Dobieraj słowa, jak dobierasz kwiaty
„Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od złego pochodzi” (Mt 5,37) - nauczał Jezus w Kazaniu na Górze. Innym razem przestrzegał, że z każdego bezużytecznego słowa człowiek zda sprawę w dzień sądu. Naszej mowie - przyzna Ojciec - daleko do czystości. Czym zatem są grzechy języka?
Mowa jest darem Stwórcy służącym do komunikacji interpersonalnej. Uzdalnia człowieka do wyrażania własnych myśli oraz - co najważniejsze - do oddawania chwały Bogu.
„Nawet usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę” (Ps 8,3). Im człowiek robi się starszy, tym jego mowa staje się coraz mniej czysta. O Bogu można mówić na dwa sposoby: jaki jest (dobry, sprawiedliwy, miłosierny…) i jaki nie jest (nie jest taki jak człowiek). Wszystkie te prerogatywy Boga można zamknąć w trzech zasadniczych terminach: Prawda, Dobro i Piękno. A zatem grzechy języka są zaprzeczeniem tych trzech atrybutów Boga. Kłamstwo, które jest nie tylko mijaniem się z prawdą, ale także koloryzowaniem opowieści i przemilczaniem istotnych faktów. Zło, którego przejawami w mowie są: złośliwość, obmowa, oszczerstwo i brak poszanowania godności drugiego człowieka. Brzydota ujawniająca się w zwulgaryzowanej mowie jako przekleństwa, sprośności i w ogóle brudny język. Warto przy tym zwrócić również uwagę na brak poszanowania piękna języka ojczystego. Dziś przyzwyczailiśmy się już, niestety, do slangu młodzieżowego: „nara”, „spoko”, „siema”… Przykre to, że Polacy, mając swój język, zapożyczają obce słowa z języka angielskiego. ...
AW