Kościół
19/2019 (1242) 2019-05-08
Czwartą Niedzielę Wielkanocną przeżywamy jako Niedzielę Dobrego Pasterza - dzień szczególnej modlitwy o powołania kapłańskie i zakonne.

„Powołanie wymodlili mi rodzice, mama, dziadkowie, katechetka...” - słyszymy często w trakcie wywiadów, które przeprowadzamy, gdy rozmowa - bywa że zupełnie przypadkiem - schodzi na temat początku drogi w służbie Bogu. Gdyby przyjrzeć się okolicznościom, w jakich na jej wybór decydowali się nasi księża diecezjalni i osoby życia konsekrowanego, okazałoby się, że większość wyrosła na gruncie modlitwy. O jej potrzebie przypomina również w Liście na Niedzielę Dobrego Pasterza rektor Wyższego Seminarium Diecezji Siedleckiej im. Jana Pawła II ks. dr Piotr Paćkowski. Czytamy w nim: „«Boże Spraw, aby z niego wychodzili zawsze, aż do ostatnich dni istnienia świata, święci, żarliwi, ofiarni, pełni Twej i ludzi miłości kapłani…» - tymi słowami naszej codziennej modlitwy, tak jak Paweł i Barnaba, którzy «starali się zachęcić [uczniów] do wytrwania w łasce Boga», my również jako wspólnota zachęcamy i prosimy o nieustanny dar modlitwy o powołania”.
19/2019 (1242) 2019-05-08
Ważny jest nie tylko cel, ale i sama droga, która do niego prowadzi. Bóg ratuje człowieka przez natchnienia, spotkania i swoją miłosierną obecność. Na własnej skórze przekonał się o tym 24-letni Bartek Krakowiak z Warszawy.

Spotkałam go podczas rejonowych dni młodzieży w Białej Podlaskiej. Tam usłyszałam jego historię. Potem przeczytałam książkę, którą napisał. „Z buta do Maryi” to zapis bloga, jaki prowadził podczas samotnej pieszej pielgrzymki do Medjugorje. Co było przed tą podróżą? W telegraficznym skrócie: ojciec-alkoholik, wagary, pobyty w poprawczaku, problemy z prawem, ośrodek terapeutyczny i nieformalny związek. Potem było wielkie nawrócenie, a następnie kolejny związek, który odłączył Bartka od Boga. Wiosną 2017 r. nastąpiła kumulacja zła: w dniu swoich urodzin Bartosz chciał popełnić samobójstwo. Miał dosyć długów, osamotnienia, pracy ponad siły, przelotnych znajomości. Czuł, że zawiódł Boga. - Płacząc na łóżku, wołałem do Jezusa. Poczułem, że muszę wyjechać z Warszawy. W sercu zaświtało słowo: Medjugorje. Spojrzałem na mapę. To 1,3 tys. km stąd! Stwierdziłem, że muszę tam iść na piechotę - wspomina.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Święto Matki Bożej Dobrej Rady zatwierdzone przez papieża Benedykta XII w 1727 r. tylko o kilka dni poprzedza maj - przeplatany świętami maryjnymi i uznawany za miesiąc poświęcony Bożej Rodzicielce.

< Maryja obdarowana została mądrością pochodzącą od Ducha Świętego - świadczy o tym pełna rozwagi odpowiedź, jaką dała aniołowi zwiastującemu, że została wybrana na Matkę Syna Bożego: „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego”. Była też „Stolicą Mądrości” - w niej bowiem zamieszkała Odwieczna Mądrość, czyli Boży Syn. Jako pośredniczka łask czuwa nad nami i wspiera dobrą radą. Pierwsza z nich wybrzmiała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek [Jezus] wam powie”. To do Matki Bożej zwracamy się w sytuacjach, gdy dopada nas ludzka bezradność, kiedy stajemy na rozdrożu. Już samo stwierdzenie „uciekamy się do Maryi”, które wręcz nasuwa się w takich momentach, zawiera w sobie element pewnej ekstremalności, ostateczności.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Przypowieść o synu marnotrawnym uchodzi za jedną z najpiękniejszych ilustracji Bożego miłosierdzia. Zachęca do wewnętrznej wędrówki, prowokuje do postawienia sobie pytań, a jednocześnie do zmiany. Tak było w przypadku Andrew J. Baumana, psychologa, któremu słowa z Ewangelii św. Łukasza pozwoliły poznać swoją historię i ocalić życie.

