Kamień pamięci na rozstaju dróg
Po uroczystej Mszy św. odprawionej w intencji mieszkańców miejscowości Jagodne, nastąpiło poświęcenie i odsłonięcie obelisku, który ma być znakiem pamięci o ludziach i ich tragicznej historii. Na tę okazję organizatorzy przygotowali specjalną publikację „Jagodne – zapomniana historia…”.
Przypomnieć, co zapomniane
Zanim rozpoczęło się nabożeństwo, autor pozycji, radny powiatu łukowskiego Krzysztof Fornal przybliżył licznie zebranym krótką historię miejscowości. Podkreślił, co także zamieścił we wstępie książki, że przypomnienie dziejów miejscowości w 60 rocznicę wysiedlenia to doskonała forma uczczenia mieszkańców Jagodnego. – Pamięć o uronionych przez nich łzach to nasza dziejowa powinność, by smutny los wsi nigdy więcej się nie powtórzył – powiedział autor. Pytany o swoje osobiste odczucia podczas przygotowywania publikacji wyznał, że przygotowując ją, starał się wczuć w sytuację wysiedlenia. – Jeżeli dziś przybędziemy w miejsce, gdzie kiedyś była wieś Jagodne, niewiele zobaczymy. Znajdziemy jednak krzyż, który stał na początku wsi. Wiosną natomiast poczujemy woń kwitnących w dawnych ogrodach drzew – dodał Fornal.
Powrócili do siebie
W uroczystościach, które miały miejsce na początku drogi prowadzącej ku wsi Jagodne, wzięli udział jej dawni mieszkańcy. Odsłonięcia tablicy zamieszczonej na kamieniu dokonały wysiedlone ze swych domów: Albina Tomasiak oraz Jadwiga Pucyk. Zebrani mieli okazję wysłuchania wspomnień, porozmawiania… Pani Albina (z domu Bednarczyk) przyznała, że przyjeżdża tu czasem, by odnowić pamięć, zobaczyć jak kwitną kwiaty. Choć miała smutne dzieciństwo, ponieważ Niemcy zabili jej mamę, czasy spędzone w Jagodnem wspomina z tęsknotą. – To była wioska, która była długa na 3 km. Mieszkańcy byli bardzo zżyci. Kiedy ojciec został z gospodarstwem i trójką małych dzieci, sąsiedzi pomagali jak mogli. Młodzież zbierała się na wspólnych śpiewach, a śpiewali tak głośno, że było ich słychać w sąsiednich miejscowościach – opowiadała.
Mieszkańcy do końca nie wierzyli w konieczność opuszczenia swoich domów. Wciąż siali. Niestety przyszedł 1 sierpnia wraz z odgłosem wielu samochodów. – Moja rodzina nie wyjechała do olsztyńskiego. Zabrała nas najstarsza siostra. Ci, którzy zdecydowali się na wyjazd, płakali z tęsknoty. Życie musieli zaczynać od nowa – wspominała pani Albina. Do dziś wysyła kartki z życzeniami do swoich znajomych, z którymi spędziła dzieciństwo.
Wdzięczność młodym za pamięć
Swoją wdzięczność za przygotowanie uroczystości wyrażali ci, którzy przeżyli tę tragedię na własnej skórze, ale także ci, których cieszy zaangażowanie w pamięć o przeszłości. Wójt gminy Łuków Mariusz Osiak w swoim wystąpieniu podziękował Robertowi Wysokińskiemu, bez którego nie byłoby całego wydarzenia. Wyrazy uznania skierował również pod adresem nadleśniczego Grzegorza Ussa, który zgodził się na organizację uroczystości na terenie rezerwatu. M. Osiak nie zapomniał również podziękować Krzysztofowi Fornalowi za napisanie broszury oraz wójtowi gminy Stoczek Łukowski Markowi Czubowi za zaangażowanie w organizację imprezy. Wójt Osiak wyraził nadzieję, że odsłonięty kamień będzie mówił o przerwanej historii tej miejscowości. – Człowiek nie może myśleć tylko o przyszłości, ale musi też pamiętać o przeszłości – podsumował wójt.
MOIM ZDANIEM
Robert Wysokiński – pomysłodawca uroczystości
Rezerwat Jata to miejsce pełne uroku i bogatej historii, z którą nierozerwalnie związana jest 500-letnia, wielokrotnie bardzo tragiczna, historia społeczności wsi Jagodne. Lud, który był niezwykle pracowity, głęboko religijny, a zarazem patriotyczny, 60 lat temu został pozbawiony przez ówczesną władzę swego domu. Uroczystość miała nam przypomnieć o tamtych wydarzeniach, a zarazem ocalić je od zapomnienia, bo jak mówił marszałek Józef Piłsudski: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”.
WE