Kościół
46/2017 (1167) 2017-11-15
Św. o. Pio powiedział swemu duchowemu synowi ks. Domenicowi Labellartemu: „Synu, lepsze całe życie w największych kaźniach niż jeden dzień w czyśćcu”. Dlatego już tu, na ziemi, warto zawalczyć o niebo.

Czyściec istnieje. I nie ma co do tego wątpliwości. Dusza ludzka doświadcza tam ogromnego cierpienia, bo choć bardzo pragnie oglądać Boga, nie może tego dostąpić. Najpierw musi oczyścić swoje serce. S. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych podkreśla, iż człowiek nie może uniknąć odpokutowania kar za swoje grzechy. - Może jednak przejść przez oczyszczenie w czasie ziemskiego życia, a nie dopiero po śmierci - mówi. Przypomina o tym także Katechizm Kościoła Katolickiego: Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci w stanie nazywanym czyśćcem.
45/2017 (1166) 2017-11-09
To modlitwa, która nas zmienia - mówią druhowie, którzy trzy lata temu utworzyli Harcerski Pluton Różańcowy. Opowiedzieli o tym całemu siedleckiemu środowisku Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej tuż przed akcją „Różaniec do granic”, nagrywając film.

Harcerski Pluton Różańcowy działa w Siedlcach dokładnie od lutego 2015 r. Pomysł wypłynął od dh. Wojciecha Łubińskiego - związanego z harcerstwem od ponad 20 lat, obecnie pełniącego funkcję komendanta Siedleckiego Hufca Harcerzy „Pogoń”. Budując strukturę plutonu różańcowego, wzorował się na plutonach działających we wspólnocie Lew Judy, tworzonej przez mężczyzn. - Pluton Różańcowy jest tym „narzędziem”, które umożliwiło mi pozostanie w harcerstwie. Potrzebuję tej modlitwy do działania w ZHR, ale także do działania w ogóle - uzasadnia W. Łubiński. Przyznaje, że Różaniec związuje człowieka z Maryją, dlatego dzisiaj może mówić o wielu owocach tej szczególnej bliskości.
45/2017 (1166) 2017-11-08
Jeszcze pięć lat temu w języku litewskim nie było słowa „hospicjum”. Placówki pomagającej nieuleczalnie chorym ludziom także brakowało. Dziś jest inaczej…

Ulica Rossa 4 w Wilnie. Pod tym adresem mieści się dom zakonny Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, obok działa hospicjum. Warto dodać, że w 1934 r. w tym miejscu powstał obraz Jezusa Miłosiernego autorstwa Eugeniusza Kazimirowskiego. W lokalu, który służył za pracownię, siostry urządziły kaplicę. Swoje ślady zostawili tu św. s. Faustyna i bł. ks. Michał Sopoćko. Hospicjum idealnie wpisało się więc w tę symboliczną przestrzeń… S. Michaela Rak, założycielka hospicjum, podkreśla, iż personel i wolontariusze robią wszystko, by podopieczni czuli się w placówce jak w domu. Utrzymanie hospicjum to w skali miesiąca koszt aż 30 tys. euro. Jedną trzecią tej kwoty przekazuje państwo, o resztę siostry muszą zatroszczyć się we własnym zakresie. A przecież potrzebne są nie tylko pieniądze, ale też produkty żywnościowe, środki czystości, medyczne, higieniczne... Pomóc może każdy - i ludzie prywatni, i przedsiębiorcy.
44/2017 (1165) 2017-10-31
Czy powinno się wprowadzać dzieci w tematykę śmierci? Zdaniem psycholog mają one prawo do prawdy o świecie, w jakim przyszło im żyć. Unikając zaś mówienia o starości czy cierpieniu, pokazujemy im świat wyidealizowany, a więc nieprawdziwy.

