Rozmowy
fot. oblaci.pl
fot. oblaci.pl

Nie wyjeżdża się stąd bez łaski

Rozmowa z o. Mariuszem Boskiem OMI, rzecznikiem sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Królowej Podlasia - Matki Jedności.

Podobno kto raz przyjedzie do Kodnia, ten będzie tutaj wracał…

Zdecydowanie tak. W Kodniu dzieje się coś wyjątkowego. Ludzie, którzy odwiedzają nasze sanktuarium po raz pierwszy, często po latach wracają - niektórzy regularnie, inni przyjeżdżają z drugiego końca Polski albo nawet zza granicy. To nie tylko sentyment, ale głębokie duchowe przeżycie, które pozostawia ślad.

Wiele osób mówi nam, że to miejsce daje im poczucie pokoju i wewnętrznego wyciszenia. Można tu naprawdę odpocząć – nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.

 

Kodeń to w głównej mierze cudowny obraz Matki Bożej – a jego dzieje to niemal opowieść kryminalna, bo przecież ta historia zaczyna się od przestępstwa.

Rzeczywiście. Historia obrazu Matki Bożej Kodeńskiej jest niezwykła, niemal filmowa. Jak mówi tytuł znanej książki Zofii Kossak-Szczuckiej „Błogosławiona wina”, książę Mikołaj Sapieha „wykradł” obraz z Rzymu i przywiózł do swojej rezydencji w Kodniu. Formalnie był to czyn nielegalny, ale z duchowego punktu widzenia okazał się początkiem wielkiego kultu. Jednym słowem: po krzywych liniach ludzkich czynów Pan Bóg pisze proste kreski, ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro. Św. Jan Paweł II powiedział wprost: „Maryja sama wybrała sobie Kodeń”. I myślę, że każdy, kto tu przyjeżdża, ma szansę to zrozumieć.

 

Mówi się, że Kodeń to „Częstochowa Podlasia”. ...

DY

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł