Cud
W relacjach czterech świadków życia i ofiary Jezusa z Nazaretu wiele jest opisów cudownych uzdrowień, nawróceń, zwycięstw nad opętaniem, a nawet przywróceń do życia. Jest też wiele przykładów cudów, o które nikt nie prosił, których nikt nie wyglądał. Maryja nie modliła się o to, by zostać matką Zbawiciela, o wizytę Archanioła, jego orędzie. Nie prosiła o nadzwyczajne życie matki Rabbiego, o towarzyszenie swemu jedynakowi w ostatniej drodze. Czy z ludzkiej perspektywy jej życie było cudowne? Jak ludzie ocenią życie Elżbiety, która wraz z Zachariaszem doczekuje się potomka, a ten miast zaopiekować się nimi, odchodzi i staje się tym, który zapowiada silniejszego, większego od siebie, aż wreszcie męczeńsko ginie? O co prosił w swych modlitwach Józef? O młodą, gospodarną żonę, a otrzymał brzemienną dziewczynę, która twierdziła, że jej potomek jest Synem Bożym? Czy prosił o życie statecznego cieśli, czy wiecznego uciekiniera chroniącego siebie, żonę i nie swoje dziecko przed prawem, sąsiadami, Herodem, Rzymianami? O jakim cudzie myślał Szaweł? Gorliwy, wykształcony Żyd, rozgniewany działalnością nowej sekty, która bezmyślnie drażniła Rzymian i naruszała spokój jego narodu? Czy prosił Boga o to, by z prześladowcy stać się ich bratem, nowym apostołem, który zrywa ze swym dotychczasowym życiem oraz karierą i, nie dbając o nie, podejmuje misję niesienia Dobrej Nowiny? Czy powiemy, że Maryja, Józef, Trzej Mędrcy, Elżbieta, Zachariasz, Szaweł nie są ludźmi w sposób szczególny wybranymi przez Boga? Czyż w ich życiu nie wydarzyły się rzeczy, o których możemy rzec, że są interwencjami Stworzyciela? A jednocześnie, czy gotowi byliby, nawet świadomi tych wyzwań i chwały jakiej się doczekali, podjąć się zadań, które postawił przed nimi Bóg?
Czym zatem jest cud? Spełnieniem marzeń, ludzkich zachcianek? Wyjściem naprzeciw żarliwie zanoszonych modlitw? Bóg słyszy ich miliony od swych dzieci proszących o zdrowie, życie, pracę, powodzenie, dobre relacje w rodzinie i setki innych rzeczy, bez których tak trudno żyć. Dlaczego ten dobry Bóg tak reglamentuje swoją moc? Czemu nie dostępujemy tu na ziemi szczęścia, a jedynie żyjemy jego obietnicą? Pytania, na które człowiek nie potrafi sam sobie odpowiedzieć i dlatego musi szukać tych odpowiedzi w życiu innych, których Bóg obdarzył swą łaską i doświadczył swą interwencją. Tak, doświadczył cudem, bo cud okazuje się Bożą interwencją obliczoną według Jego, a nie ludzkich miar. Dopiero to odniesienie uzmysławia nam, że ludzka definicja cudu rozmija się z faktyczną. Że cuda dzieją się codziennie wokół nas i w naszym życiu, tylko pytanie, czy potrafimy je zauważyć i docenić. Do nawrócenia potrzebny jest nam piorun z jasnego nieba, który uderzy w nas, lecz jaki ma sens, skoro nie zdąży nas przemienić? A może cudem jest każdy budzący się dzień, który przynosi nam szansę na pojednanie z drugim człowiekiem? Może cud to praca, jaką wykonujemy, dzieci, które wychowujemy, siły, by unieść ciężar cierpień i niepowodzeń? Skąd ta pewność, że codzienność widziana z innej niż Boża perspektywy, to nie są kolejne Jego interwencje, bez których nie znieślibyśmy tu na ziemi ani chwili?
Bóg narodził się na końcu świata. W stajence wśród zwierząt, w rodzinie złożonej z nieletniej matki i dojrzałego mężczyzny, który miał prawo ją odprawić, wystawić na ludzki sąd, a nawet ukamienowanie; w blasku gwiazdy, która przywiodła doń trzech mędrców, ale skazała ich na dwa lata ucieczki przed zabójcą. Nie mamy wątpliwości co do tego, że bez Bożej interwencji nic z tych rzeczy nie mogło się zdarzyć, lecz czy potrafimy przyjąć tę prawdę i według niej żyć? Po co nam cuda w blasku tej prawdy? Prawdy, że jest Bóg, który kocha nas to tego stopnia, że zesłał tu swego Syna, by ten odkupił każdy nasz grzech?
Nie ma większego cudu nad wiarę, która daje nadzieję, a tę umacnia miłość.
Grzegorz Skwarek