Żyjemy w świecie, w którym obowiązuje określona kultura. Wiemy, co
założyć na siebie, kiedy wybieramy się na wesele, do teatru czy
rozmowę o pracę. Tej wiedzy zdaje nam się jednak często brakować, gdy
idziemy do kościoła. Tymczasem tam również należy przestrzegać dress
code’u.
Nasi przodkowie mieli z tym mniej problemów niż my, bo i ubrań mieli zwykle mniej, przynajmniej w prostym, robotniczym środowisku, i zwykle dzielili je na wyraźnie lepsze - niedzielne, a więc i kościelne, oraz codzienne, zwykłe. Poza tym dawniej normy obyczajowe były tak sztywne i powszechnie znane, że ludziom rzadko zdarzało się popełnić faux pas w kwestii stroju. Dziś często nie potrafimy dopasować ubioru do okoliczności. Szczególnie widać to latem. Odsłonięte ramiona, zbyt krótkie spódnice, przezroczyste bluzki, szorty i klapki japonki w miejscach, w których to po prostu niestosowne, to norma. Także w kościele.
Nasi przodkowie mieli z tym mniej problemów niż my, bo i ubrań mieli zwykle mniej, przynajmniej w prostym, robotniczym środowisku, i zwykle dzielili je na wyraźnie lepsze - niedzielne, a więc i kościelne, oraz codzienne, zwykłe. Poza tym dawniej normy obyczajowe były tak sztywne i powszechnie znane, że ludziom rzadko zdarzało się popełnić faux pas w kwestii stroju. Dziś często nie potrafimy dopasować ubioru do okoliczności. Szczególnie widać to latem. Odsłonięte ramiona, zbyt krótkie spódnice, przezroczyste bluzki, szorty i klapki japonki w miejscach, w których to po prostu niestosowne, to norma. Także w kościele.