Rozmowa z o. prof. Jackiem Salijem OP, teologiem, pisarzem i
publicystą.
To zabicie miłości - chorej zwykle, czasem bardzo chorej, czasem, biorąc po ludzku, beznadziejnie chorej. Oczywiście, że zabicie chorego byłoby najprostszym i najskuteczniejszym sposobem usunięcia choroby, ale czy najlepszym? Czy w ogóle dobrym? Jeśli nawet nie ma nadziei na pełne uzdrowienie, to czyż wynika stąd, że leczenie nie ma sensu? Nie mówmy zaś pośpiesznie nawet o bardzo skłóconym małżeństwie, że ich miłość już umarła. Miłość to coś duchowego, dlatego nie umiera łatwo, ostatecznie umiera dopiero w piekle.
To zabicie miłości - chorej zwykle, czasem bardzo chorej, czasem, biorąc po ludzku, beznadziejnie chorej. Oczywiście, że zabicie chorego byłoby najprostszym i najskuteczniejszym sposobem usunięcia choroby, ale czy najlepszym? Czy w ogóle dobrym? Jeśli nawet nie ma nadziei na pełne uzdrowienie, to czyż wynika stąd, że leczenie nie ma sensu? Nie mówmy zaś pośpiesznie nawet o bardzo skłóconym małżeństwie, że ich miłość już umarła. Miłość to coś duchowego, dlatego nie umiera łatwo, ostatecznie umiera dopiero w piekle.