Ginąca sztuka
Sztuka ludowa ma obecnie coraz mniejsze znaczenie. Dzieje się tak, gdyż powstaje mało nowych dzieł, a twórcy, którzy jeszcze kilka lat temu malowali czy rzeźbili, odeszli na zasłużoną emeryturę.
Mimo to tradycyjna kultura polskiej wsi nie zanikła do końca. Trzeba się z tego cieszyć, gdyż jest ona prawdziwą skarbnicą zapomnianych obrzędów oraz zwyczajów i w dużym stopniu decyduje o polskiej tożsamości narodowej, tak ważnej w kontekście choćby wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Tradycyjną polską ludowością fascynowali się i artyści renesansu, i przede wszystkim romantycy. Adam Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie” pisał, że poezja ludowa łączy w sobie ludzkie myśli i uczucia, jest tyglem spajającym czasy dawne i obecne. Chyba nie będzie błędem, jeśli to uniwersalne znaczenie, jakie wieszcz przypisywał poezji ludowej, rozciągniemy na całą ludową kulturę. Współcześnie jest ona zupełnie inna niż kiedyś i raczej nie koncentruje się na tworzeniu nowości, lecz stara się przede wszystkim przypomnieć dawną tradycję związaną z życiem polskiej wsi. Na tym właśnie polega jej ponadczasowe znaczenie.
Rzeźba na pierwszym miejscu
W powiecie łukowskim jest jeszcze całkiem spora grupka twórców ludowych, choć ich liczba z roku na rok maleje. Prym wiodą rzeźbiarze w osobach: Mieczysława Zawadzkiego oraz jego bliskiego przyjaciela i imiennika M. Gaja. Obaj tworzą od wielu lat, a ich warsztat artystyczny stanowi połączenie tradycji, dbałości o formę oraz śmiałości rozwiązań konstrukcyjnych.
Pierwszy urodził się w 1947 r. w Budziskach na terenie gminy Adamów. Jego mistrzami byli Wacław Suska i Bolesław Suska, Ryszard Sęk oraz Tadeusz Lemieszek. Pod ich czujnym okiem uczył się podstaw rzeźbiarskiego abecadła. Trzeba przyznać, że uczniem był pojętnym, co zaowocowało tym, że jego prace prezentowano nie tylko w wielu muzeach polskich, ale również i w Europie. W 1977 r. został uznany przez Ministerstwo Kultury i Sztuki twórcą ludowym. Po pięciu latach wytężonej pracy wstąpił w szeregi siedleckiego oddziału STL. Teraz aktywnie działa w oddziale łukowskim.
Drugi z rzeźbiarzy jest rodowitym łukowianinem. Z rzeźbą po raz pierwszy zetknął się w 1976 r., by w trzy lata później osiągnąć swój premierowy sukces. Otóż w zorganizowanym przez łukowskie Muzeum Regionalne konkursie pod tytułem „Twórczość ludowa – kroniką polskiej wsi” zajął drugie miejsce. Przez następne lata talent tego rzeźbiarza systematycznie się rozwijał. Jego prace dostępne na targach i kiermaszach sztuki ludowej w Krakowie, Warszawie, Kazimierzu nad Wisłą zakupiły do swoich zbiorów liczne muzea krajowe i zagraniczne. W 1987 r. został laureatem prestiżowego wyróżnienia im. Stanisława Wyspiańskiego, potem był Srebrny Krzyż Zasługi z rąk prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Aleksandra Kwaśniewskiego, zaś w 2005 r. nagroda Ministra Kultury. Bez cienia przesady można powiedzieć, że M. Gaja jest twórcą doświadczonym, cenionym, znanym ze swego artystycznego taktu i błyskotliwości.
Prostota i lapidarność
Rzeźby obu panów nie są trudne w odbiorze. Dlaczego? Bo cechą charakterystyczną ich twórczości jest takie kreowanie określonej rzeczywistości, by widz nie miał problemu ze zrozumieniem tego, co chce przekazać artysta. – Staram się przemawiać prostymi środkami wyrazu. Chcę, by moje rzeźby były jasne i czytelne dla wszystkich. To jedna z głównych cech sztuki ludowej. Nie tworzę czegoś abstrakcyjnego i symbolicznego. Dążę natomiast do tego, by dotrzeć do jak najszerszego grona ludzi, by pokazać im dawną wiejską kulturę i obyczajowość – podkreśla Zawadzki. – Odbiorca nie może zbyt długo zastanawiać się nad tym, co prezentuje moja rzeźba. Bo wtedy nie będzie to już sztuka ludowa, ale typowo masowa. Unikam symboli i alegorii. Staram się natomiast wiernie odtworzyć dawną wiejską rzeczywistość – wyjaśnia Gaja.
