Opinie
47/2019 (1270) 2019-11-20
Uwierzył nadziei, którą dał mu Bóg, choć wszystko w jego życiu wskazywało, że nadziei nie ma. Z dzieciństwa pamięta pijanego ojca i matkę oraz doskwierającą samotność. Potem lejący się strumieniami alkohol, przemoc, agresję... Życie Bogdana „Kryzysa” Krzaka odmieniły trzy słowa: „Dobrze, że jesteś”. Bóg zamienił chuligana w swojego ucznia, bo przecież dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.

Dzieciństwo to dla „Kryzysa” synonim lęku i strachu. Gdy miał trzy lata, przeżył rozwód rodziców. On został z matką, starszy brat trafił do ojca. Nowy partner matki wielokrotnie stosował przemoc wobec rodziny. Znęcał się psychicznie i fizycznie. Alkohol był na porządku dziennym. - Miałem osiem albo dziewięć lat, jak moja mama wróciła z ojczymem z jakiejś imprezy. Zaczęli się awanturować, nawet kredens poszedł w ruch. W takich momentach wyskakiwałem przez okno. Mieszkaliśmy na parterze. Biegłem półtora kilometra do szwagra mojego ojczyma.
46/2019 (1269) 2019-11-13
Niewolnictwo, Holocaust, czystki etniczne, zbrodnie nazizmu i komunizmu, plaga aborcji zawsze miały podobny początek: było nim odhumanizowanie człowieka - bądź jakiejś grupy ludzi - poprzez nową antropologię, wygenerowanie takiej jego wizji, aby budziła odrazę, prowadziła do uprzedmiotowienia, usprawiedliwiała traktowanie jak śmiecia.

Dwie rodziny przyjaźniły się ze sobą. Wspólne wyjazdy wakacyjne, spotkania, kolacje. Wszystko do czasu. Oto bowiem któregoś dnia państwo M. po powrocie od państwa K. (po, jak zwykle, miłym spotkaniu) dostali telefon, który ich zmroził. - Zginęły nam pieniądze! - tłumaczył roztrzęsionym głosem gospodarz dopiero co zakończonej kolacji. - Przykro to mówić, ale tylko wy byliście dziś u nas… Tak więc… już się nie spotkamy. Zrywamy przyjaźń! Nie spodziewałem się tego po was!... - No, ale jak to?… To przecież niemożliwe! Dlaczego mielibyśmy to robić?.... - próbował wyjaśniać nie mniej zszokowany całą sytuacją pan M. Odpowiedział mu w słuchawce telefonu przeciągły sygnał zakończonego połączenia. Odłożył telefon. Ręce mu drżały.
46/2019 (1269) 2019-11-13
Żyjemy w czasach, które zarażają nas wirusem posiadania i gonitwy za bliżej nieokreślonym szczęściem - mówi dr hab. Adam Zadroga, adiunkt w Katedrze Życia Społecznego Rodziny KUL. Dodaje: - Rzadko mamy okazję usłyszeć naukę o chrześcijańskiej wizji pracy i zarządzania pieniędzmi. A szkoda.

Mój stosunek do zarządzani pieniędzmi pokazuje stan mojej duszy, dowodzi, w kim pokładam nadzieję i kto jest moim panem - formułuje naczelną zasadę, do której dołącza myśl: „pokaż mi swoje podejście do pieniędzy i pracy, a powiem ci, jakim jesteś człowiekiem i chrześcijaninem”. Na temat pokusy posiadania A. Zadroga mówił m.in. podczas IX Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn do Pratulina ph. „Bądź odporny jak uderzone kowadło” - tym bardziej że trzy kluczowe wyzwania w życiu mężczyzny - małżeństwo, ojcostwo, karierę i związane z tym zarabianie pieniędzy - trudno ze sobą pogodzić. To ważny temat - zwrócił uwagę, zaczynając prelekcję i odwołując się do Biblii. - Po pierwsze - sposób, w jaki zarządzamy pieniędzmi, ma wpływ na głębię naszych relacji z Chrystusem.
45/2019 (1268) 2019-11-06
„Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny”. Zasada stara jak świat. Nic nie jest dane raz na zawsze. To też wiadomo. Nie chodzi o starcie militarne, choć według ekspertów globalna wojna dawno trwa - w formule innej niż krwawe potyczki znane dotąd. Bardziej chodzi o starcie cywilizacyjne. Zły duch wie, że ma mało czasu, więc na front rzucił wszystkie swoje rezerwy.

Przywykliśmy do ostrych sporów, jakie miały miejsce w minionych latach, agresji różnej maści zawodowych rewolucjonistów, „obstawiających” praktycznie każdą uliczną zadymę, szukających obsesyjnie męczeństwa i marzących o tym, aby któryś z policjantów nie wytrzymał i przywalił pałą między oczy. Potem można to sfotografować, wysłać do „Gazety Wyborczej” czy TVN, a dzięki ich „uprzejmości” jeszcze tego samego dnia przeczytać o sobie w „zaprzyjaźnionych” gazetach w Niemczech czy Italii. Za takowe „zasługi” dla obrony demokracji miejsce na listach KO do kolejnych wyborów jest zapewnione! Niestety, demonstrować w Polsce można do woli, upokarzani policjanci są anielsko cierpliwi, ludzi coraz mniej zajmuje jazgot różnobarwnej hałastry, a i kasa płynąca z sorosowego źródełka ponoć się skończyła. Szuka się zatem na siłę innych przestrzeni, gdzie można rzucić zapałkę, zrobić pożar, a potem zacząć krzyczeć w niebogłosy: „Pali się! Pali się!”, oskarżając innych o niecne działania i bawić się w strażaka.
45/2019 (1268) 2019-11-06
Dyrektor jednej z klinik proaborcyjnych odkrywa ogrom cierpienia, jakie zadaje się dzieciom poczętym i ich matkom. Pod wpływem swoich doświadczeń porzuca pracę i staje się obrończynią życia. To na podstawie poruszającej historii Abby Johnson, opisanej w książce „Nieplanowane”, powstał film pod tym samym tytułem, który kilka dni temu wszedł do polskich kin, od razu stając się celem ataku organizacji proaborcyjnych.

Książka Abby Johnson to jedna z najgłośniejszych publikacji w Stanach Zjednoczonych. Odsłania sekrety skrywane przez organizację Planned Parenthood (Planowane Rodzicielstwo), jedną z największych i najgłośniejszych instytucji zajmujących się aborcją. Na kilka dni przed planowaną premierą w mediach społecznościowych rozpoczęła się akcja namawiająca do bojkotu filmu, a nawet nacisku na kina, aby wycofać go z repertuarów. Organizacje lewicowe i feministyczne zarzucają obrazowi - który nazywają „eksportem amerykańskiej propagandy antyaborcyjnej” - że jest niebezpieczny i groźny na wielu poziomach, opiera się na kłamstwach oraz niewiarygodnych i nierzetelnych danych. Organizatorzy akcji uważają także, że film jest szkodliwy dla personelu klinik aborcyjnych i „podprogowo zachęca do przemocy wobec nich”. Co więcej, uważają, że w „Nieplanowanych” nie ma „prawdy o aborcji”.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Chociaż opowieść o Kasi to przede wszystkim historia uratowania życia dziecka obciążonego FASD (Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych), wyczytać z niej można, co znaczy prawdziwa miłość.

Usłyszeć ją można było podczas tegorocznego Forum Nauczycieli, Rodziców i Wychowawców, które odbyło się w Siedlcach we wrześniu br., z ust Katarzyny Kałamajskiej-Liszcz oraz Kasi Liszcz. K. Kałamajska-Liszcz jest historykiem sztuki. W 1995 r. razem z mężem - śp. Krzysztofem Liszczem - założyła Instytut Terapeutyczny zajmujący się pomocą dzieciom z FAS (Płodowym Zespołem Alkoholowym) i ich rodzinom. K. Liszcz prowadzi blog „Codziennik życia z FAS”. Na pytanie, o czym marzy człowiek, który przemierzył tak nieprawdopodobną drogę do walki o siebie, ma jedną odpowiedź: - Stworzyć wyspę pozytywnego myślenia, by dać ziarno nadziei, że można - nie trzeba, ale można. Kasia urodziła się 11 marca 1986 r. Była 27-tygodniowym wcześniakiem, ważącym 900 g, mierzącym 34 cm długości. Ze szpitala wypisano ją po trzech miesiącach. Nie miała w tym czasie żadnego kontaktu ze swoją mamą. - To sukces medycyny i Kasi, że walczyła o życie i przeżyła. Jej mama, która była osobą uzależnioną od alkoholu, zmarła trzy miesiące później.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Na wnuczka, policjanta czy pracownika ZUS - to niewielka część tego, jak przestępcy oszukują seniorów. Zasada jest jedna: wykorzystać dobre serce lub niewiedzę.

Osoby starsze stały się łatwym celem dla przestępców, bo są empatyczne. Każda babcia, każdy dziadek oddadzą ostatni grosz, by ratować wnuka czy wnuczkę. Ufni, łatwowierni, serdeczni, prostolinijni - to, co powinno być powodem do dumy, stało się ich słabością.Metoda na wnuczka funkcjonuje od 15 lat, a wciąż jej ofiarą padają kolejne osoby. Mechanizm oszustwa telefonicznego często jest bardzo podobny. - Czasem przestępcy wcale nie muszą zdobywać potrzebnych im informacji, bo senior sam je podaje na tacy - przyznaje Małgorzata Mazurek z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach. - Kiedy dzwonią i witają się: „Cześć babciu, to ja”, najczęściej w odpowiedzi pada: „To ty Pawełku?”. I złodzieje znają już imię wnuka - dodaje. Bazowanie na emocjach ma tu ogromne znaczenie, dlatego przedstawiana jest historia o chorobie, wypadku. I choć o tej metodzie wie już większość Polaków, powstają kolejne jej formy, a najpopularniejsza zyskała miano „na policjanta”.
43/2019 (1266) 2019-10-23
Abby była współodpowiedzialna za przeprowadzenie ponad 22 tysięcy aborcji. Głęboko wierzyła, że kobieta ma prawo do „wyboru”. Jednak pewnego dnia ujrzała coś, co odmieniło ją na zawsze.

