Opinie
33/2019 (1256) 2019-08-14
Rehabilitacja przynosi efekty i grupa ludzi wyłącznie migających - na szczęście - sukcesywnie się zmniejsza. - Może w niedługim czasie okaże się, że Polski Związek Głuchych zamieni się w Polski Związek Niedosłyszących? Oby! - komentuje Alicja Zasuwik, prezes siedleckiego koła PZG.

Koło terenowe Polskiego Związku Głuchych w Siedlcach istnieje od 1977 r. - Na początku funkcjonowaliśmy w strukturach oddziału mazowieckiego. W 2012 r. podjęliśmy starania o uzyskanie własnej osobowości prawnej. Odkąd mamy wpis w KRS, działamy samodzielnie. Niemniej punktem odniesienia pozostaje dla nas ogólnopolski statut PZG, a pieczę merytoryczną nad aktywnością siedleckiego koła sprawuje oddział mazowiecki - wyjaśnia A. Zasuwik. Pani prezes nie ukrywa, że uzyskanie osobowości prawnej znacząco ułatwiło im pracę, dając m.in. większą swobodę w aplikowaniu o środki finansowe w ramach dotacji czy przystępowaniu do konkursów. Jaką formę wsparcia oferuje PZG? Które z realizowanych przez koło projektów cieszą się największym zainteresowaniem?
32/2019 (1255) 2019-08-07
Małe buteleczki z alkoholem, tzw. małpki, można było kupić w sklepach monopolowych praktycznie od zawsze. Długo nie cieszyły się zbyt wielką popularnością, bo - wiadomo - większy może więcej. Przeliczając, wychodziły drożej niż klasyczna „połówka”, „siódemka” czy poważnie wglądający litr. Dziś sytuacja diametralnie się odwróciła.

Od kilku lat mamy wręcz do czynienia z eksplozją popularności „małpek” przy utrzymującej się jednocześnie na stałym poziomie sprzedały mocnych alkoholi w klasycznych butelkach! Według opublikowanego w kwietniu br. raportu z badań rynku, wykonanego przez firmę Synergion, Polacy kupują rocznie ok. 1 miliarda małych buteleczek wódki (bądź innych alkoholi na bazie spirytusu)! Wyliczono, że średnio dziennie sięga po nie blisko 3 miliony osób. Dane zakwestionował Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, opierając się z kolei na wynikach badań Nielsenena i oceniając, że podane liczby zostały dwukrotnie zawyżone. Wynika z nich, że roczna sprzedaż małych formatów wyniosła w 2018 r. w Polsce 510 mln sztuk, z czego butelek o pojemności do 90 ml - 18,5 mln, 100 ml - 284,5 mln, a 200 ml - 207 mln.
32/2019 (1255) 2019-08-07
Niektóre o chorobie właśnie się dowiedziały, inne są w trakcie leczenia lub już je zakończyły. W RakOut chcą o tym rozmawiać, ale przede wszystkim działać!

Choć formalnie jeszcze nie są stowarzyszeniem, bo właśnie czekają na wpis do KRS, o ich działaniach już jest głośno. Głównie za sprawą facebooka, gdzie szukają pomocnych dłoni. Na każdy post z prośbą o wsparcie natychmiast pojawiają sie odpowiedzi. Florystyka do nowego projektu? Jest! Kosmetyczki, które za darmo wykonają makijaż permanentny? Są! Czy znajdzie się grafik, co po godzinach wesprze dziewczyny? Jasne! Na razie jest ich 25, ale ciągle pojawiają się nowe twarze. Najmłodsza ma 24 lata, najstarsza 50, jednak wiek nie gra roli, gdy ma się wspólny cel. Zgodnie przyznają, że nikt nie jest w stanie zrozumieć ich tak, jak one siebie nawzajem. Podczas comiesięcznych spotkań zamykają się w restauracyjnej sali. Czasem zdejmują peruki, pokazują blizny po operacji. Nikt nie ma oporów, nikt się nie wstydzi.
31/2019 (1254) 2019-07-31
Spsiała nam rzeczywistość. Zubożała. Śmieciowe jedzenie, śmieciowa elita, śmieciowy język. Nikt nie jest święty, każdemu kiedyś wypsnęło się to i owo. Problem w tym, że dziś bluzgi trafiły na salony. I stanowią normalny sposób komunikacji.

