Rozmowa z o. Markiem Miszczyńskim OFMCap, autorem książki
„Święty Leopold Mandić”
Przeżył wiele porażek w swoim życiu: obok niemożności głoszenia kazań z powodu wady wymowy przełożeni nie pozwolili mu także na upragnioną posługę misjonarską w swoich rodzinnych stronach. Nie sprawdził się również w wielu innych funkcjach powierzanych mu przez zakon: ani jako przełożony, ani jako wychowawca młodych braci, ani wykładowca w kapucyńskim seminarium. Te porażki mogły bardzo łatwo wzbudzić u niego rozgoryczenie i zniechęcenie, pogrążyć w przeciętności, a nawet doprowadzić do kryzysu powołania. Stało się jednak inaczej, ponieważ o. Leopold przeżywał je w duchu wiary i z wielką pokorą. Porażki i upokorzenia z powodu braku darów natury stawały się dla niego okazją i bodźcem do opierania swojego życia na Bogu, do „chronienia się w cieniu Jego skrzydeł” (Ps 36,8). I w tym tkwiła jego siła, którą podziwiałem.
Przeżył wiele porażek w swoim życiu: obok niemożności głoszenia kazań z powodu wady wymowy przełożeni nie pozwolili mu także na upragnioną posługę misjonarską w swoich rodzinnych stronach. Nie sprawdził się również w wielu innych funkcjach powierzanych mu przez zakon: ani jako przełożony, ani jako wychowawca młodych braci, ani wykładowca w kapucyńskim seminarium. Te porażki mogły bardzo łatwo wzbudzić u niego rozgoryczenie i zniechęcenie, pogrążyć w przeciętności, a nawet doprowadzić do kryzysu powołania. Stało się jednak inaczej, ponieważ o. Leopold przeżywał je w duchu wiary i z wielką pokorą. Porażki i upokorzenia z powodu braku darów natury stawały się dla niego okazją i bodźcem do opierania swojego życia na Bogu, do „chronienia się w cieniu Jego skrzydeł” (Ps 36,8). I w tym tkwiła jego siła, którą podziwiałem.