Pamiętają o ogrodzie pana Bazylego
To lokalne święto związane z postacią sławnego malarza Bazylego Albiczuka, który urodził się i tworzył właśnie w tej niewielkiej wsi w gminie Piszczac. Zakochany w przyrodzie, swą twórczość postrzegał jako hołd jej składany. „Piękno maluję wrażliwością swej codzienności” - wyjaśniał. Podlaski Nikifor - bo tak najczęściej jest nazywany - przyszedł na świat 18 lipca 1909 r. Był samoukiem. Ukończył tylko cztery klasy szkoły powszechnej, nigdy uczył się w żadnej szkole rysunku ani uczelni artystycznej. Mimo to jego prace trafiły do galerii i są cenione przez kolekcjonerów.
Część obrazów znajduje się w prywatnych zbiorach w Polsce, a także m.in. w Niemczech i USA.
Wyłaniać z natury to, co cieszy
Znany był przede wszystkim z malowania ogrodów i przyrody Podlasia. Jego życie i sztuka są świadectwem niezwykłego umiłowania natury. W przyrodzie artysta widział ład i harmonię, której zabrakło w życiu. Dlatego uciekał od szarej codzienności do ogrodu. Zasadził w nim 230 gatunków roślin, w tym wiele przeniesionych z łąk, pól i wiejskich ogrodów. Malował w różnych porach roku. „Moje zadanie – wyłaniać z natury to, co mnie cieszy, raduje, to co najpiękniejsze. I to wyłowione piękno chciałbym utrzymać w czystości bez żadnych tendencji poglądowych, jak najdalej chciałbym być od zwalczających się stron ideologicznych, a bliżej natury” – mówił o swojej twórczości. W 1965 r. malarz stworzył swój pierwszy obraz z cyklu „Ogrody”, który od razu przyniósł mu zainteresowanie kolekcjonerów i badaczy. Jego prace po raz pierwszy zaprezentowano w 1966 r. w Lublinie. Potem przyszły wystawy i przeglądy sztuki nieprofesjonalnej m.in. w warszawskiej Zachęcie, w Neuchâtel (Szwajcaria), Stuttgarcie (Niemcy), Bratysławie, Londynie, Zagrzebiu, Budapeszcie, Wrocławiu, Lublinie i Muzeum Nikifora w Krynicy.
Albiczuka nagrodzono m.in. Nagrodą Artystyczną im. Jana Pocka (1976), odznaką Zasłużony Działacz Kultury (1976), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1976), odznaką Za Zasługi dla województwa bialskopodlaskiego (1982), Odznaką im. Oskara Kolberga (1989). Podlaskiemu Nikiforowi poświęcono wiele artykułów, prac magisterskich, filmów. Stał się obiektem zainteresowania, a jego twórczość poddano interpretacji i analizie. Skromny i cichy czuł się tym faktem zmęczony.
Nie tylko malował
Zmarł 22 lipca 1995 r. Pozostawione notatki ujawniły nieznane oblicze artysty. Wśród zapisków znaleziono wiersze jego autorstwa, w większości napisane w języku ukraińskim. To odkrycie zaskoczyło nawet osoby dobrze znające Albiczuka, który na co dzień nie przyznawał się do ukraińskiego pochodzenia. Nawet swoje obrazy sygnował po polsku. Zgodnie z ostatnią wolą pochowano go na prawosławnym cmentarzyku położonym na wschód od rozstajów dróg w Dąbrowicy Małej. Mieszkańcy opowiadają, że po śmierci malarza ludzie wykopywali rośliny z jego ogrodu i przesadzali do siebie. Dom natomiast stał się własnością gminy, której nie stać było ani na utrzymanie muzeum, ani pielęgnowanie ogrodu. Został więc sprzedany prywatnemu właścicielowi.
Ocalić od zapomnienia
Dąbrowica Mała stara się kultywować pamięć o B. Albiczuku. Co roku organizowana jest Wasylówka. To lokalne święto związane z postacią artysty. – Po raz pierwszy obchodziliśmy je w setną rocznicę jego urodzin. Pomysłodawczyniami były ówczesna radna Elżbieta Dejneka i Maria Charytoniuk, której rodzice przyjaźnili się z B. Albiczukiem. Ja jako młody sołtys byłam „za” – opowiada sołtys Dąbrowicy Małej Renata Żuk. Scenariusz Wasylówki jest co roku bardzo podobny. Najpierw przy grobie artysty odprawiana jest panichida, czyli nabożeństwo żałobne. Potem jest program przypominający sylwetkę malarza i poczęstunek. – Podczas wcześniejszych edycji występowały zespoły artystyczne, ludowe. Zapraszaliśmy artystów, którzy wystawiali swoje prace. W tym roku jednak postawiliśmy na wspomnienia – mówi R. Żuk, dodając, iż Albiczukowi pamięć się należy, ponieważ to jedyna słynna osoba, która pochodzi z tej wsi i ją rozsławiła. – Kiedyś inaczej do tego podchodziłam. Nie myślałam o panu Bazylim w kategorii „artysta”. Był bo był. Podobne podejście obserwuję u dzisiejszej młodzieży. Być może to się zmieni. Tak jak było to w moim przypadku – przyznaje.
