Rozmowy
46/2019 (1269) 2019-11-13
Rozmowa z Szymonem Królikiewiczem, teologiem, autorem książki „Maryja i ks. Dolindo”

Imię Dolindo pochodzi z neapolitańskiego dialektu, w którym słowo „dolendo” znaczy „ból”. Zgodnie z biblijną tradycją nadał mu je ojciec Rafaele Ruotolo, mający zwyczaj nazywania swoich dzieci imionami, które wiązały się z Jezusem albo Maryją. W imieniu Dolindo zbiegły się te dwie obie osoby. Kiedy Dolindo był nastolatkiem, ojciec wytłumaczył to następująco: „Nazwałem cię tym imieniem, bo wierzyłem, że zostaniesz nie tylko księdzem, ale apostołem”. Można powiedzieć, że w ten sposób Rafaele post factum usprawiedliwiał maltretowanie syna tudzież były to słowa prorocze, które sprawdziły się w życiu kapłana. Ból zjednoczony z ofiarą krzyżową Jezusa Chrystusa stał się dla Dolindo pierwszorzędną cechą kapłaństwa. Z kolei sama Maryja miała powiedzieć ks. Dolindo: „to imię wyraża moje boleści, kiedy stałam pod krzyżem”.
46/2019 (1269) 2019-11-13
Rozmowa z s. Anną Czajkowską ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych.

Każdego dnia docierają do nas informacje o śmierci różnych osób - znanych nam osobiście albo nie. Zastanawiamy się wówczas nad kruchością życia, współczujemy tym, których ta strata dotknęła w szczególny sposób, ale czym jest żałoba, dowiadujemy się dopiero, gdy śmierć rozłączy nas z kimś dla nas ważnym. Po odejściu ukochanego człowieka nasz ból nie jest podobny do żadnego innego cierpienia, bo my jesteśmy jedyni i ten człowiek, z którym byliśmy związani, też był jedyny. Nasza relacja, choć z pozoru podobna do tysięcy innych, stanowiła niepowtarzalną więź. Jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdy śmierć osoby bliskiej przyszła niespodziewanie i jakby za wcześnie? Chociaż pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat i mogą być one cenną pomocą, tak naprawdę każdy z nas sam będzie musiał zmierzyć się z bólem rozstania, a wówczas wiara stanie się nieodzowną przewodniczką po ścieżkach cierpienia.
45/2019 (1268) 2019-11-06
Rozmowa z Maciejem Fajzetelem z łukowskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Moja miłość do ojczyzny i polskiej historii nie jest przypadkowa… Wynika ona z tradycji rodzinnych i skomplikowanych losów przodków. Moi dziadkowie ze strony mamy działali w Armii Krajowej, dziadek Eugeniusz był dowódcą 3 plutonu w oddziale Józefa Steglińskiego ps. Cord w lasach biłgorajskich, a babcia Eugenia łączniczką w tymże plutonie. W dzieciństwie spędzałem wakacyje u dziadków w Biłgoraju i tam przesiąkałem opowieściami, spacerowałem po lasach. Natomiast dziadkowie ze strony taty mieszkali na Kresach w Broszniowie. W 1944 r. cudem uniknęli „podziękowania” od Ukraińców za wiele lat wspólnego egzystowania. Zostawili dorobek swojego życia i znaleźli się w Mielcu. Tak więc ja też tym wszystkim żyłem i z biegiem lat zacząłem jeszcze bardziej zagłębiać się w historię nie tylko rodzinną, ale i Polski. Dzięki zaproszeniu do wstąpienia w szeregi Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej poznałem wspaniałych ludzi o wspólnych poglądach i teraz wiem, że pamięć o bohaterach, którzy już odeszli, nie zaginie.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Rozmowa z abp. Renato Boccardo, ordynariuszem włoskiej diecezji Spoleto-Nursja, jednym z bliższych współpracowników Jana Pawła II

