Historia
Odgłosy ostatniego sejmu 1793 r.

Odgłosy ostatniego sejmu 1793 r.

22 kwietnia 1792 r. król Stanisław August przybył do Grodna witany, jak na ironię, salwami 51 armat. W myśl żądań carowej Katarzyny winien był podpisać listy ogłaszające wybory do sejmu mającego zatwierdzić II rozbiór Polski.

Po dłuższych targach król parafował uchwalone przez nową Radę Nieustającą uniwersały na sejmiki, które wyznaczały datę ich zwołania na koniec maja, a pierwszą sesję sejmu na 17 czerwca 1793 r. Po podpisaniu dokumentów pozwolono królowi powrócić do Białegostoku.

Pod koniec maja w asyście oficerów rosyjskich odbyły się posiedzenia sejmików. Mimo że w myśl postanowień carowej w przyszłym sejmie mieli zasiąść ludzie opłaceni przez ambasadora Sieversa i wyznaczeni przez zdrajców targowickich, Stanisławowi Augustowi z wielkim trudem udało się przeforsować grupę nielicznych, oddanych sobie, posłów, przeważnie z Mazowsza. Wśród nich znalazł się były poseł drohicki, łowczy podlaski, Jan Stanisław Krasnodębski oraz łowczy łukowski Michał Grodzicki. Na pozostałym terenie stało się zgodnie z wolą imperatorowej. O tym, że były to wybory manipulowane, można się przekonać na przykładzie ziemi bielskiej. 27 maja 1793 r. odbył się ostatni sejmik w Brańsku. Posłami zostali wybrani Jakub Drągowski oraz Melchior Ołdakowski. O pierwszym wiadomo tyle, że nigdy przedtem z tej ziemi nie posłował i był tylko miecznikiem bielskim. Melchior Ołdakowski nazywał się dawniej Ołdak i tuż przed wyborami, z woli targowiczan, został mianowany sędzią ziemskim ziemi bielskiej. Nic więc dziwnego, że po tej kampanii wyborczej, odbytej w atmosferze strachu i terroru, ambasador Sievers pisał z dumą do wysokiego urzędnika Katarzyny II, Razumowskiego: „Odnieśliśmy całkowite zwycięstwo w wyborach posłów na sejmikach. Wybrano wszystkich, których wymieniłem lub poparłem i otrzymali polecenie przeze mnie wydane”.

Targowiczanie bardzo liczyli na przybycie na obrady bp. Adama Naruszewicza. Jednak przeliczyli się. 8 czerwca zawiadomił on króla, że nie czuje się zdrów i wątpi bardzo, by zdołał przybyć na sejm. Biskup bardziej martwił się potrzebami swoich poddanych uciskanych przez wojska rosyjskie, pisząc: „Wioski moje wszystkie stanowiskiem ich, prócz Janowa… Od roku napełnione czują dobrze, co to są furaże, przechody ustawiczne i podwody nieustanne, a to jeszcze bezpłatne i w tych czasach gospodarskich przykre. W takim stanie rzeczy trudno mieć zupełne dochody, bo trzeba zastępować potrzeby chłopków bez chleba zostających”. Dla uniknięcia dalszych kłopotów i rekwizycji biskup przesłał pro forma dokumenty akcesowe, o czym pisał 16 czerwca do kanclerza A. Sułkowskiego: „Słabość zdrowia… uchyla mnie od osobistej bytności w Grodnie… posyłam kuzyna i przyjaciela mego ks. prałata Piaskowskiego, ażeby złożył w rękach JOW Ks. Dobrodzieja ekstrakty akcesu i wykonanej przysięgi”. Natomiast nieoczekiwanie przyjechała do Grodna, aby ratować hetmaństwo męża i jego dobra, księżna Ogińska z Siedlec.

