Opowieść o przemijaniu
To ponad 30 utworów, których motywem przewodnim jest adoracja, jaką artysta kierował w stronę swojej matki. O synowskiej miłości i szacunku opowiada on za pośrednictwem rysunków wykonanych węglem i ołówkiem oraz obrazów olejnych. Każdy z nich to interpretacja gestów i mimiki rodzicielki, które towarzyszyły jej pod koniec życia. (...) Zmęczona twarz, mapa zmarszczek, spracowane dłonie... Pewna skrótowość nie ujmuje niczego w odbiorze prac.
Wręcz przeciwnie – wszystkie przedstawione elementy udowadniają, że starość i fizyczna słabość mogą być piękne w przesłaniu, które niosą. Obserwacja rytmu życia wyznaczanego każdodniową ciężką i uczciwą pracą mieszkańców nadbużańskich wsi pozwoliła zbudować artyście fundament, na którym osadził on swoją tożsamość. Największą ich wartością jest wskazanie na to właśnie źródło będące dla Profesora podstawą twórczości i człowieczeństwa – napisała w katalogu wystawy jej komisarz Urszula Panasiuk.
Oczami syna
Wernisaż odbył się 17 marca. Zainaugurował go utwór Violetty Villas „Do Ciebie, mamo” w wykonaniu Gabrieli Tokarskiej, uczennicy Szkoły Muzycznej I stop. we Włodawie. Piosenka stanowiła jednocześnie dedykację muzyczną od organizatorów wystawy dla artysty. Zwiedzający podkreślali, że S. Baj poniekąd pozwolił im przekroczyć próg swojego domu, przedstawiając osobę najważniejszą w życiu każdego człowieka – matkę. Jej wizerunek został przepuszczony przez filtr synowskiej miłości i szacunku. S. Baj nie ukrywał, że towarzyszą mu wątpliwości, czy wypada dzielić się tak intymnymi sprawami z szerszą publicznością.
Marzyła, by został księdzem
M. Baj wspominali też bliscy artysty oraz sąsiedzi. – Jedna z pań z wielkim wzruszeniem podkreślała, że była to kobieta piękna, ciepła i ceniona przez innych, która przyciągała do siebie ludzi. Świadczy o tym fakt, iż w jej domu skupiali się mieszkańcy Dołhobrodów – opowiada U. Panasiuk.
S. Baj kiedyś powiedział, że jego matka wie więcej o ziemi i pieczeniu chleba niż on o malarstwie. Malował ją przez całe życie. Choć podobno nie zawsze odpowiadał jej efekt, godziła się pozować mu do portretów. – Podczas wernisażu zapytałam S. Baja, jaką modelką była mama. Odpowiedział, iż wprawdzie krępowało ją, że portretuje jej zmarszczki, zmieniającą się z wiekiem twarz, ale jako osoba wyjątkowo cierpliwa poddawała się temu. Profesor wspomniał też, że kiedy zdradził, iż zamierza iść w kierunku artystycznym, M. Baj nie do końca była zadowolona. Marzyła bowiem, by syn został księdzem. Uszanowała jednak jego wybór – opowiada komisarz wystawy.
S. Baj, opowiadając o swym rodzinnym domu, podkreślił, iż nie jest w stanie wyróżnić jednego wspomnienia, doświadczenia, przeżycia, ponieważ wszystkie uważa za równie cenne.
Ekspozycja, która porusza
Wernisaż S. Baja to ważne wydarzenie dla mieszkańców regionu, dlatego zgromadził nie tylko włodawian, ale również miłośników sztuki profesora z całej Lubelszczyzny. Za możliwość osobistego spotkania z artystą i obejrzenia wyjątkowych prac dziękowali m.in.: dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie Tadeusz Sławecki, burmistrz Wiesław Muszyński oraz dyrektor MBP Jacek Żurawski. Wiele ciepłych słów pod adresem S. Baja padło od Zagłębia Ludzi Sztuki Wszelakiej. Członkinie zespołu folklorystycznego Jutrzenka z Dołhobrodów oraz lokalna poetka Maria Kazimiera Sarnacka odczytały liryczne dedykacje przygotowane specjalnie na tę okazję.
„Zaklinając przemijanie” można oglądać w bibliotecznej Galerii „Na Parterze” do 14 kwietnia.
– Ta wystawa jest pewnym unikatem w regionie. Wprawdzie prace były już prezentowane, ale nie w naszym mieście. Tymczasem bliskość Dołhobrodów, rodzinnej miejscowości profesora, sprawia, iż ekspozycja jest wyjątkowa dla mieszkańców Włodawy, którzy bardzo licznie przybyli na wernisaż i byli ciekawi spotkania z S. Bajem, jak też wystawy będącej bardzo intymnym przekazem. Rysunki te stanowiły przecież pożegnanie artysty z mamą. Podczas wernisażu powiedział, że opiekę nad nią sprawowała w ostatnich tygodniach jej życia siostra profesora. To, co on mógł dla niej zrobić w tamtej sytuacji, to właśnie te portrety. Na pewno nie jest to łatwa wystawa w odbiorze, ale to, że porusza i daje do myślenia, stanowi jej wartość – zaznacza U. Panasiuk.
Stanisław Baj – urodził się w 1953 r. w Dołhobrodach nad Bugiem (pow. włodawski). Miejscowość ta często pojawia się w jego twórczości i stanowi dla artysty ogromną inspirację. Baj ukończył liceum plastyczne w Zamościu oraz warszawską Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie z wyróżnieniem (kierunek malarstwo). W 1982 r. zaczął pracę na tej uczelni, gdzie przez dłuższy czas obejmował stanowisko prorektora. Dziedzinami, którymi się zajmuje, są portret i pejzaż, choć – co ciekawe – jego prace można znaleźć również wśród malarstwa sakralnego w niektórych mniejszych kościołach. Aktualnie mieszka w Warszawie, ale bardzo często powraca do miejsca, w którym się urodził.
MD