Kto miał okazję uczestniczyć w dobrym kursie językowym, ten wie, że nie może na nim zabraknąć lekcji, której zazwyczaj nie ma w oficjalnym programie. Rzecz w tym, że praktycznie każda nacja posiada w swoim zasobie leksykalnym przekleństwa, wulgaryzmy. Chodzi o to, aby nie uśmiechać się jak łysy do grzebienia, gdy ktoś nam „zasadza” bluzgi, a my w tym czasie gorączkowo będziemy zastanawiali się, dlaczego owych barwnych zbitek sylab nie było w ugrzecznionych podręcznikowych czytankach. Albo żeby uniknąć sytuacji, której osobiście doświadczyłem swego czasu, przedstawiając się rodowitym Włochom, z uśmiechem (i dumą) tłumacząc, że studiuję na KUL. W swojej naiwności (jak też przy ówczesnej marnej znajomości mowy Dantego) nie wiedziałem, dlaczego oczy moich rozmówców powiększają się ze zdziwienia. Dopiero ktoś litościwy wyjaśnił, że „culo” znaczy „dupa”. Cóż, podróże kształcą.
31/2019 (1254) 2019-07-31
Podkreśla, że Bóg uratował mu życie i nadał jego istnieniu nowy sens. Nie filozofuje, nie wchodzi w teologię, mówi tylko o tym, czego doświadczył. Nie chce zasłaniać Pana, który wyciągnął do niego rękę.

Paweł Cwynar ma 47 lat. Półtorej dekady przesiedział w więzieniu. Zaczęło się od młodzieńczych rozbojów, skończyło na poważnej gangsterce. Nawrócił się dzięki Bożej łasce. Kilka lat temu przeszedł na drugą stronę barykady. Nie zapomniał całkowicie o przeszłości. Swoim świadectw dzieli się w zakładach karnych i mediach. - Nie chodzi mi o to, aby gdzieś zaistnieć. Nic z tego nie mam. Opowiadam o sobie, aby odkupić winy - zaczyna opowieść. - Sporo nabroiłem, więc teraz trzeba stanąć w prawdzie. Gdy wszedłem na drogę nawrócenia, długo myślałem o tym, co mam robić dalej. Doszedłem do wniosku, że wszyscy bierzemy udział w wojnie o życie wieczne. Każdy ma swoje miejsce na froncie. Jeden walczy w pierwszej linii, inny na obrzeżach, ale każdy jest do czegoś potrzebny. Moim „stanowiskiem” są zakłady karne.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Kresy przyciągają jak magnes. - To nie jest zwykła wycieczka. Jedziemy tam w pielgrzymce, szukając śladów polskości - mówią uczestnicy bialskich wypraw rowerowych.

Na początku wakacji zadzwonił do nas Władysław Zaciura. Poinformował, że 6 lipca grupa rowerowa z parafii Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej wyjeżdża na Ukrainę. Podkreślał, że głównym celem będzie Kamieniec Podolski. Umówiliśmy się na spotkanie po powrocie z pielgrzymki. W tym roku wzięło w niej udział aż 31 osób. Wyjechali po porannej Mszy św. z błogosławieństwem proboszcza ks. kan. Mariana Daniluka. Do domu wrócili tydzień później. Duchowym opiekunem wyjazdu był ks. Jarosław Rękawek. To dzięki niemu każdy dzień mogli zacząć od Eucharystii. Dziś zorganizowanie tygodniowego wyjazdu nie sprawia im większych problemów. - Za nami kilkanaście lat doświadczeń. Jesteśmy bardzo zdyscyplinowani. Leszek Rola odpowiada za trasę pielgrzymki i robi ciekawe zdjęcia. Zenon Iwanowski zajmuje się załatwianiem noclegów i posiłków; pilnuje też, byśmy wszędzie zdążyli na czas. Elżbieta Tymoszuk zawsze troszczy się o naszą wyjazdową apteczkę i czuwa nad tempem przejazdu. Ryszard Tymiński jest nieocenionym mechanikiem, niestraszna mu żadna awaria, o rowerach wie wszystko - zapewnia W. Zaciura.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Przez 25 lat działalności Wojewódzkiego Ośrodka Adopcyjnego w Warszawie udało się znaleźć dom wielu dzieciom.

Ćwierć wieku pracy kadry placówki to sporo szczęśliwych historii. Jak przyznaje dyrektor ośrodka Bożena Sawicka, są lata, kiedy adopcji jest więcej, w innych bywa ich mniej. Co ciekawe, w związku ze zmianami, jakie zachodzą w obszarze rodziny, zmienia się również ich charakter. - Teraz obserwujemy więcej adopcji wewnątrzrodzinnych, gdzie współmałżonkowie adoptują dzieci swojego małżonka, np. mąż adoptuje dzieci żony z poprzedniego małżeństwa - tłumaczy B. Sawicka, dodając, że klasyczne adopcje wciąż stanowią przewagę. Motywacje potencjalnych rodziców, by zgłosić się do ośrodka, są różne. Najczęściej decyzja zapada, gdy para zna już przyczynę bezpłodności i jest świadoma, że nie może mieć własnych dzieci. Co ciekawe, wbrew powszechnej opinii, problem dotyka coraz młodszych, zdarzają się nawet pary dwudziestoparolatków. Jednak nie tylko taki powód sprawia, że rodzice kierują swe kroki do ośrodka. - Bezpłodność stoi, oczywiście, na pierwszym miejscu przy podejmowaniu tej decyzji - przyznaje B. Sawicka.
29/2019 (1252) 2019-07-17
W sobotę 13 lipca br. w Longwy w północno-wschodniej Francji odbył się pogrzeb Vincenta Lamberta. Francuz miał 42 lata. 11 lat temu uczestniczył w poważnym wypadku drogowym, uszkodzenia były na tyle poważne, że od 2008 r. nie opuścił szpitala, trwając w stanie tzw. minimalnej świadomości. Żył tylko dlatego, że specjalistyczna aparatura dostarczała mu pożywienia i wody.

2 lipca lekarze (i część rodziny) uznali, że nie należy przedłużać jego egzystencji. Francuski wymiar sprawiedliwości wydał zgodę na odłączenie urządzeń medycznych. Vincent zmarł 11 lipca, dziewięć dni po tym, jak zaprzestano mu podawania pokarmów i płynów. Wydarzenie, jak też okoliczności śmierci doczekały się mnóstwa komentarzy, niejednokrotnie diametralnie różnych w swojej wymowie. Głos zabrał nawet papież Franciszek: „Niech Bóg Ojciec przyjmie w swe objęcia Vicenta Lamberta. Nie budujmy cywilizacji, w której eliminowane są osoby, których życie nie wydaje się nam dość godne, by dalej mogły żyć [...] Każde życie ma wartość, zawsze”.
29/2019 (1252) 2019-07-17
Dwa lata temu ustanowiono Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej. Nie po to, by wciąż rozdzierać szaty, ale pamiętać. Bo każda okazja jest dobra, żeby przypomnieć o tych, którzy oddali swe życie za naszą wolność.

Czas płynie nieubłaganie. Dziś wiele osób nie pamięta i nie myśli o tamtych wojennych czasach. Stąd pomysł na wprowadzenie nowego święta państwowego, które obchodzone jest 12 lipca. „Dzień ten został ustanowiony w hołdzie mieszkańcom polskich wsi za ich patriotyczną postawę w czasie II wojny światowej - za pomoc udzielaną uciekinierom, osobom ukrywającym się przed prześladowaniami i wysiedlanym, walkę w oddziałach partyzanckich, za żywienie mieszkańców miast i żołnierzy podziemnego państwa polskiego oraz z szacunkiem dla ogromu ofiar poniesionych przez mieszkańców wsi - rozstrzeliwanych, wyrzucanych z domostw, pozbawianych dobytku, wywożonych do sowieckich łagrów i niemieckich obozów koncentracyjnych oraz na przymusowe roboty” - napisano w uzasadnieniu.
28/2019 (1251) 2019-07-10
„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,3-4) - tłumaczył Jezus swoim uczniom. Czy dzieci mogą uświęcać dorosłych?

Nie ma wątpliwości, a potwierdzają to badania, że wiara dzieci zależy od wiary rodziców. To dom rodzinny jest pierwszą i najlepszą szkołą życia religijnego. Dlatego wierzący rodzice, których dorastająca pociecha odchodzi od Kościoła i odwraca się od wartości, które przez wiele lat starali się mu wpoić, sytuację tę odbierają jako wielką życiową porażkę. Ale bywa też odwrotnie: przyjście na świat dziecka staje się dla rodziców okazją zbliżenia się do Boga.