Mały Książę zasłynął m.in. z twierdzenia, że „gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca…”. Dlaczego? Ośmioletni Jacek pomyślał chwilę, po czym oznajmił rezolutnie: - Bo po nocy wstaje nowy dzień. Chodzi o nadzieję! Dzieci dojrzałością wykazywaną w najmniej oczekiwanych momentach życia potrafią szczerze zadziwić świat dorosłych. Tylko nam nieraz naiwnie wydaje się, że swoim małym rozumem nie ogarniają rzeczywistości z wpisanymi w nią smutkami, porażkami i nieuchronnością „ostatnich pożegnań”. W konsekwencji „pewnych” spraw wolimy przy nich nie poruszać. Czy słusznie? - Mama umarła tuż po mojej Pierwszej Komunii św. Pamiętam zaabsorbowanie białą sukienką, przyjęciem i prezentami. Mamy z nami nie było, ponieważ od dłuższego czasu leżała już w szpitalu - wyjaśnia Anna, mama Jacka.
44/2017 (1165) 2017-10-31
W przeciwieństwie do innych mistyków św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, którą Kościół wspomina 8 listopada, nie otrzymała stygmatów, nie miała też wizji. Na świętość „zasłużyła” sobie zawierzeniem Bogu. Żyła „ku chwale majestatu” Trójcy Świętej obecnej w jej duszy.

Elżbieta Catez urodziła się w 1880 r. w Avor niedaleko Bourges we Francji, gdzie stacjonował oddział, w którym jej ojciec był kapitanem. Z powodu przenoszenia garnizonu rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania. Ojciec, który przez łagodne perswazje starał się utemperować krnąbrną córeczkę - „małe diablątko”, jak ją pieszczotliwie nazywał, zmarł, gdy miała ona siedem lat. Wychowanie matki okazało się dość surowe. Na dodatek wraz ze śmiercią ojca pogorszyła się sytuacja finansowa domu, co zmusiło rodzinę do przeprowadzki do Dijon. Zamieszkali w pobliżu klasztoru karmelitanek bosych. Pierwsze lekcje francuskiego Elżbieta otrzymywała w domu. Zaczęła uczęszczać też do konserwatorium, gdzie uczyła się gry na fortepianie. Pierwsze triumfy święciła jako pianistka już w wieku 13 lat. Kiedy rok później nie otrzymała wysokiej lokaty, notowała: „Jezu, o Ciebie jest zazdrosna dusza moja. Wkrótce chcę zostać oblubienicą Twoją”.
43/2017 (1164) 2017-10-25
O świętych mówi się czasem: awangarda chrześcijaństwa. Nader często odarci z tego, co „nazbyt ludzkie” i historyczne, w praktyce jawią się bardziej jako ci, których raczej podziwiamy, niż naśladujemy. Łatwiej nam jest zaakceptować postać bohatera niż świętego. Tak się stało m.in. z postacią św. Jana Pawła II.

Rzecz w tym, że pamięć zakuta w spiż, nawet jeśli jest powodem do dumy, nie wzbudza pragnienia naśladowania, szukania odpowiedzi na pytania: dlaczego takimi się stali? Skąd się wzięła ich wyjątkowość? Co tak naprawdę było źródłem ich siły?... W unifikującym wszystko, zglobalizowanym świecie zapotrzebowanie na bohaterów wzrasta. Herosi jednak, w przeciwieństwie do świętych, skupiają uwagę na sobie, sublimują ludzkie pragnienia. I tylko to. Dlatego też zdumiewająco szybko tracą swoją pozycję. Przychodzą nowi. Zmieniają się mody i priorytety. A świętość nigdy się nie przeterminuje. Święci proponują nową perspektywę spojrzenia na ludzki los i - pomimo zmienności triumfalnych deklaracji, że w nowym, „lepszym” świecie nie ma już miejsca dla Boga - nadal są bardzo atrakcyjną „ofertą”.
43/2017 (1164) 2017-10-25
Tak wołali unici hołublańscy, których do przejścia na prawosławie nie były w stanie skłonić nawet najsroższe represje. Przypadków takich na terenie unickiej diecezji chełmskiej było znacznie więcej, ale Hołubla wśród miejscowości, w których ludność unicka stawiła opór, zajmuje miejsce szczególne.

