dzień towarzyszą jej katolicka stacja radiowa i różaniec. Urozmaiceniem były odwiedziny krewnych. Rozpoznawała ich po odgłosie kroków. Teraz leży sama, ma coraz mniejszą świadomość tego, co się wokół niej dzieje.
45/2020 (1319) 2020-11-04
Czy naszą cywilizację czeka zagłada? A może jeszcze nie jest za późno, by działać i zmienić bieg rzeczy?

Patrząc na ulice polskich miast i słuchając niektórych haseł, trudno oprzeć się wrażeniu, że to, co obecnie widzimy, z cywilizacją i kulturą nie ma zbyt wiele wspólnego. Nawet data, taka jak zbliżający się 11 listopada, która miała być okazją do poczucia wspólnoty narodowej, od kilku lat nią nie jest. Przeciwnie - staje się przyczynkiem do kolejnych kłótni i awantur. Kiedy w ubiegłym roku nakładem wydawnictwa Biały Kruk ukazała się książka prof. Wojciecha Roszkowskiego „Roztrzaskane lustro”, wiele osób z niedowierzaniem pytało: „To już?”. Bo o tym, że świat się zmienia, coraz głośniej argumentowane są hasła potrzeby zmian, nowego porządku, odejścia starego itp., wiemy. Jednak nie do końca zdajemy sobie sprawę, że to już się dzieje. A może po prostu nie chcemy? W „Roztrzaskanym lustrze” W. Roszkowski - wybitny uczony i pisarz, a także wielki erudyta - dokonuje bilansu naszej cywilizacji. I jest to bilans dramatyczny.