Rozmaitości
25/2020 (1299) 2020-06-17
Nie rezygnujcie z leczenia i zabiegów planowych - apelują szpitale do pacjentów, zapewniając, że w placówkach mogą czuć się bezpiecznie.

Strach przez zachorowaniem na COVID-19 spowodował, że ludzie boją się kontaktu z lekarzami. Nie wyobrażają sobie wizyty w szpitalu, w związku z tym odwołują zaplanowane zabiegi i operacje. Lekarze przypominają jednak, że zaniechanie czy odroczenie leczenia w niektórych przypadkach może okazać się dla pacjentów tragiczne w skutkach. Zapewniają też, że w szpitalu mogą czuć się bezpiecznie. #niebójsięszpitala - to akcja ogłoszona przez Polską Federację Szpitali (PFSz) zrzeszającą ponad 200 placówek w całym kraju, w tym m.in. Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Siedlcach, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Białej Podlaskiej czy SPZOZ w Parczewie. Przedsięwzięcie ma na celu łagodzenie nadmiernych obaw dotyczących poddawania się procedurom medycznym i leczeniu szpitalnemu w dobie pandemii koronawirusa. „Chodzi nam o to, by pokazać pacjentom dobre praktyki w polskich szpitalach, które zmniejszają niebezpieczeństwo zakażenia koronawirusem i powodują, że procedury odłożone z przyczyn nasilenia epidemii już w tej chwili mogą być stopniowo wykonywane” - wyjaśnia prof. Jarosław J. Fedorowski, szef PFSz.
24/2020 (1298) 2020-06-10
Rozmowa z dr. hab. Stanisławem Plutą, prof. IO, z Zakładu Hodowli Roślin Ogrodniczych w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach.

Obserwujemy rozwój intensywnych nasadzeń nowych odmian jabłoni w różnych rejonach Polski, głównie na Mazowszu (Grójec, Warka), w okolicach Sandomierza, Białej Rawskiej (woj. łódzkie) i innych. Rejon grójecko-warecki jest pospolicie nazywany „największym sadem Europy”. W ostatnich 20-30 latach nastąpił ogromny postęp w rozwoju polskiego sadownictwa, zarówno w ujęciu ilościowym (powierzchnia nasadzeń), jak i jakościowym (nowe odmiany, podkładki i technologie produkcji). Na początku wzorce brane były z USA, potem z Belgii, Holandii (obecnie Niderlandów), do praktyki sadowniczej wdrażane były także wyniki badań w IO w Skierniewicach. Aktualnie możemy pochwalić się wieloma nowoczesnymi i intensywnymi sadami i plantacjami w naszym kraju, jak również produkcją jabłek, której poziom zapewnia nam pierwsze miejsce w Europie i trzecią, czwartą lokatę w świecie. Także postęp hodowlany w postaci nowych, wartościowych odmian, jak i nowe technologie uprawy przyczyniły się do tak dużej rocznej produkcji jabłek (ponad 4 mln ton). Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć prof. Szczepana Pieniążka - prekursora rozwoju sadów jabłoniowych i ogólnie sadownictwa w naszym kraju oraz założyciela Instytutu Sadownictwa, potem Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa - ISK (obecnie IO) w Skierniewicach i wieloletniego dyrektora tego powszechnie znanego w kraju i zagranicą ośrodka naukowego.
24/2020 (1298) 2020-06-10
Dawniej w każdej wiejskiej kuchni wisiały suszone pęczki ziół, które nadawały domowi aromat, a przy tym były stosowane na różne dolegliwości. Dziś wiedza o właściwościach roślin nie jest powszechna, dlatego warto jej poszukiwać.

Wiosną, kiedy brakowało pożywienia po ciężkich zimach, mieszkańcy wsi korzystali z pokrzywy i komosy, czyli lebiody, sporządzając z tych roślin zupy. Z młodej pokrzywy i mniszka sporządzano również sałatki. Jadano w tym okresie także szczaw, który zbierano na łąkach. Do najważniejszych ziół, z których robiono nalewki - z przeznaczeniem do leczenia - był piołun, tysięcznik, bukwica czy dziurawiec. Piołun podawano przy słabym trawieniu, małym apetycie u dzieci, bólach żołądka oraz zatruciach. Tysiącznik miał podobne zastosowanie, a zwijane i zalewane alkoholem liście bukwicy stosowano jako okłady na trudno gojące się rany. - Pamiętam, jak w moim rodzinnym domu napychało się do butelek liście piołunu i dodawało alkohol - opowiada Kazimiera Pawluk, urodzona w 1936 r. w Dołhobrodach w gm. Hanna. - Do dziś tak robię, mimo że upłynęło tyle lat. Takiego specyfiku używam do smarowania nóg. Ale piołun przypomina mi przede wszystkim lata dzieciństwa - wtedy mama podawała mi napar z gotowanych liści tej rośliny do picia. Miał pomóc na wzmocnienie apetytu.
23/2020 (1297) 2020-06-02
Choć od lat stanowi podstawę diety Polaków, coraz więcej osób skarży się na przeróżne dolegliwości po spożyciu mleka lub jego przetworów. Z drugiej strony nie wyobrażamy sobie rodzimej kuchni bez mleka, sera, jogurtów itp. Rozwiązaniem są roślinne zamienniki.

Kulinarna blogerka Olga Smile od 12 lat podpowiada, jak gotować, gdy do życia wkradają się alergie spożywcze. To propozycje dla osób ceniących sobie zdrową dietę, w tym bezglutenową, wegetariańską, wegańską oraz wielbicieli polskiej kuchni. Właśnie ukazała się jej najnowsza książka „Roślinny nabiał” w całości poświęcona zamiennikom produktów mlecznych pochodzenia zwierzęcego. To kulinarne podpowiedzi nie tylko dla osób na diecie wegańskiej, ale również dla tych, którzy unikają produktów mlecznych ze względu na alergie lub inne choroby. - Wiem doskonale, że tysiące osób ma problemy z alergią lub nadwrażliwością na laktozę i kazeinę - mówi Olga Smile. - Codziennie wiele kolejnych dowiaduje się o nich i nagle muszą zmienić sposób odżywiania. Z tą książką nie ma konieczności rezygnowania ze znanych i lubianych smaków. Przygotowałam ją dla wszystkich matek dzieci na dietach bez laktozy i kazeiny oraz bezglutenowych.
23/2020 (1297) 2020-06-02
Urodziła się na Syberii. Pracowała tam jako katechetka i organistka, pomagając na misji kapłanowi z diecezji siedleckiej. Miała duży wkład w Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Dziś walczy z nowotworem, który każdego dnia odbiera jej siły do życia. Caritas Diecezji Siedleckiej apeluje o wsparcie finansowe dla Polki z Rosji - Eleny Timokhiny.

41-letnia E. Timokhina zwróciła się do Caritas Diecezji Siedleckiej, ponieważ nie może samodzielnie sfinansować leczenia. Jest osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym, ciężko chorą onkologicznie. Przeszła operację chirurgiczną, chemioterapię i naświetlenia. Samodzielnie robi tylko podstawowe rzeczy. Jesienią 2019 r. dowiedziała się o progresji choroby. Ma przerzuty do wątroby i złamane dwa kręgi w kręgosłupie, kilka żeber i lewe biodro, ponieważ komórki rakowe rozsadzają kości. Porusza się o lasce albo wózkiem, którym nie bardzo może pokierować, bo kręgosłup jest złamany właśnie na odcinku klatki piersiowej. - Szpital stał się moim drugim domem. Leczenie zajmuje bardzo dużo czasu, w zasadzie - jest ciągłe- - mówi E. Timokhina. Kobieta, tak jak większość pacjentów onkologicznych, źle znosi terapię. Szczególnie dotkliwy jest ból. Towarzyszy jej i ogranicza każdy ruch. Po ostatniej chemii i naświetlaniach kobiecie brakuje sił - takie są skutki uboczne. Pani Elena obawia się o przyszłość.
22/2020 (1296) 2020-05-27
Trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo, co zwierzę myśli i co może zrobić. Dlatego w moim gospodarstwie pracują tylko wykwalifikowane osoby - mówi Leszek Duszak, hodowca bydła mlecznego. „Uderzenia, przygniecenia bądź pogryzienia przez zwierzęta” to druga po „upadku osób” grupa najczęstszych wypadków, do których dochodzi podczas pracy w gospodarstwach rolnych.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w lutym w jednym z gospodarstw pod Rykami. Gospodarz, który zamierzał napoić hodowlane zwierzęta, został zaatakowany przez byka. Z relacji wynika, że rolnik wyprowadził zwierzę z obory, by dać mu wody. Tam jednak byka rozjuszyły atakujące psy. W efekcie przestraszone zwierzę zaatakowało swego opiekuna. Świadkiem była żona rolnika, która podniosła alarm. Na wezwanie natychmiast przybiegł sąsiad. Jednak nie był on w stanie uspokoić zwierzęcia, które dźgało rogami i tratowało kopytami swego właściciela. Dopiero, gdy zjawił się drugi sąsiad, mężczyznom udało się odciągnąć byka od leżącego na ziemi gospodarza. Na miejsce przybyli ratownicy pogotowia i straż pożarna. Lekarz z karetki mógł już jednak tylko stwierdzić zgon 46- letniego mężczyzny. Wezwany do gospodarstwa lekarz weterynarii musiał podać bykowi środki uspokajające.
22/2020 (1296) 2020-05-27
Rower to idealne rozwiązanie w czasie zagrożenia epidemiologicznego - pozwala dostać się niemal wszędzie, nie wymaga bliskiego kontaktu z ludźmi, a przy tym wspomaga naszą odporność i kondycję.