Kiedy rodzice Andrew postanowili się rozstać, miał zaledwie osiem lat. Skłonności homoseksualne i uzależnienie od leków i alkoholu ojca były powodem, dla którego pewnego dnia matka spakowała dzieci i zabrała je - jak to określiła - na wakacje. „Pamiętam, że spojrzałem przez tylne okno i zobaczyłem ojca płaczącego na podjeździe. Byłem zdezorientowany i zarazem miałem poczucie straty. Zachodziłem w głowę: «Dlaczego tata nie jedzie z nami na wakacje? Zawsze to on prowadzi vana podczas długich wypraw!» Rozpaczliwie próbowałem nadać sens światu, który w moich oczach właśnie stanął na głowie” - pisze w swojej książce „Wróć w ramiona Ojca. Jak miłość Boga nas przemienia”.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Ktoś powiedział, że święci chodzą w duecie, mają tę samą wrażliwość, nadają na tych samych falach, unosi ich ta sama poezja w drodze do Boga. To samo można powiedzieć o bł. ks. Michale Sopoćce i św. s. Faustynie. Jednak przez całe życie pozostawał w cieniu wielkiej mistyczki. Tymczasem bez jego mądrej pomocy być może objawienia skromnej zakonnicy drugiego chóru pozostałyby w ukryciu, a my nie znalibyśmy obrazu „Jezu, ufam Tobie”.

„To był człowiek ogromnie umartwiony, który nie szukał dla siebie żadnego uznania, podziwu czy poklasku” - wspominał ks. Sopoćkę w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej kard. Henryk Gulbinowicz, który poznał go jeszcze przed wojną w Wilnie. Opowiadał też, jak ks. Michał co jakiś czas przywoził mu opracowania na temat kultu Bożego miłosierdzia i prosił o przekazanie ich prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który tłumaczył: „Nie ma odpowiedniej atmosfery, teraz nie”. Ks. Sopoćko odbierał dokumenty i, mówiąc z kresowym zaśpiewem, zapewniał ks. Gulbinowicza: „A zobaczysz, miłosierdzie Boże zwycięży”. I miał rację.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Pomysł modlitwy za dzieci, który zrodził się przy Zgromadzeniu Sióstr Jezusa Miłosiernego w Tarnowie, jest realizowany w kilku miejscach w kraju.

Wszystko zaczęło się od Dzienniczka s. Faustyny Kowalskiej. S. Marietta Kruszewska ZSJM, uczestnicząca kilka lat temu w konferencji na temat gender, zapamiętała przytoczone na zakończenie wykładu słowa s. Faustyny. Święta pisała o grupie dzieci, w wieku od pięciu do 11 lat: „Kiedy mnie ujrzały, otoczyły mnie wokoło i zaczęły głośno wołać: broń nas przed złem”. Dzięki tej inspiracji młoda zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego zaczęła tworzyć koła koronkowe. Są to grupy liczące dziewięć osób, które codziennie modlą się Koronką do miłosierdzia Bożego i odmawiają nowennę. - Jednocześnie pojawiła się myśl, aby modlić się za dzieci - mówi s. Marietta. - Założyłam Namiot miłosierdzia, czyli grupę modlitewną, której zadaniem jest bronić dzieci przez złem fizycznym i duchowym. Ta ochrona odbywa się na trzy sposoby: poprzez codzienną modlitwę Koronką do miłosierdzia Bożego, poszerzanie wiedzy na tematy związane z chrześcijańskim wychowaniem dzieci oraz różne inicjatywy podejmowane dla dobra dzieci.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Czy Całun Turyński naprawdę był płótnem pogrzebowym Jezusa? Fakty, które do dziś udało się ustalić, przemawiają za tym w 95%. Pytanie o autentyczność nie jest jednak najważniejsze.

- Stwierdzenie 100% autentyczności niczego nie zmieni, nie nawróci wszystkich ludzi. Rozważania o całunie mają przede wszystkim pobudzić nas do refleksji i postawienia sobie pytania o nasze zbawienie. Dlaczego doszło do umęczenia i śmierci Jezusa z Nazaretu? Jakie znaczenie ma dla nas Jego męka? Chrystus umarł za nasze grzechy i dla naszego odkupienia. Z Pisma św. wiemy, że zapłatą za grzech jest śmierć. W śmierci Chrystusa dopełniła się miara sprawiedliwości i objawiło się Boże Miłosierdzie. Bez niej bylibyśmy potępieni na wieki. Bóg nie chce śmierci grzesznika, wiec posłał na ziemię swego Syna - tłumaczy Krzysztof Sadło, członek Polskiego Centrum Syndonologicznego. Na co dzień nasz rozmówca oprowadza po wystawie „Kim jest Człowiek z Całunu?”, którą od 2012 r. można oglądać w krakowskim Centrum Jana Pawła II. Wylicza, że na ekspozycji wystawiono zwykłą i trójwymiarową kopię całunu, posąg sylwetki Chrystusa wzorowany na całunie i rekwizyty związane z Męką Pańską (replikę biczy, gwoździ oraz korony cierniowej).
16/2019 (1239) 2019-04-17
Ks. Stanisław Siwiec na misjach spędził 36 lat: 18 lat w Zambii i tyle samo na Ukrainie, do tego pół roku w Czadzie. Zna dziewięć języków obcych, a na język lozi - używany w Zambii i Zimbabwe - przetłumaczył ewangelię św. Marka i Mateusza. Zapytany o plany, misjonarz pochodzący z diecezji siedleckiej odpowiada, że chciałby jeszcze wrócić do Afryki.