Gdy patrzymy na dzieła naszych rozmówców widzimy chłopów uwijających się przy pracach polowych, wiejskie wesela, przedstawicieli dawnych zawodów rzemieślniczych czy obrzędy, o których mało kto dziś już pamięta.
Łukowscy rzeźbiarze w swej twórczości nie ograniczają się tylko i wyłącznie do eksponowania tematyki świeckiej. – Równie ważną rolę odgrywa u nas pierwiastek sakralny. Jest to jeden z przewodnich aspektów w sztuce ludowej. Nie uciekamy od niego, staramy się prezentować go jak najczęściej. Wykonujemy postacie świętych i apostołów, Chrystusa Frasobliwego, Maryi, szopki bożonarodzeniowe – zauważa M. Gaja.
Prostota i łatwość docierania do odbiorcy to nie jedyna cecha współczesnej rzeźby ludowej. – Ważna jest też celowość formy oraz bogactwo kolorystyczne. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że kolorowa figurka rolnika czy powiedzmy św. Pawła będzie bardziej atrakcyjna dla postronnego obserwatora niż tylko lakierowana – argumentuje M. Zawadzki. Stwierdzeniu temu trudno odmówić racji. Zastosowanie polichromii powoduje, że dzieło jest bardziej wyraziste, rozpoznawalne i po prostu ciekawsze.
Technika i plany na przyszłość
Twórcy rzeźbią w drewnie lipowym. Posługują się prostymi narzędziami, takimi jak: siekiera, piła, nóż i dłuta. Ich kompozycje budowane są przeważnie na kilku planach, choć spotyka się też rzeźby pojedyncze i płaskorzeźby. Ważną rolę dekoracyjną odgrywają motywy roślinne i zwierzęce. To wszystko powoduje, że dzieła M. Zawadzkiego i jego imiennika urzekają swym artyzmem i oryginalnością. Emanuje z nich szczerość i odwaga autorów w wyrażaniu wewnętrznych przeżyć i przemyśleń.
Nie bez znaczenia jest też komunikatywność przekazu, odważne rozwiązania plastyczne, swobodne operowanie środkami artystycznymi i duża inwencja twórcza. Nic więc dziwnego, że obaj panowie znajdują się w czołówce polskich rzeźbiarzy ludowych, z czego są bardzo dumni. – W rzeźbie ludowej osiągnąłem wiele. Nie poprzestaję jednak na tym, nie chowam dłuta do szuflady. To, co robię, jest dla mnie bardzo ważne. Szukam nowych wyzwań, chciałbym pokazać swoje prace jeszcze w kilku muzeach – opowiada M. Gaja. – Oprócz bieżącej działalności twórczej zajmujemy się też popularyzacją rzeźbiarstwa wśród młodzieży. Prowadzimy szkółkę i mamy naprawdę zdolnych uczniów. To cieszy, zwłaszcza, że dziś sztuka ludowa, niestety, coraz bardziej zanika – mówi Zawadzki.
Widzimy, że o emeryturze żaden z panów nie myśli. To dobrze, bo wiele jeszcze mogą zdziałać zarówno dla dobra regionu, jak i szeroko pojmowanej kultury ludowej w Polsce. W lokalnej społeczności są bardzo dobrze odbierani.
– Robią świetną robotę. Artyści z krwi i kości. Świetnie promują nasze miasto i powiat. Powinno stworzyć im się jak najlepsze warunki do pracy, stypendia, dotacje, coś w tym stylu. Godne uznania jest też to, że szkolą swoich następców – stwierdza jeden z mieszkańców Łukowa. – Ci panowie czują sztukę. Są z nią bardzo blisko. Rzeźbiarstwo traktują poważnie. Nie jest to dla nich rozrywka, ale sposób na życie. Takich ludzi trzeba doceniać i szanować, zwłaszcza, że reprezentują mocno unikalną dziedzinę sztuki – dodaje inny z łukowian.
Czy kultura ludowa ma szanse na odrodzenie? Nie jest to łatwe, ale jeśli będą ją popularyzować tacy ludzie jak Mieczysław Zawadzki i Mieczysław Gaja, są szanse.
Miejmy nadzieję, że obaj rzeźbiarze jeszcze nieraz pozytywnie nas zaskoczą i o ich artystycznych sukcesach usłyszymy wielokrotnie. Z pewnością byłoby to korzystne i dla nich samych, i dla naszego regionu.