Św. Jan Paweł II o tercjarzach franciszkańskich mówił, że są
powołani, by być sługami ludzkości zdolnymi zapalać lampę nadziei,
ufności, optymizmu, które mają swe źródło w samym Panu. - Być
franciszkaninem to oddać Bogu serce, ludziom uśmiech, a sobie wziąć
krzyż - dodaje Elżbieta Myrcha-Jachimczuk należąca do
Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.
Początki FZŚ sięgają 1221 r. Wtedy to św. Franciszek z Asyżu,
wychodząc naprzeciw potrzebom Kościoła i ludzi świeckich żyjących w
rodzinach, zaproponował nową formę życia ideałami Ewangelii,
nazywając ich „braćmi i siostrami od pokuty”. - Wokół Franciszka
zaczęli się gromadzić ludzie, którzy chcieli zostawiać rodziny i
domy, by przywdziać habit i pójść drogą franciszkańską przez życie.
Franciszek do nich powiedział: „zostańcie tam, gdzie jesteście i tam
służcie Panu Bogu” - mówi Elżbieta Myrcha-Jachimczuk z Kotunia,
członkini franciszkańskiej wspólnoty. To dla nich napisał regułę
życia. - Chodzi w niej przede wszystkim o zachowywanie Ewangelii
Chrystusowej, Ewangelii, która nie przestaje przemawiać do człowieka
głosem samego Boga i jednocześnie zaprasza do przyjęcia Bożego
wezwania pójścia śladami Chrystusa na wzór św. Franciszka z Asyżu.
Dzięki regule pierwsi członkowie wspólnoty mogli zachowywać
wskazania w niej zawarte i zostać włączonymi w wielką rodzinę
franciszkańską, a jednocześnie wykonywać swoje obowiązki rodzinne i
zawodowe.