Ks. S. Siwiec pochodzi z Józefowa, z parafii Tuchowicz w powiecie łukowskim. Po otrzymaniu świeceń kapłańskich w 1962 r. rozpoczął pracę jako wikary w Terespolu. Studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a później w Rzymie. Był profesorem w seminarium duchownym w Siedlcach. - Planowałem wyjechać do kraju, gdzie jest język francuski i arabski, ale przyjechał do Siedlec czarnoskóry duchowny z Zambii, który szukał misjonarza. Ówczesny biskup siedlecki Jan Mazur podobno mu odpowiedział: „mamy kandydata, czeka kilka lat”. Pomyślałem, że Zambia jest już trochę polska, bo od jakiegoś czasu pracowali tam polscy jezuici z abp. Adamem Kozłowieckim na czele, znałem też trochę język angielski - wspomina kapłan.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Za kilka dni pójdziemy w procesji adorować krzyż Jezusa. Będziemy go całować, dotykać i na niego patrzeć. Zróbmy wszystko, by nie były to tylko puste gesty.

W nocy z 16 na 17 marca br. nieznani sprawcy rzucali kamieniami w krzyż stojący w pobliżu kościoła oblatów w Katowicach. Figura Chrystusa ucierpiała w kilku miejscach. Widok pobitych dłoni, kolan, stóp przyprawia o smutek i łzy. 13 marca tego roku pijany mężczyzna porysował nożem zabytkowy krzyż wiszący przy wejściu do krakowskiego kościoła dominikanów. Na koniec wylał na niego niedopity alkohol. W styczniu na opolszczyźnie dwóch młodych mężczyzn ścięło piłą motorową wysokie drewniane krucyfiksy stojące we wsi. Zniszczyli też rzeźby Jezusa i Matki Bożej. W czym i dlaczego im przeszkadzały? 145 lat temu kilkudziesięciu unitów broniło swojej wiary i cerkwi w Pratulinie. W rękach trzymali krzyż. Kiedy ginęli, podawali go sobie jak sztafetę. 76 lat temu, podczas rzezi wołyńskiej, jeden z lekarzy stał w progu szpitala z krzyżem, broniąc upowcom dostępu do pacjentów. Odcięli mu rękę i zabili go.
15/2019 (1238) 2019-04-10
W całym roku liturgicznym jest tylko jeden tydzień, który nazywa się „wielkim”. Już samo to słowo podkreśla wyjątkowość poprzedzających Wielkanoc dni. Jak dobrze je przeżyć? Jak nie rozminąć się z Tym, który w Niedzielę Palmową wjechał na osiołku do Jerozolimy, a kilka dni później oddał za nas życie?

Niektórzy są przekonani, że te trzy dni to przygotowanie do Świąt Wielkanocnych, które ich zdaniem rozpoczynają się w Niedzielę Wielkanocną rano. W Wielkim Tygodniu robi się porządki i zakupy. Często brakuje czasu i sił nawet na pójście do kościoła w Wielki Czwartek i Wielki Piątek. Wprawdzie zachowała się tradycja święcenia pokarmów i nawet te dzieci, które przez cały rok nie zostaną zaprowadzone do kościoła przez rodziców, idą w Wielką Sobotę z koszyczkami. Z wypiekami na twarzy oglądają grób Chrystusa. Jednak wiele z nich nie rozumie, skąd on się wziął. Są zaskoczone tą zmianą dekoracji w świątyni. Jeżeli przyszły do kościoła z rodzicami, mają się kogo zapytać. Jeśli nie, po powrocie do domu zastają najczęściej zapracowaną mamę, wykańczającą świąteczne potrawy, i tatę odkurzającego przy głośno nastawionym telewizorze, który stara się połączyć przyjemne z pożytecznym.