Sejm zebrał się 17 czerwca 1793 r. Jak już wspomniano, z ziemi liwskiej odbywał poselstwo łowczy podlaski Jan Stanisław Krasnodębski. Ziemię łukowską reprezentował szambelan królewski Michał Grodzicki. Inni deputaci nie byli tak znani. Stanisław August w tajemnicy pisał do przyjaciela Bukatego: „Posłowie wszyscy pod bagnetami, a wielu też za pieniądze moskiewskie było obranych. Ledwie dziesiątą część ich znam”. Decydenci rosyjscy liczyli, że sejm nie potrwa dłużej niż siedem dni. Bardzo się zawiedli, bo trwał aż pięć miesięcy. Jak zapisał z podziwem pamiętnikarz: „Znalazło się kilku posłów takich, którzy nie słuchając ani żadnych subtylizacji i politycznego rozumu, ani brzęku rubli i rejchstalarów, jedynie tylko uważając na obowiązek swego charakteru, na głos serca krającego się od żalu nad nieszczęśliwą ginącą Ojczyzną, w żaden sposób na żadne traktaty podziałowe pozwolić nie chcieli… Brano ich w areszt, po kilka dni we własnych ich stancjach więzili, bynajmniej to ich cnoty i żarliwości nie studziło. Skoro za instancją całej Izby do J. Pana Siversa uczynioną zostali wypuszczeni, natychmiast z większą jeszcze zapalczywością do swego „nie pozwalam” powracali, ofiarując się na wszelkie prześladowania, utratę nawet fortun i samego życia przy swoich obowiązkach poczciwego charakteru. Z tych liczby najprycypialniejsi byli: Krasnodębski – poseł liwski, Szydłowski – poseł płocki, Sikorski – poseł wyszogrodzki, Skarżyński – poseł łomżyński. A przeto godni są, ażeby ich imiona nie tylko w tym lichym moim dziele, ale we wszystkich kronikach polskich złotymi literami wypisane były”.

Dla postrachu ambasador Sievers kazał 2 lipca 1793 r. usunąć siłą tych posłów, co jednak też nie przyspieszyło obrad. Jak zapisał pamiętnikarz: „Najprzód owych czterech posłów, jako pryncypałów wszelkiej opozycji, kazał pobrać w ich stancjach, wpakować na wozy i wywieźć z Grodna do własnych domów… zaleciwszy jak najmocniej każdemu z nich, aby się nie ważył powracać, póki się sejm nie skończy”. Inne źródła podają, że Jan Stanisław Krasnodębski został aresztowany i wywieziony na Sybir.

24 lipca Stanisław August znalazł czas, aby napisać do Janowa, do Naruszewicza, w celu podreperowania swej reputacji. W liście tym usprawiedliwiał swoją mowę z 17 lipca, gdzie oględnie starał się skłonić posłów do zgody na cesję terytoriów na rzecz Moskwy, motywując to koniecznością ratowania resztek kraju. Pisał do biskupa: „Obronę sławy mojej składam w ręce Twoje przyjazne i rozsądne. Użyj na dobre to, co ci posyłam”. 30 lipca przeceniając możliwości króla, Naruszewicz pokornie prosił: „Od wejścia swego do Polski już rok mija, wojsko zagraniczne przechodami swoimi i cofaniem się, a potem nieustanną aż do dnia dzisiejszego konsystencją w brzeskim województwie i na Podlasiu zniszczyło prawie wioski mego biskupstwa. Niełaskawi przy tym na dobra duchowne konsyliarze konfederacji nieustannymi nakazami tak mi dokuczyli, że bez chleba, słomy, obroku i siana już to od kwartału zostawać muszę. Czy nie byłaby łaska WKM, ażeby przez Pańską instancją do J.P. Siversa lub Igelstroma uchylona być mogła na przyszłą jesień lub zimę lokacja tych wojsk we wsiach do biskupstwa należących, aby sobie wytchnęli chłopkowie”. Król wprawdzie odpowiedział 6 sierpnia na ten list, ale prośbę biskupa pominął milczeniem. Dopiero 23 września sterroryzowany sejm milcząco ratyfikował traktat rozbiorowy. Anonimowy kronikarz szkoły bialskiej ze smutkiem zamieścił o tym wzmiankę w podsumowaniu roku.

Józef Geresz