Żuk pamięta B. Albiczuka z wycieczek organizowanych przynajmniej raz w roku przez Szkołę Podstawową w Dąbrowicy Dużej, do której uczęszczała, do słynnego ogrodu. – Przyznaję, że wówczas nie robił on na mnie takiego wrażenia jak dzisiaj. Widocznie do wszystkiego trzeba w życiu dojrzeć. Spoglądając na obrazy pana Bazylego, które z roku na rok podobają mi się coraz bardziej, przypominam sobie te wszystkie rośliny oraz kwiaty i dociera do mnie, że było to coś niesamowitego. Mówię „było”, ponieważ obecnie nawet nie ma ani jednego drzewa z tamtych czasów – mówi, nie ukrywając, iż boli ją z tego powodu serce. Chciałaby również, by twórczość B. Albiczuka docenili mieszkańcy jego rodzinnej wsi, bo – jak mówi – ludzie na wsi nie są tak wrażliwi na kulturę. – Tylko od jednej osoby usłyszałam propozycję wyjazdu do Muzeum Południowego Podlasia, by obejrzeć wystawę artysty. Owszem, dla osób wykształconych ta postać rzeczywiście coś z znaczy. Dla innych, niestety, niewiele, a Wasylówkę traktują jako imprezę integracyjną, której głównym zainteresowaniem cieszy się darmowy grill, a nie np. film o malarzu. Ludzie tego nie czuję. To smutne, ale prawdziwe. Takie mamy dzisiaj realia – wyznaje R. Żuk. Mimo to nie zniechęca się i ma nadzieję, że pamięć o artyście nie zaginie i ludzie zrozumieją, że „B. Albiczuk wielkim artystą był”.
W Dąbrowicy Małej znajdują się też pamiątkowa tablica i zlokalizowana w wiejskiej świetlicy izba pamięci poświęcona malarzowi ogrodów. – Eksponaty, które można w niej obejrzeć, to reprodukcje obrazów, dokumentów i tekstów związanych z B. Albiczukiem. Wycinki z prasy, artykuły na temat twórczości artysty. Oryginalne jest jego łóżko, są też skrzypce, na których grywał. Wprawdzie to mała izba, ale przypomina tamte czasy, dzięki czemu można wyobrazić sobie, jak żył – zapewnia sołtys wsi.
Izbę pamięci odwiedzają wycieczki szkolne. Przyjeżdżają też turyści, którzy znają jego twórczość. Często w Dąbrowicy zatrzymują się również pielgrzymki.
Szyfr Albiczuka
Oryginalne obrazy artysty trafiły natomiast do Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej, które jest w posiadaniu największej kolekcji dzieł Nikifora z Podlasia. – Są to oleje na płótnie, akwarele – najwcześniejsze pochodzą z lat 40, rysunki posiadające szkicowy charakter – wylicza Agnieszka Mikszta z działu etnografii MPP, precyzując, że nie wszystkie obrazy olejne zostały przez artystę dokończone. – Nazywamy je szkicami olejnymi – dodaje.
Zachowały się też zapiski dotyczące obrazów i szyfru stosowanego przez twórcę. Albiczuk dzielił rok na 13 okresów, które odzwierciedlały zmiany w przyrodzie. Kolejnym nadawał odpowiednie symbole i opisy, a każdy dzielił na połowy. „Dwójka” na obrazie, a raczej znak ją przypominający, to czas, na który przypada miesiąc maj. „Ł” (czyli L z poprzeczną kreseczką) oznacza „drugą połowę” danego okresu/miesiąca – w opisie Albiczuka okres ten jest określony jako czas, gdy zakwitają sady i przylatują jaskółki. „2Ł – 1974 – BADM” – można odczytać jako: druga połowa maja – 1974 r. – Bazyli Albiczuk Dąbrowica Mała. Owa druga połowa maja dotyczy tego, co zostało przedstawione na obrazie, a nie daty, kiedy on powstał, zaś 1974 jest rokiem namalowania pejzażu.
W zasobach muzeum jest również korespondencja, dokumenty, dyplomy i odznaczenia, jakie przyznano artyście, a także jego rodzinny album, wykonane przez niego skrzypce, szachy oraz książki o ptakach i kwiatach. Do zbiorów trafiły też zbierane przez niego wycinki z gazet informujące o wystawach.
Mistrz szczegółów
– B. Albiczuk właściwie od pierwszego obrazu, który namalował w 1965 r. z cyklu „Ogrody”, był doceniany. Jego twórczość została natychmiast zauważona przez specjalistów i kolekcjonerów. Od tamtej pory zainteresowanie jego pracami rosło, o czym świadczy fakt, że miał dużo zamówień na obrazy, które sprzedawał m.in. za granicę. Ludzie pisali do niego listy, chcieli go odwiedzać. Jednak w pewnym momencie ta popularność zaczęła mu ciążyć, ponieważ wybijała go z codziennego życia. Być może potem, na fali pewnych zmian lub gdy jego obrazy nie były już dostępne na rynku, to zainteresowanie zmalało – zauważa A. Mikszta. Również w MPP nie było stałej wystawy jego prac. – Mimo to wiele osób specjalnie przyjeżdżało do Białej Podlaskiej, by w naszej placówce zobaczyć jego obraz lub ikonę. Wtedy słyszeliśmy zawód, że brakuje stałej ekspozycji. Mieliśmy świadomość tego, że powinna ona być dostępna, jednak ówczesne warunki nie pozawalały na to. Mogliśmy ją urządzić dopiero, kiedy MPP przeszło remont i zwiększyła się przestrzeń. Dzisiaj wystawa „Ogrody. Twórczość Bazylego Albiczuka” cieszy się dużym zainteresowaniem. Ci, którzy ją odwiedzają, wiedzą, kim był artysta, znają jego twórczość. Obserwujemy to także podczas Nocy Muzeów, gdy zwiedzający najwięcej czasu spędzają właśnie wśród prac tego malarza – podkreśla etnograf, zwracając uwagę, że działania w Dąbrowicy Małej i wystawa w MPP z pewnością przyczyniają się do popularyzacji sztuki B. Albiczuka. – Dla mnie był mistrzem oddawania przyrody i szczegółów – podsumowuje A Mikszta.
DY