Ta historia wydarzyła się naprawdę i być może nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Ale miało być inaczej… Amerykanka Abby Johnson jedynym, czego pragnęła w życiu, było niesienie pomocy kobietom. Już podczas studiów została wolontariuszką, a potem pracownicą jednej z klinik aborcyjnych. Wierzyła, że kobieta ma prawo do „wyboru”. Szybko awansowała, przekonana o tym, że jej światopogląd jest tym właściwym. Kiedy Abby została dyrektorem jednej z klinik, zaczęła mieć wgląd w jej finanse. Początkowo zaskoczyło ją, że obszar planowania rodziny czasem przynosi straty. Ale okazało się, że aborcje dawały na tyle duże zyski, iż bilans wychodził na plus… Z czasem wsparcie państwa zaczęło się kurczyć i Abby dostała polecenie, by zwiększyć dochód. Jak? „Zwiększając liczbę aborcji” - usłyszała. „Aborcja nigdy nie stanie się moim priorytetem” - pomyślała wtedy, ale dalej pracowała, uważając, że tak najlepiej pomaga kobietom.
42/2019 (1265) 2019-10-17
Wenanty Katarzyniec to jeden z najpopularniejszych współcześnie wstawienników. Za jego sprawą dochodzi do licznych uzdrowień, a modlący się otrzymują wsparcie w kłopotach materialnych.

„Od dzieciństwa o. Wenanty był głęboko przywiązany do Maryi. Promował wśród swoich rówieśników Różaniec, a później, już w seminarium, był jednym z najgorętszych propagatorów franciszkańskiej maryjności wśród współbraci. Dla Matki Bożej nauczył się włoskiego, jej poświęcał niemałą część swoich wysiłków i z nią modlił się nieustannie na różańcu, by wreszcie pod koniec życia stać się Rycerzem Niepokalanej i współpracownikiem św. Maksymiliana. Nie sposób zrozumieć Wenantego, modlić się o jego wstawiennictwo, nie rozumiejąc jego głębokiego przywiązania do Maryi”- pisze biograf Wenantego Tomasz Terlikowski w książce „W szkole Maryi. Różaniec z Wenantym Katarzyńcem”. O. Wenanty był franciszkańskim mistrzem nowicjatu, wykładowcą filozofii, łaciny i greki, opiekunem braci franciszkańskich, a także formatorem sióstr zakonnych z trzech zgromadzeń. Zasłynął płomiennymi kazaniami, ale także umiejętnościami organizacyjnymi.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Uczniowie coraz powszechniej wypisują się z lekcji religii. Tłumaczą, że katecheza nie jest przedmiotem obowiązkowym. Problem dotyczy już nie tylko dużych miast. Co kryje się za taką decyzją i o czym ona świadczy?

Kapucyn br. Sebastian Piasek już na wstępie podkreśla, że problem wypisywania się z lekcji religii przez młodych jest kwestią złożoną i dosyć skomplikowaną. Można rzucać różne tezy i osądy, ale jeszcze lepiej posłuchać ludzi, których katecheza dotyczy osobiście. - Trzeba spojrzeć na podłoże społeczno-kulturowe, na mentalność młodych, ale także na ich problemy. To, co powiem, jest wynikiem moich rozmów z uczniami, a także własnych obserwacji. Uczę katechezy w II LO. im. Emilii Plater w Białej Podlaskiej. Młodzież, która od pierwszej klasy zadeklarowała uczestnictwo w katechezie, ciągle na nią uczęszcza. Nikt się nie wypisał. Bywa, że ktoś, kto wcześniej zdecydował, iż nie będzie przychodzić na religię, dziś w niej uczestniczy. Jestem tym bardzo zbudowany. Mam klasy, w których na katechezę przychodzi prawie 100% uczniów, ale są też takie, gdzie ta ilość sięga tylko 30%. Niektórzy wypisywali się, zanim poznali katechetę. Rezygnacja z religii nie zawsze jest więc związana z osobą prowadzącego. Są tacy uczniowie, którzy zwyczajnie, od progu i bez ogródek mówią, że nie chcą uczestniczyć w tych lekcjach - podkreśla br. Sebastian.