Lourdes jest dla dzieci
Polskie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, popularnie zwane nazaretankami, które prowadzą położony w pobliżu sanktuarium dom pielgrzyma Bellevue, nie mają wątpliwości, że Lourdes zmienia człowieka. Wyjeżdża on stamtąd z nową nadzieją, nowym kierunkiem życia, nowym sercem. Wcześniej jednak musi spełnić jeden warunek: stać się dzieckiem.
– Gdy modlimy się do Boga, zdejmujemy maski. Nie musimy udawać kogoś, kim nie jesteśmy – niczym dziecko, które nie udaje przed swoimi rodzicami, i pełne ufności poddaje się ich opiece, czując, iż pragną dla niego tylko dobra. Matka Boża w Lourdes jest Matką wszystkich ludzi. Powierzył Jej nas Jezus, kiedy umierał na krzyżu. Ona tu na nas czeka, aby wstawiać się za nami u swego Syna – przekonuje s. Klara Tułodziecka, nazaretanka posługująca w polskim domu pielgrzyma. – Kto chce przyjechać do Lourdes i powierzyć Maryi swoje troski, cierpienia i prosić o uzdrowienie, musi z dziecięcą prostotą oraz ufnością zawierzyć swoje życie, tak jak zrobiła to św. Bernadeta. W Grocie Massabielle stajemy się dziećmi jednej Matki. To zaproszenie Maryi. Ona pragnie, abyśmy wzięli Ją do siebie: do swojej ojczyzny, do rodziny i do swego serca – dodaje s. Klara.
Ostatnia instancja
Co roku do miasteczka ściąga ponad 6 mln pielgrzymów. Jedni przybywają z wiarą, że w cudownej grocie dojdzie do kolejnego cudu, drudzy szukają ukojenia codziennych frustracji. Inni przyjeżdżają, by znaleźć motywację i siłę do walki z przeciwnościami losu. Dla większości Matka Boska z Lourdes jest ostatnią instancją, gdy nikt nie potrafi im już pomóc. A Ona pomaga. Dowodem jest 68 uzdrowień, które Kościół uznał za cudowne. Wśród nich jest m.in. historia Marie Bigot, która, będąc dzieckiem, ciężko zachorowała po przejściu zapalenia opon mózgowych. W miarę upływu lat jej stan się pogarszał. ...
Jolanta Krasnowska