Św. Rita stała się świętą na nasze czasy. I choć jest Włoszką, nie ma to znaczenia, ponieważ jest bliska każdemu człowiekowi. Nikt nie rozumie lepiej niż ona codziennych trosk, a także wielkich życiowych tragedii. Zna i rozwiązuje wiele problemów, przez które sama przechodziła w swoim ziemskim życiu. Oczywiście znamy też inne przykłady świętości sióstr zakonnych, np. żyjących za klauzurą czy będących założycielkami zgromadzeń. Jednak św. Ritę odróżnia od nich to, że żyła w rodzinie nie tylko zakonnej, przeżywając rozterki i problemy bliskie każdemu człowiekowi. Ona doskonale rozumie ludzi wszystkich stanów, bo za życia doświadczyła tego wszystkiego, co niesie za sobą codzienność - w jej przypadku naznaczona wielkimi trudnościami i cierpieniem. Poza tym jej kult wpisuje się w tzw. świętość życia codziennego typową dla współczesnej duchowości świeckich. Dlatego również Polacy pokochali św. Ritę. W jej zwyczajności, pochodzeniu z ludu tkwi fenomen kultu.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Rozmowa z Jerzym Dmowskim z siedleckiego Klubu Ojca.

Na spotkaniach Klubu Ojca bardzo często korzystamy z książki wydanej przez inicjatywę Tato.Net pt. „7 sekretów efektywnego ojcostwa” autorstwa wspomnianego wcześniej K. Canfielda, założyciela Amerykańskiego Centrum Ojcostwa. Sami również wybieramy interesujące nas tematy, przygotowujemy się do rozmowy o nich. Jeżeli nie czujemy się na siłach, żeby go poprowadzić, zapraszamy kogoś mającego większą wiedzę. Dużo daje nam praca w grupach. To taki moment, gdy ojcostwa uczymy się od siebie nawzajem. Jesteśmy grupą facetów w różnym wieku, z różnym stażem ojcowskim. Ja jestem jednym z najstarszych - chociaż nie jestem jeszcze dziadkiem, ale kilku kolegów ma też wnuki. Młodzi tatusiowie chętnie nas słuchają, czerpią z tego, o czym mówimy, bo nigdy tego nie usłyszeli. Dlatego jestem przekonany, że można się nauczyć ojcostwa od innych ojców. Oczywiście dotyczy to osób, które ze swoim ojcostwem coś robią. My akurat uczymy się od siebie i nawzajem inspirujemy. Mimo że jestem ojcem już dorosłych dzieci, to słysząc, jak młodzi koledzy opowiadają o swoich osiągnięciach ojcowskich, także z tego czerpię.
43/2019 (1266) 2019-10-23
Rozmowa z ks. dr. Arkadiuszem Noconiem, pracownikiem watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów oraz autorem książki „Świeci, bo nie udawali świętych”.

„Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Mt 9,13) - te słowa Jezusa odnoszą się także do świętych. Wielu z nich wiodło piękne życie od lat młodości aż po śmierć, ale byli też tacy, którzy przez dziesiątki lat zmagali się z niewiarą, nałogami czy przyjemnościami tego świata… Słynna Matka Teresa przeżywała przez długi czas „noce wiary”, Brat Albert do śmierci nie rozstawał się z papierosami, św. Ignacy, zanim został gorliwym zakonnikiem, pełnymi garściami czerpał z dworskiego życia, Bartłomiej Longo porzucił Boga i przez długi okres był przeciwnikiem Kościoła… Mimo to Bóg ich znalazł i na nowo przyprowadził do siebie… To dla nas jakaś wskazówka? - Nie do końca wierzę w to „piękne życie od młodości po śmierć”. Przecież każdy święty często w swoim życiu przystępował do sakramentu pokuty i na pewno nie spowiadał się z dobrych uczynków (śmiech). Rzeczywiście jednak byli i tacy, których życie nie zapowiadało aureoli, a mimo to dzisiaj wszyscy ich czcimy. Ba, chyba właśnie oni są nam najbliżsi, jakbyśmy podskórnie wyczuwali, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i świętość jest także dla nas.
43/2019 (1266) 2019-10-23
Rozmowa z ks. dr. Grzegorzem Kocem, moderatorem kół Żywego Różańca diecezji siedleckiej.

