Opinie
14/2021 (1340) 2021-04-07
Patrzyła na białe kółko, które ksiądz wyjął ze złotej szafy. Poczuła falę ciepła przenikającą całe ciało. Serce biło jak oszalałe. Łzy płynęły ciurkiem. Bezwiednie uklękła. Miała wtedy 30 lat. To była jej pierwsza adoracja.

Trwała Msza z modlitwą o uzdrowienie. W gronie wiernych była Marta, zdeklarowana ateistka, która od 23 lat nie przekroczyła progu kościoła. - Przyjęłam chrzest i I Komunię św., ale nigdy nie praktykowałam. Mój dom był skrajnie antyklerykalny - zaczyna swoją opowieść Marta Przybyła. - Na katechezę chodziłam po to, by wytykać księdzu „zbrodnie Kościoła”, o których opowiadał mi ojciec. Nie przyjmowaliśmy kapłana po kolędzie, nie nosiliśmy nawet koszyczka ze święconką. W podstawówce jako jedyna z klasy odmówiłam przyjęcia sakramentu bierzmowania. Nie byłam akceptowana przez rówieśników. Pochodzili z bogatych domów, a u nas z pieniędzmi zawsze było krucho. Bardzo to przeżywałam - przyznaje. Miała swój świat. Fascynowała się złem, ubierała na czarno, słuchała ciężkiej muzyki z bluźnierczymi i satanistycznymi tekstami. Interesowała się okultyzmem, satanizmem i spirytyzmem. Zgłębiała przebieg czarnej mszy.
13/2021 (1339) 2021-03-31
„Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” - mówił Jezus (J 4,48). Okazuje się, że nawet najbardziej doniosłe z nich, w tym udokumentowane mędrca „szkiełkiem i okiem”, mogą być dla współczesnego człowieka puste, nic nieznaczące. Największy, najważniejszy znak dla świata - zmartwychwstanie Chrystusa - nie pozostawia wątpliwości.

Wiele ich było - zapewne Ewangelie notują jakąś drobną cząstkę. Ale bez wątpienia największym cudem jest zmartwychwstanie Chrystusa. To pieczęć wiarygodności całego Jego życia, nauczania, definitywne potwierdzenie „miłości do końca”. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” - pisał św. Paweł (1 Kor 15,14). Apostoł doskonale rozumiał wagę wydarzeń paschalnych - my mamy z nimi spory kłopot. Kłopot polega na tym, że jesteśmy zanurzeni w codzienność wypełnioną krzykiem. Świat komercji, media, politycy walczą o naszą uwagę! Komunikaty (słowa, obrazy) są „podkręcone” odpowiednim ładunkiem emocji. Oddziałują na podświadomość. Wszystko jest „super”, „sensacyjne”, „wielkie”, „dramatyczne” itp.! Czy przyzwyczajeni do intensywności i „gęstości” przekazu jesteśmy w stanie dostrzec doniosłość śmierci i zmartwychwstania Chrystusa?
12/2021 (1338) 2021-03-24
Niedawno na jednym z katolickich portali internetowych przetoczyła się dyskusja na temat nieadekwatności języka nabożeństw pasyjnych - konkretnie chodziło o „Gorzkie żale” - wobec współczesnych form komunikowania. Zarzucono im zbytnią emocjonalność, koncentrowanie się na cierpieniu, archaiczność przekazu.

Wypowiadająca się w komentarzach mama napisała, że jej dziecko w kościele na „Gorzkich żalach”… nudzi się, nie rozumie treści rozważań, są zbyt długie itd. Poparły ją inne osoby, postulując likwidację nabożeństwa, ewentualnie zastąpienie go formułą „bardziej biblijną”, dostosowaną do wymogów XX w. Jak miałaby ona wyglądać? Nie doprecyzowano. Nie doszukałem się we wpisach sugestii rezygnacji z Drogi krzyżowej, choć zapewne też dla wielu jest męcząca, zanadto przesycona opisami cierpienia, niepotrzebnie poruszająca emocje (a może i sumienie). Wspomniana wyżej pani nie napisała, czy jej pociecha nerwowo liczy upływające minuty podczas Mszy św. - przypuszczam, że tak. Czy zatem ją też należałoby „skasować”, ewentualnie zamienić na bardziej lekkostrawną wersję, na wzór „fajnych” Mszy z kazaniem dla dzieci, gdzie można się pośmiać, poklaskać i gdzie (co jest może najważniejsze) nie padnie żadna treść, która zakłuje „dorosłe” sumienia?
12/2021 (1338) 2021-03-24
Papież zachęca Kościół do tego, byśmy pochylili się nad kondycją współczesnych rodzin i pokazali światu, że troska o rodzinę to najlepsza inwestycja w rozwój społeczeństwa - mówi ks. kan. dr Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin. W uroczystość św. Józefa zainaugurowano Rok Rodziny.

