Kultura
37/2019 (1260) 2019-09-11
Na styku polskiej, białoruskiej i ukraińskiej kultury i tradycji pisarze z trzech krajów rozmawiali na temat roli sztuki i literatury we współczesnym świecie.

Trzecia edycja Międzynarodowego Trójstyku Literackiego była wyjątkowa z dwóch powodów. Po pierwsze przyznano aż dwie nagrody literackie, po drugie - podpisano porozumienie o współpracy między związkami literackimi z Lublina, Brześcia i Łucka. Wydarzenie zainaugurowano 4 września w urzędzie miasta. Przybyli przedstawiciele środowisk literackich i naukowych z Polski, Białorusi i Ukrainy. Gości przywitali organizatorzy wydarzenia: Wiesław Muszyński - burmistrz Włodawy i dr Artur Sępoch - dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury z Lublina. W wystąpieniach podkreślili, że integracja kulturalna strony polskiej oraz ukraińskiej i białoruskiej układa się bardzo dobrze, zwracając uwagę na potrzebę organizacji literackich spotkań w mieście granicznym. - Świat przestał rozumieć sens poetyki i poezji, stał się rzeczywistością najprostszych słów i gestów - mówił dr A. Sępoch.
37/2019 (1260) 2019-09-11
Szczęk szabel i huk samopałów przyciągnął wielbicieli militariów i dobrej zabawy. W sobotnie popołudnie mieszkańcy Ryk spotkali się na patriotycznym festynie.

Areną niecodziennych popisów artystycznych była scena na pl. Wolności. O dobre nastrój publiczności już od pierwszych chwil koncertu zadbała schola Niebieskie Owieczki i chór seniora Relaks. Talentem błysnęli też uczniowie z Ogniska Muzycznego w Rykach. Ale na dobre rozweselił zebranych Krzysztof Prusik. Ubrany w dworski strój wokalista wykonał znane patriotyczne i biesiadne utwory. Niektóre, jak „Pije Kuba do Jakuba” czy „Hej, Sokoły” razem z artystą zaśpiewała cała widownia. Duże zaskoczenie wywołała obecność na festynie sarmatów z warszawskiej grupy rekonstrukcyjnej „Karabela”. Wystrojeni w żupany i kontusze panowie opowiadali o życiu polskiej szlachty, a na przykładzie karabeli pokazali, czym dawniej walczono. - To jedna z najbardziej rozpowszechnionej broni z XVI i XVII w. - mówił lider sarmatów Cezary Malczak. Widzom spodobała się możliwość dotknięcia szabli. - To wspaniałe uczucie móc ją trzymać w dłoni - przyznał pan Józef z Ryk.
36/2019 (1259) 2019-09-03
Już po raz 24 odbyły się Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria” organizowane przez Radzyński Ośrodek Kultury. Impreza, której każda edycja gromadziła komplet widzów, trwała od 30 sierpnia do 1 września.

Pierwszego dnia wystąpił Kuba Sienkiewicz, który wspólnie z akordeonistą Łukaszem Dąbrowskim zaprezentował program pt. „Obrażone uczucia”. Artysta - szerszej publiczności znany jako lider Elektrycznych Gitar - wykonał swoje największe przeboje, m.in. „Kiler”, „To już jest koniec”, „Jestem z miasta” czy „Spokój grabarza” z filmu „Kariery Nikosia Dyzmy”. Drugiego dnia radzyńską publiczność oczarowała Ania Karwan, znana m.in. z siódmej edycji programu „The Voice of Poland”, w którym dotarła do finału i została okrzyknięta wschodzącą gwiazdą polskiej sceny muzycznej. Podczas koncertu zaprezentowała piosenki ze swojej debiutanckiej płyty „Ania Karwan”. - Zdobywczyni głównej nagrody podczas tegorocznych opolskich ,,Debiutów” przyjechała do Radzynia z Adamem Bielewskim, który grał na fortepianie z naszym krajanem, gitarzystą - Piotrem Bogutynem - opowiada Robert Mazurek, dyrektor Radzyńskiego Ośrodka Kultury, organizatora imprezy.
36/2019 (1259) 2019-09-03
Muzeum - Zespół Synagogalny otrzymało 398 tys. zł na modernizację wystawy stałej „Włodawskie judaika” w ramach rządowego projektu wspierania działań muzealnych.