Tamtejsza niewielka wspólnota greckokatolicka stanowiła enklawę w morzu ludności rzymskokatolickiej. Siłę swoją czerpała jednak nie z ilości wiernych, ale z wiary, przywiązania do Stolicy Apostolskiej i poczucia wspólnoty z Kościołem powszechnym. Ks. Antoni Kotyłło, który pracował wśród unitów, tak po latach wspominał mieszkańców Hołubli: „Szczęśliwy jestem, żem we wsi tej był częstym gościem, żem znał niektórych tych starych męczenników, żem obsługiwał ich dzieci i krewnych w czasach utrapienia, żem poświęcił im domy i budynki”. W 1867 r. na terenie unickiej diecezji chełmskiej władze państwowe przy pomocy wojska zaczęły usuwać organy z cerkwi. Akcja ta, przeprowadzona w ramach oczyszczania obrządku wschodniego z naleciałości łacińskich, stanowiła jeden z elementów polityki rosyjskiej, której ostatecznym celem była likwidacja Cerkwi unickiej w Królestwie Polskim.
42/2017 (1163) 2017-10-18
„Zbrodnia założycielska” - tak niekiedy mówi się o zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki. Być może jest to odpowiedź na pytanie, dlaczego - pomimo faktu, iż od bestialskiego mordu minęło tyle lat i mimo wątpliwości, jakie przez ten czas się zrodziły w wyniku ujawnienia nowych wątków w sprawie - niewiele się dzieje. 19 października minęły 33 lata od jego zamordowania.

Naruszenie dziwnego status quo, panującej po dziś dzień zmowy milczenia w konsekwencji doprowadziłyby do momentu, że wiele pomników trzeba by było wstydliwie zdemontować, jak też na nowo napisać historię III RP - taką tezę od lat stawia dziennikarz Wojciech Sumliński. Na jej potwierdzenie przedstawia dokumenty i wyniki własnych poszukiwań, ale też efekty śledztwa prokuratora Andrzeja Witkowskiego, któremu dwukrotnie je powierzano, a następnie odbierano (w 1991 i 2004 r.). Czy dlatego, że zanadto zbliżył się do brutalnej prawdy?
42/2017 (1163) 2017-10-18
Nasze siostry - mówią międzyrzeczanie o Zgromadzeniu Sióstr Opatrzności Bożej. Wspólnota, obecna wśród nich od 80 lat, mocno zrosła się ze społecznością miasta. Dlatego jubileusz, w którego obchody włączyło się tak wiele osób, miał charakter dziękczynny.

- To była piękna uroczystość, z oprawą godną tylu lat pracy - podkreśla s. Laurencja Chodźko, która na 80-lecie obecności sióstr opatrznościanek przyjechała z Golina w archidiecezji gnieźnieńskiej, gdzie pełni funkcję przełożonej tutejszej wspólnoty Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej. Uroczystości rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy. Podczas drugiej części spotkania przybyli goście obejrzeli specjalnie na ten dzień przygotowany spektakl. Nie obyło się bez wielu ciepłych przemów podkreślających zasługi zgromadzenia, wzruszeń i życzeń.
41/2017 (1162) 2017-10-11
W inicjatywę „Różaniec do Granic” na terenie naszej diecezji włączyło się ok. 30 tys. wiernych. Największe oblężenie przeżywały Kodeń i Pratulin. Chyba nikt nie spodziewał się aż tak wielkiej liczby pielgrzymów…

W Pratulinie razem z wiernymi modlił się bp Kazimierz Gurda. Pasterz Kościoła siedleckiego przewodniczył Mszy św. W homilii zwrócił uwagę na obecność Matki Bożej w historii Kościoła, Polski i świata. Przypominał też, że podczas wielu objawień Maryja wzywała do pokuty i modlitwy różańcowej. - Podejmując tę zachętę, stajemy dzisiaj przy granicach naszej ojczyzny. Każdy trzyma w ręku różaniec, a w sercu niesie miłość do Matki Najświętszej. Wołamy o pokój dla świata skonfliktowanego walką o polityczne i gospodarcze wpływy; o pokój i zgodę dla Polski podzielonej politycznie i wewnętrznie skłóconej - głosił. - Trzeba nam także podejmować pokutę i prosić Boga o nawrócenie grzeszników, nas samych, naszych najbliższych i tych, których nawet nie znamy. Potrzeba modlitwy i pokuty za tych, którzy niszczą jedność narodową i państwową, w imię pseudopostępu chcą niszczyć ludzkie życie, czy to u jego początku, czy kresu.