Opinie
43/2017 (1164) 2017-10-25
Dotarli do informacji o tym, że w maciejowickim kościele na ślubnym kobiercu stanął pradziadek św. Jana Pawła II. Znaleźli informacje o poległych tutaj w 1863 r. powstańcach styczniowych. Dzięki pracy Garwolińskiej Grupy Indeksacyjnej mieszkańcy Maciejowic i okolic przekonują się teraz, że księgi metrykalne to skarbnica wiedzy.

Uroczystość przekazania owoców prac GGI miała miejsce w maciejowickim kościele 8 października, podczas przedpołudniowej Eucharystii. Wcześniej osoby należące do zespołu indeksującego rozdawały ulotki na temat publikacji i jej dostępności. - Tradycją stało się, że publikację przekazujemy na Mszy św. odprawionej w intencji przodków danej parafii - relacjonuje Sebastian Jędrych, koordynator GGI. Pytany o tempo indeksacji tutejszych ksiąg metrykalnych, przyznaje, że było stosunkowo szybkie, a przełożyła się na to - z jednej strony - determinacja tych osób z grona indeksujących, które mają przodków w parafii, a z drugiej - życzliwość stojącego na czele wspólnoty parafialnej ks. Stanisława Marczuka. - Wspierał nas, jak mógł, byśmy mogli zrealizować projekt - stwierdza.
43/2017 (1164) 2017-10-25
Kobiety przychodzą na spotkanie, podczas którego głoszona jest im Dobra Nowina, są zapraszane do radosnej modlitwy i oddania Bogu chwały. To musi odnieść skutek - mówi Anna Maria Saj, lider uwielbienia we wspólnocie Armia Dzieci, zaangażowana w Magnificat - posługę kobiet katolickich, jedna z bohaterek książki „Boża pasja”.

Niemal od zawsze towarzyszył jej śpiew. W szkole wygrywała konkursy piosenki, jeździła na przeglądy i festiwale. W końcu zdecydowała, że chce śpiewem wielbić Boga. - To nie był jeden moment w moim życiu. To przychodziło stopniowo poprzez odkrywanie Bożego działania i poznawanie Boga. Znałam uwielbienie jako muzykę, która jest poświęcona Bogu i jest o Bogu, ale dopiero poprzez kontakt z ludźmi, którzy zostali przebudzeni w Duchu Świętym, zrozumiałam, że chodzi o coś więcej - przyznaje pani Anna. Jedną z tych osób był jej mąż Michał. - Nasza relacja zaczęła się od tego, że zaczęliśmy się wspólnie modlić. Modliliśmy się w językach, spontanicznie, śpiewając Bogu, modliliśmy się liturgią godzin. Codziennie wstawaliśmy wcześnie rano, żeby chociaż przez 15 minut poczytać na głos słowo Boże.
42/2017 (1163) 2017-10-18
O okolicznościach misyjnego wyjazdu, trzymiesięcznej posłudze w Humahuaca oraz różnicach i podobieństwach między Polską a Argentyną - opowiada 24-letnia Katarzyna Łęcicka, świecka misjonarka.

Pragnienie pracy misyjnej towarzyszyło mi od lat. Nieprzypadkowy w tym kontekście okazał się także kierunek moich studiów. Na temat pracy licencjackiej wybrałam posługę polskich misjonarzy franciszkańskich w Ameryce Południowej. Ameryka Łacińska jest fenomenem, jeśli chodzi o misje. Myśl o wyjeździe zakiełkowała przed pięciu laty, kiedy to po maturze wybrałam się ze znajomą do Berdiańska na Ukrainie. Pracowałyśmy jako wolontariuszki z polską klaretynką - s. Agnieszką prowadzącą ośrodek Caritas dla dzieci i bezdomnych.
42/2017 (1163) 2017-10-18
Wy, Europejczycy, kiedy przyjeżdżacie do nas, macie kwadratowe głowy, więc my musimy je nieco ociosać, byście potrafili się dostosować - usłyszała od jednego z boliwijskich kapłanów s. Gabriela.

