Miejsce kaźni i męczeństwa
Siedzibą oddziału jest budynek, w którym w latach 1940-1944 mieściła się placówka gestapo. Zanim pojawili się tu funkcjonariusze gestapo, obiekt należał do Raabego, właściciela zakładu przemysłu drzewnego (po wojnie znanego jako Bialska Fabryka Mebli). Do budynku dobudowano nową część. W piwnicy zrobiono sześć więziennych cel, umywalnię i pomieszczenie socjalne. Na parterze dokonywano przesłuchań, na piętrze zaś znajdowały się mieszkania żołnierzy i gabinet komendanta gestapo. W 1941 r. budynek został ogrodzony szczelnym i wysokim płotem z desek, aby nikt nie mógł zobaczyć tego, co dzieje się na terenie więzienia. Cały obszar zajmował ok. 2 ha. Według niepotwierdzonych informacji, dokonano tu kilku egzekucji, być może wokół budynku chowano też ciała skatowanych więźniów.
– Trudno nam potwierdzić te informacje, ponieważ z chwilą ewakuacji gestapowcy zabrali ze sobą całą dokumentację. Do dziś nie wiemy, gdzie się może ona znajdować. Przypuszczamy, że akta mogą być przechowywane w archiwach niemieckich bądź rosyjskich. Po wyzwoleniu w budynku mieściła się sowiecka szkoła lotnicza, a potem biuro fabryki mebli. Ekspozycja poświęcona martyrologii ludności Białej Podlaskiej i regionu została zorganizowana w 1973 r. przez Muzeum Regionalne w Białej Podlaskiej – opowiada Mirosław Barczyński, kierownik oddziału.
W 1984 r. powołano w ramach Muzeum Okręgowego – Oddział Martyrologiczno-Historyczny z siedzibą w budynku dawnej katowni gestapo. Dziś pieczę nad ekspozycją sprawuje Muzeum Południowego Podlasia.
Miejsce kaźni i wyciszenia
– Nasze wystawy umieściliśmy w więziennych celach. Trudno nam mówić o tamtejszej rzeczywistości, o warunkach, w jakich byli przetrzymywani osadzeni tu więźniowie polityczni, bo właśnie tacy tu trafiali. Pomieszczenia są dziś otynkowane i pomalowane, zamontowano w nich centralne ogrzewanie i oświetlenie. W latach 40 wszystko wyglądało inaczej. Na ceglanych murach na pewno były jakieś napisy, dziś te informacje są nie do odzyskania – mówi M. Barczyński.
W celach zorganizowano ekspozycje dotyczące wybuchu II wojny światowej, walki i konspiracji. Zwiedzający mogą obejrzeć zdjęcia z działań wojennych, broń, jakiej używali polscy żołnierze, i mapy pokazujące przebieg walk. W jednym z pomieszczeń można przeczytać listę podlaskich oficerów, którzy zginęli w Katyniu. Było ich około setki. Największe wrażenie robi jednak cela, w której odwzorowano wygląd z lat 40. W niewielkim pomieszczeniu przetrzymywano po sześciu – ośmiu więźniów, którzy mieli do dyspozycji wspólną drewnianą norę (bez koca i siennika), drewniany stół, ławę i wiaderko. W gablocie pokazano też kopie narzędzi tortur.
– Młodzi ludzie, którzy odwiedzają nasze muzeum, wyciszają się, gdy mówimy im, że przebywają w miejscu kaźni i męczeństwa wielu Podlasiaków. Potrafią zachować ciszę; w ten sposób oddają też szacunek tym, którzy byli tu więzieni – podkreśla kierownik placówki.
– Współczesnemu pokoleniu trudno zrozumieć ówczesne realia, ale kiedy młodym wszystko się wytłumaczy, są pełni zdumienia – dodaje Iwona Maksymiuk, adiunkt muzeum. Na muzealne lekcje regularnie przychodzą uczniowie bialskich szkół i w ten sposób uczą się, jak wyglądała walka o wolność naszej ojczyzny. Wizyta w placówce na pewno jest ciekawym uzupełnieniem wiadomości zdobytych podczas lekcji historii.
Czasy współczesne
Budynek, w którym więziono Podlasiaków, pełni dziś dwie funkcje. W jednej części jest muzeum, a w drugiej… przedszkole. W pomieszczeniach słychać gwar i śpiewy maluchów. Jednych to oburza, inni twierdzą, że obecność najmłodszych wnosi nadzieję i odrobinę radości. Więźniów, których tu przetrzymywano, rozstrzeliwano w lesie na terenie byłego placu ćwiczeń 34 Pułku Piechoty lub w egzekucjach publicznych (13 i 23 listopada 1943 r. na pl. Wolności).
O trudnej przeszłości informują pamiątkowy krzyż i tablica, umieszczone na ścianie budynku.
Oddział, oprócz stałej ekspozycji „Walka i męczeństwo ludności Podlasia w latach 1939-1947”, organizuje także wystawy czasowe. Placówkę można zwiedzać od wtorku do piątku, zaś w dni wolne i świąteczne bywa ona otwierana dla zorganizowanych grup po wcześniejszym zgłoszeniu telefonicznym.
Agnieszka Wawryniuk