Projekt, którego instytucją zarządzającą jest Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, zostanie zrealizowany w ciągu dwóch lat. Połowę kwoty muzeum otrzyma już wkrótce, drugą część w 2020 r. Historia Włodawy nierozerwalnie związana jest ze społecznością żydowską. Do 1939 r. istniała tu wyznaniowa gmina żydowska licząca ok. 7 tys. osób z terenu miasta i sąsiednich gmin wiejskich: Hańska, Sobiboru czy Wyryk. Żydzi włodawscy mieli własną, wybudowaną w 1764 r., synagogę oraz mniejszy budynek do codziennych modłów. Po wybuchu II wojny światowej na gminę nałożono wysoką kontrybucję pieniężną, pozamykano żydowskie sklepy i warsztaty rzemieślnicze, a mieszkańcom nakazano nosić specjalne opaski. Od 1940 r. zaczęto grupować ludność żydowską w getcie, które powstało między ulicami: Wyrykowską, Okunińską i Furmańską. Żydzi zatrudniani byli przez okupanta m.in. przy pracy nad osuszaniem tzw. krowiego bagna i stawu włodawskiego oraz przy regulacji rzek Tarasienki i Włodawki.
35/2019 (1258) 2019-08-28
24 sierpnia Ryki hucznie fetowały swoje doroczne święto. Takich tłumów miejski stadion dawno nie widział.

Doskonała pogoda sprawiła, że plac przed sceną ani przez moment nie był pusty. Kulminacyjny punkt nastąpił wieczorem, gdy w przestrzeń popłynęły znane hity zespołu Feel. Ale dzięki zaangażowaniu władz Ryk, centrum kultury oraz ośrodka sportu i rekreacji równie dużą popularnością cieszyły się też inne wydarzenia. Już od wczesnego popołudnia ruszyły zabawy dla dzieci. O dobry humor maluchów dbali m.in. animatorzy z zespołu Czekolada Kids. Klaun Pepe i jego dwie pomocniczki prezentowały im magiczne sztuczki albo zachęcały do wspólnego tańca. Ciekawą propozycję, tym razem skierowaną do całych rodzin, mieli nauczyciele szkoły językowej Face 2 Face w Rykach, wcielając się w postaci dobrze znanych z wieczorynki smerfów. Przygody Gargamela i niebieskich skrzatów zostały dobrze przyjęte już podczas festynu z okazji dnia dziecka, więc spektakl tym bardziej był oblegany w czasie Dni Ryk. A z bohaterami bajki dzieci chętnie robiły sobie selfie.
35/2019 (1258) 2019-08-28
Pielęgnowanie tradycji śpiewaczych i popularyzowanie lokalnych tradycji folklorystycznych oraz obrzędowość - to główne kierunki działalności Stowarzyszenia „Modry len”.

Zespół pieśni i tańca „Modry len” z kapelą to kontynuacja działalności koła gospodyń wiejskich, które funkcjonowało w latach 1959-2009. Zespół śpiewaczy powstał przy kole w 1963 r., a kapela w grudniu 2010 r. W składzie kapeli są panowie grający na akordeonie: Jerzy Józwik i Witold Sokołek, na bębnie - Tomasz Szczygielski, a także na saksofonie: Klaudiusz Strzelecki i Mirosław Mazur. Obecną nazwę przyjęto w 2010 r. Pięć lat później grupa przeorganizowała się w stowarzyszenie, aby pozyskiwać środki unijne i w ten sposób mieć większe możliwości pielęgnowania lokalnych tradycji ludowych. Skąd taka nazwa zespołu? Pomysłodawczyni to Alina Górczyńska, opiekunka stowarzyszenia. - Bardzo podobała mi się pieśń o modrym lnie i zaproponowałam taką nazwę dla naszego zespołu - wyjaśnia. - Utwór, w którym roślina ta określana jest mianem czarodzieja, jest dość trudny do zaśpiewania i myślę, że jeszcze nie nauczyłyśmy się tej pieśni w sposób zadowalający - zaznacza A. Górczyńska.
34/2019 (1257) 2019-08-21
Z artystycznym kunsztem utrwala na płótnie naturę oraz architekturę miast i wsi, choć sama nie uważa się za fachowca w tej dziedzinie. Małgorzata Rodak od przeszło 20 lat czerpie radość z malarskiego hobby.

Mieszkająca na co dzień w Żelechowie artystka nie lubi chwalić się swoim talentem ani urządzać hucznych wernisaży. Jednak mimo skromności jej prace znajdują nabywców w takich krajach, jak Australia, Włochy, Francja czy Niemcy. W ostatnim czasie twórczość rodzimej malarki mogli podziwiać także mieszkańcy jej rodzinnego miasta i okolic. Galerię najpiękniejszych prac M. Rodak prezentowały m.in. żelechowski ratusz i kawiarnia artystyczna w Rykach. Malarska przygoda pani Małgorzaty jest swego rodzaju rozwinięciem zainteresowań z okresu dzieciństwa. Już wtedy ćwiczyła warsztat, wykonując rysunki dla koleżanek w szkole. Talent nastoletniej wówczas dziewczyny dostrzegł ojciec i to on rozpalił w niej chęci do malowania. - Na 18 urodziny tato kupił mi farby olejne. Niektóre z nich mam do dziś - opowiada.
34/2019 (1257) 2019-08-21
Pod tym hasłem 18 sierpnia u stóp Matki Bożej Kodeńskiej odbył się Jarmark Sapieżyński. Nawiązuje on do historii Jana Sapiehy, który w 1511 r. od króla Zygmunta Starego uzyskał prawa miejskie dla Kodnia oraz przywilej organizowania trzech jarmarków.

- Jarmark Sapieżyński sięga do historii tego przywileju. W tym roku udało się nam uzyskać fundusze z projektu „Niepodległa” i jarmark odbył się pod hasłem „Od Sapiehów do 100-lecia odzyskania niepodległości” - mówi Piotr Skolimowski, dyrektor Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Kodniu, współorganizator wydarzenia. Jarmark rozpoczęła procesja z bazyliki na tzw. zbrojownię, gdzie została odprawiona uroczysta Msza św. Przewodniczył jej o. Damian Dybała OMI, proboszcz sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej, Królowej Podlasia, a homilię wygłosił o. Sebastian Wiśniewski OMI. W uroczystym przemarszu udział wzięły cztery orkiestry dęte z Głuska, Węgrowa, Czemiernik i Kodnia - razem ponad 100 osób. - Był to niesamowity widok. Orkiestry odpowiedziały na nasze zaproszenie do udziału w I Przeglądzie Orkiestr Dętych, wydarzenia towarzyszącego jarmarkowi - dodaje P. Skolimowski.
33/2019 (1256) 2019-08-14
Jeśli ktoś uważa, że współczesna młodzież jest zła, zapraszam do nas. Udowodnię, że jest w błędzie - mówi ks. Mariusz Rompa, założyciel i dyrygent chóru młodzieżowego przy parafii pw. św. Jana Pawła II w Siedlcach.

Najpierw były Mordy. To tu, w 2016 r., z inicjatywy młodzieży oraz ks. M. Rompy, ówczesnego wikariusza parafii, powstał chór młodzieżowy Cantores Mordensis. - Dzieci trochę na mnie to wymogły. Bardzo chciały śpiewać i dowiedziały się, że mam wykształcenie muzyczne, chociaż nie do końca w chóralnym kierunku, bo skończyłem szkołę muzyczną II stopnia na kontrabasie - przyznaje z uśmiechem ks. Mariusz. I dodaje, że miał duże opory przed podjęciem wyzwania: zastanawiał się, czy mu podoła oraz co się stanie z młodzieżą, kiedy odejdzie z parafii. - Jako że Pan Bóg w naszym życiu pisze niesamowite scenariusze, trafiłem do parafii pw. św. Jana Pawła II w Siedlcach, czyli niedaleko Mordów. Ubogacony doświadczeniem postanowiłem taki chór założyć również tutaj. A ponieważ między Siedlcami a Mordami nie jest daleko, to młodzież z tamtejszego chóru, która chciała dalej śpiewać, dołączyła do nas - podkreśla.
33/2019 (1256) 2019-08-14
Co roku w lipcu w Dąbrowicy Małej odbywa się „Wasylówka”. To lokalne święto związane z postacią sławnego malarza Bazylego Albiczuka, który urodził się tworzył właśnie w tej niewielkiej wsi w gminie Piszczac. Zakochany w przyrodzie, swą twórczość postrzegał jako hołd jej składany. „Piękno maluję wrażliwością swej codzienności” - wyjaśniał.

Podlaski Nikifor - bo tak najczęściej jest nazywany - przyszedł na świat 31 lipca 1909 r. Był samoukiem. Ukończył tylko cztery klasy szkoły powszechnej, nigdy uczył się w żadnej szkole rysunku ani uczelni artystycznej. Mimo to jego prace trafiły do galerii. Znany był przede wszystkim z malowania ogrodów i przyrody Podlasia. Jego życie i sztuka są świadectwem niezwykłego umiłowania natury. W przyrodzie artysta widział ład i harmonię, której zabrakło w życiu. Dlatego uciekał od szarej codzienności do ogrodu. Zasadził w nim 230 gatunków roślin, w tym wiele przeniesionych z łąk, pól i wiejskich ogrodów. Malował w różnych porach roku. „Moje zadanie - wyłaniać z natury to, co mnie cieszy, raduje, to co najpiękniejsze. I to wyłowione piękno chciałbym utrzymać w czystości bez żadnych tendencji poglądowych, jak najdalej chciałbym być od zwalczających się stron ideologicznych, a bliżej natury” - mówił o swojej twórczości.