Komentarze
Opowiem Wam o planach

Opowiem Wam o planach

Z czym się większości narodu kojarzą każde święta, czyli i Wielkanoc? Brawo! Wygrał Pan kominek! Z mięsem, oczywiście. I jeśli właśnie Wielkanoc - to na dodatek z jajkiem.

Takim, co to mądrzejsze jest od kury, albo takim, co trudno odgadnąć, czy ono, czy kura pierwsze sobie było. No i jeszcze skojarzenie z plackiem na pewno też być musi. Z pucatą wielkanocną babą i spłaszczonym do imentu mazurkiem. Jeżeli w tym miejscu zachodzi taka potrzeba, to mogę przeprosić tych, którzy - z racji miłości do zwierząt (także hodowlanych) oraz troski o klimat - z powyższą odpowiedzią/diagnozą wcale się nie zgadzają. Ich prawo. A nawet - jako mniejszości - przywilej. Mało tego. Mam dla nich wieść radosną. Uczeni tego świata obiecują, że już niedługo będą mogli ich uraczyć niemięsnym mięsem albo - dla równowagi - niejajecznym jajem. Serio. Bo dla mięsa czy jaj -zwierząt, jak wiadomo, marnować jest szkoda. Erzatz mięsny, czyli mający zastąpić mięso produkt, wytwarzany jest na razie na mikroskopijną skalę, ale za to coraz bardziej mięso przypomina. Należy w tę opinię na odległość uwierzyć, bo póki co nie ma żadnych szans smaku popróbować.

Nie tylko z powodu kilometrów, które nas dzielą od produkującej to dziwo firmy, ale też z powodu nieprawdopodobnej ceny. Pierwszy hamburger (z mięsa komórkowego – cokolwiek pod tym się kryje), który wyprodukowano w laboratorium, za ujawnienie swojego smaku zażyczył sobie – bagatela! – 250 tys. euro. Czy trzeba kogoś przekonywać, że zwykłego śmiertelnika na takie szaleństwo nie stać? Ale – uwaga! – już w roku 2023 tenże hamburger ma kosztować… tylko 9 euro.

Jest też w uczonych rozumach pokusa wytworzenia sztucznego mleka. I jajka. Tego pierwszego nie ujawniają z czego, ale jajko – a w zasadzie ten sam rodzaj białek, który znajduje się w kurzym białku – ma się wydobyć z drożdży. (Jak już będziemy mieć jajko i drożdże dwa w jednym, to się bez problemu babę wielkanocną upiecze.)

W ramach bonusu jest jeszcze nadzieja na otrzymywanie tychże białek z owadów, jednak podszyta obawą, że miłośnicy owadzich żyjątek skutecznie zaprotestują, czyli uniemożliwić produkcję. Ale gdyby nawet się tak zachowali – to jeszcze  pozostaje szczaw – wiosną, i mirabelki – trochę bliżej jesieni. I jedno, i drugie – naturalne, czyli prawdziwe.

Tyle plany. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że plany sobie, a ona sobie. I że nawet z tych najambitniejszych nieźle zadrwić potrafi. Żeby nie powiedzieć: ma je głęboko… schowane. O tym już się chyba zdążyliśmy przekonać.

Nadchodząca Wielkanoc budzi – i pewnie długo jeszcze będzie budziła – inne niż kulinarne skojarzenia. Może da początek nowemu przeżywaniu, nowemu postrzeganiu. Świąt, ludzi, życia. Może obumarłe ziarno wyda plon. Stokrotny.

I tego – uczciwie w zaciszu pozostając – Państwu i sobie życzę.

Anna Wolańska