Różaniec jest potężna bronią w walce ze złem. Jan Paweł II nadał mu rangę egzorcyzmu. Obrona jest domeną mężczyzn, i to młodych. W końcu - co to za mężczyzna, który nie ma broni… Myślę, że pomału ten stereotyp się przełamuje, co potwierdza rozwój męskich wspólnot organizujących np. akcję odmawiania Różańca na ulicach Warszawy. Sądzę, że wiele zależy od katechetów. W niektórych szkołach działają dziecięce czy młodzieżowe koła różańcowe. Dodam, że podczas rekolekcji młodzieżowych, które odbyły się w Siedlanowie w czasie wakacji, jedna z grup w 100% zapisała się do ŻR. Wielu można przekonać do wstąpienia do koła, pokazując, jak wiele korzyści płynie z codziennego zawierzenia Maryi różnych spraw przez modlitwę różańcową. W objawieniach Maryja zaprasza do tej modlitwy wszystkich, bo dzięki niej jest w stanie zaradzać różnym biedom i potrzebom ludzkości. Ta modlitwa jest potrzebna także ludziom młodym, zabieganym i zapracowanym. Odmówienie dziesiątka Różańca zajmuje ok. 4 min. Odmówienie go z wiarą i sercem wprowadza pokój, a nasze działania oddane Maryi nie okażą się daremne.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Rozmowa z ks. Kazimierzem Jóźwikiem, proboszczem parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Wierzbnie, diecezjalnym referentem ds. misyjnych

Podczas pracy w Tomsku naszym zadaniem jako księży było docieranie do ludzi mających katolickie korzenie. W Aleksandrowsku zaprowadzono mnie do Fridricha - 80-letniego Niemca, który czekał na spowiedź kilkadziesiąt lat. Udzieliłem mu też sakramentu namaszczenia chorych. „Teraz mogę już spokojnie umrzeć” - mówił wzruszony. Pod koniec mojego pobytu w Iszymie spotkałem również Polkę - panią Emilię. Przewidując zsyłkę na Syberię, ksiądz udzielił jej Pierwszej Komunii św., gdy miała siedem lat. Kiedy przygotowywałem ją do drugiej spowiedzi w życiu - po 70 latach i zaproponowałem, że odtąd będą przywoził ją codziennie na Mszę św., odpowiedziała: „Ksiądz będzie po mnie przyjeżdżał? Ja na kolanach powinnam przychodzić do kościoła!”. Doświadczenie pracy misyjnej ubogaciło mnie. Widok ludzi, których Boża łaska przemienia i którzy czują się posłani, by głosić Chrystusa w swoim środowisku - w rodzinach i miejscach pracy, to namacalny dowód żywotności Kościoła. My, jako misjonarze, jesteśmy tylko słabym narzędziem w rękach Pana Boga…
42/2019 (1265) 2019-10-16
O życiu po wygranej The Voice of Poland, premierze pierwszej autorskiej płyty oraz codziennym życiu - w rozmowie z Marcinem Sójką

Tytuł albumu mi się przyśnił. Dosłownie. I on najlepiej oddaje moje podejście do przesłania tego krążka. Jak wspomniałem, zależało mi nie tylko na dobrych dźwiękach - tu się kłaniam kompozytorowi oraz producentowi płyty Michałowi Pietrzakowi - ale i na mądrych tekstach. A nie znam nikogo innego, kto tak trafnie pomógłby mi mój światopogląd ułożyć w teksty piosenek. Wielkie brawa należą się za te wszystkie emocje, piękne myśli, pozytywne przesłanie Juliuszowi Kamilowi - superzdolnemu i wszechstronnemu artyście. Zarówno wszystkie single, czyli „Zaskakuj mnie”, „Dalej” oraz najnowszy „Lepiej” z przesłaniem „Lepiej dawać, a nie brać”, układają się właśnie w kilka prawd, w moje credo życiowe, którym chcę się podzielić z innymi.
41/2019 (1264) 2019-10-09
Rozmowa z ks. Pawłem Siedlanowskim, założycielem i dyrektorem Siedleckiego Hospicjum Domowego dla Dzieci

Nasza najmłodsza pacjentka Natalka ma 3,5 roku, najstarsza Wiktoria - 17 lat. Najczęściej trafiają do nas dzieci z chorobami genetycznymi, neurodegeneracyjnymi wtedy, gdy leczenie przyczynowe jest już zakończone. Naszym zadaniem jest zapewnienie im maksymalnego komfortu życia, funkcjonowania, a także pomoc rodzinie, która przejawia się na różne sposoby. Stosunkowo mało jest chorób nowotworowych - może dlatego, że na tym etapie rozwoju istnieje spora szansa na ich wyleczenie. Aby chore dziecko mogło do nas trafić, konieczne jest skierowanie od lekarza prowadzącego, zaś choroba musi być ujęta w katalogu tzw. ICD-10. Na naszej stronie internetowej www.hospicjumsiedlce.pl jest to wszystko dokładnie wyjaśnione.