Historia
Kurs na rutenizację unitów

Kurs na rutenizację unitów

Oskarżany o nieprawomyślność bp B. Szymański pod olbrzymią presją rządu carskiego wydał 21 sierpnia 1865 r. drugi list pasterski do wiernych diecezji podlaskiej.

W zamierzeniu władz rosyjskich miał być ostatecznym potępieniem ks. Brzóski i idei powstańczych. Czy stał się nim w istocie? Dokument rozpoczynał się od wyliczenia zarzutów i oskarżeń, jakie postawił księdzu sąd wojenny.

Biskup początkowo cytował ów wyrok, by wierni nie mieli wątpliwości, kto oskarża kapłana. Następnie jednak jakby stawiał znak zapytania i podawał w wątpliwość, czy przykład surowej kary przyczyni się do przestrzegania wiernopoddańczej przysięgi na rzecz panującego. Sugerujące to zdanie zaczynało się bowiem od słowa „oby” i było wyraźnym życzeniem zaborcy. Każdy słuchający mógł przecież pobudzić w sobie kolejną myśl z zapytaniem, czy ofiara ks. Brzóski nie wyda żadnych owoców. Dzisiaj już wiemy, że świątobliwy biskup miał dar profetyczny i nie tylko nie potępił ks. Brzóski, ale przewidział bankructwo polityki carskiej, gdyż idei wolności nie da się unicestwić. Podlasiak Antoni Migdalski, który uczestniczył razem z ks. Brzóską w bitwie pod Sławatyczami, nie tylko doczekał niepodległości Polski, ale razem z późniejszym prezydentem RP Władysławem Raczkiewiczem brał udział w organizowaniu polskich oddziałów w czasie I wojny światowej. Wydrukował nawet list pt. „Głos weterana z 1863 r. do uczestników Zjazdu Wojskowego”, gdzie pisał m.in.: „Stwarzajmy polską siłę zbrojną, idźmy za głosem sumienia polskiego. Ojczyzna wyciąga do was ręce i żąda rachunku i spełnienia obowiązku narodowego”. Powstaniec Feliks Bartczuk, który patrzył na egzekucję ks. Brzóski w Sokołowie, płacząc razem z innymi płakał, nie tylko doczekał niepodległej Polski, ale i II wojny światowej, a podczas okupacji niemieckiej chodził w mundurze polskiego oficera z 1863 r. Dla mieszkańców Kosowa Lackiego był nie tylko symbolem ciągłości istnienia Polski, lecz brał też czynny udział w działalności konspiracyjnej Armii Krajowej. Wróćmy do sytuacji z 1865 r. Rząd rosyjski nie przywiązywał specjalnej wagi do uspokajającego listu pasterskiego bp. Szymańskiego. W dalszym ciągu odbywały się aresztowania i zatrzymania, a próby likwidacji ostatnich grup powstańczych nie dawały rezultatu. Od września do grudnia zatrzymano na Podlasiu 128 osób. Od końca października odbywały się przeglądy wiosek i lasów łukowskich, gdyż część ludzi ukrywała się przed jesiennym poborem do wojska carskiego. Rugowano język polski i prześladowano księży. Na początku 1866 r. dziekan siedlecki i prepozyt w Mordach ks. Wincenty Aleksandrowicz zawiadomił konsystorz, że tamtejszy naczelnik wojenny nie tylko zabronił na swoim terenie nauczania religii w szkołach elementarnych, ale nawet wstępu do nich księżom. Naczelnik wojenny w Mordach pisał bowiem do ks. Aleksandrowicza: „… jeżeli sobie życzą żeby ks. koniecznie nauczał ich dzieci, obowiązani są wszyscy bez wyjątku złożyć deklaracje dyrektorowi szkoły w Siedlcach, w której zaręczają, że księża będą się zachowywali pod każdym względem spokojnie, dzieci będą wychowywać tak, jak tego wymagają przepisy i czas, i że za każde przestępstwo księdza sami będą odpowiadać. Jeżeli ksiądz dostanie pozwolenie nauczać dzieci, wtenczas mieszkańcy będą zobowiązani płacić mu 150 rubli rocznie”. W lutym 1866 r. władze policyjne sprowadzają z Galicji tzw. podręczniki kaznodziejskie dla unitów. Z pominięciem chełmskiego biskupa unickiego Kalińskiego rozsyłają książki plebanom, czyli parochom, do korzystania. Dyrektor KRSWiD wyznacza 100 rubli nagrody tym, którzy pierwsi wygłoszą z nich kazania. 11 marca 1866 r. konsystorz chełmski ponad głową biskupa Kalińskiego wydaje cyrkularz o tzw. oczyszczeniu obrzędów unickich. Chodziło o zakaz gry na organach, śpiewu godzinek, odmawiania Różańca, koronek, używania dzwonków itp. Sześciu księży dekanatu sokołowskiego zwróciło cyrkularz dziekanowi z adnotacją, że nie uznają konsystorza, gdyż nie jest zatwierdzony przez papieża. Także w marcu dyrektor KRSWiD Czerkasski zwrócił się do bp. Kalińskiego z pytaniem, w jakim stopniu duchowieństwo unickie zna ruski i czy jest przygotowane, by w tym języku głosić kazania. Nie ulegało wątpliwości, że polityka rusyfikacyjna przybiera na sile, np. gdy w Międzyrzecu mieszkańcy sami chcieli założyć szkołę, to władze wydaliły z miasta nauczyciela i nie pozwoliły uczyć w języku polskim. Gdy dozór cerkiewny w Międzyrzecu odradzał budowę drugiej szkoły rządowej dla unitów i złożył pisemny sprzeciw przeciw zajęciu ogrodu cerkiewnego pod budowę tej szkoły, zignorowano to i zaczęto zwózkę materiałów budowlanych. Bp Kaliński po otrzymaniu pisma od Czerkasskiego przesłał je w odpisach wszystkim księżom unickim wraz z wezwaniem, aby każdy z kapłanów odpowiedział, czy zna, umie i może mówić w języku rosyjskim. Na powyższe pytanie kler – z małymi wyjątkami – odpowiedział negatywnie, o czym Kaliński powiadomił Warszawę. Jednakże Czerkasski nie poprzestał na tej odpowiedzi, lecz zwrócił się bezpośrednio do kapłanów oraz naczelników powiatowych z tymi samymi pytaniami. W kwietniu 1866 r. Wydział Spraw Duchownych, opierając się na rzekomych raportach naczelników powiatowych w Białej Podl., Konstantynowie, Radzyniu i Włodawie, tudzież dziekanów, skierował pismo do bp. Kalińskiego, iż władze rządowe zostały przekonane, że księża uniccy, jak i wierni, znają język ruski. Dalej pisano, że wierni grekokatoliccy, rozumiejąc i znając język ruski, w drodze urzędowej dopraszają się, aby proboszczowie wprowadzili ten go do kazań. Było to oczywiste kłamstwo.

Józef Geresz