Niech liczy się każdy dzień
Jakiego rodzaju będzie to pomoc? Przede wszystkim medyczna. Do dyspozycji dziecka będzie lekarz, pielęgniarka, fizjoterapeuta, psycholog. Nasze hospicjum będzie też oferowało specjalistyczny sprzęt, urządzenia ułatwiające funkcjonowanie. Ale to tylko drobna część. Nie mniej ważna - a może ważniejsza! - staje się obecność, towarzyszenie dziecku i jego najbliższym. Zazwyczaj jest tak, że kiedy ono choruje, cała rodzina w jakimś stopniu również wymaga pomocy. Potrzebuje wsparcia - często bardzo zwyczajnego, ludzkiego. Np. pozostałym dzieciom trzeba pomóc w narobieniu szkolnych zaległości, zastąpić matkę, ojca przy łóżku chorego, pomóc załatwić sprawy w urzędach. Niejednokrotnie konieczna jest też pomoc socjalna (leki są drogie, rujnują domowy budżet), a zawsze potrzebne są empatia, ciepło i życzliwość. Nieoceniona jest rola kapłana. Co ważne, gdy nadejdzie moment odejścia dziecka, nadal jesteśmy z rodziną, służąc wsparciem, razem się modląc.
Czy zdarzyło się Księdzu być przy umierającym dziecku?
Tak. Było to wiele lat temu. Marcin chorował na nieuleczalną chorobę, która „wyłączała” z organizmu kolejne partie mięśni. Umarł w swoim domu, w otoczeniu najbliższych.
Co Ksiądz wtedy czuł?
Spokój. Może dlatego, że byliśmy przygotowani do tego momentu. Choć z drugiej strony – czy można być kiedykolwiek w pełni gotowym na takie doświadczenie? Przecież miał zaledwie 16 lat. Życie stało przed nim otworem. Odszedł do Domu.
Bunt, oskarżanie Pana Boga o bierność, okrucieństwo graniczące z bluźnierstwem – spotkał się Ksiądz z taką postawą?
Wiele razy! Od ponad 20 lat towarzyszę rodzicom w żałobie [jako opiekun grupy wsparcia Dzieci Światła – przyp.]. To są najtrudniejsze rozmowy, ponieważ na większość padających wtedy pytań nie ma odpowiedzi. Pozostaje tylko modlitwa, towarzyszenie, pokora wobec czegoś, czego nie rozumiemy, co nas przerasta. ...
Agnieszka Warecka