Przyznaje mu rację, ponieważ doświadczyła tego na sobie. - Przybywając do Boliwii, powoli trzeba pozbawić się tego, co nie jest konieczne do funkcjonowania w tym kraju. Tu wszystko jest totalnie inne niż w Europie: klimat, ludzie, styl życia, kultura… - wspomina s. Gabriela Chodzińska ze Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Przez prawie sześć lat posługiwała w Oruro. Żyła wśród Indian. Miasto, w którym się znalazła, leży na wysokości prawie 3800 m n.p.m. Powietrze jest tam mocno rozrzedzone.
41/2017 (1162) 2017-10-11
Co rusz w wywiadach na temat islamskiego terroryzmu pojawia się kontrargument, że przecież chrześcijaństwo jest nie lepsze, że fanatyzm, wyprawy krzyżowe, że inkwizycja itp. Słowem: „nie podskakujcie”, bo też macie niemało za uszami…

Czy tak jest rzeczywiście? Przyjrzałem się sprawie nieco dokładniej, posiłkując się m.in. encyklopediami i dostępnymi popularnymi opracowaniami. Cóż, w historii bywało różnie… Trzeba zawsze pamiętać, aby oceny faktów dokonywać z perspektywy ducha, kultury, poziomu wiedzy i czasu, w którym są one zakorzenione. Czarny piar „ciemnemu średniowieczu” z wielką pieczołowitością ukuli najpierw libertyni i jakobini doby Oświecenia, po latach zaś podjęli ochoczo komuniści. Utrwalili go sprzyjający im lewicowi politycy, pisarze, artyści (vide: Umberto Eco, „Imię róży”). Dziś bezrefleksyjnie pewne tezy dalej są powtarzane, zaś temat inkwizycji stanowi cep, którym nadzwyczaj chętnie posługują się wszelkiej maści lewicowi ideolodzy w nawalance przeciwko katolikom. Jak więc było naprawdę ze Świętą Inkwizycją, zwaną także Świętym Oficjum?
41/2017 (1162) 2017-10-11
Będą się buntowały. Darły z wami koty. Mówiły, że wy z waszymi metodami wychowawczymi to średniowiecze, ciemnogród, epoka dinozaurów. Nie kłóćcie się z nimi. Bądźcie okropnymi rodzicami - wyznaczajcie granice i normy - radzi prof. Mariusz Jędrzejko rodzicom zatroskanym o wychowanie swych pociech.

Piszą o mnie w internecie, że to, o czym mówię, to góralska pedagogika. A ja mam prostą zasadę: w wychowaniu należy ustalać zasady i ich przestrzegać - tłumaczył podczas XXVI Forum Nauczycieli, Rodziców i Wychowawców w Siedlcach prof. Jędrzejko, psycholog i psychoterapeuta, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej - instytucji zajmującej się profilaktyką zachowań ryzykownych i uzależnień, diagnozą problemów wychowawczych oraz edukacją prozdrowotną. „Świat jest rewelacyjny” - powtarza psychoterapeuta na przekór obiegowym twierdzeniom, że współcześnie dominuje w nim agresja, znieczulica, zło. I prostuje: to nie świat obfituje w agresję, ale przekaz medialny, z którego - niestety - nie umiemy korzystać. Mówiąc o zagrożeniach płynących ze stosowania przez dzieci i młodzież technologii cyfrowych - komputerów i telefonów komórkowych oraz wszystkiego, co oferuje internet, Jędrzejko wyjaśnia mechanizm ich działania na bazie neurologii.
40/2017 (1161) 2017-10-04
Otwarte w niedzielę sklepy, kwitnący na ulicach większych miast handel - to niemal naturalny widok w ciągu ostatnich kilku lat. Od przyszłego roku ma to się zmienić.

W Polsce przyjęło się, że niedzielę ustawiamy tuż obok soboty na końcu tygodnia. W ten sposób tworzą one upragniony weekend. Wadą tego zabiegu jest zespolenie dwóch dni, które właściwie nie różnią się już niczym. Tymczasem niedziela powinna być czymś więcej niż tylko dniem wolnym od pracy. Tradycja chrześcijańska nakazuje, by ten dzień poświęcić Bogu i rodzinie, podkreślając w ten sposób wyjątkowe znaczenie tego czasu. Polacy, którzy w większości deklarują się jako katolicy, zapytani o to, co należy robić w niedzielę, bez wahania odpowiadają, że dzień święty należy święcić, tzn. iść do kościoła, spędzić czas z najbliższymi itd. Jednak to tylko słowa.
40/2017 (1161) 2017-10-04
„Islam to nasza historia” - pod takim tytułem otwarto 15 września wystawę w Brukseli. Wydarzenie to jest sponsorowane przez Komisję Europejską, która wydała na nie 2,5 mln euro. Wystawa, w zamyśle organizatorów, ma na celu przybliżenie „dziedzictwa” islamu i pokazanie jego znaczenia dla europejskiej tożsamości.

Tłumacząc sens ekspozycji, Komisja Europejska napisała na swojej stronie internetowej: „Wystawa «Islam to także nasza historia!» opowiada historię długiego związku między Europą a cywilizacją muzułmańską na europejskiej ziemi”. Przywołane „historyczne dowody” zostały jednak potraktowane niezwykle wybiórczo i tendencyjnie. Pokazano np. przenikanie się kultur w Andaluzji, zaś „skacząc” od razu w XX w., wyakcentowano problemy migracji, zamieszczając obraz zatopionych ciał w morzu czy… bombę w torebce Louis Vuitton.
39/2017 (1160) 2017-09-27
„Co nam hańba, gdy talary/ Mają lepszy kurs od wiary!/ Wymienimy na walutę/ Honor i pokutę!” - śpiewał przed laty Jacek Kaczmarski. Podstawowym narzędziem maskowania dziś owej filozofii stała się pedagogika wstydu. Gdy zawodzą tłumaczenia stawiających „europejskość” ponad wszystko inne, na końcu zostaje zawsze jeden i ten sam argument: „Co z tego, że macie zasady? My mamy pieniądze!”.

„Od jakiegoś czasu myślę, że jestem z Polski. Ja nie mówię, że jestem Polakiem, bo mnie to w ogóle nie interesuje - wyznał kilka dni temu dziennikarce Onetu aktor Andrzej Chyra. - W tym zestawie bycia Polakiem ja się nie mieszczę. Te czasy jakby kazały mi się zastanowić przez chwilę, i tak, jak mówię: przez tych paręnaście lat przyzwyczaiłem się, że jestem Europejczykiem. To się dalej nie wyklucza, ale w ogóle nie chciałem rozgraniczać tych dwóch rzeczy, a dzisiaj one się próbują wykluczyć”.
39/2017 (1160) 2017-09-27
Dopiero tam odkryłam w pełni, co znaczy miłość Jezusa do nas. Dopiero tam, widząc, w jakich warunkach żyją ludzie, zrozumiałam, co oznacza Jezus przychodzący na świat w szopie - mówi siostra Tadeusza ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika, która na misji w Kamerunie spędziła 18 lat.

Kamerun leży w środkowej Afryce, niedaleko równika. - Można powiedzieć, że to Afryka w pigułce: jest tu ocean, na południu lasy tropikalne, na północy pustynia. Kamerun to królestwo wody i ognia - zwraca uwagę s. Tadeusza, której świeckie nazwisko to Helena Frąckiewicz. Siostry dominkanki pojawiły się na Czarnym Lądzie w 1987 r. - Zbliżała się setna rocznica śmierci matki założycielki naszego zgromadzenia Kolumby Białeckiej. Nasza ówczesna matka przełożona zastanawiała się, jak ją uczcić. Zamiast wznosić monument, wydawać książki, postanowiła zbudować żywy pomnik, który będzie komuś służyć.