Franciszek ogłosił go 27 grudnia w uroczystość Świętej Rodziny. Powiedział wówczas, że wszyscy wierni są powołani do ponownego odkrycia wychowawczej roli rodziny opartej na miłości. Jak wskazał Ojciec Święty, głównym celem Roku Rodziny jest sprawić, aby ludzie doświadczyli, że Ewangelia rodziny jest radością, która wypełnia serca i całe życie. Jego inauguracja zbiegła się z piątą rocznicą ogłoszenia przez papieża adhortacji apostolskiej „Amoris Laetitia” („Radość miłości”), która jest owocem synodu o rodzinie. Obchody Roku Rodziny w Polsce rozpoczęto 19 marca na Jasnej Górze. Podczas Mszy św. przeor o. Samuel Pacholski zachęcił do modlitwy o to, by polskie rodziny przeżywały swoje powołanie w atmosferze czułości na wzór ojcowskiego serca św. Józefa, w radosnej miłości i z równoczesną świadomością, jak doniosła i niezbywalna jest odpowiedzialność każdego małżeństwa za życie i rozwój całej rodziny ludzkiej. Z kolei ks. dr Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, podkreślał w homilii, że Maryja i Józef byli ludźmi zawierzenia, zaufali Bożej opatrzności, mieli wiarę i odwagę, przekonanie, że wszystko, co dzieje się w ich życiu, nie jest pustym przypadkiem.
11/2021 (1337) 2021-03-17
W życiu ks. Franciszka Blachnickiego było sporo znaków, że ma czegoś dokonać: ułaskawienie go jest jedynym znanym wypadkiem niewykonania przez hitlerowców na harcerzu orzeczonej kary śmierci, przebywał w tym samym bunkrze, co o. M. Kolbe…



Cudem przeżył wojnę, pobyt w Auschwitz. Za działalność konspiracyjną przeciw hitlerowskiej Rzeszy został skazany na karę śmierci i po czterech miesiącach oczekiwania na wykonanie wyroku został ułaskawiony. Karę śmierci zamieniono mu na dziesięć lat więzienia po zakończeniu wojny. To w gestapowskiej celi przeżył nawrócenie i podjął decyzję, że swoje życie odda na służbę Bogu. Jak postanowił, tak zrobił. Kiedy rozpoczynał swoją duszpasterską posługę, Kościół katolicki w Polsce znajdował się w trudnym położeniu. Komuniści robili wszystko, by odciągnąć od niego Polaków. Historycy zgodnie przyznają, że gdyby nie kardynał Stefan Wyszyński, św. Jan Paweł II i właśnie ks. F. Blachnicki, polski Kościół wyglądałby dziś zupełnie inaczej. O ile o roli dwóch pierwszych wiemy dużo, trzecia postać gdzieś nam umyka.
11/2021 (1337) 2021-03-17
Doświadczamy mocy modlitwy i siły wspólnoty, która jest dla nas jak rodzina - podkreśla Ludwik Woźniak, przełożony siedleckiej fraterni Zakonu Świeckich Dominikanów, zapraszając do grona tercjarzy osoby szukające w Kościele katolickim „czegoś więcej”.

Zachęta dołączenia do świeckiej, tj. trzeciej po zakonnikach i mniszkach gałęzi zakonu spotyka się czasami z nieufnością podbudowaną niewiedzą. - Wstąpić do zakonu? - dziwią się pytani. - Osobę niezorientowaną mogą nękać kwestie formalnej przynależności, niestraszne, gdy wejdzie się w strukturę konkretnej wspólnoty - zaznacza Ludwik Woźniak z Zakonu Świeckich Dominikanów z Siedlec. O ile w przeszłości tercjarstwo było bardzo rozpowszechnioną wśród świeckich formą rozwoju duchowości w nawiązaniu do reguły zakonu ścisłego, dzisiaj wymaga popularyzowania. „Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy odkryli duchowość dominikańską i pragną na niej opierać swoje chrześcijaństwo po to, by móc świadczyć wśród innych o obecności Chrystusa. Świadomi swoich słabości opieramy się na wspólnocie, którą jest cały Zakon i poszczególne fraternie, z ich całą tradycją i bogactwem duchowym” - czytamy na stronie swieccy.dominikanie.pl.
10/2021 (1336) 2021-03-11
Dotąd żadnej rewolucji, inspirowanej ideałami marksizmu-leninizmu, nie udało się wyjść dalej niż poza pierwszy etap, czyli destrukcję zastanego świata. Na tym wszystko z zasady się kończyło. Ciąg dalszy stanowił już tylko chaos będący sumą wad systemu, który rewolucjoniści chcieli zmienić, i najgorszych cech nowej, uwłaszczonej na gruzach zniszczonego ładu „klasy panującej”.

