Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Dawali nadzieję w mrocznych czasach

Wiem dobrze, że bez pomocy Polaków żaden Żyd nie przeżyłby okupacji niemieckiej - pisał Szymon Szonszajn, Żyd z Sarnak, w liście z 1987 r. do rodziny Sarnowskich, dzięki którym przeżył wojnę.

Instytut Yad Vashem w Jerozolimie po raz kolejny postanowił odznaczyć tych, którzy podczas II wojny światowej z narażeniem życia nieśli pomoc prześladowanym Żydom. W grudniu ubiegłego roku do grona Sprawiedliwych wśród Narodów Świata dołączyła rodzina Sarnowskich z Sarnak w powiecie łosickim. Marianna i Stanisław Sarnowscy z synem Kazimierzem mieszkali w Hołowczycach.

Żyli skromnie, bo 10 ha nadbużańskich piasków wymagało dużo pracy, a przynosiło niewielki dochód. Pan Stanisław w każdy poniedziałek wyruszał wozem na targ do pobliskich Sarnak. Rzemiosłem i handlem w tym niewielkim miasteczku zajmowali się Żydzi, którzy stanowili 80% mieszkańców. – Sarnowscy doskonale ich znali. Mieli z nimi dobre relacje – mówi Marek Jerzman, historyk i regionalista.

Tuż przed likwidacją getta w Sarnakach, jesienią 1942 r. Żyd Icek Rosenberg, który przed wojną prowadził młyn, poprosił Sarnowskich o pomoc w ukryciu siebie oraz swoich trzech nastoletnich synów. W domu Sarnowskich odbyła się rodzinna narada. – Dyskutowano na temat całej logistyki: jak przygotować kryjówkę, zorganizować zakup żywności i zachować całkowitą konspirację – tłumaczy M. Jerzman.

Sarnowscy zbudowali schron, w którym ukryli się Rosenbergowie. Potem zjawili się kolejni Żydzi – dwaj bracia Włodawer, którzy zbiegli z getta warszawskiego. – Pojawienie się kolejnych osób bardzo zaniepokoiło Sarnowskich. Sądzili, że działają w całkowitej konspiracji, nikt nie wie o schronie, a skoro ktoś przyprowadził braci Włodawer, to znaczy, że miał wiedzę. ...

HAH

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł