W październiku ubiegłego roku na ekrany polskich kin wszedł film
w reżyserii Jana Komasy „Boże Ciało”. Głośno się zrobiło, kiedy
obraz został nominowany do Oscara. Nagrody nie zdobył, ale już sama
nominacja - co zgodnie podkreślają krytycy filmowi i widzowie -
jest ogromnym sukcesem. Warto mu się przyjrzeć - z różnych powodów.
Scenariusz powstał na kanwie autentycznej historii 18-letniego Kamila (fabuła została wzbogacona o dodatkowe elementy), opisanej w reportażu przez Mateusza Pacewicza, która wydarzyła się w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Budziskach na Mazowszu dziewięć lat wcześniej. Zapewne wielu czytelnikom jest znana - dla tych, którzy o niej nie słyszeli, krótkie przypomnienie. Filmowy Daniel z poprawczaka zostaje skierowany do zakładu stolarskiego, gdzie ma pracować i resocjalizować się. Trafia do pobliskiej parafii. Zaprzyjaźnia się z proboszczem, przedstawia jako młody ksiądz. W wyniku różnych zawirowań zostaje na niej sam - chłopak (który kiedyś marzył o wstąpieniu do seminarium) wykorzystuje okazję i zaczyna pełnić „posługę kapłańską”. Jego metody ewangelizacji budzą kontrowersje wśród mieszkańców.
Scenariusz powstał na kanwie autentycznej historii 18-letniego Kamila (fabuła została wzbogacona o dodatkowe elementy), opisanej w reportażu przez Mateusza Pacewicza, która wydarzyła się w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Budziskach na Mazowszu dziewięć lat wcześniej. Zapewne wielu czytelnikom jest znana - dla tych, którzy o niej nie słyszeli, krótkie przypomnienie. Filmowy Daniel z poprawczaka zostaje skierowany do zakładu stolarskiego, gdzie ma pracować i resocjalizować się. Trafia do pobliskiej parafii. Zaprzyjaźnia się z proboszczem, przedstawia jako młody ksiądz. W wyniku różnych zawirowań zostaje na niej sam - chłopak (który kiedyś marzył o wstąpieniu do seminarium) wykorzystuje okazję i zaczyna pełnić „posługę kapłańską”. Jego metody ewangelizacji budzą kontrowersje wśród mieszkańców.