Ciekawe, jak bardzo historia lubi się powtarzać. A jako że ludzie nie lubią się jej uczyć, nudzi ich, jest (parafrazując starożytną maksymę) marną „nauczycielka życia”. Rewolucje jedne się kończą, inne zaczynają, różne kolory mają flagi, pod jakimi się rozgrywają - zazwyczaj momentem nowego zrywu jest wchodzenie w życie pokolenia, które nie pamięta „dobrodziejstw” poprzedniego systemu. Nasza rodzima, gniewna młódź, dzielnie prowadzona przez panią Lempart i jej popleczników, zasadniczo nie ma pojęcia, czym była peerelowska wersja socjalizmu, jakie „dobrodziejstwa” chciała utrwalać władza ludowa. Nie wie, co to „ścieżki zdrowia”, „nieznani sprawcy” uciszający na zawsze niepokornych, rozbudowany system donosicieli, esbeckie areszty wydobywcze, stan wojenny i czołgi rozjeżdżające ludzi dopominających się prawa do godnego życia.
10/2021 (1336) 2021-03-11
Od czasów apostolskich Kościół spośród trzech środków pokutnych - modlitwy, postu i jałmużny - najwyżej stawiał tę ostatnią. W pierwszym swoim liście św. Piotr stwierdza, że „jałmużna zakrywa wiele grzechów” (por. 1P 4,8). Powołując się na te słowa, papież Benedykt XVI poleca jałmużnę jako formę pokuty najpierw tym, którzy mają na sumieniu bardzo ciężkie grzechy.

Wyjątkową moc jałmużny podkreślali też Ojcowie Kościoła. Św. Cezary z Arles w swoich homiliach nauczał: „Dobrze jest, bracia, pościć, ale lepiej jeszcze - dawać jałmużnę… Post bez jałmużny to tyle, co lampa bez oliwy”. W tym czasie pokutnikom, którzy nie mogli przystępować do Komunii św., zalecano jałmużnę jako skuteczny środek łączności z Chrystusem, zgodnie z Jego słowami: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Zapewne zdziwiłby się ten, kto by sądził, iż jałmużna w tamtych czasach sprowadzała się tylko do pieniężnego datku. Otóż zarówno w przeszłości, jak i obecnie jałmużna chrześcijańska rozumiana jest szerzej, jako konkretny czyn miłosierdzia wobec bliźniego podjęty z miłości do Boga, który może przybierać różnorodne formy.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Pandemia obnażyła smutną prawdę: to kobiety odpowiadają za większość obowiązków w domach, ale też tę pozytywną: panie potrafią pokonać każdą przeszkodę.

Ubiegły rok był bardzo trudny dla wielu samotnych matek, które straciły pracę lub znacznie ograniczono im możliwość zarobkowania. - W mojej firmie był przestój i szef zaproponował 1/8 etatu lub rozwiązanie umowy - wspomina Teresa, mama trójki dzieci w wieku szkolnym. - Wiedziałam, że nowej pracy nie znajdę w tym trudnym czasie, poza tym musiałam zająć się dziećmi, które zaczęły nauczanie zdalne. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej, wpadłam w długi i musiałam poprosić o pomoc. Na szczęście wokół jest tyle osób dobrej woli i z ogromną wrażliwością, że jakoś udało mi się wyjść na prostą. Ale tylko ja wiem, ile nieprzespanych nocy, ile wylanych łez mnie to kosztowało... Tym, co stanowiło dla pań największe wyzwanie, był brak bezpośredniego kontaktu z innymi kobietami. Zgodnie przyznają, iż rozmowa telefoniczna nigdy nie zrekompensuje osobistego spotkania z mamą, siostrą, przyjaciółką. - Kocham swoją rodzinę, uwielbiam z nimi spędzać czas, ale w czasie zdalnej nauki i pracy zabrakło pewnego wentylu bezpieczeństwa - tłumaczy Kamila, dla której spotkanie z dwiema siostrami zawsze stanowiło formę darmowej terapii psychologicznej.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Życie bł. Clelii Merloni, włoskiej zakonnicy, było prawdziwą próbą wiary. Doświadczyła wielu krzywd, bólu i cierpienia. Mimo to w najtrudniejszych chwilach powtarzała: „tylko Bóg”.

Bł. Merloni żyła na przełomie XIX i XX w. we Włoszech. Otrzymała gruntowne wykształcenie. Wiarę Clelii pielęgnowała jej pobożna macocha Maria Giovanna. Szybko jednak dziewczynka doświadczyła w swoim życiu cierpienia - ojciec Clelii rozstał się z Marią i związał z despotyczną kobietą. Merloni postanowiła opuścić dom. Wybrała drogę zakonną, która była naznaczona wieloma przeciwnościami. W 1894 r. matka Clelia założyła zakon Apostołek Najświętszego Serca Jezusa. Do zabezpieczenia materialnego zgromadzenia wykorzystała spadek po ojcu. Majątek jednak przepadł wskutek nieuczciwości zarządcy. Z czasem Merloni zaczęła doświadczać prześladowań ze strony sióstr. Kierowane pod jej adresem oskarżenia spowodowały odwołanie jej z funkcji przełożonej generalnej, aż po wydalenie ze zgromadzenia - musiała przeprowadzić się do innego domu. Przez wiele lat cierpiała odrzucona przez swoją wspólnotę. Przede wszystkim martwiło ją to, że jej przełożeni dali wiarę oszczerstwom.