Wiosna to pora roku, kiedy częściej korzystamy z tego środka transportu, szczególnie kiedy chcemy wybrać się na wycieczkę do lasu czy parku. A warto, bo piękna przyroda zachęca do odpoczynku. Bardzo dobre warunki mają rowerzyści np. w okolicach Włodawy. Przygotowano szlaki dla mniej i bardziej wymagających amatorów dwóch kółek, spragnionych aktywnego spędzania wolnego czasu na łonie natury. Można na nich nie tylko zażywać spacerów i kąpieli w jeziorach, ale i zwiedzać zabytki, przy okazji podziwiając naturę. A do tego przydaje się najbardziej rower. Wycieczkę można rozpocząć we Włodawie - mieście trzech kultur. Przebiega tamtędy rowerowy szlak Green Velo, którego początek wyznaczono przy barokowym kościele pw. św. Ludwika. Niedaleko, nad brzegiem granicznej rzeki Bug, znajduje się klasycystyczna cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, a trochę dalej - budynki synagog, w których obecnie mieści się Muzeum-Zespół Synagogalny.
21/2020 (1295) 2020-05-20
Jest to pierwszy poradnik pielęgnacji ran przewlekłych opracowany z myślą o tzw. opiekunach nieformalnych. Powstał z chęci pomocy chorym skazanym na łóżko, jak też pielęgnującym ich, którymi w większości przypadków są najbliżsi.

Autorką poradnika „Rany przewlekłe. Proste zasady pielęgnowania” jest dr n. med. Ewa Czeczelewska, dziekan wydziału nauk o zdrowiu w Collegium Mazovia Innowacyjnej Szkoły Wyższej w Siedlcach, nauczyciel akademicki, a przede wszystkim pasjonatka pielęgniarstwa i popularyzowania wiedzy medycznej. Prowadzi stronę www.naukapielegnowania.pl. Od kilku lat z powodzeniem dzieli się swoim doświadczeniem również na łamach „Echa Katolickiego”. Poradnik ma nowoczesną formę e-booka - książki w formie elektronicznej, dostępnej na komputerze. Tworzą ją krótkie rozdziały poświęcone takim zagadnieniom, jak definicja rany przewlekłej, sposoby pielęgnacji i leczenia ran przewlekłych, preparaty antyseptyczne stosowane w leczeniu ran przewlekłych, zestaw do pielęgnacji ran przewlekłych, zasady zmiany opatrunku, profilaktyka. Słowo „elementarz”, jakim określa go autorka, jak najbardziej odpowiada prawdzie.
21/2020 (1295) 2020-05-20
Główny Inspektorat Sanitarny podał wytyczne dla producentów rolnych zatrudniających cudzoziemców przy pracach sezonowych.

Okazuje się, że nowe regulacje uderzą najbardziej w małe gospodarstwa, które zatrudniają pracowników tylko na czas zbiorów i okazjonalnie w miarę potrzeb. Największe kontrowersje wzbudził przepis nakładający na rolnika obowiązek opłacenia testów na koronawirusa u zatrudnionych osób. Koszt takiego badania wynosi 534 zł. Łatwo więc policzyć, że przy zatrudnieniu 50, 60, a czasem i 100 osób jest to niebagatelna kwota. Krajowa Rada Izb Rolniczych już zaapelowała o zniesienie tego obowiązku. W rozporządzeniu wskazano też, że czas przejazdu pracownika sezonowego od momentu przekroczenia granicy Polski do docelowego gospodarstwa nie może przekroczyć 24 godzin. Pracodawca zobowiązany jest do zgłoszenia właściwemu inspektoratowi sanitarnemu faktycznej listy zatrudnionych w gospodarstwie osób, które muszą obyć w nim kwarantannę. Ma ona trwać 14 dni.
20/2020 (1294) 2020-05-13
Produkcją owocową Waldemar Zienkiewicz zajmuje się niemal od 20 lat. To dzięki niemu i innym, którzy porwali się na uprawę aronii gmina Huszlew zyskała miano zagłębia tych owoców.

Wójt gminy Huszlew Stanisław Stefaniuk, pytany o „wizytówkę” typowo rolniczej gminy, którą zarządza, stwierdza, że tak rzeczywiście było. - Wiem, że wielu plantatorów zrezygnowało z racji problemów ze zbytem. Wyprodukować to nie problem, ale sprzedać z zarobkiem to już sztuka - tłumaczy. W jego ocenie z dawnego areału przeznaczonego w gminie na aronie, została zaledwie trzecia część. W. Zienkiewicz nie zgadza się z tą opinią. - Nie sądzę, żeby różnica była tak znaczna. Owszem, ten krajobraz cały czas się zmienia, ale obok likwidowanych starych nasadzeń pojawiają się nowe - oponuje. W. Zienkiewicz zaczynał w 1986 r. od wiśni, o czym przypomina trzyhektarowy sad rosnący do dzisiaj. Rok później posadził aronię. - We wschodniej Polsce byliśmy pierwsi z produkcją towarową aronii. Rynek zbytu? Nie istniał. Dopiero później powstała spółka „Aronia”, która następnie przekształciła się w „Agrico”, działająca dzisiaj pod szyldem Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Aronii „Aronia Polska”. W skład zarządu KZPA wchodzi m.in. W. Zienkiewicz, dzisiaj - aroniowy potentat.